Strona główna 

ZB nr 6(24)/91, czerwiec '91

Wywiad z Jonem Andersonem:

SPIESZ SIĘ DO DOMU

Jon Anderson, związany przez wiele lat z grupą rockową YES, znany także z płyt nagranych wspólnie z Vangelisem ("Friends of Mr. Cairo") należy do tej elity gwiazd rocka, która żywo zaangażowana jest w ruch na rzecz Ziemi. Poniższe fragmenty pochodzą z wywiadu udzielonego pismu "Connecting Link" Sept-Oct. 1990.

- Co sądzisz o potężnych zmianach energii, które przywiodły nas do lat 90-tych?

- Ostatnie kilka lat to wydarzenie samo w sobie, niewiarygodny rozkwit wolności i sprawiedliwości w wielu przejawach. Szczególnie mam na myśli kraje Europy wschodniej. Teraz te kraje spoglądają na nas, na Zachód, co sprawia, że my sami musimy spojrzeć na siebie. Nie podobna, aby było tylu bogatych ludzi w Nowym Jorku, a jednocześnie tylu nędzarzy leżących wprost na ulicy. Wschodni świat się oczyszcza. Zachodni musi uczynić to samo.

- W jaki sposób wydarzenia te wpłynęły na twoją muzykę?

- Jestem chyba bardziej dosłowny w swoich tekstach i zajmuję bardziej aktywną postawę. W latach 80-tych trzeba było bardzo uważać, aby nie dorobić się plakietki "nawiedzonego proroka". Właściwie nadal tak jest, ale teraz można pójść głębiej i powiedzieć ludziom, że nadchodzi czas oczyszczenia. W muzycznym i poetyckim aspekcie drzwi są teraz jakby szerzej otwarte.

- A więc teraz możesz uchylić wieka i powiedzieć to, co naprawdę chcesz?

- Dokładnie tak. Dotychczas firmy płytowe zawsze obawiały się jakichś powiązań z polityką. One chciały po prostu robić więcej pieniędzy. Teraz jest czas, kiedy artyści mogą autentycznie mówić to co myślą, a mimo to firmy te zarabiają pieniądze. Chociaż może i nie to jest najważniejsze. Obecnie życie jakby rzuca nam wyzwanie. Podzielone dotąd społeczeństwa jednoczą się.

- W twoim pierwszym ABWH albumie jest utwór zatytułowany "Spotkanie" (The Meeting). Mógłbyś powiedzieć coś na jego temat?

Surely I could tell
If I sleep tonight a dream with call
And raise its head in majesty
Dividing all my energies
To the meeting of your love

- Napisałem ten utwór kilka lat temu w Los Angeles. Pisząc go miałem na myśli spotkanie z rzeczywistością, które zawdzięczam Indianom amerykańskim, spotkanie z Divine Mother (Boską Matką). Podczas czegoś takiego jakby na nowo uświadamiamy sobie, czym jest Bóg, że jest on wszystkim, a my nieustannie przenosimy jego energię. Tak mniej więcej powstała ta pieśń.

- Kto to jest Divine Mother?

- To duchowy nauczyciel. Myślę, że każdy na tym świecie szuka swojej własnej idei boskiej rzeczywistości. Miałem szczęście spotkać ją kilka lat temu i to zmieniło całe moje postrzeganie świata.

- Album "Topographic Ocean" miał swoją inspirację w autobiografii Paramahansy Yoganandy. Jak wspomiansz tamten okres?

- Był trochę trudny. Po sukcesie "Close to the Edge", kiedy ukazał się "Topographic Ocean", dla wielu ludzi było to trudne do zaakceptowania, szczególnie dla tych z muzycznego biznesu. Poddali go surowej krytyce, co bardzo źle wpłynęło na członków zespołu. Stali się bardzo nerwowi i zaniepokojeni o swoją przyszłość. Trudno było z tym żyć.

- Na twojej solowej płycie "City of the Angels" jest utwór zatytułowany "Spiesz się do domu. Pieśń Plejad" (Hurry Home. Song of the Pleiades). Co cię zainspirowało do napisania go?

- To było w Londynie. Którejś nocy obudziłem się nagle słysząc tę piosenkę. Pobiegłem natychmiast do studia, nagrałem ją na taśmę i położyłem się znowu spać. Rano odegrałem ją z taśmy. Była to irlandzka pieśń, bardzo celtycka. Mam uczucie, że nie jesteśmy jedyni we wszechświecie i że na innych planetach są inne, wyższe formy życia. Jest 12 ras, czyli Domów Bożych. Jeden z nich to Siedem Sióstr, gwiazdy zwane Plejadami. Tam są nasi odlegli krewni. Oni są najbliźsi naszej formie egzystencji, ale żyją w czwartym wymiarze, przechodząc teraz w piąty, podczas gdy my żyjemy w trzecim, powoli zbliżając się do czwartego. Nie należę do ludzi, którzy uważają, że tylko my isteniejemy. Czuję, że są inne, wyższe formy życia, które odwiedzają naszą planetę i mówią do nas: "Spieszcie się do domu". One bardzo nas kochają, tylko my wciąż jesteśmy niedojrzali. Myślę, że spotkanie z tymi istotami to będzie coś jak zburzenie berlińskiego muru. Wszystko to zdarzy się w naszym życiu i my zaakceptujemy to, gdyż czymś bardziej przerażającym okaże się nie akceptować tego. Wierzę, że tak nastąpi i o tym jest ten utwór.

- Spędziłeś trochę czasu wśród rdzennych Amerykanów. Jakie doświadczenia się z tym wiążą i jaki to miało wpływ na twoje życie?

- Wciąż uczę się czegoś, to pewne. Moje najważniejsze doświadczenie to wspólne modlitwy z nimi. W końcu oni zaakceptowali mnie i przyjęli do realnego świata. Pamiętam naszą wspólną drogę - miałem własny pióropusz i derkę i tańczyłem taniec słońca na swój własny sposób.

- Na twoim pierwszym albumie ABWH jest utwór o aborygenach zatytułowany "To miejsce" (This Place)...

- Przeczytałem książkę "Song Line", która traktowała o magii aborygenów, ich wiedzy o Matce Ziemi, o sposobach w jakie życie ich jest związane z Matką Ziemią i jak to wygląda u Indian amerykańskich, Eskimosów i innych pierwotnych kultur świata. Tematem piosenki jest autentyczne wydarzenie z 1954r., kiedy rząd brytyjski dokonał próby nuklearnej, która miała fatalne skutki dla wielu plemion. Potem, kiedy byłem w Ameryce powiedziano mi, że Amerykanie również dokonują takich prób, w wyniku czego wielu Apaczów straciło życie. W dosłownym znaczeniu jest to piosenka o pewnym zdarzeniu, które miało miejsce. Musimy pamiętać o nim, uczyć się z niego, uczyć się na swych błędach. Musimy nauczyć się traktować ludzi jak ludzkie istoty bez względu na ich kolor skóry i wiarę.

- Co było najbardziej znaczące w twoim życiu, co nieodwołalnie je zmieniło?

- Oczywiście spotkanie z Divine Mother. Także pewne zdarzenie wiele lat temu, kiedy spotkałem pewną grupę w Las Vegas. Opowiedzieli mi o czymś co nazywa się Harmonic Convergence i przepowiedzieli, że będę śpiewał o tym. Obudziłem się następnego dnia myśląc, że to był po prostu sen. A jednak, wiele lat później, to wydarzenie miało miejsce. Także narodziny mojej córeczki, Jade... To sprawiło, że mocniej kocham kobiety, zwłaszcza moją żonę i dzieci. Wyraziłem to swoją płytą "Animation".

- Gdybyś mógł wysłać wiadomość, o której byłbyś pewien, że dotrze do wszystkich istot we wszechświecie, co by to było?

- Miłość, pokój, szczęście i zdrowie. To wszystko. Miłość, pokój, szczęście i zdrowie.

tłum. Marek Has




ZB nr 6(24)/91, czerwiec '91

Początek strony