Strona główna |
Współżycie człowieka ze środowiskiem kształtowały już główne filozoficzne systemy i wielkie religie starożytności, m.in. chrześcijaństwo. Biblia i inne pisma głoszą Boga stworzycielem i żywicielem świata, łączą wszystkie jego stworzenia, ludzi i zwierzęta, wspólnym dniem powstania i wspólnym błogosławieństwem. Ludzie i zwierzęta towarzyszą Świętej Rodzinie przy żłóbku betlejemskim, Bóg w arce Noego ratuje ludzi i inne stworzenia. Dalsze źródła przynoszą ścisłe wytyczne o właściwym postępowaniu ze zwierzętami, nakazach miłosierdzia oraz odpoczynku w dniu szabasu. Okres pobiblijny znamionuje stopniowe odchodzenie od pierwotnej etyki stworzenia, a przechodzenie do antropo- czyli homocentrycznych sposobów myślenia i działania. Rodzą się więc poglądy, że pozbawione nieśmiertelnej duszy stworzenia nie mogą być przedmiotem miłości lub praw (słynne stwierdzenie "Zwierzęta nie mają praw"). Niewielki wpływ miały słowa i przykłady św. Franciszka z Asyżu, dopiero współcześnie powołanego na patrona ekologii.
Stosunek człowieka do środowiska ma szerokie granice, a zależy głównie niestety nie od etyki i moralności, lecz od użyteczneści, bezużyteczności lub szkodliwości przypisywanych przez człowieka składnikom środowiska. Historia i teraźniejszość dają nam wiele przykładów przedstawicieli fauny, flory i nieożywionego świata, wysoce cenionych za swe mityczne, magiczne, religijne lub utylitarne własności, jak również mnogie przykłady obojętności, a czesto lęku, celowego lub bezmyślnego niszczenia przedstawicieli środowiska uznawanych za niepotrzebnych lub szkodliwych dla człowieka. W toku historii cywilizacji zmienia się nasz stosunek do natury. Znika tradycyjne rolnictwo, złączone ze zrozumieniem przyrody, współżyciem i współpracą z nią, a często czcią i miłością. Dochodzi do niepohamowanego niszczycielskiego czerpania dóbr całej ożywionej i nieożywionej przyrody: wód, pól, lasów, powietrza i rozlicznych kopalin. Rabunek i przeróbka tych dóbr wiodą do dalszych, coraz to groźniejszych szkód fizycznych, chemicznych i biologicznych środowiska. Człowiek jest największym niszczycielem przyrody, a realne zagrożenie indywidualnego i zbiorowego bytu przez kryzys ekologiczny, a nawet atomową zagładę, wybitnie ożywiły teorię i praktykę współczesnej ekologii.
Do pionierów współczesnej ekologii należy Albert Schweitzer, wzorowy lekarz-humanista, filozof, teolog, misjonarz, duszpasterz i dobroczyńca, muzyk-artysta i muzykolog, świetny pisarz i mówca, bojownik o równość ludzi, religii, ras, narodów, o postęp i dobrobyt, o pokój i zapobieżenie wojnie atomowej, o dobro naturalnego środowiska. Działalność ta przyniosła Schweitzerowi, jako pierwszemu lekarzowi, pokojową nagrodę Nobla. Rok 1990 obwołaliśmy "rokiem schweitzerowskim" ze względu na ważne rocznice: 115 - urodzin, 85 - rozpoczęcia studiów medycznych i wydania pomnikowego dzieła o Bachu, 75 - sformułowania zasady czci dla życia, 25 - śmierci oraz 15 powstania Polskiego Towarzystwa Schweitzerowskiego, zaś pierwszą Polskiego Towarzystwa Bachowskiego.
Schweitzer wykazał zainteresowanie przyrodą i naukami przyrodniczymi już w dzieciństwie. Wspomina również, że cierpiał z powodu nędzy ludzkiej a "szczególnie cierpiałem, że biedne zwierzęta muszą znosić tyle bólu i nędzy. Wydawało mi się niepojęte, że w wieczornej modlitwie mam się modlić tylko za ludzi. Dlatego, gdy moja matka pomodliła się ze mną i obdarzyła pocałunkiem na dobranoc, po kryjomu odmawiałem jeszcze dodatkową ułożoną przez siebie modlitwę za wszystkie stworzenia: 'Kochany Boże, chroń i błogosław wszystko, co oddycha, zachowaj od wszelkiego zła i daj spokojny sen'". Przez wiele lat pamiętał Schweitzer głos dzwonów, który wtargnął w śpiew ptaków i powstrzymał małego Alberta od użycia procy, proponowanej mu przez kolegę. Wrodzone umiejętności i kwalifikacje nabyte w młodości, w czasie studiów i wielokierunkowej pracy, przyczyniły się walnie do powstania filozofii czci dla życia. Warto tu wspomnieć o wielkim wpływie na Schweitzera wiary chrześcijańskiej oraz religii, kultur i filozofii Wschodu. Schweitzer nieraz przypomniał słowa "Ta twam asi" czyli "to jesteś ty"... w kwiecie, owadzie, płatku śniegu i w bliźnim, żywił też wielką cześć i uznanie dla myśli i czynów św. Franciszka z Asyżu.
Zasada czci dla życia narodziła się nagle, we wrześniu 1915 roku, w czasie spełniania przez Schweitzera zadań lekarza wezwanego do chorej misjonarki, zamieszkałej aż 200 km w górę rzeki Ogowe. Oto jego słowa: "Powoli płynęliśmy pod prąd, przedostając się z trudem - była to sucha pora roku - między ławicami piasku. Nieobecny duchem siedziałem na pokładzie holowanej łodzi, walcząc o sformułowanie elementarnego i uniwersalnego pojęcia etyki, nie znalezionego w żadnej filozofii. Kartę za kartą zapisywałem niepowiązanymi zdaniami, po to tylko, aby pozostać skoncentrowanym na samym zagadnieniu. Wieczorem trzeciego dnia, gdyśmy przy zachodzie słońca przepływali właśnie przez stado hipopotamów, zjawiło się nagle, w nieoczekiwany i nieszukany sposób, określenie 'cześć dla życia'. Obejmuje ono wszystko, co żyje".
Z antropocentryzmem podejmowali już walkę wybitni poprzednicy Schweitzera. Michał Montaigne przeczył, by ludzki rozum mógł poznać, co dzieje się we wnętrzu zwierząt. Artur Schopenhauer twierdził: "Musi się być ślepym na wszystkie zmysły, aby nie rozumieć, że zwierzę w istocie i w ogóle jest całkowicie tym samym, czym jesteśmy, i że różnice polegają tylko na przypadku - na intelekcie", oraz że błędem chrześcijaństwa jest przeciwne naturze oddzielanie człowieka od świata zwierzęcego, do którego w istocie swej należy, a uznawanie zwierząt tylko za przedmioty. Wiele dalszych refleksji wzbudziły teorie Karola Darwina o wspólnym pochodzeniu i ewolucji człowieka i innych istot. Ochrona przyrody znajduje coraz więcej zwolenników, czego wyrazem jest wprowadzona w 1772 roku w Luksemburgu ustawa o ochronie lasów i zapobieganiu rabunkowej gospodarce oraz wprowadzone w roku 1821 w Wielkiej Brytanii prawo przeciwko okrucieństwu wobec zwierząt i późniejsze powstanie w Niemczech towarzystw ochrony zwierząt.
Schweitzer i jego etyka nadają właściwą hierarchię światu, ziemi, środowisku, człowiekowi i innym przedstawicielom świata ożywionego. Stąd wypływają ujęcia kosmocentryczne, a nie geocentryczne, bio- lub pancentryczne a nie homo- lub antropocentryczne, dalej uznanie człowieka nie za pana, lecz za część przyrody oraz przyjęcie konstruktywnej i destruktywnej dwoistości natury. Schweitzer świetnie ocenił ówczesną etykę pisząc: "Zwykła etyka zajmuje się tylko naszym stosunkiem do ludzi, zamiast skłaniać nas do zajęcia się też naszym stosunkiem do wszystkiego stworzenia. Globalna etyka jest o wiele bardziej elementarna i o wiele głębsza niż zwykła. Przez nią dochodzimy do duchowego stosunku do wszechświata". Przeciwstawił się też sytuacji panującej w filozofii i światopoglądzie słowami: "Jest tak, jakby filozof Kartezjusz (1595-1650) ze swym poglądem, że zwierzęta nie posiadają duszy, są tylko maszynami i tylko pozornie odczuwają ból, zaklął współczesną filozofię. Zaniechała ona zajmowania się we właściwy sposób zagadnieniem zachowania się człowieka wobec stworzeń". Jeszcze dosadniej i żartobliwie Schweitzer stwierdził: "Jak gospodyni domu, która wyszorowała izbę, troszczy się, by drzwi były zamknięte, aby nie wszedł pies i nie zepsuł dokonanej pracy śladami swych łap, tak europejscy myśliciele czuwają nad tym, by im nie biegały tu i tam jakieś zwierzęta w etyce".
Nakaz czci dla życia (Ehrfurcht vor dem Leben) wypływa z poznania i rozumienia własnej i cudzej woli życia (Wille zum Leben): "Jestem życiem, które chce żyć wśród innego życia, które też chce żyć. Muszę więc szanować życie!" Oto dalsze stwierdzenia Schweitzera: "Etyka jest bezgranicznie poszerzoną odpowiedzialnością za wszystko co chce żyć", "Etyka czci dla życia nie uznaje żadnej relatywnej etyki. Jako dobro przyjmuje ona tylko utrzymywanie i popieranie życia" oraz "Warunkiem moralności jest, byśmy wszystko, co nie tylko człowiek, lecz w ogóle wszystkie istoty wokół nas przeżywają, współprzeżywali i przez to byli zmuszeni wszystko uczynić, co możemy zrobić dla utrzymania i rozwoju życia", "Naszym bliźnim jest nie tylko człowiek. Naszymi bliźnimi są wszystkie istnienia" i "Idea czci dla życia jest w myśli wyrażoną istotą miłości, która nam wyznacza zachowanie nie tylko wobec człowieka, lecz wobec wszystkich istot". Ekologa, a nawet każdego człowieka, przekonają słowa: "Dobrem jest utrzymywanie życia, popieranie życia, nadawanie najwyższych wartości życiu zdolnemu do rozwoju; złem niszczenie życia, szkodzenie życiu, spychanie w dół zdolnego do rozwoju życia".
Zasada czci dla życia jest wzbogacana przez nakazy etyki Schweitzera, dotyczące m.in. aktywnej postawy i pomocnych działań człowieka wobec potrzeb środowiska. Oto niektóre z takich myśli: "Etycznym jest człowiek tylko wtedy, gdy dlań życie jako takie, zarówno rośliny jak i zwierzęta, jest święte, a oddaje się z pomocą temu życiu w potrzebie". "Wszyscy my, kiedy widzimy cierpienie, musimy ożywiać się wolą naprawy, pomagając każdemu stworzeniu". Schweitzer występuje również ostro przeciw obojętności. Pisze: "Gdy gdziekolwiek zwierzę zostaje zmuszone do służby człowiekowi, musi każdy z nas zająć się cierpieniem, którego ono z tego powodu doświadcza". "Nikt z nas nie może dopuszczać do cierpienia, za które nie ponosi sam odpowiedzialności, jeżeli tylko może mu zapobiec. Nikt nie może się przy tym uspokajać, że co dzieje się gdziekolwiek i kiedykolwiek jego nic nie obchodzi". "Nikt nie może zamykać oczu i uznawać cierpienia, którego widoku sobie oszczędza, za nieistniejące".
Albert Schweitzer nie uznawał wartościowania życia w wymiarach bezwzględnych i relatywnych przez porównywanie wartości życia różnych istot. Uważał bowiem, że: "Kto z nas wie, jakie znaczenie ma inna żywa istota dla siebie samej i całości świata?" Przeczył określeniom wyższego i niższego życia oraz skalom wartości życia, na których szczycie figurowałby człowiek, a na dole np. robak. Stwierdził: "Naprawdę etycznym jest człowiek tylko, gdy słucha nakazu pomocy każdemu życiu. Nie pyta on, jak dalece to czy inne życie zasługuje według swej wartości na istnienie, a także, czy i jak dalece jest ono zdolne do odczuwania. Życie jako takie jest dla niego święte". Słusznie pisze: "Przedsięwzięcie, by ustanowić ogólnie obowiązujące różnice wartości między żyjącymi stworzeniami, wypływa stąd, że ocenia się je według tego czy wydają się one nam ludziom bliższe lub dalsze, co jest całkowicie subiektywną miarą" oraz "W wyniku takiego różnicowania dochodzi się do innego, że może istnieć życie bezwartościowe, którego upośledzenie lub niszczenie nie gra roli. Przez bezwartościowe życie rozumie się, w zależności od okoliczności, niektóre rodzaje owadów lub pierwotnych ludów".
Przyjmując twierdzenie, że "Etyka polega na tym, że odczuwam potrzebę oddawania każdej woli życia takiej samej czci, jak własnej". Schweitzer wie również, że nie ma idealnej w pełni wykonywalnej etyki. Wynika to z dwoistego, konstruktywnego i destruktywnego charakteru natury oraz wymogów walki o życie i byt, sprawiającej, że jedno życie toczy się kosztem innych. Jak pisze Schweitzer "Kura, idąca bruzdą roli, jaskółka żeglująca tu i tam w powietrzu, mrówka szukająca swej drogi w trawie, pająk budujący swą misterną sieć: wszyscy dokonują dzieła utrzymania swego życia przez niszczenie innego". Dotyczy to również ludzi niszczących środowisko dla zdobycia pożywienia, odzienia, budowy domów i dróg, regulacji rzek itd. Sam Schweitzer wyznaje: "I ja podlegam samorozłamowi woli życia. Na tysiąc sposobów mój byt jest w konflikcie z innymi. Nałożono mi konieczność niszczenia życia i szkodzenia mu. Gdy wędruję samotną ścieżką, moja noga przynosi zniszczenie i cierpienie małym istotom, które ją zaludniają. Aby utrzymać moje istnienie, muszę bronić się przed istotami, które mi szkodzą. Staję się prześladowcą myszki, mieszkającej w mym domu, zabójcą owada, który chce się w nim osiedlić, masowym mordercą drobnoustrojów, mogących zagrozić memu życiu. Moje pożywienie uzyskuję przez niszczenie roślin i zwierząt. Moje szczęście powstaje ze szkód moich bliźnich".
Według Schweitzera rozbrat słusznej idei i wymogów życia nie stanowi prawa moralnego tylko konieczne zło. Należy to rozumieć i odpowiednio postępować, albowiem: "Kto kieruje się etyką czci dla życia, szkodzi życiu i niszczy je tylko w konieczności, której nie może uniknąć, nigdy zaś z bezmyślności" oraz "Kiedy szkodzę jakiemuś życiu, muszę sobie zdawać sprawę, że było to konieczne". I najbardziej osobiste wyznanie "Każdego dnia odczuwam jako ciężar, że odpowiadam za ofiarowywanie jednego życia innemu życiu". Stwierdzenia te są jeszcze jednym z dowodów ekologicznego sumienia samego Schweitzera.
Św. Tomasz z Akwinu wyraził opinię, że czynienie zła zwierzętom sprzyja podobnemu zachowaniu się wobec bliźnich i przynosi szkody samym sprawcom. Schweitzer wskazuje na korzystne doznania z dobrych uczynków, pisze bowiem: "Kto kieruje się etyką czci dla życia..., gdy jest wolnym człowiekiem, szuka możliwości czerpania satysfakcji ze wspomagania życia i ratowania go od cierpienia i zniszczenia". Przypomina to słowa lekarza- pisarza Axela Munthego: "Cokolwiek zrobisz wyłącznie dla siebie samego, będzie ci odebrane, co zaś zrobiłeś dla innych, na zawsze pozostanie twoje" oraz samego Schweitzera "Wszystko, co możesz uczynić, jest w porównaniu z tym, co winno być zrobione, zawsze tylko kroplą w miejsce potoku; jednak daje to twemu życiu jedyny sens, który może ono mieć, i czyni je wartościowym... To niewiele, co możesz uczynić jest dużo, jeżeli tylko gdziekolwiek ujmiesz bólu, cierpienia i lęku jakiejś istocie, czy jest nią człowiek, czy jakiekolwiek inne stworzenie. Utrzymywanie życia jest jednym szczęściem". Zamknijmy te rozważania słowami Karola Wojtyły z książki "Osoba i czyn": "Wartości moralne - dobro i zło - stanowią nie tylko wewnętrzną właściwość ludzkich czynów, ale mają również to do siebie, że człowiek, właśnie jako osoba, poprzez te moralnie dobre lub złe swoje czyny sam staje się dobry lub zły". W zasadzie czci dla życia Schweitzer widział kierowaną siłę napędową człowieka, ujmując to w słowach: "Jak rozgarniająca wodę śruba okręt, tak cześć dla życia pcha człowieka".
Albert Schweitzer postępował zgodnie ze swymi słowami "Harmonia i siła są w nas, gdy nasze myślenie i działania tworzą jedność". W wielostronne i równoczesne zainteresowania człowiekiem, populacją i środowiskiem wprzągł wszystkie swoje już wymienione kwalifikacje. Uczuciowy i intelektualny stosunek Schweitzera do przyrody ukazują jego dzieła naukowe (m.in. "Kultura i etyka"), biograficzne (m.in. "Z mojego życia i myśli") i beletrystyczne (m.in. "Afrykańskie opowiadania"), dalej liczne artykuły, apele, listy, mowy i kazania. Schweitzer na stole do pracy żywi miodem tak zwaną "farmę mrówek", panoszą się tu też koty i kocięta. Na jednej z głównych dróg szpitala widnieje specjalny znak drogowy sygnalizujący przejście dla hodowanego ptactwa. Poza domowymi zwierzętami na terenie szpitala w Lambarene żyją i przyjaźnią się z ludźmi liczne dzikie zwierzęta: węże, jeże, przybłąkane psy, tukany, pelikany jak Elza i noszące wagnerowskie imiona Lohengrin - bohater jednej z książek, Parsival czy Wotan, papugi jak Cou-de- Cou, dzikie świnie jak Tekla, Izabela i Józefina, pawiany i inne małpy jak szympans Fritzli lub goryl Peter, różne antylopy jak Mimi i Esmeralda. Bardzo ostro występuje Schweitzer przeciwko cierpieniom zwierząt przy hodowli i konsumpcji, przy takich rozrywkach jak polowania i rybołówstwo oraz widowiskach jak walki byków, jak również przy doświadczeniach na zwierzętach - operacjach, zakażeniach różnymi chorobami lub próbach leków, zwłaszcza wobec często niedostatecznego uzasadnienia takiego typu doświadczeń i niezapewnienia zwierzętom odpowiednich warunków bytowych oraz ograniczenia cierpień i groźby śmierci. Sprzeciwia się też bezmyślnemu niszczeniu świata roślinnego, nawet zrywaniu czy cięciu kwiatów.
Zgodnie z koniecznością świadomego wyboru Schweitzer nie wahał się w sytuacjach krytycznych. Posiadał strzelbę do obrony chorych przed jadowitymi wężami, ratował rannego rybołowa karmiąc go złowionymi rybami, ratował palmę usuwając niszczącego ją pasożyta, usuwał mioty kocie i psie, którym nie mógł zapewnić opieki i wyżywienia itd.
Wielokierunkowa działalność Alberta Schweitzera zyskała mu wiele uznania ludzi wybitnych i przeciętnych, wielu organizacji, narodów i rządów. Niemniej bywał również niezrozumiały lub wręcz nienawidzony. Wspomnijmy tu słowa oburzenia Gerharda Domagka, laureata nagrody Nobla za pionerskie odkrycia w leczeniu zakażeń bakteryjnych i gruźlicy. Zostały one napisane w 1961 roku (Hipokrates, tom 32), a więc na cztery lata przed zgonem Schweitzera a brzmią następująco: "Jak dziasiaj można o jednym z najbardziej zasłużonych uczonych bez sprostowań i odwołań pisać lub mówić: 'Stary błazen, któremu napływają łzy i który nie może w nocy spać, ponieważ myśli o Hiroszimie', lub nazywa się go 'starą ropuchą z buszu'". Schweitzer uważał się za uodpornionego na czynione mu przykrości, niemniej napisał "Kto chce czynić dobrze, nie powiniem oczekiwać, że dlatego ludzie będą mu usuwać kamienie z drogi. Naprawdę nie, jeszcze mu dalsze wytoczą na drogę".
Filozofia i etyka Schweitzera, zwłaszcza jego zasada czci dla życia, mają wielkie znaczenie dla ludzkości i dla współczesnej ekologii, ponieważ:
Etyka czci dla życia, długi czas niedoceniana lub niezauważana, spowodowała lub w znacznym stopniu przyśpieszyła zmiany stosunku człowieka do bliźnich, przyrody i świata. Przypomnienie zasady czci dla życia jest konieczne, bo jak stwierdza Schweitzer "Żywa prawda to tylko ta, która powstaje w myśleniu. Jak drzewo rok w rok rodzi ten sam, jednak za każdym razem nowy owoc, tak samo muszą wszystkie trwale wartościowe idee rodzić się w myśli na nowo" oraz "Ponieważ ufam sile prawdy i ducha, wierzę w przyszłość ludzkości".
Henryk Gaertner