Strona główna 

ZB nr 10(28)/91, październik '91

HEJ! WOLĘ BYĆKI!

Na spotkaniu letnim (113 osób) na Prehybie (19-27.8.91) doszliśmy do wniosku, że bardzo potrzebny jest nam punkt kontaktowy w Warszawie. W związku z tym, mimo że nie uznajemy składek postanowiliśmy się opodatkować na rzecz ruchu w następujący sposób: do końca października każdy, kto czuje się "wolębyćkiem" przysyła po 20 tys. zł, a do 15.12. po 60 tys. zł (na następny rok). Wynajęliśmy od KG ZHP na Konopnickiej pokój z telefonem za 956 250 zł miesięcznie. Nadwyżka pieniędzy, jeśli taka będzie, zostanie odłożona i dysponowana na potrzeby ruchu. Np. bardzo by się nam przydała na obozie, a także na znaczki, koperty, papier i inne. W tym pokoju będziemy mogli nareszcie robić spokojnie naszą gazetę. Postanowiliśmy tak, ponieważ ewentualni sponsorzy nie są pewni, a nie możemy liczyć na czyjąś łaskę.

W dalszym ciągu nie mamy pieniędzy na wydanie gazety. Dlatego bardzo proszę o przesłanie dodatkowo 10 tys. zł na najbliższy numer. Po otrzymaniu pieniędzy wydrukuję tylko tyle gazetek, ile będzie zgłoszeń i wpłat. Ponieważ będzie to bardzo mały nakład, dlatego też cena znacznie wzrośnie. Po obliczeniu kosztów tej gazety reszta z 10 tys. zostanie na następny numer. Wysyłając numer powiadomię Was ile trzeba dopłacić na następną. Jeśli znacie ludzi, którzy też chcą otrzymać tę gazetę, to też weźcie od nich pieniądze.

W tym drugim numerze, połączonego WOLĘ BYĆ i EKO PUK-a będziecie mogli przeczytać m.in.:

oraz: inwazja Coca-Coli, foliowe opakowania, czy przestawiać zegarki, Linda McCartney radzi, oczywiście listy czytelników i wiele innych.

Uważamy, że edukacja ekologiczna jest niezbędna także w nas samych, tym należy tłumaczyć chęć wydrukowania chociaż tego małego nakładu.

Prosiłbym, żeby wszyscy, którzy mają jeszcze nie sprzedane egzemplarze "Ekopuka" i "Wolę być" przesłali informacje ile ich zostało. Można je będzie sprzedawać przy innych okazjach. Informacje w nich zawarte będą, o zgrozo, jeszcze długo \/ aktualne.

Proszę, żebyście przynajmniej na razie pamiętali o znaczkach pocztowych na korespondencję do siebie.

Proszę (po rozmowach w swoich lobby) o zdeklarowanie się z chęcią bycia skrzynką kontaktową w swoim regionie. Oczywiście powinna to być deklaracja bardzo serio, gdyż ze względów oszczędnościowych dalsze informacje przesyłalibyśmy tylko do skrzynek, i dobrze byłoby, gdyby te informacje dochodziły też do innych osób.

Proszę także o wycinki prasowe na temat ekologii. Szczególnie dotyczy to prasy lokalnej. Jeśli gazeta została już przeczytana przez całą rodzinę to wytnijcie wszystkie artykuły o ekologii i opisując na brzegu jaka gazeta i z jakiego dnia prześlijcie do nas. Będziemy segregowali te wycinki tematycznie i publikowali w naszej gazecie.

Uczestników ostatniego obozu (i nie tylko) proszę o przelanie na papier własnych przemyśleń na temat naszych letnich spotkań, aby na łamach naszej gazety rozpocząć o nich dyskusję. Może wyniknie z tego jakiś rozsądny pomysł na następne letnie i zimowe spotkania. Wstępna propozycja zimowiska jest w siedleckim, w szkole. Co Wy na to? Czekamy na inne propozycje, może ktoś zna jakieś ciekawe i tanie miejsca?

Powstała też grupa do szukania ewentualnych sponsorów dla naszego ruchu. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, to też prosimy o kontakt. Optymalne byłoby, gdyby ewentualni sponsorzy byli ekologicznie czyści.

Korespondencję i wpłaty przesyłajcie do mnie.

Mirosław Stępniak
Konopnickiej 6/355
00-491 Warszawa

obóz "Wolę Być" - Prehyba - 19-27.09.91

I oto ruch ekologiczno-pokojowy "Wolę być" zwany tudzież "towarzystwem wzajemnej adoracji" zebrał się po raz kolejny z rzędu, aby podjąć nową, rozpaczliwą już próbę "zrobienia czegoś". Tym razem jednak zapowiadało się bardzo ambitnie. Na Prehybę wdrapaliśmy się z całym bagażem nowych pomysłów i doświadczeń, przyjechały przedstawicielki ruchu ekologicznego z Włoch, no i przede wszystkim gwóźdź programu - mnóstwo nowych ludzi. To właśnie oni mieli przejąć ster w swoje ręce, rozruszać zniedołężniałe towarzystwo, zachęcić energią i wiarą we własne siły. Cóż, wszystko rozeszło się po kościach, właściwie to nawet nie wiadomo gdzie i którędy. I kiedy po trzech dniach odparzania sobie tyłków na świetlicowych ławkach ktoś rzucił propozycję: "a może byśmy COŚ zrobili?" okazało się, że wszyscy są za. Przegadano kilka dobrych godzin, proponowano, uzgadniano, analizowano...

Czy coś zrobiono? Owszem, były wyprawy na jagody, kolejki do natrysków, nocne Polaków rozmowy, były spacerki po górach, mecze w siatkówkę i odwalenie pracy za tutejsze schronisko czyli zbieranie papierków w jego otoczeniu.

Nie, to nie wszystko. W ramach tzw. samodzielnego żywienia wieczorami z kuchni dolatywał swąd smażonego mięsa, było pokątne przypalamie faji i ogólnobyćkowe już popijanie piwka przy ciepłym płomieniu ognia.

Z drugiej strony trudno jednak nie wspomnieć o kilkudniowej pracy w lesie, działaniach Marka Styczyńskiego z grupy "Atman" czy spotkaniu z Kajem Romeyko-Hurko na temat budowy zbiornika wodnego w Czorsztynie. Niestety, nie były to ściśle nasze propozycje czy inicjatywy. Ci, którzy pamiętają nie tak dawne jeszcze złote lata Wb wiedzą, że takie spotkania były zaledwie dodatkami do dużo bardziej owocnej pracy. A przecież już wtedy narzekaliśmy ma małą radykalność i powolność ruchu.

Co można więc powiedzieć dzisiaj? Lekcje o tym, jak powinno być a nie jest przerabialiśmy wiele razy i wciąż z tym samym skutkiem. Nadal spotykamy się co pół roku, mile spędzamy czas i po tygodniu rozjeżdżamy się - każdy w swoją stronę. Wszystkie działania ograniczają się jedynie do sporadycznych zrywów podejmowanych przez regionalne lobby z Gdańska, Włocławka czy Lublina.

Kiedyś mówiono o nas "harcerze", teraz w ogóle się nie mówi. Ciekawe i warte realizacji pomysły albo umierają już w momencie narodzenia albo ciągną się anemicznie i bez efektów.

Myślę, ze wakacyjne spotkanie na Prehybie oficjalnie można nazwać pogrzebem całego ruchu. Przykre, ale prawdziwe. Cóż, ani działania ekologiczne ani tym bardziej stosunki międzyludzkie nie wróżą świetlanej przyszłości dla Wb.

Jak Mirek załatwi, to za pół roku spotkamy się znowu, może i wtedy ktoś wpadnie na ten jakże oryginalny pomysł i powie: ZRÓBMY COŚ...

Pielgrzym
"Wolę Być" - Tarnów




ZB nr 10(28)/91, październik '91

Początek strony