Strona główna |
Ministerstwo "ochrony środowiska" popiera plany budowy spalarni odpadów komunalnych. Nie słychać natomiast żeby zainteresowało się tym co dzieje się w Katowicach. A właśnie system tam wprowadzany należy uznać za wzorcowy i udzielić mu wszelkiego poparcia. Jego (nie)powodzenie będzie miało niewątpliwie istotny wpływ na wybór modelu utyliacji odpadów w Polsce. Już dziś do Katowic przyjeżdzają piegrzymki "śmieciarzy" z całej Polski.
Od 1.11.91 mieszkańcy pięciu katowickich osiedli sortują odpady. To chyba pierwszy tego typu eksperyment w Polsce.
Kilka lat temu austriacka firma MUT uruchomiła w Katowicach kompostownię o wydajności 100 tys. ton odpadów komunalnych rocznie. (Obecnie, po rozbudowie, przerób jest ponad dwukrotnie wyższy.) Śmieci przeznaczone do kompostowania nie były segregowane - oddzielano jedynie większe przedmioty (optycznie), a elektromagnes "wyciągał" części żelazne.
Kompost to, jak wiadomo, doskonały nawóz naturalny. Szybko jednak okazało się, że ten produkowany ze śmieci nadaje się jedynie do rekultywacji hałd. Już na pierwszy rzut oka widać w nim było kawałki szkła i papierów, ale najgorsze było to co niewidoczne: metale ciężkie. Wniosek mógł być tylko jeden: bez wydzielenia ze strumienia odpadów zużytych baterii (głównego źródła metali ciężkich), szklanych opakowań i papieru, trudno będzie liczyć na szersze wykorzystanie kompostu. Dlatego też władze Katowic podjęły decyzję o wprowadzeniu systemu segregacji odpadów, na początek w pięciu osiedlach, a po pół roku, o ile eksperyment "chwyci", w całym mieście.
JAK TO DZIAŁA?
W Katowiach śmieci rozdziela się na 6 części: papier, szkło, baterie, metale, biomasę i "resztę". Na odpady organiczne zakupiono specjalne 110- litrowe pojemniki, w kolorze brązowym, produkowane przez niemiecką firmę Shafer (w cenie 140 DM sztuka). Na dnie pojemnika znajduje się krata umożliwiająca odciek nadmiaru wody i odpowiednie przewietrzanie biomasy - odpadki nie śmierdzą, a proces kompostowania rozpoczyna się już w śmietniku. Do podobnych, ale czarnych, pojemników zbiera się nieposortowaną resztę. Przy każdym domu jednorodzinnym stoją właśnie dwa takie śmietniki.
Pojemniki na papier, szkło i puszki są rodzimej produkcji. Mają pojemność 1100 litrów (tyle co typowy, "średni" kontener), a firma ze Słupska sprzedaje je po 2 250 tys. zł/sztuka. Różnią się od siebie kolorem i kształtem otworów. Kontener na papier jest niebieski - prostokątny otwór (jak na szufladę) znajduje się z boku. Jeśli ktoś wyrzuca kartonowe pudło musi je wcześniej poskładać. Kontener na szkło jest zielony - okrągłe, niezbyt duże, otwory uniemożliwiają przypadkowe wrzucenie innych przedmiotów. W bocznej ścianie kontenera znajdują się małe, płaskie i okrągłe, otwory na baterie. (W środku jest na nie osobna komora.) Wreszcie kontenery na puszki są czerwone (choć niektórzy utrzymują, że pomarańczowe), otwory mają niewielkie i okrągłe. Większe pojemniki umieszczono w ruchliwych miejscach, na przykład w pobliżu sklepów - idąc na zakupy można przy okazji pozbyć się puszek i przeczytanych gazet.
EFEKTY
Mimo krótkiego czasu od rozpoczęcia segregacji można mówić o sukcesie - pojemniki na szkło wypełniają się szkłem, na metal puszkami, a na papier makulaturą. Gorzej niestety wygląda sprawa z wydzieleniem biomasy. W domach prywatnych śmieci są zwykle posegregowane, jednak gdy jeden brązowy śmietnik przypada na kilka domów czy mieszkań wygląda to znacznie gorzej (w wyniku "rozmycia" odpowiedzialności).
Czasem trudno po zawartości odróżnić pojemnik czarny od brązowego. Mimo to dyrekcja MPGK uważa, że gdy system segregacji obejmie całe miasto ilość śmieci odprowadzanych na miejskie wysypisko zmniejszy się o połowę, a kompost (sprzedawany za jedyne 30 tys. zł tona) będzie się nadawał także pod kwiatki i warzywa. Gra jest więc warta świeczki.
DWA ŁYKI EKONOMIKI
Budowa wysypiska na ok. 2 mln ton śmieci to obecnie wydatek rzędu 20 mld zł. Kompostownia o wydajności 100 tys. ton odpadów rocznie (dla 100-150 tys. miasta) kosztowałaby ok. 50 mld zł. Do swojej kompostowni (przerób 240 tys. ton) Katowice dopłacają ok. 10 mld zł rocznie, czyli ok. 40 tys. zł do każdej przerobionej tony. (Łączny koszt utyliacji 1 tony odpadów w kompostowni to ok. 100 tys. zł.) Spalarnia na 100 tys. ton śmieci to najpierw wydatek rzędu 500 mld zł na budowę, a następnie ok. 1 mln zł od tony spalanych śmieci (100 mld rocznie). Już samo zestawienie kosztów powinno podziałać jak kubeł zimnej wody na zwolenników palenia śmieci.
(pr)