Strona główna |
Spośród plemion tubylczych Ameryki Północnej, jednym z narodów o najdłuższej tradycji plemiennej, są Indianie Iroquois, popularnie nazywani w polskiej literaturze Irokezami. Byli i są to mieszkańcy okolic Wielkich Jezior, leżących na granicy Kanady i USA. Ich tradycja plemienna przepełniona mnóstwem legend i mitów, tworzy bardzo barwny i bogaty obraz ich wewnętrznego życia. Wśród nich, jak i chyba u wszystkich innych plemion obu Ameryk, dominuje niezwykle silna miłość do Matki Ziemi, co łączy ich przecież z Zielonymi. Ten ich stosunek do Ziemi przejawia się już w ich pierwszych legendach dotyczących w ogóle stworzenia naszej Matki.
Historia powstania Indian Mohawk, narodu wchodzącego w skład Konfederacji Indian Iroquois, opisuje jak to Okwiraseha stworzył pierwszego człowieka. Wszystkie dotyczące tego aspekty ściśle wiążą się z Matką Ziemią, tworząc zarazem podstawę "religii" tych Indian. A oto co mówi ta legenda:
Okwiraseha tworząc pierwszą ludzką istotę, wziął znad jeziora garść czerwonej ziemi i z niej to uformował ciało człowieka. Gdy to uczynił, podniósł się mówiąc: "Ta ziemia, którą podnoszę, zaiste jest żywa. Jest ona żywa tak jak żywa jest Ziemia i z tego też powodu ciało pierwszej istoty ludzkiej, które zrobiłem, musi być żywe."
Gdy ta pierwsza istota ludzka ożyła, Okwiraseh powiedział do niej: "Spójrz teraz i zobacz jak wygląda Ziemia". I ukazał Okwiraseh pierwszemu człowiekowi doliny rozciągające się między wysokimi, łaskawymi górami. Pokazał mu wody stojące wśród kraju Indian Iroquois oraz szlaki wodne wszystkich innych terytoriów.
Okwiraseh pokazał też człowiekowi piękno i bogactwo lasów z licznymi leczniczymi ziołami. Pokazał łany trzech sióstr (fasola, dynia i kukurydza) rosnące i dojrzewające dla człowieka. Ukazane też mu zostały wielkie drzewa obłożone orzechami, wśród których obficie występowała zwierzyna.
Następnie Okwiraseh powiedział: "Daję ci wszystko to co jest na Ziemi, którą możesz kształtować według własnego uznania. Osadziłem pierwszą ludzką istotę na Ziemi po to, aby kontynuowała ona moją pracę nad jej upiększaniem, uprawianiem i tworzeniem jej miłą dla ludzi, którzy ją zamieszkają".
Potem, gdy człowiek zobaczył swe go Starszego Brata Słońce, który wstał i uczynił dzienne światło by na Ziemi było ciepło, spojrzał ponownie na Ziemię i stwierdził, że jest ona piękna, że niebo jest piękne i był z tego bardzo zadowolony.
Okwiraseh powracając w późniejszym czasie na Ziemię, stworzył też Konfederację Pięciu Narodów Indian Iroquois.
Tyle legenda, która jest po dziś dzień żywa wśród Indian Iroquois.
Dzisiaj, jednakże, Konfederację Pięciu Narodów Indian Iroquois stanowią tylko ci Indianie, którzy faktycznie stosują dawne obrzędy, rytuały, ceremonie, duchową wiarę, tradycyjne formy rządów itp. Dzisiejsi Tradycjonaliści podtrzymują wszystkie starożytne zwyczaje, właściwe Indianom Iroquois oraz wszystkie związane z tym duchowe wierzenia. "Nie nazywamy tego religią lecz naszą duchowością, jak też nie nazywamy tego religijnymi wierzeniami lecz wiarą duchową" - napisał do mnie 27.6.90 Michael T. Benwell, Indianin Mohawk, Tradycjonalista Długiego Domu. Dodaje on też dalej: "Wierzymy w istnienie dobra i zła, wierzymy w życie po śmierci i wierzymy w fakt, że wszystkie rzeczy w przyrodzie są żywe.
Dla nas, Tradycyjnych Ludzi Indian Iroquois, Ziemia jest naszą Matką, Księżyc jest naszą Babką, Słońce jest naszym Starszym Bratem, Duch grzmotu jest naszym Dziadkiem, a wszystkie rodzaje i gatunki zwierząt są naszymi Braćmi i Siostrami. Fundamentalnie twierdzimy, że my, jako ludzie będący częścią Stworzenia, powiązani jesteśmy ze wszystkimi pozostałymi stworzeniami. Uznajemy i wierzymy w to, że my, jako ludzie, stworzeni jesteśmy do współżycia w pokoju i harmonii ze wszystkimi innymi stworzeniami. Wszystkie nasze starożytne ceremonie ustanowione zostały przez Wielkiego Stwórcę, który dał je naszym ludziom, gdyż właśnie jako Ludzie możemy najlepiej je odprawiać. Jednym z najbardziej znaczących dla nas czynników jest to, aby ludzie na duchowej drodze pozostawali w związku wraz z innymi stworzeniami. Pomagają nam w tym właśnie ceremonie."
Jedną z takich bardzo licznych ceremonii jest Rytuał Palenia Świętego Tytoniu, który jest na tyle interesujący, że pozwolę go sobie przytoczyć słowami wyżej wspomnianego Michaela T. Benwella:
"Święty Tytoń nigdy w zasadzie nie jest używany do palenia dla przyjemności jak inne tytonie. Święty Tytoń zarezerwowany jest wyłącznie do komunikowania się z siłami i mocami natury, żywiołami natury w ogóle oraz z Wielkim Stwórcą. Kiedy i jak się to robi?! Ten Święty Tytoń rzucany jest w ogień w małych ilościach w czasie wygłaszania mowy przez odprawiającego tę ceremonię.
Słowa idą w ogień, a Święty Tytoń płonąc w ogniu wytwarza dym i ten dym palącego się tytoniu jest nośnikiem przekazującym nasze słowa i myśli do sił przyrody i do Wielkiego Stwórcy. Jeśli ktoś indywidualnie potrzebuje spalić ten Święty Tytoń, a nie ma potrzebnego do tego ogniska, to może spalić go w fajce. Dla naszych ludzi ogień i Święty Tytoń są naszą główną linią porozumiewania się z pozostałą częścią Natury i z Wielkim Stwórcą.
Ten Święty Tytoń jest posłańcem i przy jego pomocy możemy rozmawiać bezpośrednio z pozostałą częścią Natury, siłami Natury, siłami Wszechświata i z Wielkim Stwórcą. Można powiedzieć, że jest to podstawa naszej wiary duchowej. Tak więc, kiedy tylko coś robimy, ma to istotne znaczenie. Rytuał czy też ceremonia palenia Świętego Tytoniu zawsze jest robiona na początku wszystkiego, co tylko robimy. Jest to też główny składnik wszystkich duchowych poczynań, które przeprowadzamy (...) Tak więc nasze słowa i mowy wprawiane są w ruch podczas wszystkich odprawianych przez nas ceremonii. Przy pomocy tego narzędzia jakim jest Święty Tytoń wszystko co robimy ma silne duchowe powiązanie z rzeczywistą duchową mocą i siłą wspierającą nas, a pochodzącą od wszystkich stworzeń i Wielkiego Stwórcy. Jest to część naszych dawnych, tradycyjnych dróg życia, o któ- rych wiedza została dana naszym ludziom przez Wielkiego Stwórcę jako część naszych tradycyjnych nauk."
Mike dodaje też: "Innym aspektem powyższego, idącym w parze wraz z rytuałem palenia Świętego Tytoniu, co czynimy my, Indianie Mohawk, Tradycjonaliści, jako część rozpoczynająca wszystko co zamierzamy zrobić w naszych Tradycyjnych, Duchowo-Ceremonialnych Drogach jest coś, co zwane jest w języku Indian Mohawk jako Ohenton Kariwatekwen, a co przypuszczam, można przetłumaczyć jako Modlitwa Otwarcia. Nazywa się to tak, ponieważ czyni się to przed tym, zanim cokolwiek zrobimy i jest swego rodzaju otwarciem lub zapoczątkowaniem wszelkiego rodzaju ceremonii, spotkań, narad, zebrań, tańców itp. Kiedy mówca zaczyna recytować Ohenton Kariwatekwen, rozpoczyna się to od wymienienia rzeczy, które możemy zobaczyć, czyli Ziemi, trawy, leczniczych ziół, drzew, wody, ryb, owadów i ptaków, przechodząc do powietrza, czterech wiatrów, czterech kierunków, chmur, nieba, Słońca, Księżyca, gwiazd, planet i innych, niewidzialnych sił Wszechświata, a kończąc na Wielkim Stwórcy. (...)
Czyniąc to, dziękujemy wszystkim rzeczom uznając zarazem fakt, że wszystkie elementy Natury są żywe i mogą nas wesprzeć we wszystkim co tylko robimy lub zamierzamy zrobić. Tak więc jeszcze raz, innymi słowy, gdy cokolwiek robimy, mamy w tym wsparcie wszystkich sił Natury i innych mocy, łącznie z Wielkim Stwórcą."
W jednym z kolejnych listów, Michael T. Benwell zaznacza: "Większość Ludzi Długiego Domu (którzy mają ogródki) hodują zazwyczaj co roku Święty Tytoń. Sam, za każdym razem gdy go uprawiam, zbieram zazwyczaj około 100 sztuk tych roślin".
Michael ma 33 lata, pracuje jako elektryk w sklepie z urządzeniami elektrycznymi, mieszka w przepięknej willi i ma dwa samochody (osobowy i terenowy). Pisze też: "Z całej mojej rodziny ja tylko jeden wybrałem podążanie Tradycyjną Drogą Długiego Domu, do którego wprowadzony zostałem przez mego dziadka. Miałem wtedy 5-6 lat."
tłum. i opr. Szaman