Strona główna |
Zbliżają się wybory, w których "ZIELONI" mają szanse otrzymać (wg badań CBOS ujawnionych przez posła Gawlika) tyle głosów, ile ROAD i Porozumienie "Centrum" razem wzięte. Nie dziwi to, jeśli weźmiemy pod uwagę i stan środowiska, i rosnącą tego stanu świadomość, wreszcie stan nastrojów społecznych, przez niektórych stanem Tymińskiego zwany.
Wielkie szanse jakie "ZIELONYM" dają Polacy przed wyborami parlamentarnymi budzą u wielu ekologów przerażenie. Podejrzewają oni - i nie są to podejrzenia bezpodstawne - że do Sejmu dostaną się ludzie niekompetentni, różnego rodzaju karierowicze, kombinatorzy i politykierzy skryci pod zielonymi sztandarami, którzy już kilka razy negatywnie wsławili się w ruchu ekologicznym. Gdy jutro zabiorą głos z parlamentarnej trybuny - dowodzą niektórzy z przerażeniem - do końca skompromitują ekologów.
W tej to właśnie sytuacji kilku UCZCIWYCH ludzi przemyśliwa nad zastartowaniem w wyborach do Sejmu. Do tej pory przeważnie trzymali się z dala od polityki, teraz jednak sądzą, że nie ma innego wyboru. Twierdzą, że nowy Sejm będzie sejmem wybranym demokratycznie, w którym będą mieli wpływ na politykę państwa. Mówią, że trzeba kończyć bezowocne protesty, pochody, manifestacje i pikiety. Że to samo można lepiej robić w Sejmie. Przekonują, że lepiej jeśli do parlamentu wejdą oni, znający się na sprawie - niż inni. Mówią, że będzie to miniejsze zło.
Wierzę w ich UCZCIWOŚĆ, w to, że do władzy się nie garną, a jedynie są zmuszani (się zmuszają?). Widzę, że lepiej sprawdziliby się oni w ławach sejmowych niż inni. I choć trochę powątpiewam, by w Sejmie mogli zachować dzisiejszą spontaniczność i nie utonąć w powodzi gadulstwa i układów, chciałbym zwrócić uwagę na co innego. Na to mianowicie, że ich wejście do parlamentu będzie ich stratą dla niezależnego, efektywnego, radykalnego ruchu ekologicznego. Ruch, w którym ludzi jak na lekarstwo, a ci, którzy są, znają się już jak stare konie - bo wciąż jest ich niewielu.
Sejm jaki jest - każdy widzi. Jaki będzie - może sobie wyobrazić. Ludzie wywodzący się z WiP-u, Wolę być, Federacji Zielonych czy Międzymiastówki Anarchistycznej mogą w takim właśnie Sejmie wystąpić jedynie w jednej z dwóch ról:
W pierwszej roli szybko pozbyć się muszą złudzeń co do miejsca Sejmu, Rady Ministrów, Prezydenta czy nawet MOŚZNiL w stanowczym dążeniu do tworzenia ekologicznej polityki państwa. Szkoda, że tak niewielu skorzystało z możliwości przysłuchania się obradom sejmowej Komisji Ochrony Środowiska - może wówczasich optymizm byłby mniejszy, mniejsza byłaby wiara w to, że zmiany można przeprowadzić odgórnie, że można stanowczo, zdecydowanie i efektywnie zablokować na drodze odgórnej jeden choćby z "ekorozbojów". Najczęściej decyzje sejmowe (choćby najlepsze i najdoskonalsze!) pozostawały na papierze, a siła sprzeciwu szła w gwizdek. Sensowne wystąpienia kilkudziesięciu ekologizujących posłów czy senatorów pozostawały zazwyczaj niezauważone (podczas wystąpienia posła Gawlika w debacie energetycznej sala pustoszała w tempie przypominającym atak chemiczny).
Przeżyłem w swym życiu już kilka polowań na tych nielicznych, którzy nie mieścili się w udostępnionej im przestrzeni. Poza metodami przymusu fizycznego, najbardziej widocznego, stosowane były metody o wiele ciekawsze: czapki nad ruchami ekologicznymi, werbunek liderów do oficjalnych struktur, próby tworzenia odgórnych komitetów porozumiewawczych ekologów. Powstawały i zapraszały do udziału w swych pracach Ekologiczny Ruch Społeczny (PRON), Młodzieżowa Rada Ochrony Środowiska (Kwaśniewski), struktury tworzone przez LOP, ZMW, ZSMP, Instytut d/s Młodzieży, wreszcie NSZZ "S". Wielu wartościowych ludzi utknęło tam, zostało spacyfikowanych, przyduszonych wprowadzeniem w "kompleks problemów".
Lider Międzymiastówki Anarchistycznej czy "WiP"-u, jeśli nie przejmie dobrze skrojonego garnituru od Radka Gawlika, grać będzie musiał nago, ewentualnie z kolczykiem w nosie - zmieniając się w Ciciolinę. Dla opinii publicznej nie będzie wówczas ważne czy będzie tą oto Cicioliną Urban, Pietrzak, Owca czy Patyczak. Ot, taki nieszkodliwy maniak, który nawet sensownie mówi, ale co z tego, gdy wszyscy się z niego śmieją? Idealista, który w tym otaczającym bagnie ośmiesza wiele pięknych rzeczy...
Każdy żyje po swojemu, każdy pojedyńczo decyduje o
swoim życiu. W tym miejscu jednak chciałbym przytoczyć
zdanie Cousteau:
"W chwili, gdy (zieloni) decydują się wejść w system
polityczny, który zresztą nie interesuje już nikogo,
osłabiają ideę, której bronią".
Może więc lepiej, gdy Fura będzie Furą, Bryczkowski Bryczkowskim, a Wojtek Kłosowski i Patyczak zostaną Wojtkiem i Patyczakiem?
Eryk Mistewicz
Redakcja "Eko-Puk"
Konopnickiej 6, 00-491 Warszawa
tel. 289281 w. 236
Uznając społeczny ruch ekologiczny za wielką wartość i istotny czynnik kształtujący sumienia, postawy i zachowania ludzi, uważamy, że w obecnej sytuacji degradacji środowiska przyrodniczego oraz przy pasywności parlamentu i kolejnych rządów w Polsce wobec problemu, wyłonienie porozumienia politycznego środowisk proekologicznych stało się palącą koniecznością.
Obecnie żadna grupa czy organizacja ekologiczna w Polsce nie stanowi istotnej siły politycznej, choć bywa, że pewne środowiska uzurpują sobie nawet prawo reprezentowania polskiego ruchu ekologicznego - tak wewnątrz kraju, jak i w kontaktach zagranicznych.
W tych warunkach niezbędne jest, by ruch ekologiczny miał swoich przedstawicieli w parlamencie. Takie "ekologiczne lobby" winno zawsze dążyć do rozpatrywania wszystkich zagadnień przy uznawaniu przyrody za wartość nadrzędną i nienaruszalną.
Porozumienie ekologiczne nie jest partią polityczną - zachowuje tożsamość i autonomię poszczególnych, dobrowolnie weń wchodzących ugrupowań ekologicznych. Możemy zawiązywać porozumienia problemowe bądź też lokalne, regionalne czy wreszcie ogólnopolskie.
Cele takich porozumień politycznych widzimy przynajmniej dwojako:
(1) przygotowanie się do uczestnictwa w wyborach parlamentarnych
(2) ułatwianie kontaktów wzajemnych i wymiany informacji ekologicznych między władzami centralnymi a społeczeństwem, artykulację interesów ekologicznych społeczeństwa a w konsekwencji - rozwiązywanie bieżących problemów ekologicznych.
Sądzimy, że cele te mogą być traktowane zarówno odrębnie, jak i łącznie w konkretnych działaniach obywatelskich ugrupowań proekologicznych.
ZGROMADZENI na spotkaniu w Brwinowie
8-10 luty 1991
(kilkadziesiąt podpisów)