Strona główna |
To dobrze, że w świecie rozchwianych wartości charakteryzujących koniec naszego wieku, od czasu do czasu natrafiamy na potwierdzenie tego do czego jesteśmy przekonani, a w co często przychodzi nam wątpić.
Jeżeli wychowano cię w takim systemie wartości, że tylko to się naprawdę liczy i tylko to stanowi swoiste dobro, do czego dochodzi się długą, żmudną, ciężką pracą, wyrzeczeniami i systematycznym, doprowadzonym do perfekcji ćwiczeniam, a ostatnio zaczynasz wątpić w słuszność takiej postawy - masz teraz oto dowód, że jednak się nie myliłeś.
Wszyscy wiemy jak bardzo długotrwała, kosztowna i pracochłonna jest nauka tradycyjnego ceremoniału parzenia herbaty. Często opanowanie tej sztuki trwa latami, a egzaminy końcowe są tak rygorystyczne, że rzadko kto je zdaje za pierwszym razem.
I co? Miało by to służyć tylko kultywowaniu tradycji? Nie, okazało się, że tradycyjna ceremonia parzenia herbaty przedłuża życie.
Kobiety, które regularnie celebrują ten typowo japoński rytuał żyją dłużej od tych, które nie poświęcają się tej tradycyjnej czynności.
Prof. Akira Fukao z Tohuku University przebadał 3 380 kobiet w tradycyjny sposób parzących herbatę i zauważył, że 280 z nich zmarło pomiędzy rokiem 1980 a 88. Następnie skonfrontował tę liczbą z grupą kontrolną - również 3 380 innych przypadkowo dobranych kobiet i okazało się, że w tej grupie wskaźnik zgonów wyniósł 494, w tym samym okresie.
Tyle mówią fakty. Prof. Fukao obecnie analizuje dwie hipotezy, mogące wyjaśnić to zjawisko.
Po pierwsze: zielona herbata używana podczas ceremonii zawiera antykancerogenne substancje.
Po drugie: sama ceremonia parzenia herbaty ma efekt psychoterapeutyczny i jak każda inna psychoterapia pozwala rozładować stresy, zmniejsza ciśnienie i tonizuje cały ustrój. Nie należy się temu dziwić. Sformalizowane czynności podczas ceremonii parzenia herbaty bardzo przypominają inne tradycyjne wschodnie techniki psychoterapeutyczne jak np. Wu-Szu, medytację TM czy choćby jogę.
Piotr Kosibowicz
Narutowicza 22/68
31-214 Kraków