Strona główna |
W związku z zamieszczonym w "Gazecie Wyborczej" (nr 14 z 17.01.91) artykułem pt. "Do zwierząt należy strzelać", uświadamiającym nas o podjętej ustawie czy projekcie sejmowych komisji (Ochrony Środowiska, Rolniczej i Ustawodawczej) w kwestii prawa do zabijania dzikich zwierząt, zgłaszam protest - w imieniu własnym i podpisanych niżej osób - przeciwko propozycjom panów z sejmowych komisji.
Argumentacja głównego konserwatora przyrody, wiceministra Romana Andrzejewskiego, że gdyby nie myśliwi, to jelenie i sarny, nadmiernie się rozmnażając, padałyby z głodu - nie przekonuje mnie. Wiadomo ile żywności marnuje się w przeróżnych stołówkach, sanatoriach, wczasach (lub idzie na karmę dla zwierząt rzeźnych!) - od tego jest straż ochrony lasów, żeby zorganizowała dokarmianie zwierząt, zwłaszcza zimą.
Przytoczona wypowiedź głównego konserwatora przyrody p. Andrzejewskiego: "Trzeba zabijać, ale trzeba to robić humanitarnie" - dyskwalifikuje w moich oczach autora wypowiedzi, zwłaszcza jako konserwatora przyrody. W moim pojęciu takie stanowisko powinien piastować człowiek kochający całą przyrodę, a zwierzęta szczególnie, usiłujący występować w ich obronie za wszelką cenę, człowiek HUMANITARNY właśnie.
Zupełnie bowiem nie umiem sobie wyobrazić, jak można "humanitarnie zabijać" strzelając do śmiertelnie przerażonego, bezbronnego zwierzęcia uciekającego w popłochu, osaczonego przez rozszalałe psy i rozjuszonych, żądnych krwi łowców na koniach z odbezpieczoną bronią gotową do strzału, którzy tylko chcą zabijać. Jak podają wszystkie słowniki: "humanistyczny (od łac. humanitas, ludzkość, człowieczeństwo) znaczy wykazujący troskę o człowieka, jego potrzeby, mający na celu jego dobro, ludzki". A więc niech się obrońcy myśliwych nie chełpią sloganem o "humanitarnym zabijaniu" jako ochronie zwierzyny - w tym sformułowaniu nie mieści się pojęcie ratunku dla zwierząt, a jedynie idzie o interes człowieka - zaspokojenie jego atawistycznych, krwiożerczych skłonności (humanitarny = "wykazujący troskę o człowieka" (nie o zwierzę/!/).
Dalszy ciąg wypowiedzi wicemin. Andrzejewskiego stwierdzający, iż prawo łowieckie powinno m.in. "...ustalić, kto jest właścicielem zwierzyny oraz z zabijania stworzyć cnotę"/!/, jak również oświadczenie posła Jerzego Józefiaka z PUS, iż jego zdaniem "działalność Polskiego Związku Łowieckiego, oprócz korzyści materialnych (skóry, mięso, polowania dla gości zagranicznych/!/), przynosi też walory kulturalne i obyczajowe (malarstwo, muzyka, literatura/!!!/)" - budzą moje zdumienie, obie te wypowiedzi są wprost kuriozalne i zawierają tyle hipokryzji i bezdusznego podejścia do żywych organizmów (=naszych przyjaciół zwierząt), współistniejących z nami na tej planecie, że powodują ostry sprzeciw wobec takiego postawienia sprawy u tych, którzy autentycznie kochają na równych prawach ludzi i całą przyrodę - wszystkie ptaki, zwierzęta...
Propozycja leśników, by wydawać specjalne karty zezwalające na strzelanie do zwierząt każdemu, kto zdobędzie odpowiednią wiedzę - stwarza pole do wielu nadużyć (widziałam takich domorosłych "myśliwych" odstrzeliwujących sąsiadom koty i psy, które wyszły na chwilę poza opłotki...) i w ogóle nie powinna być brana pod uwagę.
Zwracam się z apelem do wszystkich prawdziwych miłośników zwierząt o poparcie mojego protestu. W urzędach ochrony środowiska powinni zasiadać ludzie przyjaźnie nastawieni do całego świata, a nie usiłujący podporządkować wszystkie żywe organizmy interesom i kaprysom tzw. homo sapiens.
Ewa Bekier
Zgierska 75/81 m. 216
Łódź
(kilkanaście podpisów)