Strona główna 

ZB nr 10(28)/91, październik '91

PŁUCO
CZYLI HISTORIA PEWNEGO SPOTKANIA

Opowieść tę można byłoby zacząć kilka lat wcześniej. Pisałabym wtedy o odkryciu krainy mlekiem i miodem płynącej, o ludziach którzy tego dokonali, o ich wielkich planach i strategii, która miała, i ma nadal, obronić kraj ten przed zagładą.

Dlaczego więc zaczynam w kwietniu 1991r? Z jednej, jakże prozaicznej przyczyny. Opisany poniżej okres 2 - 3 miesięcy doskonale odzwierciedla całą istotę sprawy. Poprzednie lata wyglądały tak samo.

6.4.91, podczas spotkania Tymczasowej Rady BORE w Warszawie dowiedziałem się, iż tegoroczne obchody Światowego Dnia Ochrony Środowiska odbędą się na terenie Polski półn-wsch. Organizatorem jest Narodowa Fundacja Ochrony Środowiska, Zakład Usług Ekologicznych - Zielone Płuca Polski. W spotkaniu biorą udział: MOŚZNiL, OZLP Białystok i Olsztyn, wojewodowie, przewodniczący Sejmików Samorządowych i oczywiście organizatorzy: Zielone Płuca. Termin - maj 1991r. Obchody będą całkowicie poświęcone inicjatywie "Zielonych Płuc Polski", a pod koniec drugiego dnia zostanie podpisane porozumienie mówiące o przystąpieniu MOŚZNiL do tego programu. Z informacji uzyskanych od rzecznika prasowego ministerstwa wynika, iż przy okazji minister z chęcią spotkałby się również z niezależnymi tego regionu. Należy tylko skontaktować się z siedzibą Koordynatora Programu ZPP i ustalić szczegóły. Tak też uczyniłem, prosząc jednocześnie o bliższe informacje. Minął prawie miesiąc i cisza, żadnej odpowiedzi. Napisałem kolejny list, tym razem do pana Nowickiego z prośbą o spotkanie. Mijają kolejne dni i na ten list również nie ma odpowiedzi. Z własnych źródeł dowiaduję się, iż spotkanie zostało przesunięte na czerwiec z powodu przyjazdu papieża. Jest więc trochę czasu, tylko jak dotrzeć do organizatorów?

Czy wierzycie w cuda? Czy cudem jest, iż człowieka którego szukam przez ponad miesiąc w Polsce spotykam za granicą? Może to złośliwość losu, ale na pewno nie mojego. Do spotkania doszło w trakcie obrad Ekologicznych Cegiełek w Gypr na Węgrzech. Tu żałuję, że nie mogę przytoczyć dokładnie całej rozmowy z Koordynatorem ZPP. Była jak ping-pong, każdy odbijał po kolei piłeczkę. On wynajdywał przyczyny by uniknąć oficjalnego spotkania z niezależnymi, a ja dążyłem do tego by się ono odbyło. Z braku argumentów z drugiej strony stanęło na tym, że skontaktuje się on z ministrem i jeszcze w tym tygodniu udzieli listownie odpowiedzi.

Otrzymałem też program Obchodów Światowego Dnia Ochrony Środowiska, który wyglądał mniej więcej tak: wycieczka, wystawa, spotkanie dotyczące ZPP, rejs statkiem, zwiedzanie ośrodka wypoczynkowego, rejs statkiem, pieczeń w ośrodku PAN, wystawa, wycieczka, podpisanie porozumienia.

Termin: 14-5.6.91. Formalnością jest dodanie, iż nigdy żaden list z biura ZPP nie dotarł do mnie.

Na tydzień przed obchodami pan Koordynator przyparty do muru (telefonicznie) przez niezależnych zbył ich informacją, że minister nie znajdzie czasu na spotkanie z nimi.

Mimo tego niezależni pojawili się pierwsi, już 12-go (środa) wieczorem. Było nas ok. 10 i dwóch dziennikarzy. To od nich dowiedziałem się o specjalnym doborze massmediów na to spotkanie. Ci, którzy byli z nami, nie zostali zakwalifikowani.

13-go (czwartek) po południu zaczyna padać deszcz, który będzie towarzyszył nam aż do wyjazdu znad jez. Rajgrodzkiego, nad którym to, w ośrodku wypoczynkowym "Knieja" (jak sama nazwa wskazuje położonym wśród lasów), odbywają się obchody. Korzystając z pobytu niedaleko Biebrzy, wraz z jednym z dziennikarzy jedziemy na "Czerwone Bagno", by obejrzeć rów biegnący tuż pod rezerwatem. Widać ślady koparki sprzed ok. 2 miesięcy. Widać też, że został ukończony w pośpiechu, na co wskazuje panujący dookoła nieład (już po wycieczce dowiaduję się, iż obniżono poziom wody w jez. Tajno o ok. 40cm, ale o tym przy innej okazji). Wracając do Rajgrodu, zajeżdżamy do leśniczego, który przygotował poranną wycieczkę ministra po Bagnach Biebrzańskich. Próbujemy dowiedzieć się czegoś o trasie i atrakcjach wycieczki. Leśniczy mówi o swojej niekompetencji i odsyła do wyższej instancji, a deszcz ciągle pada. Po powrocie nad jezioro dowiadujemy się, że oficjalni goście zaczęli się już zjeżdżać, między innymi jest już minister. Teraz przed niezależnymi najważniejszy problem do rozwiązania: jak wejść na spotkanie? Jak sprawić, byśmy mogli wziąść udział w rozmowach dotyczących Zielonych Płuc? Jest w nas ogrom goryczy, po raz kolejny, tak bardzo bliski dla naszych spotkań i działań, i to ona kieruje rozważaniami "co robić". Są różne plany; od sittingu przed bramą ośrodka, poprzez wejście nad siatką przy otwartej bramie, na oczach całej świętującej ekipy, do utożsamienia się z umierającymi drzewami.

W międzyczasie zapadł zmierzch i na chwilę przestało padać. Skibort poszedł na zwiady. To co opowiedział nam po powrocie, było chyba kubłem zimnej wody na nasze głowy. W ośrodku trwała impreza na całego. Głośna muzyka, kobiety w najnowszych warszawskich kreacjach, nienaganne męskie garnitury (większość gości w stanie wskazującym), część bawiąca się nad brzegiem jeziora i jeszcze tylko kursujący samochód po zaopatrzenie wszelkiego rodzaju. Gdyby ktoś nie wiedział za co i po co, to po pierwsze za 30 mln przeznaczonych na edukację ekologiczną i po drugie dla ratowania Matki Ziemi. Decyzja co do jutrzejszego dnia była szybka, pismo do Ministra Nowickiego z prośbą o wpuszczenia nas na salę i doręczenie go w odpowiedniej chwili. Około północy w ośrodku zapanowała cisza. Nic dziwnego, o 2.30 pobudka na wycieczkę.

14-ty (piątek). Znowu od samego rana leje. Myśmy się już przyzwyczajili, zresztą byliśmy na to przygotowani. Inna sytuacja była chyba w sąsiednim obozie, gdzie garnitury nie były odpowiednim ubraniem na deszcze. Jak się potem okazało, wycieczki nad Biebrzę nie można zaliczyć do udanych.Niska frekwencja, zimno, padający deszcz, nie sprzyjały zwiedzającym. Punktem programu w jakim chcieliśmy wziąść udział było omówienie "Programu Zagospodarowania Przestrzennego Obszaru Funkcjonalnego - Zielone Płuca Polski" i późniejsza dyskusja. Kiedy pojawiliśmy się w holu przed salą obrad, ministra jeszcze nie było. Natomiast pozostała część ekipy była co najmniej zaskoczona. Wprowadziliśmy małe zamieszanie, a obstawa zbliżającego się ministra od razu wzięła nas na oko. Zresztą i pan Nowicki był troszkę zmieszany i zaskoczony, ale chyba zbyt duże zamieszanie wzbudziliśmy by mógł nas wyprosić - wszak współpraca MOŚZNiL z nielegalnymi układa się doskonale. Tak więc udało się, byliśmy w środku.

Omówienie programu ZPP było podzielone na dwa etapy - najpierw zaprezentowanie go, a następnie odpowiedzi na pytania. Pierwszą część pominę i przejdę od razu do przerwy w obradach, gdyż pisanie o gigantycznym programie, którego sens i cele są niejasne, uważam za niepotrzebne. W trakcie przerwy koordynator witając i serdecznie ściskając moją dłoń powiedział: "...Jak to miło Pana widzieć..." Zaproponował zorganizowanie specjalnego spotkania z ruchami niezależnymi, które miałoby być poświęcone w całości problem tego regionu. (Kiedy piszę ten artykuł jest początek września, mimo trwających przygotowań do spotkania ZPP z Klubem "Ekos", będącym trzecią stroną rozmów, nikt jak na razie nie zaprosił niezależnych do wspólnego stolika. Dlaczego Zielone Płuca Polski tak bardzo się nas boją? Wszak my też jesteśmy spod znaku zielonego liścia w tej części kraju.)

Wracając do spotkania, po przerwie rozgorzała dyskusja. Moje próby zabrania głosu były ignorowane przez organizatorów obchodów, dopiero za którymś razem z kolei zostały dostrzeżone i udzielono mi głosu (co wyrażnie wyprowadziło co niektórych z równowagi). Oto moje pytania:

DLACZEGO???

W Biebrzańskim Parku Krajobrazowym:

W Narwiańskim Parku Krajobrazowym:

W Białowieskim Parku Narodowym:

Na Warmii i Mazurach:

Dr Kassenberg tak skomentował potem moje wystąpienie wśród ministrów, wojewodów i innych wielkich tego regionu: "... Tak naprawdę wszystko leży w Waszych rękach..." Kpina to, czy ironia do sytuacji? Spotkanie zakończył człowiek z Zielonych Płuc, mówiąc o: EKO-rozwoju, EKO-przemyśle, EKO-rolnictwie, EKO-turystyce, EKO-... balonie. Potem wszyscy pojechali na rejs statkiem do Rucianego, po wspaniałych jeziorach mazurskich.

Na zakończenie chciałbym zadać jeszcze kilka pytań:

Jeśli ktoś mnie spyta, czym jest program Zielone Płuca Polski, to przytoczę mu słowa koordynatora Programu ZPP, zamieszczone w jednej z gazet sierpniowych: "...Musimy mieć zdrowe lasy by mieć zdrowe drewno. Świetne są tu warunki dla łowiectwa..."

Roman Kalski




ZB nr 10(28)/91, październik '91

Początek strony