Strona główna |
(...) Historycznie, depersonalizacja zaczyna się od przyrody. Zanim możliwym stało się podbicie i eksploatacja przyrody, trzeba ją było zdepersonalizować. Dopóki myślano o naturze kontrolowanej przez siły osobowe, dopóty trzeba było je sobie zjednać i zadowolić pokutą i ofiarą. Siły te były potężniejsze od ludzi i łatwo się obrażały; trzeba było być ostrożnym i uniżonym; w najlepszym wypadku kontrola była pośrednia i ryzykowna. Ale mechanistyczne spojrzenie na świat będący jedynie układami martwej materii popychanej na wszystkie strony przez stałe bezosobowe siły, doprowadził do powstania techniki, poprzez którą człowiek bezpośrednio dominuje i kontroluje przyrodę.
Jednakże ta depersonalizacja rozpoczęła się już wraz z chrześcijaństwem, które skazało na banicję pogańskich bogów i niezliczone mnóstwo duchów lasów, strumyków i gór. Chrześcijaństwo uznało jedno transcendentalne Bóstwo, całkowicie oddzielone od Jego stworzenia. W ten sposób przyroda utraciła zarówno swój osobowy jak święty charakter. Faktycznie rzecz biorąc, to z nastaniem chrześcijaństwa nieludzka część stworzenia stała się w pewnej mierze anomalią; nie miała znaczenia sama w sobie, lecz była jedynie tłem dla głównego ludzkiego dramatu zbawienia. Tylko ludzie mieli nieśmiertelne dusze, a cała reszta gwałtownego i zawiłego życia, które poza tym wypełniało świat, była niezrozumiałym dodatkiem mającym znaczenie tylko wtedy, gdy służył on jakiemuś ludzkiemu celowi. I tak oto zdepersonalizowany i zdesakralizowany świat, mógł teraz zostać uznany całkowicie za przedmiot obiektywnych badań i manipulacji impersonalnej nauki.
Wysiłek ten przyniósł pewien sukces i w naturalny sposób powstało pytanie: Dlaczego sama ludzkość miałaby być czymś unikalnym, kategorycznie odmiennym od reszty stworzenia? Jeśli prawa są uniwersalne, a natura stanowi jedność, to dlaczego istoty ludzkie mają nie podlegać tym samym kategoriom wyjaśnień, które obejmują całą resztę? Jeśli zaś chodzi o Boga, to uznano już, że zasadniczo Bóg nie jest związany ze Swoim stworzeniem i jest tak transcendentny, że nie potrafimy poprawnie sformułować żadnej pozytywnej koncepcji na Jego temat. Wyobrażenie świata jako pola bezosobowych sił działających zgodnie z niezmiennymi prawami sprawiło, że stał się On jeszcze bardziej odległy, a w końcu zupełnie nieistotny. Boga usunięto w cień, a ludzkość nie była już dłużej unikatem.
To, że samo ludzkie życie staje się teraz coraz bardziej i bardziej impersonalne i mechanistyczne jest po prostu ostatnim etapem w tym historycznym rozwoju.
Zdepersonalizowaliśmy naturę; pozbawiliśmy osobowości Boga; pracujemy teraz nad zniszczeniem osobowości u siebie.
Panowanie w naszej kulturze mechanistycznego i redukcjonistycznego spojrzenia na świat stanowi zapewnienie, że proces ten będzie kontynuowany. Chociaż ludzie ciągle skarżą się, że traktowani są jak rzeczy, to ci sami ludzie w pełni akceptują pogląd na świat, który robi z nich rzeczy. To właśnie dlatego z taką uporczywą siłą nawiedza nas koszmarna wizja społeczeństwa przeobrażonego w ponumerowane, zautomatyzowane zbiorowe zniewolenie bezmyślnym formalizmem, narzucone przez niezbadaną biurokrację lub obcego, wszechmocnego przywódcę. Wizja ta jest naprawdę prorocza, gdyż przyszłość ta istnieje już w nas. Zaakceptowaliśmy wszystkie warunki potrzebne do jej urzeczywistnienia, a teraz z lękiem oczekujemy manifestacji. (...)
Postępowe życie ludzkie jest ciągłą walką z nieświadomością. Brak świadomości charakteryzuje umarłych, bezwładnych: bycie w pełni żywym oznacza bycie w pełni świadomym. Zwiększenie świadomości to zwycięstwo życia nad śmiercią, ducha nad materią. Depersonalizacja jest niezbędna, byśmy panowali i wykorzystywali innych w celu zadowolenia siebie. Gdy ja, świadomy podmiot, uznam kogoś innego za podobny mi świadomy podmiot, wówczas związek między nami nazywany jest personalnym i oparty jest na wzajemnym szacunku dla subiektywności drugiej osoby. Jeśli jednak zacznę panować nad inną osobą, by wykorzystać ją jako narzędzie w celu zadowolenia z siebie, to zmieniam ją czy jego w przedmiot, w zwykły środek do osiągnięcia tego celu. Osoba ta staje się zwyczajnym narzędziem, którym manifestuję i kontroluję. Nie biorę pod uwagę, że ten ktoś ma znaczenie dla siebie samego, a zatem tracę świadomość tego, że jest osobą. Na przykład, właściciel fabryki zainteresowany tylko zyskiem nie będzie naprawdę uważał pracująceych u niego ludzi za ludzi; są oni jedynie narzędziami pracy, elementami ekonomicznego równania, używalnymi towarami. Podobnie, kiedy kobiety uważane są przez mężczyzn jedynie za obiekty służące przyjemności, zwykłe instrumenty, wówczas mężczyźni eksploatują je. Osoba eksploatująca robotników czy kobiety depersonalizuje ich, ale w trakcie tego procesu musi zdepersonalizować siebie, gdyż musi stracić świadomość siebie. Ułomna w ten sposób, nie jest w stanie doświadczać osobowych związków i pozbawia swoje życie wszelkiego sensu.
W taki oto sposób pogoń za zaspokojeniem ludzkich żądż powoduje depersonalizację i brak świadomości. (...)
Dlatego też musimy zaakceptować trudny lecz niemożliwy do uniknięcia wniosek, że jedyną metodą uniknięcia depersonalizacji i nieświadomości jest wyeliminowanie pragnienia wykorzystania innych w celu zadowolenia siebie. (...)
Jedynym poglądem na świat, o którym wiem, że jest w pełni personalny, że uważa zarówno Boga jak też wszystkie podobne żywe istoty za nie dające się zredukować i osobowe, jest pogląd nauczany przez Pana Krsnę w Bhagavad-gicie a dalej szczegółowo opisywany w Śrimad-Bhagavatam. Zgodnie z tym poglądem na świat, duszami są nie tylko ludzie - i ludzie zarodki; duszami są wszystki żywe istoty. Jaźń jest znikomą, ale wiecznie duchową istotą, posiadającą świadomość jako swą zasadniczą charakterystyczną cechę. Dusze ożywiają zbudowane z materii ciała; są one siłą życiową. Tak więc, nie ma żadnej żywej istoty, która nie miałaby znaczenia dla samej siebie. Osoba, która przestrzegając wskazówek Bhagavad-gity stała się w pełni świadoma, widzi to, i nie będzie eksploatowała dla swej przyjemności żadnego stworzenia. Jej miłość jest nieograniczona i niepowstrzymana.
Mechanistyczni myśliciele ironicznie odnoszą się do koncepcji, że życie jest właściwością duszy, jako do "witalizmu" lub "animalizmu". Twierdzą, że nie ma dowodu na istnienie duszy. A przecież osobliwym niepowodzeniem materialistycznej nauki było zademonstrowanie tego, jak ze świata złożonego jedynie z materii powstaje coś, co tej materii doświadcza. Ponadto, nie każdy posiada możliwość zrozumienia duszy - nie posiadają jej szczególnie ci, którzy z powodu swej eksploatatorskiej mentalności stali się nieświadomi. (...)
Ravindra Svarupa Dasa