Strona główna 

ZB nr 9(27)/91, wrzesień '91

OD JACKA BOŻKA... Z AUSTRALII

PIENINY I TĘCZOWY OBÓZ

Siedzę sobie gdzieś daleko, perspektywa się zmienia, ale po wielkim kacu pod nazwą bezterminowa blokada tamy muszę albo spróbuje chociaż powiedzieć, jak widzę to teraz. Głosy niektórych moich wspaniałych przyjaciół, bardzo nieprzychylne organizowaniu spotkania Tęczowych z punktu widzenia blokady tamy wyglądają zupełnie inaczej.

W wielu miejscach świata ludziom udawało się obronić kawałek dzikiego życia tylko dzięki bezkompromisowej akcji bezpośredniej. Nie da się ukryć, że bronić dzikiego życia trzeba będzie w miejscu, które jest zagrożone. Akcje w miastach będą przynosiły taki skutek jak dotychczas. No i wyobraźcie sobie moi mili przyjaciele, że przyjdzie Wam zorganizować wielką blokadę w sercu lasu. Wyżywić, ochronić przed zniechęceniem i ratować przed grzywnami kilkaset albo i więcej osób. No chyba że będziemy to robili tylko do momentu uwiecznienia nas na fotografii, którą można pózniej wysłać za granicę.

Jest to pewien sposób. Nie zaszczuwajmy jednak ludzi, że chcą się zabawić, każdy to czyni na swój sposób i nie wmawiajmy innym, że właśnie ten nasz jest najlepszy. Trzeba się nauczyć budować piec, aby wyżywić ludzi gdzieś w lesie nie używając tego całego "zgiełku". Bronić lasu robiąc w nim "cywilizowane miejsce" - gdzież sens. Pieniny i Tęczowy Obóz to naprawdę ta sama sprawa i nic nie zwalnia nas z odpowiedzialności za to, co robimy. Jest mi przykro, że muszę głośno powiedzieć wszystkim obrońcom dzikiego życia - tym głębokim i tym płytkim - co u diaska robiliście jak bili ludzi w Pieninach, wprowadzając prawo, które jest łamaniem praw? Czy pisaliście kolejne artykuły o konieczności współpracy międzynarodowej, a może stanowczo sprzeciwialiście się Tęczowemu Obozowi?

Gratuluję wytrwałości!

* * *

Czwarty dzień w Australii. Tuż po śniadaniu wyruszamy z Lismore na południe. Dwie Niemki, dziecko i ja. Po dwóch godzianch szybkiej jazdy zostaje nam jeszcze do pokonania ok. 100km lasem tropikalnym wzdłuż wspaniale czystych rzek. Droga kamienista, straszna. Wyrwana rana. Pył dostaje się nawet do aparatu.

Powoli zbliżamy się do celu. Wzdłuż drogi samochody, namioty i naprawdę dużo dzieci. Po jednej stronie GUY FAWKES NATIONAL PARK, po drugiej CHAELUNDI, tereny na których władze stanu Nowa Południowa Walia postanowiły zarobić. BLA, BLA, BLA. Wycinka starego lasu tropikalnego to pomysł czegoś w rodzaju naszej dyrekcji lasów państwowych. W dniu, w którym się zjawiamy w obozie blokujących drogę wywozu drzewa, akcja zostaje zawieszona. Wieczorem grupa ok. 70 osób podejmuje decyzję dalszego działania i formy jakie ono przybierze. Zaraz po spotkaniu w świetle ognisk rozpocznie się kopanie rowów i ustawianie barykad. Liczba osób biorących udział w blokadzie zmienia się, zależnie od ilości aresztowanych. Cała żywność i woda dowożone są z odległego o 150km miasteczka. Jedzenie dla uczestników bezpłatne. Wspólne działanie, wspólny stół, długie muzykowanie. W akcji uczestniczą przeważnie ludzie dorośli, bardzo wielu z dziećmi. Rano na blokadzie zjawiają się cztery babcie. Moment aresztowania ich przez policję filmuje TV.

Efekt piorunujący. Widziałem to w wiadomościach. Kobiety w tych akcjach są wspaniałe. NIE MA WOLNOŚCI BEZ KOBIECOŚCI. Uczestnicy to bardzo różni ludzie. Kandydat do parlamentu i wieloletni działacz Jan Cohen, wspaniałe babcie, punki, dzieci i zawodowi wojownicy. Po kacu jaki miałem myśląc o Czorsztynie, znowu zobaczyłem efekt dużej, dobrej akcji bezpośredniej. Zostawienie Zubka i młodych ludzi w Pieninach na pożarcie brutalnej policji, to było coś strasznego. Panowie! Wypisywanie na sztandarach haseł NIE MA KOMPROMISU W OBRONIE MATKI ZIEMI zobowiązuje i czyni odpowiedzialnym.

Nie dałem się aresztować. A któżby napisał coś o Rainforest Information Center do Kochanych ZB. A tak swoją drogą noc w buszu w zimie to naprawdę coś niezwykle... zimnego. Wszystko miałem na sobie. Śpiwór to najlepszy przyjaciel człowieka.

Lismore 3.9.91

LIST OTWARTY DO "ZIELONYCH BRYGAD"

Zastanawiająco niewiele informacji dotyczących naszego kraju w środkach masowego przekazu Australii, znalazło swoje potwierdzenie w archiwach i katalogach tematycznych z jakimi mam możliwość zapoznawać się w Rainforest Information Centre. Którą z magicznych szuflad bym nie otworzył znajduję w niej... "Zielone Brygady". Z tej dalekiej perspektywy częste prośby redakcji ZB o tłumaczenia swoich tekstów na angielski do kolejnego wydania GB wydają się tak oczywiste, że wręcz śmieszne. Muszę przyznać, że te numery GB, które znalazłem w RIC służą mi pomocą w wielu rozmowach i prośbach o informacje dotyczące Polski. No i ta lista adresowa! Jesteś zainteresowany kontaktem? Z kim? Wiesz, jest takie pismo, pogadamy, wybierzesz sobie coś. W porządku?

Jedną rzecz z listą adresową można by zmienić. Każdy adres powienien być zaopatrzony w krótką informację, kto, co, dlaczego. Ludzie na całym świecie pragną kontaktów, to fakt. Chcieliby jednak wiedzieć dlaczego wybierają Federację Zielonych lub Klub "Gaia". To byłoby bardzo dobrze. Jeszcze raz wszystkiego Dobrego w waszej pracy.

3 x Jacek Bożek

PS. Dlaczego brak jakichkolwiek informacji o Polsce, ruchach alternatywnych, potrzebach, celach, dlaczego tego nie robimy, to zupełnie inna sprawa. A kontakty z tym krajem mogłyby naprawdę wiele korzyści przynieść naszym grupom i ludziom.


(opublikowane wyłącznie na specjalne życzenie autora)



ZB nr 9(27)/91, wrzesień '91

Początek strony