Strona główna |
Jon Anderson, związany przez wiele lat z grupą rockową
YES, znany także z płyt nagranych wspólnie z Vangelisem
("Friends of Mr. Cairo") należy do tej elity gwiazd rocka,
która żywo zaangażowana jest w ruch na rzecz Ziemi. Poniższe
fragmenty pochodzą z wywiadu udzielonego pismu
"Connecting Link" Sept-Oct. 1990.
- Co sądzisz o potężnych zmianach energii, które przywiodły nas
do lat 90-tych?
- Ostatnie kilka lat to wydarzenie samo w sobie, niewiarygodny
rozkwit wolności i sprawiedliwości w wielu przejawach.
Szczególnie mam na myśli kraje Europy wschodniej. Teraz te
kraje spoglądają na nas, na Zachód, co sprawia, że my sami
musimy spojrzeć na siebie. Nie podobna, aby było tylu bogatych
ludzi w Nowym Jorku, a jednocześnie tylu nędzarzy leżących
wprost na ulicy. Wschodni świat się oczyszcza. Zachodni musi
uczynić to samo.
- W jaki sposób wydarzenia te wpłynęły na twoją muzykę?
- Jestem chyba bardziej dosłowny w swoich tekstach i zajmuję
bardziej aktywną postawę. W latach 80-tych trzeba było bardzo
uważać, aby nie dorobić się plakietki "nawiedzonego proroka".
Właściwie nadal tak jest, ale teraz można pójść głębiej i
powiedzieć ludziom, że nadchodzi czas oczyszczenia. W muzycznym
i poetyckim aspekcie drzwi są teraz jakby szerzej otwarte.
- A więc teraz możesz uchylić wieka i powiedzieć to, co
naprawdę chcesz?
- Dokładnie tak. Dotychczas firmy płytowe zawsze obawiały się
jakichś powiązań z polityką. One chciały po prostu robić więcej
pieniędzy. Teraz jest czas, kiedy artyści mogą autentycznie
mówić to co myślą, a mimo to firmy te zarabiają pieniądze.
Chociaż może i nie to jest najważniejsze. Obecnie życie jakby
rzuca nam wyzwanie. Podzielone dotąd społeczeństwa jednoczą
się.
- W twoim pierwszym ABWH albumie jest utwór zatytułowany
"Spotkanie" (The Meeting). Mógłbyś powiedzieć coś na jego
temat?
Surely I could tell
If I sleep tonight a dream with call
And raise its head in majesty
Dividing all my energies
To the meeting of your love
- Napisałem ten utwór kilka lat temu w Los Angeles. Pisząc go
miałem na myśli spotkanie z rzeczywistością, które zawdzięczam
Indianom amerykańskim, spotkanie z Divine Mother (Boską Matką).
Podczas czegoś takiego jakby na nowo uświadamiamy sobie, czym
jest Bóg, że jest on wszystkim, a my nieustannie przenosimy
jego energię. Tak mniej więcej powstała ta pieśń.
- Kto to jest Divine Mother?
- To duchowy nauczyciel. Myślę, że każdy na tym świecie szuka
swojej własnej idei boskiej rzeczywistości. Miałem szczęście
spotkać ją kilka lat temu i to zmieniło całe moje postrzeganie
świata.
- Album "Topographic Ocean" miał swoją inspirację w
autobiografii Paramahansy Yoganandy. Jak wspomiansz tamten
okres?
- Był trochę trudny. Po sukcesie "Close to the Edge", kiedy
ukazał się "Topographic Ocean", dla wielu ludzi było to trudne
do zaakceptowania, szczególnie dla tych z muzycznego biznesu.
Poddali go surowej krytyce, co bardzo źle wpłynęło na członków
zespołu. Stali się bardzo nerwowi i zaniepokojeni o swoją
przyszłość. Trudno było z tym żyć.
- Na twojej solowej płycie "City of the Angels" jest utwór
zatytułowany "Spiesz się do domu. Pieśń Plejad" (Hurry Home.
Song of the Pleiades). Co cię zainspirowało do napisania go?
- To było w Londynie. Którejś nocy obudziłem się nagle słysząc
tę piosenkę. Pobiegłem natychmiast do studia, nagrałem ją na
taśmę i położyłem się znowu spać. Rano odegrałem ją z taśmy.
Była to irlandzka pieśń, bardzo celtycka. Mam uczucie, że nie
jesteśmy jedyni we wszechświecie i że na innych planetach są
inne, wyższe formy życia. Jest 12 ras, czyli Domów Bożych.
Jeden z nich to Siedem Sióstr, gwiazdy zwane Plejadami. Tam są
nasi odlegli krewni. Oni są najbliźsi naszej formie
egzystencji, ale żyją w czwartym wymiarze, przechodząc teraz w
piąty, podczas gdy my żyjemy w trzecim, powoli zbliżając się do
czwartego. Nie należę do ludzi, którzy uważają, że tylko my
isteniejemy. Czuję, że są inne, wyższe formy życia, które
odwiedzają naszą planetę i mówią do nas: "Spieszcie się do
domu". One bardzo nas kochają, tylko my wciąż jesteśmy
niedojrzali. Myślę, że spotkanie z tymi istotami to będzie coś
jak zburzenie berlińskiego muru. Wszystko to zdarzy się w
naszym życiu i my zaakceptujemy to, gdyż czymś bardziej
przerażającym okaże się nie akceptować tego. Wierzę, że tak
nastąpi i o tym jest ten utwór.
- Spędziłeś trochę czasu wśród rdzennych Amerykanów. Jakie
doświadczenia się z tym wiążą i jaki to miało wpływ na twoje
życie?
- Wciąż uczę się czegoś, to pewne. Moje najważniejsze
doświadczenie to wspólne modlitwy z nimi. W końcu oni
zaakceptowali mnie i przyjęli do realnego świata. Pamiętam
naszą wspólną drogę - miałem własny pióropusz i derkę i
tańczyłem taniec słońca na swój własny sposób.
- Na twoim pierwszym albumie ABWH jest utwór o aborygenach
zatytułowany "To miejsce" (This Place)...
- Przeczytałem książkę "Song Line", która traktowała o magii
aborygenów, ich wiedzy o Matce Ziemi, o sposobach w jakie życie
ich jest związane z Matką Ziemią i jak to wygląda u Indian
amerykańskich, Eskimosów i innych pierwotnych kultur świata.
Tematem piosenki jest autentyczne wydarzenie z 1954r., kiedy
rząd brytyjski dokonał próby nuklearnej, która miała fatalne
skutki dla wielu plemion. Potem, kiedy byłem w Ameryce
powiedziano mi, że Amerykanie również dokonują takich prób, w
wyniku czego wielu Apaczów straciło życie. W dosłownym
znaczeniu jest to piosenka o pewnym zdarzeniu, które miało
miejsce. Musimy pamiętać o nim, uczyć się z niego, uczyć się na
swych błędach. Musimy nauczyć się traktować ludzi jak ludzkie
istoty bez względu na ich kolor skóry i wiarę.
- Co było najbardziej znaczące w twoim życiu, co nieodwołalnie
je zmieniło?
- Oczywiście spotkanie z Divine Mother. Także pewne zdarzenie
wiele lat temu, kiedy spotkałem pewną grupę w Las Vegas.
Opowiedzieli mi o czymś co nazywa się Harmonic Convergence i
przepowiedzieli, że będę śpiewał o tym. Obudziłem się
następnego dnia myśląc, że to był po prostu sen. A jednak,
wiele lat później, to wydarzenie miało miejsce. Także narodziny
mojej córeczki, Jade... To sprawiło, że mocniej kocham kobiety,
zwłaszcza moją żonę i dzieci. Wyraziłem to swoją płytą
"Animation".
- Gdybyś mógł wysłać wiadomość, o której byłbyś pewien, że
dotrze do wszystkich istot we wszechświecie, co by to było?
- Miłość, pokój, szczęście i zdrowie. To wszystko. Miłość,
pokój, szczęście i zdrowie.
tłum. Marek Has