Strona główna 

ZB nr 7-8(25-26)/91, lipiec-sierpień '91

Warszawa, dnia 10 lipca 1991

RAPORT Z BIESZCZAD NR 2

W jednym z ostatnich numerów ZB piszecie, że powstaje projekt "Salamandra" zajmujący się przeciwdziałaniem wywozowi ptaków, płazów i gadów z terenu Polski - szczególnie tych pod ochroną. Podam dwa fakty, jeśli chodzi o świadomość ekologiczną ludzi.

Przykład 1.
Pewien rolnik z Bieszczad podczas koszenia łąki zranił kosą ropuchę - rana była lekka - wziął ją do domu, rany zdezynfekował i założył dwa szwy! Po zaleczeniu wypuścił ropuchę w buraki "gdzie mogła się najeść do syta" i zbudował jej jamkę.

Przykład 2.
Miejscowość Nasiczne, Bieszczady. Harcerze z Gdańska "budują" stanicę. Obok terenu budowy jest rozlewisko potoczku gdzie rok rocznie rosną i rozmnażają się tysiące kumaków górskich i traszek. Harcerze "myśląc" o ochronie przyrody i "ratowaniu" ginących gatunków przygotowują się do spuszczenia rozlewiska do rzeki i "uregulowaniu" potoczku, rów odwadniający jest już prawie gotowy. Naokoło w lesie (teraz już Bieszczadzki Park Narodowy) sterty śmieci, puszek, sprzętu biwakowego, desek, elementów latryn, wszystko na wierzchu, nie zakopane. Myślę, że zarówno bezmyślne niszczenie miejsc rozrodczych płazów chronionych, jak i zanieczyszczanie BPN powinno być publicznie napiętnowane, jeśli nie skierowane na drogę prawno-administracyjną. Może odpowiednie organa, w tym straż BPN, zainteresuje się dewastowaniem przyrody w granicach i otoczeniu BPN, a komenda główna ZHP rozliczy gdańskich harcerzy za sprzęt i materiały budowlane walające się po całej okolicy. W przeciwnym razie goniąc za "przemytnikami zewnętrznymi" przeoczymy rodzimych "obrońców", którzy w sposób bezkarny niszczą to, czego i tak brakuje.

Przykład 3.
to wybieranie pstrągów spod kamieni. Strażnicy tłumaczą, że trudno jest złapać na gorącym uczynku osobę bez wędki. Nietrudno, wystarczy ruszyć "cztery litery" w okolice jakiejkolwiek bieszczadzkiej wsi, około 5.-10. rano stanąć nad głębszymi miejscami i łapać - kłusownicy znajdą się sami. Mogę nawet podać kiedy - po każdej burzy lub większym deszczu, gdy stan wody jest wyższy niż zwykle, a woda jest jeszcze mętna. Na wędkę kłusownicy łapią wtedy, gdy woda jest jeszcze "wysoka" lecz powoli zaczyna się klarować - jeśli burza była wieczorem to kłusownik przyjdzie następnego dnia rano. To wszystko, pozostaje tylko stanąć i czekać - ale u nas lepiej wziąć forsę, wyspać się i powiedzieć, że nikogo nie było - aby tak dalej.

Darek Lermer

PS. Na łamach wielu gazet dużo się mówi o akcji Tama tamie. Uczestnicy tej akcji są karani w trybie przyspieszonym, na wprowadzenie którego wydał zgodę Minister Sprawiedliwości - Pan Chrzanowski. Mówi się, że Polska, że w Polsce jest źle, że wzrasta przestępczość - więc ja pytam - jak ma nie wzrastać, jeśli policja zajmuje się walką z tymi, którzy chcą żyć dłużej i nie chcą dewastacji środowiska, a na stołku ministerialnym siedzi człowiek, który w zimie tego roku chciał, aby było jedno prawo dla katolików, a drugie dla innych.

Polska to wielki cyrk - tyle, że do zwykłego cyrku można albo przyjść albo nie, a tu się po prostu jest i czy się chce czy nie, trzeba patrzeć na popisy błaznów. (D.L.)

Przy okazji chciałoby się zapytać min. Chrzanowskiego czy ekolodzy są groźniejsi od codziennych bandziorów, których ściga się i karze w trybie mocno spowolnionym.

(pr)




ZB nr 7-8(25-26)/91, lipiec-sierpień '91

Początek strony