Strona główna |
Późnym popołudniem dowiedziałem się, że w budynku komendy zakopiańskiej policji znajdują się zatrzymani uczestnicy protestu przeciw budowie zapory w Czorsztynie. Jako uczestnik WiP-u i przedstawiciel biura założycielskiego Polskiej Partii Globalnej rozpocząłem na ulicach miasta protest przeciwko zastosowaniu takiego środka represji wobec uczestników akcji społecznej. Przez tubę informowałem o tym fakcie przechodniów, a później - z grupą młodych ludzi - udaliśmy się pod budynek policji, aby wyrazić nasz sprzeciw wobec zatrzymania. Ta nasza spontaniczna demonstracja była całkowicie pokojowa - ograniczaliśmy się jedynie do informowania przez głośnik o naszym stanowisku oraz do wznoszenia okrzyków - "wypuśćcie Zubka" (ponieważ tylko to nazwisko znaliśmy).
Manifestacja nasza nie była - rzecz jasna - skierowana przeciwko policji zakopiańskiej, która jedynie wykonywała czynności związane z przetrzymywaniem zatrzymanych osób na polecenie zwierzchników. Protestowaliśmy właśnie przeciwko temu poleceniu zwierzchników, a jako obywatele do takiego protestu mamy przecież prawo. Na tym tle zaskoczył nas stosunek policji zakopiańskiej.
Jakaś kobieta (w cywilnym ubraniu) stojąca przy samochodzie policyjnym, napadła na nas (przez cały czas zachowywaliśmy spokój i nie daliśmy się sprowokować) i uszkodziła nam sprzęt, niszcząc mikrofon. Policjanci, którzy byli tego świadkami odmówili przyjęcia naszej skargi na tę napaść.
Prawo do protestu jest prawem obywatelskim. Nawet, jeżeli uzna się, że nasza akcja była "wykroczeniem" (po zakończeniu demonstracji zostaliśmy ostrzeżeni, że w razie jej kontynuowania będzie ona uznana za wykroczenie), to nie przestaliśmy być obywatelami, którym należy się ochrona ze strony policji. Tymczasem stosowanie środków kryminalnych, przy tolerancji policji, staje się obecnie coraz częstsze. Dziś zniszczono nam sprzęt, a jutro może ktoś napadnie na uczestników pokojowej demonstracji z nożem, albo coś w tym rodzaju. Nasz wypadek z 4.7. traktujemy więc jako precedens bardzo niebezpieczny dla demokracji, świadczący o utrzymywaniu się starych zwyczajów i praktyk z czasów komuny. Czy w takich warunkach może tworzyć się u nas demokratyczne państwo obywatelskie?
Maciej Tuora
6.10.91 podczas wizyty w Krakowie prezydentów Węgier, Czecho-Słowacji i Polski działacze WiP-u, FA i FZ przygotowywali się do pikiety przeciw represjom ekologów w Polsce i na Słowacji (Gabćikovo). Nie byłoby w tym nic szczególnego. Akcja była raczej improwizacją. Zgromadzona na Rynku mała grupka nie miała przy sobie nic oprócz niewielkiej ilości plakatów, które rozdawała gawiedzi oczekującej wodzów, oraz kilku szmat z przygotowanymi naprędce napisami. Obok nich stali zagraniczni ekolodzy goszczący na konferencji YDC/NZS. Jakie było ich zdziwienie, gdy zobaczyli jak na spokojnie stojących Polaków napadła grupa nieumundurowanych osób, wrzuciła do samochodu policyjnego (przy pomocy umundurowanych policjantów) i wywiozła w nieznanym kierunku.
Zatrzymani nie zostali nawet przesłuchani ani zrewidowani! Gdy w celi domagali się umożliwienia im napisania zażalenia na zatrzymanie, zostali potraktowani gazem!
Mimo braku podstaw do zatrzymania, mimo że seminarium wystosowało oficjalny protest (trzech spośród 8 zatrzymanych Polaków było uczestnikami seminarium) cała grupa została zwolniona dopiero po ok. 3 godzinach. Poszkodowani złożyli w prokuraturze skargę na bezpodstawne pozbawienie wolności. Przekazali też sprawę Komitetowi Helsińskiemu. Warto dodać, że kilka dni wcześniej, podczas wizyty Margaret Teacher pikieta anarchistów trwała aż... 2 minuty - do czasu interwencji policji.
Kolejnym zaskoczeniem dla uczestników w/w konferencji było wystąpienie Tomasza Żylicza z MOŚ, zajmującego się instrumentami ekonomicznymi ochrony środowiska. Dotychczas sądziłem, że jest to sensowna osoba, do czasu gdy w obecności uczestników akcji "Tama tamie" stwierdził, że policja została skierowana do Czorsztyna, aby bronić demonstrujących przed góralami! Oczywiście, jest to sprawdzony sposób na zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. Pozamykać wszystkich w więzieniach i obozach. Tam nikt ich nie napadnie, nie wejdą nieostrożnie pod koła samochodu, nie włożą palców do gniazdka!!!
(aż)