• BRYTYJSKIE ORGANIZACJE EKOLOGICZNE I POKOJOWE
  • ANIMALS' AGENDA INFORMUJE
  • BIULETYN CZORSZTYŃSKI 9.3.92
  • BIURO PRASOWE MOSZNiL
  • MANIFEST IDEOWY FUNDACJI HEINRICHA BOLLA
  • III SPRAWOZDANIE Z PRACY BORE
  • BRRE CZYLI BIURO REPREZENTACJI RUCHÓW EKOLOGICZNYCH
  • CYTATY MIESIĄCA
  • DONOSY I DONIESIENIA
  • ZABIĆ DROZDA
  • EKOVEGA
  • GLOBAL FAMILY
  • NIE TYLKO O FUTRACH
  • SMUTNA HISTORIA MISIA Z 'CRICOLANDU'
  • CZY MUSIMY UTONĄĆ W ŚMIECIU
  • CZY NEO-WIP
  • RECYCLING UBER ALLES
  • CYTAT PÓŁWIECZA
  • JAK PISAĆ O EKOLOGII
  • NIE TYLKO CZORSZYN
  • PRZEZ KIESZEŃ DO SERCA
  • KORZENIE KRYZYSU EKOLOGICZNEGO
  • SZANUJ ZIELĘŃ
  • SPRYWATYZOWAĆ MINISTERSTWO OCHRONY ŚRODOWISKA
  • ZIELONY FILOZOF
  • ORKISZ - ZBOŻE PRZYSZŁOŚCI
  • CZY TYLKO W STARGARDZIE?
  • MOŚ OD ŚRODKA
  • ZATRUTY OWOC
  • PRZEGLĄD PRASY
  • POLSKA EUROPEJSKA POTĘGA W ROLNICTWIE EKOLOGICZNYM - DLACZEGO "TAK"?
  • PODSTAWOWY KURS ROLNICTWA EKOLOGICZNEGO 3-4.2 , PRZYSIEK
  • PAMPERS PROJECT CZYLI CO ZAMIAST TAMY
  • NOWE SPALARNIE?
  • WOKÓŁ ZAPORY
  • CZY MOŻLIWE JEST POROZUMIENIE Z UPR
  • ALTERNATYWNA PEDAGOGIKA
  • WEGETARIANIZM : ZAGROŻENIE CZY SZANSA
  • PANIE MINISTRZE, ODWAGI
  • WIP ZAPRASZA
  • OBDŻEKTORZY Z KRAKOWA I OKOLIC!
  • Z ZAPOROŻA
  • ZAPOWIEDZI IMPREZ EKOLOGICZNYCH
  • FOLDER "REKU"
  • "ZWIERZĘTA I MY" PROSZĄ O POMOC
  • POSZUKUJEMY...
  • NIEWIDZIANE W KSIĘGARNI
  • SPROSTOWANIA
  • KOLPORTERZY ZB

    BRYTYJSKIE ORGANIZACJE EKOLOGICZNE I POKOJOWE

    WEGETARIANIE
    The Vegetarian Society:
    - Park Dale, Dunham Road,
    Altrincham, Cheshire;
    - 53 Marloes Road, Kensington,
    London W8.
    The Vegan Society:
    33-35 George Street, Oxford, OX1
    2AY.

    HANDEL FUTRAMI
    LYNX:
    PO Box 509, Great Dunmow, Essex,
    CM6, 1UH.

    KRWAWE SPORTY
    The Hunt Saboteur's Association:
    PO Box 87, Exeter, EX4 3TX.
    The League Against Cruel Sports:
    83-87 Union Street, London, SE1.
    World Society for the Protection of
    Animals:
    106 Jermyn Street, London SW 1Y
    6EE.

    CYRKI I ZOOLOGI
    Captive Animals Protection Society:
    36 Braemore Court, Kingsway, Hove, BN3
    4FG.
    ZOO Check:
    Cherry Tree Cottage, Coldharbour,
    Dorking, Surrey, RH5 6HA.

    PRAWA ZWIERZĄT
    Animal Aid:
    7 Castle Street, Tonbridge, Kent.
    British Union Against Vivisection:
    16a Crane Grove, Islington, London
    N7 8LB.
    Animal Liberation Front:
    PO Box 190, 8 Elm Avenue,
    Nottingham.
    Teachers for Animal Rights:
    29 Lynwood Road, London SW17 8SR

    OPIEKA NAD ZWIERZĘTAMI
    The Royal Society for the
    Prevention of Cruelty to Animals:
    The Causeway, Horsham, Sussex.
    International Fund for Animal
    Welfare:
    Tubwell House, New Road,
    Crowborough, East Sussex.
    Greek Animal Welfare:
    11 Lower Barn Road, Purley, Surrey,
    CR2 1HY.
    National Pet Watch:
    PO Box 16, Brighouse, West Yorks,
    HD6 1DS.

    OCHRONA ŚRODOWISKA
    Greenpeace:
    3rd Floor, 30/31 Islington Green,
    London, N1 8XE.
    Friends of the Earth:
    26-28 Underwood Street, London N1
    7JQ.
    Campaign to Save Tropical
    Rainforest:
    377 City Road, London EC1 V1NA.
    Acid Rain Products:
    50 Warmdene Road, Patcham,
    Brighton, Sussex.

    PACYFIZM
    Campaign Against Arm Trade:
    11 Goodwin Street, London N4 3HQ.
    Peace Pledge Union:
    6 Endsleight Street, London WC1.
    Anti-Nuclear Campaign:
    PO Box 216, Sheffield S1 1BD.

    OCHRONA LASÓW
    British Trust for Conservation
    Volunteers:
    36 st. Mary's St., Wallingford,
    Oxon.
    Celtic Friends of Trees:
    Flat1, 23 Upton Park, Slough,
    Berks.
    Forest (magazine):
    15 Tadmore St., London W12.
    Friends of the Earth (Tropical
    Hardwoods Campaign):
    26-28 Underwood St., London N1 7JQ.
    Green Deserts:
    Rougham, Bury St. Edmunds, Suffolk
    IP30 9LY.
    Green Party (Forestry Working
    Group):
    27 Monmouth Ave, Topsham, Exeter,
    Devon.
    Men of Trees:
    Crawley Down, Crawley, W. Sussex
    RH10 4ZB.
    Men of Trees (International Section):
    7 Abbotsfield Crescent, Tavistock,
    Devon.
    Robin's Greenwood Gang:
    80 Kingsdown Parade, Bristol 6,
    Avon.
    Sacred Tree Trust:
    31 Kings Avenue, Leeds, LS6 1QP.
    The Dendrologist:
    3 Arnett Close, Rickmansworth,
    Herts, WD3 4DB.
    The Tree Council:
    35 Belgrave Square, London SW1X
    8QN.
    The Tree Trust:
    Hermitage Rd., Upton, Long Sutton,
    Langport, Sommerset.
    Tree Spirit:
    Hawkbatch Farm, Arley, Worcs, DY12
    3AH.
    Trees For People:
    71 Verulam Rd., St. Albans, Herts,
    AL3 4DJ.
    Woodland Trust:
    Autumn Park, Dysart Rd., Grantham,
    Lincs, NG31 6LL.
    World Forest Campaign:
    Forest Cottage, Trelleck Rd.,
    Tintern, Chepstow, Gwent.

    Jaroslaw Tomasiewicz
    wg "GREEN OPTIONS.
    A Journal for Decentralist Greens"
    (Lockyer's Farm, Dundon, Somerton, Somerset TA11 6PE)

    Chipko Information Centre:
    P.O. Silyara via Ghansali,
    Tehri-Garwhal, U.P. India 249155.
    Rainforest Information Centre:
    PO Box 368, Lismore, NSW 2480,
    Australia.
    Rainforest Action Network:
    99 Prospect Rd., Portstewart, N.
    Ireland.

    ANIMALS' AGENDA INFORMUJE

    "My, we Froncie Narodowym, mamy szacunek dla życia i zwierząt" - powiedział konserwatywny polityk francuski, Jean-Maria Le Pen. "Sam mam białego szczura, którego codziennie całuję."

    Jak podaje Narodowe Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt, we Francji około 100 tys. zwierząt rocznie zostaje porzuconych przez swych właścicieli.

    Papież Jan Paweł II przeklął Brazylię za niszczenie lasów zwrotnikowych podczas swojej dziesięciodniowej podróży po tym kraju w październiku ubiegłego roku.

    Południowoafrykański mistrz w bieganiu, Zola Budd, wegetarianin, trzyma 5 psów, 3 koty, 8 indyków, 5 gęsi i 15 kurcząt - wszystkie jako zwierzęta domowe.

    Połowa wszystkich kraks samochodowych w Szwecji to kolizje ze zwierzętami - podaje szwedzki producent samochodów SAAB.

    Izraelscy aktywiści: Vered Loubin (23 lata), Rachel Pains (30) i Dan Dan (20) zostali skazani na siedem lat więzienia każdy za zniszczenie sprzętu w laboratorium wiwisekcyjnym w Uniwersytecie w Tel Avivie. Straty wyniosły ok. 300 tys. dolarów. Akcja ta odbyła się 12.09.91r. Była ona pierwszą tego typu w Izraelu. Dwóch innych uczestników pozostało na wolności.

    "Dla testu LD-50 koniec może być bliski" - donosi wydanie "Nature" z 10.10. "Mieszcząca się w Paryżu Organizacja na Rzecz Współpracy Ekonomicznej i Postępu przypuszczalnie przyjmie nowe wytyczne dotyczące testów toksykologicznych" w wyniku czego test LD-50 zastąpiono by innym, używającym tylko 10 szczurów zamiast 30 do 100 jak dotychczas.

    Na początku października chorwaccy rebelianci zainstalowali bazę ogniową na terenie ogrodu zoologicznego w Osijeku. Zbliżający się ogień moździerzy zranił jednego z dozorców i zabił kilka zwierząt, ale większość menażerii przeniesiono w bezpieczne miejsce na Węgry i do dwóch spokojniejszych regionów Jugosławii.

    The Shedd Aquarium w Chicago, które w roku 1989 zabrało z kanadyjskich wód dwa białe wieloryby, zwróciło się teraz o pozwolenie na schwytanie czterech następnych. Międzynarodowa Koalicja na rzecz Dzikich Gatunków (Intl. Wildlife Coalition) prosi o wysyłanie listów protestacyjnych na adres:
    Brian Mulroney, Prime Minister House of Commons, Ottawa, Kanada

    Na skutek erupcji wulkanu Hudson (12.08) w chilijskich Andach zginęło około miliona owiec, w większości w wyniku zalania wodą lub zasypania ziemią i gorącym popiołem.

    Uniwersytet w stanie Wisconsin w USA pomaga Uniwersytetowi w Kinshasa w Zairze w oswajaniu żyjącego tam gatunku szczurów, aby mogły one stać się źródłem mięsa.

    Restauracja ZOO w Pekinie podaje mięso niedźwiedzi, antylop, bobrów i wiewiórek.

    Nieznana dotychczas grupa antywiwisekcyjna "Czarne Kruki" połczyła się z wojowniczą grupą ekologiczną "Opiekunowie Tęczy", aby w dniu 9.06.91 dokonać włamania do laboratorium szpitalnego w mieście Niżnyj Nowgorod, a następnie 19.06.91 do Uniwersytetu Moskiewskiego, uwalniając za każdym razem znajdujące się tam zwierzęta. Akcje te były pierwszymi znanymi akcjami tego typu przeprowadzonymi na terenie Związku Radzieckiego.

    Z 5 tys. słoni żyjących w Tajlandii, około 3,5 tys. żyje w niewoli. Rzadko rodzi się im potomstwo, ponieważ macierzyństwo odciąga żeńskie osobniki od pracy na kilka lat. Jeżeli zachowają się obecne proporcje narodzin i śmierci, to populacja słoni żyjących w niewoli wymrze do roku 2030. Dzikie słonie mogą wyginąć nawet wcześniej na skutek kłusownictwa i dewastacji środowiska naturalnego.

    Przypadki publicznego torturowania zwierząt podczas hiszpańskich "krwawych fiest" są coraz częstsze. Vickie Moore z organizacji Fight Against Animal Cruelty in Europe twierdzi, że dzieje się tak na skutek wzrastającej liczby ludzi zajmujących się zawodowo promowaniem tego typu imprez. Kilka z "krwawych fiest" wiąże się z tradycją; wiele z nich, rozpoczętych wieki temu, przez długi czas było zabronionych. Protesty w tej sprawie należy kierować na adres:
    Minister of the Interior
    Paseo de La Castellanas # 5
    28071 Madrid, Hiszpania
    Bliższych informacji można zasięgnąć u:
    FAACE, 29 Shakespeare St.
    Southport PR8 5AB, Merseyside
    Wielka Brytania

    17.11.91 Brazylia utworzyła dla 23 tys. ludności tubylczej rezerwat leśny wielkości Portugalii w stanach Amazona i Paraima. Rezerwat ten przylega do podobnego, utworzonego w Wenezueli. Łącznie z 71 mniejszymi rezerwatami, utworzonymi 3 listopada, 100 tys. mil kwadratowych lasów tropikalnych znajduje się obecnie pod ochroną.

    opr. Piotr Piątek

    BIULETYN CZORSZTYŃSKI 9.3.92

    "[...] Pieniny, Czorsztyn, Niedzica i cała ta część doliny Dunajca, to tylko odcinek frontu, bardzo ważny lecz nie jedyny, obrony przyrody i kultury Polski. Walcząc tu, walczymy o Tatry, Bałtyk, Jeziora Mazurskie, Bieszczady, Karkonosze czy Góry Świętokrzyskie. Walczymy o przyrodę Europy, jej piękno i przyszłość. Jest to... wojna przeciwko "barbarzyńcom ekologicznym" zarówno kapitalistycznym jak i socjalistycznym. "Barbarzyńcy ekologiczni są bowiem wszędzie tacy sami, choć niektóre systemy, np. komunistyczny, bardzo ułatwiają niszczenie przyrody, bardziej niż neokapitalistyczny pluralistyczno-demokratyczny ustrój.

    Lukom w systemach i ustrojach, ambicjom i apetytom technokracji należy przeciwstawić wysoki poziom świadomości ekologicznej oraz zdecydowany opór. Opór przeciwko wielogłowej "Hydrze" - projektów, operującej hasłami rzekomego postępu i pozornego dobrobytu. Pamiętajmy, iż Ojczyzna to przede wszystkim groby i krajobraz. Pierwsze, jak dotąd nie są zagrożone; drugi ciągle i stale jest niszczony i degradowany, tak jakby nasi "władcy" chcieli zamienić stopniowo wszystko co cenne i naturalne w tym kraju w cmentarze dawnej świetności."

    Profesor Zbigniew T.Wierzbicki,
    socjolog z Polskiej Akademii Nauk
    (cytat za "Eko Puk" nr 2)

    Żaden czlowiek nie jest zły. Złe lub dobre jest to, co robimy. Jednak granica miedzy dobrem a złem przebiega przez środek każdego ludzkiego serca.

    Od momentu spotkania z byłym Ministrem Ochrony Środowiska M. Nowickim rok temu w Konstancinie-Jeziornej problemy wokół zapory w Czorsztynie z całą wyrazistością jawiły mi się jako konflikt wartości. Okazało się bowiem, że możemy do siebie mówić przez długi czas, a jednocześnie w ogóle się nie słyszeć - nie móc się porozumieć. Dlatego, że jak już wspomniałem, żyjemy w różnych światach - światach odmiennych wartości, ideologii i światopoglądów. Dla nas, ekologów, podstawową wartością jest ochrona środowisk; świat jak najbardziej naturalny, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz nas. Ma dla nas znaczenie minimalizowanie strat i szkód spowodowanych działalnością człowieka, leczenie ran i doprowadzenie wszystkiego do naturalnej równowagi; chronienie tych kruchych ekosystemów przed zniszczeniem. Dla ludzi zajmujących się gospodarką wodną w Ministerstwie Ochrony Środowiska słowa te są tylko pustym sloganem, zawsze gdy w grę wchodzi swoiście pojmowany interes człowieka. Interes człowieka zawsze rozpatrywany w krótkim okresie czasu, który rozpatrzony w trochę dłuższej i szerszej perspektywie zamiast bilansować się na zero, charakteryzuje się stratami. Bowiem dla tych ludzi historia zatrzymała się na czasach Francis`a Bacona, kiedy to dominował imperatyw podporządkowania przyrody człowiekowi, jej bezwzględnego ujarzmienia i przekształcenia tak, aby służyła wszystkim naszym zachciankom. Niestety takie traktowanie natury jest skutkiem jednego z najgrożniejszych nowotworów żerujących na ciele ludzkości. Jest nim etatystyczna, monopolistyczna biurokracja państwowa - dążąca do maksymalizacji swego zysku, kontroli i marnotrastwa.

    I wracając raz jeszcze do polemiki z p. Korwinem-Mikke, o ile przedstawiony w poprzednim zdaniu obiekt nazwiemy w ślad za UPR-em mianem socjalizmu, to, moim zdaniem, podstawowym obowiązkiem liberała (zwolennika wolności osobistej i wolnego rynku) powinna być bezkompromisowa walka z takim systemem, a nie legalistyczne służalstwo wobec również socjalistycznego prawa stojącego na straży tego zwyrodniałego stanu rzeczy.

    SG

    MATERIALY DO RAPORTU
    Na spotkaniu w Czorsztynie minister Kozłowski zapewnił ruchy ekologiczne, że zostaną udostępnione wszelkie dokumenty dotyczące spraw budowy. Już wówczas, p. Bagiński - dyrektor Departamentu Gospodarki Wodnej - ostro zaprotestował przeciwko swemu przełożonemu, powołując się na przepis mówiący o zachowaniu tajemnicy służbowej i utajnieniu niektórych danych. Rzecz jasna, nie bardzo interesowały nas "rzędne", szczegółowe dane kartograficzne i "strategiczna funkcja zapory". Chodziło nam przede wszystkim o opracowania ekonomiczne, w których rzecznicy tej inwestycji określiliby korzyści bądż straty wynikające z usytuowania tamy w tym, a nie innym miejscu. Nie trzeba być jasnowidzem, aby przewidzieć, ze tego typu analiz nigdy nie wykonano. Po prostu zdecydowano, że w Czorsztynie będzie najwygodniej i już - przesmyk między dwoma blisko położonymi wzgórzami.

    Nie zdziwiło mnie zbytnio, kiedy - według zapewnień dyr. Bagińskiego - dowiedziałem się, że w MOŚZNiL poza paroma opracowaniami i ekspertyzami (prof. A.Kleczkowskiego) nie ma żadnych matriałów merytorycznych. Podobno ministerstwo nie posiada nawet podstawowego dokumentu jakim jest "pozwolenie wodno-prawne"! Kopii?! Rozumiem, że spora część dokumentacji może znajdować się u bezpośredniego nadzorcy i wykonawcy robót (ODGW - Kraków), ale żeby nie miała ich jednostka nadrzędna to trochę szokujące.

    Stowarzyszenie Ekonomistów Środowiska - przygotowujące na naszą prośbę analizę ekonomiczną - uzyskało po wielu perturbacjach dostęp do materiałów znajdujących się w ODGW w Krakowie - są nadal trudności z dotarciem do materiałów z ubiegłorocznej kontroli przeprowadzonej przez NIK w Czorsztynie. Jednakże po kilkunastodniowym wertowaniu i analizie udostępnionych dokumentów wynika, że brak jest w nich precyzyjnych danych. Wynika z nich również to, iż nawet inwestor nie powinien podejmować jakiejkolwiek decyzji - ani na tak, ani na nie, bo nie ma ku temu wystarczającej ilości informacji o własnej inwestycji! W zasadzie trzeba by zacząć pracę od początku - najpierw zrobić rachunek sumienia: ile strat, jakie zyski, a dopiero póżniej pomyśleć czy warto.

    PG

    "EKSPERT"
    19.2. zawitał do Krakowa "ekspert" EWG z programu PHARE p. Eryk Tilmand, który, jak dowiedzieliśmy się post factum, miał rozmawiać z przeciwnikami budowy zapory. Spotkanie odbyło się w lokalu ODGW i zanim przybyło parę osób z zespołu Raportu - ściągniętych przy pomocy telefonicznej "łapanki", ""ekspert" zdążył już skonstatować, że tama jest OK! Niebywałą siłę perswazji musi mieć dyr. Łagosz z ODGW, że w tak krótkim czasie zdążył przekonać "niezależnego eksperta" o konieczności kontynuowania budowy, zanim ten zdołał zerknąć na dokumenty i przejechać się do Czorsztyna. Jak bardzo p. Tilmand jest zainteresowany sprawą, może świadczyć to, że podczas całego spotkania z trudem powstrzymywał się od ziewania...

    Na podstawie relacji Grzegorza Peszki spisał PG

    ZESPOL MINISTERIALNY
    Według informacji MOŚZNiL "Zespół Ekspertów", który został oficjalnie powołany na spotkaniu w Czorsztynie (8.2.92), miał przedstawić stanowisko w sprawie dalszych losów budowy w przeciągu miesiąca. Lecz dopiero teraz dotarła do mnie informacja, że pierwsze swoje posiedzenie odbędzie 10.3. w Krakowie. Sądziłem już, że minister Kozłowski zrezygnował z tworzenia tego bytu ponad potrzebę, tym bardziej, że powołanie zespołu w przedstawionym składzie (w Czorsztynie, może coś się zmieniło) budziło wiele kontrowersji i z góry ustalało rozkład głosów. Większość z tych osób wielokrotnie przedstawiała swoje stanowisko nt. zapory: 1. prof. A.Kleczkowski (za), 2. prof. J.Dziewański (za), 3. prof. S.Wróbel (za), 4. J. Łaniewski (?), 5. Z.Kowal (?), 6. T.Łagosz (za), 7. P.Głuszyński (przeciw). Typuję 6 : 1. Stanowisko w sprawie mojego udziału w pracach tego zespołu przedstawię po otrzymaniu formalnego zaproszenia - na razie dostałem informację telefoniczną od ODGW.

    PG

    PETYCJE
    WiP wypuścił nową serię list petycyjnych przeciw budowie zapory. Staszek Zubek ma już ponad 51 tysięcy podpisów. Kiedy zamierza je złożyć do Parlamentu nie wiem. W każdym razie jeśli chcemy, aby zostało zebrane 100 tys., trzeba ostro wziąć się do roboty. Odsyłajcie również wypełnione, jak i niewypełnione listy petycyjne - dotychczas wydrukowano i rozesłano ich tak wiele, że starczyło by na o wiele więcej niż sto tysięcy. Jeśli chcemy zajmować się ekologią, to nie marnujmy niepotrzebnie papieru i swego czasu. Odsyłajcie na adres: ul. Kołłątaja 10/2 i 4, 31-502 Kraków.

    SG

    PARLAMENT
    Staramy się przypominać i nagłaśniać sprawę Czorsztyna w Parlamencie. Odbyliśmy dotąd 5 spotkań z posłami i senatorami z Komisji Ochrony Środowiska, Gospodarki Narodowej (senacka) oraz Budżetu i Finansów. Wykazali oni duże zainteresowanie przygotowywanym Raportem, a szczególnie częścią ekonomiczną. Być może dojdzie do prezentacji Raportu na forum tych komisji, jakkolwiek zamierzamy dostarczyć go wszystkim parlamentarzystom.

    PG

    KONFERENCJA PRASOWA (27 LUTY, WARSZAWA)
    Dzięki uprzejmości BORE udało się nam wreszcie zorganizować konferencję prasową w Warszawie. Taka konferencja powinna się była odbyć już dawno, zaraz po zainicjowaniu grupy roboczej Raportu Czorsztyńskiego, tak aby możliwie szybko informować społeczeństwo o naszych działaniach. Z pewnym poślizgiem, ale udało się. Na zaproszenie P.Głuszyńskiego (ZB), S.Górki (BI FA), S.Biegi (RSA, FA) i P.Glińskiego przybyła liczna grupa dziennikarzy z róznych gazet i czasopism - z braku miejsca nie wymieniam - radia i telewizji. Przypomnieliśmy po krótce historię budowy i protestów, zaprezentowaliśmy koncepcję Raportu oraz plany na najbliższą przyszłość. Ze swej strony dziennikarze chcieli się więcej dowiedzieć na temat Raportu, jego treści istoty nowatorskiego ujęcia (powiązania ekonomii i ekologii), jak również udziału ekspertów w zamierzeniach ekologów. Oprócz tego interesował ich nasz stosunek do ministra Kozłowskiego i MOŚZNiL, Korwina-\B Mikke i UPR-u (ich kampanii przeciwko domniemanej lewicowości ekologów i wyrazom dobrej woli okazywanym przez min. Kozłowskiego) oraz szczegóły naszych kontaktów z parlamentarzystami. Nie obeszło się również bez pytań o działania jakie podejmiemy, gdy budowa przejdzie jednak przez budżet. Pytano o stanowisko ludności miejscowej oraz szanse utrzymania jedności ruchów, zjednoczonych wokół tej akcji również i w przyszłości do innych działań - okazuje się, że mimo wszystko z zewnątrz ruch wydaje się monolitem, a rysy i pęknięcia są z zewnątrz słabo widoczne.

    Pierwszym widocznym efektem naszej konferencji prasowej były relacje telewizyjne w "Panoramie", "Teleekspresie" i "Wiadomościach", wypowiedzi moje i Pawła, a w tle garść informacji o tamie i naszych działaniach. Niestety nie wiem, czy poszło coś w radiu (była wypowiedż dla "Trójki"). Następnego dnia pojawiły się relacje prasowe w dziennikach, bardzo przychylne, choć niestety nie wolne od drobnych błędów - np. w Gazecie Wyborczej nr 50, pomijając drobne nieścisłości, podano, że na dokończenie budowy potrzeba wydać ok. 600 mld. zł. rocznie - nie wiadomo skąd ta liczba?; w Życiu Warszawy nr 50, ukazała się informacja jakoby krakowski WIP nie brał udziału w przygotowaniu Raportu - o ile wiem, to bierze on aktywny udział w pracach grupy roboczej raportu, a nikt z nas nie podawał dziennikarzom informacji jakoby nie uczestniczył; to samo dotyczy zdań z których można by wywnioskować, że BORE organizowało konferencję, czy bierze udział w pracach nad Raportem, jest to nieprawdą, gdyż BORE zostało powołane nie po to aby robić akcje, ale po to by służyć pomocą wszystkim ruchom, które o nią poproszą.

    SG

    BADANIA OBOP-u
    Ukazały się wstępne wyniki badania opinii publicznej sporządzone przez OBOP. Pytanie zadawane ankietowanym dotyczyło ich opinii na temat kontynuacji budowy zapory w Czorsztynie.

    Okazało się, że 41% ankietowanych było za dokończeniem budowy, 39% nie miało wyrobionego zdania (obojętni), a 20% było za wstrzymaniem budowy.

    Są to na razie jeszcze dane nie potwierdzone oficjalnie. Nie mamy też na razie dostępu do analiz rozkładu opinii ze względu na płeć, wiek, wykształcenie i miejsce zamieszkania ankietowanych.

    SG

    APEL !!! (idea listy zainteresowanych problemem czorsztyńskim)
    W czasie trwania akcji protestacyjnych "Tama - Tamie" wśród jej uczestników krążyły listy (nie chodzi mi o listy petycyjne lecz o listy adresowe), na które każdy, komu nie zależało na zachowaniu anonimowości, mógł wpisać swoje nazwisko i adres - w efekcie czego, zebrało się ponad 400 adresów uczestników akcji. Tak się złożyło, że uporządkowaniem adresów zajął się Staszek Zubek, który po wykonaniu tego heroicznego dzieła, doszedł do wniosku, że stanowi ono jego wyłączną własność i obecnie tylko on decyduje, komu listę adresową udostępnić, a komu nie (tak na marginesie to jest to jeszcze jedna przestroga przed funkcjonowaniem w środowisku liderów, bez jasnych kryteriów ich "odwoływania"). Tak się nieszczęśliwie składa, że znajdujemy się wśród tych osób, które do listy dostępu nie mają, mimo tego, że niewątpliwie cokolwiek dla akcji zrobiły.

    Ponieważ chcemy, aby nasz biuletyn docierał do wszystkich zainteresowanych problemem budowy zapór w rejonie Czorsztyna (niezależnie od tego, czy osoby te uczestniczyły w akcji "Tama - Tamie", czy nie), prosimy o podawanie swych adresów (plus ewentualnie adresów innych osób, które są lub mogłyby być zainteresowane). Oczywiście powstanie takiej, tym razem powszechnie dostępnej listy mogło by być użyteczne również przy przekazywaniu innych materiałów oraz przyczyniłoby się do powstania częstrzych i ściślejszych, samorzutnych więzi między osobami zainteresowanymi problemem (nie kontrolowanych przez żadnych liderów). Po powstaniu taka lista zostałaby rozesłana do wszystkich, którzy wysyłając adres, zgłosiliby tym samym akces do niej. Oprócz tego lista mogłaby być dostępna dla wszystkich zainteresowanych - za te miejsca już teraz możemy zaręczyć: ZB, Biuro Obsługi Ruchu Ekologicznego, Biuro Informacyjne Federacji Anarchistycznej oraz oczywiście pod adresami kontaktowymi biuletynu "Ratujmy Pieniny!". CZEKAMY!!!

    PS. Powstanie takiej listy służyłoby wszystkim tym, którzy brali udział w akcji "Tama - Tamie" i byli w jakikolwiek sposób represjonowani - kolegia i wyroki w procesach odwoławczych, a także wszelkiego rodzaju inne represje, jak np. kłopoty w szkole, pracy, czy na uczelni. Prosimy o zaznaczenie rodzaju represji (np. wysokość kolegium, czy wyroku sądu, czy z zamianą na areszt, czy zapłacono grzywnę, itp.) . Istnieje bowiem obecnie możliwość pomocy prawnej (w przypadku prawomocnych wyroków - rewizji nadzwyczajnej) - są na to środki finansowe, trzeba się tylko zgłosić.

    SG, PG

    Otrzymaliśmy dotację od Milieukontaktoosteuropa na pokrycie kosztów akcji: druk Raportu, biuletyn, powielanie materiałów, korespondencja, spotkania.

    22.2. odbyły się mediacje naszej grupy z WiP-Kraków, które prowadził Jacek Bożek z Klubu "Gaja". Prawdopodobnie, wkrótce odbędą się następne.

    Osoby, które chciałyby dostawać większą ilość biuletynu (nie za dużo, bo nasze środki są ograniczone) prosimy o kontakt. Prosimy również o wszelkie wsparcie dla naszej działaności - materiałowe, merytoryczne i wszechstronną aktywność każdego z Was!

    Nastepne, podsumowujace spotkanie zespolu roboczego Raportu Czorsztynskiego odbedzie sie 15.3. o godz. 11.00 w Krakowie - siedziba ZG PKE, ul. Garbarska 9, tel. 012/222098.

    Biuletyn nr 1 przygotowali: Paweł Głuszyński i Stanisław Górka.
    Kontakty:

    c/o BORE
    Szara 14/34
    00-420 Warszawa
    tel./fax 022/296433

    Stanisław Górka
    Rydygiera 9/10
    30-698 Kraków
    tel. 012/550505 wew. 289

    Marcin Rey
    os. Spółdzielcze 7/70
    31-943 Kraków
    tel. 012/443966

    BIURO PRASOWE MOSZNiL

    - prosi o nadsyłanie informacji o lokalnych inicjatywach proekologicznych;
    - prosi o nadsyłanie prasy, biuletynów, wydawnictw, ulotek ekologicznych wydawanych przez lokalne grupy ekologiczne;
    - służy wszystkim zainteresowanym pomocą w dotarciu do informacji i materiałów Ministerstwa;
    - ułatwia kontakty z pracownikami Ministerstwa, poszczególnymi departamentami merytorycznymi, organizuje tematyczne konferencje.

    Biuro Prasowe
    Ministerstwa Ochrony Środowiska,
    Zasobów Naturalnych i Leśnictwa
    Wawelska 52/54 pok. 240
    00-922 Warszawa
    tel. 258387, 258850,
    250001 w.219, 237
    fax: 25-33-32
    (spotkania w pierwsze soboty miesiąca dojazd autobusem 175)

    MANIFEST IDEOWY FUNDACJI HEINRICHA BOLLA

    PREAMBUŁA - MATERIAŁ ŹRÓDŁOWY Z ZASTOSOWANIE CYTATÓW HEINRICHA BOLLA
    Są czasy, w których nieposłuszeństwo staje się cnotą. Sprzeciw pożądany jest nie tylko w systemach totalitarnych. Także w systemach demokratycznych pojawiają się kierunki i tendencje, którym nie należy pobłażać. W każdym razie brak sprzeciwu nie znamionuje demokratów czy republikanów. Charakter polityczny mają nie tylko partie z definicji polityczne, ale także wspólnoty gospodarcze czy stronnictwa wyznaniowe, które są ekstremalnie polityczne. Granica między gospodarką a polityką jest fikcją, a obiektywność subtelną, niewidoczną siłą tych, którzy jednostki - dosłownie biorąc - podległe, silnie w ręku trzymają.

    Osiągnięcie za wszelką cenę harmonii i rozwagi oznacza lekceważenie i świadome fałszowanie wszelkich form rzeczywistości. Bo czyż można dotkliwe problemy trapiące ludzkość wyważyć? Czyż można podchodzić do nich bez emocji?

    Sprzeciw jest prawem wolności, a wolność - jeżeli nie czyni się z niej użytku - zanika również w systemach demokratycznych; większość jest w stanie ją zdusić. Sprzeciw nie jest prawem, jest obowiązkiem nałożonym na każdego człowieka. Należy definiować go w miejscu powstania i uznać za konieczność.

    Zmiany świata i społeczeństwa wywoływane były zawsze przez mniejszości, które nie mogły zaakceptować tego, co im zostało narzucone i co, po wypróbowaniu, okazało się niegodne uwagi.

    My chcemy tworzyć, a nie tylko odtwarzać; społeczeństwo ustabilizowane zachowuje się jak dotychczas tylko biernie (w sensie politycznym), co nieodwracalnie prowadzi do reakcji. Wszelkie tabu muszą zostać przełamane.

    Liczne przemiany, niedostatecznie jeszcze rozpoznane i zdefiniowane zachodzą w obrębie ogromnego obszaru, który moglibyśmy okreś- lić jako system pracy, albo - świat pracy. Praca staje się trudno dostępna i taką pozostanie. Możemy zaryzykować stwierdzenie - jest mało pracy, ale dużo do zrobienia.

    Koleżeńskie wezwanie do "podciągnięcia rękawów" nie zda się na nic temu, kto rzeczywiście chciałby coś zrobić, lecz nie znajduje niczego do zrobienia. Rewolucja, prawie eksplozja dokonuje się w ramach określonego systemu i należałoby się zastanowić, czy nie można byłoby przed dokonaniem tego rozpoznania, zrobić wejście na drogę duchowej odnowy i zmiany sposobu myślenia. Za dużo wydarzyło się w naszych czasach, za dużo padło pustych słów, a za mało uczyniono. Stoimy u progu epoki "wolnego czasu", która naszym współczesnym przynosi bezrobocie bądź ograniczenie czasu pracy, a w przyszłości będzie się jeszcze pogłębiać.

    Cel nigdy nie został osiągnity i nie możemy z niego zrezygnować. Fundacja im. Heinricha Bolla powinna reprezentować interesy mniejszości żyjącej w społeczeństwie rządzonym przez określone lobby (grupy). Fundacja walczy o możliwość wypowiedzenia tego, co objęte jest zakazem.

    Wmawia się nam, że wspolczucie jest oznaką sentymentalizmu. To kłamstwo. Współczucie jest potężną siłą, ogromną energią. Także twórczość inspirowana jest współczuciem. Usiłuje się nam wmówić, że czasy humanitaryzmu współcześnie minęły. Serca twarde pękają jednak łatwiej niż serca współczujące, które posiadają więcej siły.

    Fundacja im. Heinricha Bolla próbuje zrezygnować ze starych ram, bądź je wręcz zniszczyć, co ma być pierwszym krokiem czy też warunkiem wstępnym do braterstwa. Prawie całe otoczenie pozostaje w opozycji do braterstwa.

    Musi nam się udać, pomimo wszelkich granic narzuconych wewnętrznymi i zewnętrznymi wpływami politycznymi, stanąć obok społeczeństw, które na naszych oczach giną.

    Świat, który w drastyczny sposób podzielił się na Wschód i Zachód, na Północ i Południe, nie może tego oczywistego faktu zrozumieć. Dokonuje się wzajemnej wymiany okrucieństw, a ciążący balast nacjonalizmu zaprzecza wszelkim wartościom intelektualnym i braterstwu.

    Humanitaryzm danego kraju poznaje się po tym, co ląduje na jego śmietniku; co powszedniego, a jeszcze użytecznego, jaką poezję wyrzuca się, uznając ją za godną zniszczenia.

    W oczach wielu społeczeństwo nasze posiada wiele odpadków, również ludzi; w pojęciu społecznym i prawnym. I to chociażby dlatego, że nie podążają za przypisaną modą. Człowiek staje się szybko wyrzutkiem, jeżeli nie zawsze jest "up to date" ze wszystkimi i nie posiada odpowiednich mebli, odpowiedniej odzieży itd. I w ten sposób permanentnie produkuje nasze - i nie tylko nasze - społeczeństwo byty, które traktuje się jak śmieci.

    Co znaczy słowo ojczyzna, domostwo, sąsiedztwo w społeczeństwie odpadków, zrozumiałe może być tylko dla tych, którzy już żadnej ojczyzny nie mają, chociaż nie zostali wypędzeni. Fala podróżnych, ich pośpiech oznaczać może ucieczkę z kraju, który nie gwarantuje poczucia tożsamości, gdyż jego mieszkańcy, jego politycy nie chcą uznać faktu, że na początku było wygnanie, że ludzi zdegradowano do roli wyrzutków i tak traktowano, że na początku tego państwa naród zagrzebany był w odpadkach.

    Erę powojenną uznano za zakończoną. Jednakże całkiem zapomniano przy tym, że można zakończyć okres częściowo ślepej, brutalnej odbudowy. Trzeba rozpocząć okres naprawy przynoszącej korzyści ludziom, krajobrazom, wodzie, powietrzu, ziemi. Chodzi również o zsynchronizowanie korzyści z nadwyrężonym instrumentem sumienia. Ileż przemocy ukrywa się za fasadą komercyjnego społeczeństwa? Nasza walka przeciwko władzy jest walką pamięci przeciwko zapomnieniu.

    Jesteśmy przedpolem, fortecą, polem obstrzałów zarówno dla jednego jak i drugiego supermocarstwa i nasze szczególne położenie wymaga szczególnej polityki bezpieczeństwa, która w obu państwach niemieckich* także ruchom pokoju nada szczególne znaczenie - to musi być obiektem niemieckiej polityki zewnętrznej, polityki bezpieczeństwa - nie zaś wstydliwego przybliżania się do siebie.

    Niemcy poprzez swoje niebezpieczne położenie stanowiące potencjalne przedpole, pole obstrzału czy wręcz bitwy, są właściwie połczone, ale nie oznacza to jednak ponownego zjednoczenia. Bezpieczeństwo Niemiec nie jest identyczne z bezpieczeństwem USA czy ZSRR. Musimy odkryć na nowo to, co dawno, prawie przed stu czterdziestu laty, od r. 1848 zaprzepaszczono, a co od r. 1870 przerodziło się w przejmujący grozą, odrażający i agresywny nacjonalizm - nasz patriotyzm. Republika Federalna jest rzeczywiście naszym krajem i nie ma dla nas innego.

    Im więcej obywateli z odwagą cywilną posiada nasz kraj, tym mniej bohaterów będzie potrzebował w przyszłości.

    Ruch na rzecz pokoju musi być ruchem otwartym, nieustannie przekonującym coraz szersze kręgi obywateli, że nasze problemy natury politycznej wiążą się z absurdem zbrojeń.

    Wojna jest absolutnym zaprzeczeniem raju: dowodem tego, że sztuki piękne, które zawierają w

    sobie wszystkie marzenia i wyobrażenia o raju, w czasie wojny milczą.

    Ten, kto kocha młodzież, nie może zaprzestać przypominania jej o okrucieństwach wojny. Kto chce zapomnieć o cierpieniach wyrządzonych przez ostatnią wojnę, ten przygotowuje podłoże pod następną.

    W dążeniu do wolności nie można posunąć się za daleko. O granicy decyduje zawsze przeciwnik. A przeciwnik pojawia się wówczas, gdy przekroczymy tę granicę.

    Chcemy być urodzonymi wichrzycielami, wtrącanie się jest bowiem jedynym sposobem by pozostać realistami. Chcemy znaleźć kraj, który nadaje się do zamieszkania. Przemoc panuje nie tylko na ulicy, przemoc bomb, pistoletów, pałek i kamieni. Istnieje również gwałt i przemoc, które przechowywane są w bankach, a jej akcje idą na giełdach w górę.

    Rzeczywistość nie została nam podarowana, lecz domaga się naszego aktywnego, a nie tylko biernego udziału. To co rzeczywiste jest z reguły trochę oddalone od tego, co aktualne. Aby w tym, co aktualne rozpoznać to, co rzeczywiste, musimy użyć naszej wyobraźni, siły umożliwiającej nam stworzenie obrazu. To, co aktualne jest kluczem do rzeczywistości. Nie zamierzamy brać rzeczywistości taką, jaka ona jest, lecz staramy się współdziałać w jej tworzeniu.

    Nasza wyobraźnia jest realnym darem danym nam po to, abyśmy mogli z faktów odtwarzać rzeczywistość. Fantazja nie ma nic wspólnego z fantazjowaniem ani fantomami: fantazja jest naszą wyobraźnią, zdolnością tworzenia pełnego obrazu z "części". Ci, którzy utożsamiają aktualne z rzeczywistym, oddalają się od poznania rzeczywistości. Istnieje stan "skończonego" bycia, który jest jeszcze gorszy od śmierci fizycznej czy psychicznej. Życie zamknięte w sobie od swojej wewnętrznej i zewnętrznej strony oznacza stan "skończonego" bycia; pod tym pojęciem ukrywa się dokonaność bytu, co oznacza tyle co zabić kogoś, zabić siebie. Człowiek potrafi się jednak regenerować.

    Wydaje mi się, że kobiety są mniej złożone wewnętrznie i mniej skomplikowane; ich stosunek do siebie, własnego ciała i natury nie jest tak przeintelektualizowany. Czyni je to bardziej wolnymi i zdolniejszymi do wyzwolenia się.

    Moim zdaniem nie mniej ważna jest śmieszność mężczyzn. To wojna nauczyła mnie jak śmieszna jest męskość. Gdyby nie było wojny prawdopodobnie odkryłbym ją w którymś z zawodów. Załóżmy, że zostałbym nauczycielem albo urzędnikiem w jakizakładzie pracy; moi koledzy, pra-\A wie wszyscy śmieszni ze swoją męskością w robieniu z siebie ważnych, śmieszni ze swoim gadulstwem. Teraz brzmi to niefortunnie, bo przecież mężczyźni mają w wojnie swój udział: mężczyźni giną, odnoszą rany. Mimo to wojna w swej absurdalnej śmieszności sprawiła to, że mogę gardzić mężczyznami.

    Sztuka jest jedną z niewielu możliwości aby życie posiadać i je zachować dla tych, którzy ją tworzą i dla tych, którzy ją odbierają. Narodziny i śmierć oraz to wszystko, co zawiera się między, jest niepowtarzalne tak jak i sztuka jest niepowtarzalna. Oczywiście są to ludzie, których życie sprowadza się do rutyny, lecz trudno to nazwać życiem.

    Ciągle jeszcze sztuka jest dobrą kryjówką: nie dla dynamitu, lecz dla duchowego materiału wybuchowego, społecznego opóźniacza zapłonu. Dlaczego ponad to chciałaby udzielać rozmaitych wskazań? I właśnie sztuka w swej pogardliwości, a nierzadko w pogardzanym pięknie jest kryjówką, z której można zadać cios przyprawiający o nagły wstrząs, nagłe objawienie. Sztuka potrzebuje jedynie materiału, nie potrzebuje wolności, gdyż sama jest wolnością. Ktoś może odebrać jej wolność, aby zamanifestować swoją moc. Nikt jednak nie może jej dać wolności. Źadnemu państwu, miastu czy społeczeństwu nie może się wydawać, że potrafi sztuce dać, albo już dał to, czym ona jest z natury: wolną. Nadana jej wolność nie jest dla niej wolnością. Dla niej liczy się tylko ta wolność, którą ona już posiada, albo ta, którą sobie wemie.

    Artysta może być wolny wyłącznie w wolnym społeczeństwie. Egzystuje on w nim nie tylko by je zbawić, a efekty jego pracy nie muszą być radosne. Artysta może zaproponować tylko to, na co zezwala mu sztuka; otuchę - cenny składnik naszego życia nigdy nie wystawiony na wyprzedaż, tak samo trudny do oddania jak beznadziejność.

    Nigdy nie zapominajcie: nie chodzi o życie i śmierć, chodzi o prawo i wolność. Chodzi o to, aby uzyskać przestrzeń dla wolności i odwagi. Odwaga wolnego człowieka musi mieć swoje miejsce. Dla odwagi i wolności trzeba zarezerwować przestrzeń.

    Naszym zadaniem jest przypominanie, że człowiek nie istnieje tylko, by nim zarządzano, a zniszczenia w naszym świecie są nie tylko natury zewnętrznej i nie są błachostką, którą można w ciągu niewielu lat naprawić.

    Fundacja im. Heinricha Bolla nie dostrzega różnic wielkości, tak jak ktoś, kto nie odróżnia kolorów. Poszukuje możliwości braku uprzedzeń, co często bywa mylone z bezkrytycyzmem.

    Zaczynamy powoli odczuwać jaka jest naprawdę poezja wiatru i wody i co jest jej wcieleniem. Dokonuje się to za sprawą słowa, dosłowności i poezji, która pokonuje wszelkie przeszkody i przedstawia rzeczywistość, która zwycięsko przechodzi wszelkie próby jej poskromienia. Bo cóż może w końcu poeta - pojmowany jako sprawca - uczynić? On nigdy nie ciska kamieni w okna wystaw czy okna kościołów, najczęściej wrzuca je do wody, aby powodowały głębokie wewnętrzne poruszenie, odczuwalne tylko wtedy, gdy człowiek mu się podda. My oddajemy się: Poezji czynu
    To piękne - nasycić głodne dziecko,
    otrzeć mu łzy,
    wytrzeć mu nos,
    to piękne - uzdrowić chorego.
    Dziedziną estetyki,
    przez nas jeszcze nie odkrytą
    jest piękno sprawiedliwości.
    Połowicznie zgadzamy się ze sobą
    na piękno sztuki, człowieka i
    przyrody.
    Lecz Prawo i Sprawiedliwość są też
    piękne
    i mają swoją poezję
    jeżeli są przestrzegane.

    Kontakt z Fundacją:
    Heinrich-Boll-Stiftung E.V.
    Unter Krahnen-Baumen 9
    D-5000 Koln 1
    BRD

    *) tekst powstał oczywiście przed zjednoczeniem Niemiec. Mimo tego zachowuje aktualność.

    III SPRAWOZDANIE Z PRACY BORE

    Minął właśnie rok od powołania na spotkaniu w Brwinowie Biura Obsługi Ruchu Ekologicznego. Był to rok wielu potyczek z przeciwnościami losu, z nieufnością i niechęcią niektórych ekologów do formalizowania działań na rzecz usprawnienia wymiany informacji, współpracy i skuteczności ruchu ekologicznego, którym ma służyć BORE. Do tego, aby Biuro mogło wystartować potrzebowaliśmy funduszy. A wiadomo, że nikt nie da pieniędzy na twór wybujałej wyobrażni kilku zapaleńców, jeśli nie uzyska gwarancji, że zostanie on zrealizowany. Tak było również w przypadku BORE. Zanim jednak dostaliśmy pierwsze fundusze - tzw. starting money - z German Marshall Fund, musieliśmy poznać motywy i zasady przyznawania grantów przez potencjalnych sponsorów. Musieliśmy także nauczyć się strategii zdobywania pieniędzy na konkretne projekty, które BORE wpisało w swoje cele (patrz dokument programowy BORE). Potrzebujemy jeszcze trochę czasu na okrzepnięcie, na zdobycie doświadczenia w prawie zupełnie nam obcej pracy administracyjno - biurowej, która pochłania mnóstwo czasu - prowadzenie księgowości, sprawozdania merytoryczne i finansowe dla sponsorów (po angielsku). Nie mamy jeszcze środków na wynajęcie księgowego (niezbędny przy obecnym prawie podatkowym!).

    Wiemy, że nadal nie wszyscy macie pełną informację o tym, co się dzieje i co robi BORE. Niestety, z braku odpowiednich funduszy i przyczyn technicznych nie możemy wydawać naszego biuletynu - prawodopodobnie będzie to możliwe za parę miesięcy. Na razie korzystamy z łam ZB - pierwsze sprawozdanie z pracy Biura ukazało się w ZB 25-26, drugie zostało przedstawione w Turawie. Teraz zamierzamy przedstawiać raporty z naszej pracy regularnie, jeśli Was nie zanudzimy, co dwa miesiące. Także osoby zasiadające w Radzie BORE są zobowiązane do informowania o wszystkich sprawach związanych z Biurem. Oczywicie wszelkie informacje wpływające do BORE oraz o podejmowananych przez nas działaniach są rozsyłane do tych z pośród Was, którzy mogą być nimi zainteresowani - według posiadanych przez nas danych (ulotki, publikacje, ankiety, listy itp.), a także publikowane w ZB i innych biuletynach i gazetach. Niewątpliwie musimy jeszcze usprawnić system informacyjny, ale zależy to również od Was - prosimy o przesyŁanie wszelkich informacji, jesli jest to mozliwe rowniez po angiel- sku np. ulotki "kto i co robi".

    Tytułem wstępu do naszego sprawozdania, podajemy tekst "Deklaracji Programowej BORE" dotyczący celów i funkcji jakie ma spełniać:
    1. Nadrzędnym celem powstania BORE jest stworzenie możliwości wspópracy ruchów ekologicznych, przepływu informacji i środków finansowych na działania prowadzone przez organizacje ekologiczne i proekologiczne w Polsce.
    2. Zapewnienie wsparcia merytorycznego (w tym prawnego) dla wszystkich działających grup ekologicznych w kraju.
    3. Udzielanie pomocy w rozwiązywaniu konfliktów (mediacja).
    4. Wspieranie społecznych działań na rzecz edukacji ekologicznej.
    5. Organizowanie współpracy z oficjalnymi organizacjami i instytucjami działającymi w sferze ekologii.
    6. Stworzenie banku informacji o zagrożeniu środowiska.
    7.Organizowanie spotkań i konferencji na tematy ekologiczne.
    8. Umożliwienie kontaktów międzynarodowych między organizacjami ekologicznymi.

    SPRAWOZDANIE Z PRACY

    I. GrudzieŃ '91.
    1. Opracowanie materiałów ze spotkania w Turawie:
    - opracowaniem listy postulatów i wniosków do ministra ochrony środowiska zajął się Andrzej Obalski (stale współpracujący z BORE), natomiast propozycjami z debaty plenarnej Beata Kubica i Staszek Górka;
    - Piotr Gliński opracowuje (do koca marca) projekt biura/departamentu d/s public relations (kontaktów z ruchem ekologicznym, społeczeństwem, mediami etc.) dla MOŚZNiL;
    - Przemek Czajkowski został wyznaczony do prowadzenia spraw związanych z Earth Summit - czerwcowego Szczytu w Brazylii - zbieranie materiałów, kontakty zagraniczne, udział w konferencjach przygotowawczych;

    2. Rozpoczęto pracę nad przygotowaniem serii szkoleń nt. organizowania i prowadzenia kampanii ekologicznych. Opracowany projekt przesłaliśmy do Milieukontakt i otrzymaliśmy dotację oraz pomoc merytoryczną w prowadzeniu kursu od specjalistów z Holandii. Pierwszy kurs odbędzie się we wrześniu tego roku.

    3. Organizowanie spotkań konsultacyjnych ze specjalistami na temat:
    - założeń do planu zagospodarowania przestrzennego Biebrzańskiego Parku Krajobrazowego;
    - toksycznego działania środków ochrony roślin - zebranie materiałów i informacji, przygotowanie do konferencji Pesticide Action Network w Brukseli. Oddelegowano p. L.Różańskiego z Poznania - wszystkie materiały pokonferencyjne dostępne w BORE;
    - komunikacji społecznej.

    4. Udział w konferencji przygotowawczej do Earth Summit w Paryżu (J.Pawlak, P.Czajkowski) - materiały w BOR5. Redakcja angielskiej wersji kontraktu z Regional Environmental Center (REC) oraz negocjowanie warunków współpracy i przyznawanego grantu.

    6. Pomoc w przygotowaniu i organizowaniu akcji antyfutrzarskiej (na prośbę Marty Szymskiej).

    7. Zbieranie dokumentów, materiałów i publikacji nt. ochrony środowiska
    - tworzenie kompletnego zbioru aktów prawnych i innych dokumentów oficjalnych z Polski i zagranicy.

    8. Spotkanie Rady BORE 14.12.91.

    9. Comiesiecznadziałalność rutynowa (biurokracja): sprawozdania merytoryczne i finansowe dla sponsora (German Marshall Fund); powielanie i dystrybucja materiałów; korespondencja; kolportaż publikacji ekologicznych; zbieranie materiałów (gonitwa po urzędach).

    II. STYCZEN '92

    1. Konsultacje z prawnikami w sprawie podpisania kontraktu z REC-iem. Podpisanie kontraktu.

    2. Sporządzenie raportu finansowego i merytorycznego (po angielsku) ze spotkania w Turawie dla REC-u (sponsora).

    3. Pomoc w przygotowaniu i organizowaniu kursów negocjacyjnych i mediacyjnych związanych z konfliktami ekologicznymi (przygotowywane przez Ośrodek Negocjacji i Rozwiązywania Konfliktów UW):
    - pierwszy kurs dotyczący problemów ochrony przyrody na obszarze 5 województw "Zielonych Płuc Polski" odbędzie się w Supraślu (6-9.3.92). Wezmą w nim udział przedstawiciele administracji państwowej, samorzdów, organizacji ekologicznych i instytucji z tego terenu;
    - drugi kurs dotyczyć będzie konfliktów lokalnych związanych z budową wysypisk komunalnych w okolicach Warszawy.

    4. Opracowanie wstępnego programu informacyjnego tworzonego we wspópracy ze Społecznym Centrum Informacji Ochrony Środowiska (Andrzej Obalski, Wawelska 52/54, p. 528, Warszawa, tel. 258178) - opracowanie i zbieranie informacji do bazy danych o ruchach ekologicznych, specjalistach oś. i społecznych inicjatywach proekologicznych. Program na użytek ruchu ekologicznego.

    5. Public relations - nawiązanie stałej współpracy (wymiana informacji) z mediami - Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita, Sztandar Młodych, Życie Warszawy, PAP i inne.

    6. Spotkanie Rady BORE z ministrem ochrony środowiska prof. S.Kozłowskim (22.2.92). Przekazanie listy postulatów z Brwinowa i Turawy. Rozmawiano nt. możliwości i zasad współpracy, udostępniania dokumentów i informacji MOŚZNiL. Z kolei minister zaproponował podejmowanie przez ruchy ekologiczne wspólnych działań z MOŚ na rzecz wprowadzenia zapisów proekologicznych w dokumentach (ustawach i uchwałach) państwowych.

    7. Pomoc w przeprowadzeniu akcji antyfutrzarskiej: informacje dla prasy, dyżury telefoniczne, powielanie materiałów itp.

    8. Pomoc w gromadzeniu materiałów dotyczących zapory w Czorsztynie.

    9. Spotkanie Rady BORE 12.1.

    10. Comiesięczne działania rutynowe: - pomoc w przesyłaniu informacji o 5 kursach zagranicznych: Schumacher College, International Center for Conservative Education (Wielka Brytania), The Center for Foreign Journalists (kurs w Czecho-Słowacji), European Postgraduate Course in Environmental Management - studia podyplomowe dla absolwentów wydziałów ochrony środowiska i dziedzin pokrewnych (Holandia);
    - posiadamy już komplet aktualnych aktów prawnych dotyczących ochrony środowiska w Polsce.

    III. LUTY '92

    1. Otrzymaliśmy dotację celową od holenderskiego ministerstwa ochrony środowiska na zakup sprzętu biurowego (meble) i wyposażenia technicznego (fax, komputer, drukarka laserowa). Wszystko to trzeba było kupić, zainstalować i zmontować (meble).

    2. Negocjacje z biurem prasowym MOŚZNiL nt. ustalenia zasad i terminu spotkań z ruchami ekologiczymi. Pierwsze spotkanie odbedzie sie w MOSZNiL (ul. Wawelska 52/54, dojazd spod dworca centralnego autobusem 175) 13.3.92 o godz. 11.00, pokoj 240.

    3. Pomoc w zorganizowaniu spotkania Społecznego Komitetu Narwiańskiego - sesja w Tykocinie.

    4. Wprowadzenie do pracy w Biurze woluntariuszki z Korpusu Pokoju Alison Veaudry - opracowanie planu pracy; wynajęcie mieszkania.

    5. Spotkania konsultacyjne w MOŚZNiL nt.: chemizacji rolnictwa, kursu ICCE, zmian w ustawie o ochronie przyrody.

    6. Skompletowanie dostępnych materiałów o edukacji ekologicznej dla Instytutu Ochrony Środowiska.

    7. Przesłanie informacji o działalności Biura do biuletynu WWF.

    8. Pomoc w kompletowaniu materiałów

    do Raportu Czorsztyńskiego.

    9. Spotkanie Rady BORE 16.2.

    W NAJBLIŻSZYM CZASIE: - Otwarte spotkanie Rady BORE nt. rejestracji Biura jako fundacji - wspólne wypracowanie najlepszej formuły statutu 21.3.92, godz. 11.00.
    - wspólnie z Greenpeace przygotowujemy wizytę specjalisty od spalarni odpadów, który spotka się z przedstawicielami MOŚZNiL, władzami lokalnymi, mieszkańcami i ruchami ekologicznymi w 3 lub 4 miastach, w których planuje się budowę zakładów utylizacyjnych (wizyta w czerwcu lub sierpniu);
    - zorganizowanie kursu o gospodarce wodnej (termin jescze nie ustalony); prowadzenie kampanii ekologicznych (wrzesień);
    - Biuro otrzymało propozycję zorganizowania ośrodka informacyjnego dla Europy Środkowo-Wschodniej w czasie trwania PrepCom-u (Nowy Jork 2.3. - 3.4.) - konferencji przygotowawczej do Earth Summit. Decyzja o przyjęciu tej propozycji jest uzależniona od przyznania funduszy przez MOŚZNiL.

    Na zakończenie wypada dodać, że do tej pory przewinęło się przez BORE kilkudziesięciu przedstawicieli różnych instytucji i organizacji z całego niemal świata, m. in.: A. Evans z Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA), R.A. Liroff z WWF, M. Kaspar z Global 2000, M. Winkler z Pouple Culture, A. Adamou z ICCE, D. Lazarus z UNEP, I. Kruszewska i K. Szempliński z Greenpeace International i wielu innych, oczywiście wielu gości i interesantów z Polski.

    Pragniemy podziękować wszystkim, którzy nie bacząc na własne obowiązki pomagali nam w pracy. Dziękujemy między innymi p.Januszowi Kindlerowi, Andrzejowi Obalskiemu, p. Teresie Orłoś, Stasiowi Biedze, Tomkowi Żakowiczowi, Adamowi Tarłowskiemu. Specjalne podziękowania należą się naszym czterem stałym woluntariuszkom: Marcie Szymskiej (Wspólnota Wszystkich Istot), Annie Szyling i Kindze Orlikowskiej - studentkom Politechniki Warszawskiej oraz pracującej z nami od lutego Alison Veaudry z Amerykańskiego Korpusu Pokoju. Dziękujemy również wszystkim członkom Rady za ich trud i pośwęcenie dla wspólnej sprawy.

    Jolanta Pawlak
    Pawel Gluszynski
    Adres BORE:
    Szara 14/34
    00-420 Warszawa
    tel./fax: 0-22/296433

    BRRE CZYLI BIURO REPREZENTACJI RUCHÓW EKOLOGICZNYCH

    Na adres Krakowskiego Ośrodka Ruchu "Wolność i Pokój" nadszedł list następującej treści:

    Kochani,

    Niniejszym informujemy Was o powstaniu Biura Reprezentacji Ruchów Ekologicznych (BRRE). Podjęliśmy tę inicjatywę, gdyż ze smutkiem spostrzegamy, że ruchy ekologiczne są tak zajęte jakimiś swoimi sprawami, że nie mają czasu na reprezentowanie.

    Tymczasem wielu wysokich urzędników z kraju i z zagranicy zainteresowanych kontaktami z ruchami ekologicznymi nie ma z kim się spotykać i zawierać porozumień. W rozmaitych organizacjach i fundacjach marnują się pieniądze, które mogły by zostać przekazane, co uniemożliwia nadmierna ruchliwość ruchów i brak jedności.

    Warunkiem zaistnienia wymiany informacji, pomocy i wszechstronnej współpracy jest jedność ruchu ekologicznego i tę dotkliwą lukę zamierzamy zapełnić.

    Działając w imieniu ruchów ekologicznych umożliwimy dotarcie do kraju rozmaitych form współpracy, w tym także dotacji.

    Działalność naszego biura polegałaby na: istnieniu, wypowiadaniu się, kontaktach, podejmowaniu współpracy i przyjmowaniu dotacji, prowadzeniu ożywionej działalności, a w szczególności reprezentowaniu ruchów ekologicznych.

    Kochani, już samo publiczne zaistnienie naszej nazwy - Biura Reprezentacji Ruchów Ekologicznych (BRRE) będzie stanowić promocję Waszych Ruchów. W naszej nazwie celowo zawarliśmy ogólne określenie "Ruchów Ekologicznych" wyrażając w ten sposób nasze gorące pragnienie jedności, której chcemy być ucieleśnieniem, co powinno wzbudzić zaufanie u ważnych czynników.

    Niemniej reprezentując Was w rozmowach z np. p.Ministrem, jesteśmy gotowi dużo i ze szczegółami opowiadać o Was i Waszych działaniach, a właściwie naszych, bo przecież w obliczu globalnych zagrożeń powinniśmy być wszyscy razem.

    Aby Was godnie reprezentować musimy coś o Was wiedzieć, stąd nasza prośba o przysłanie informacji na temat Waszych działań. W przyszłości chcielibyśmy rozesłać do Was dużo ankiet, które własnoręcznie przez Was wypełnione będziemy wszędzie pokazywać, przez co w sposób bardziej wiarygodny będzienmy mogli Was reprezentować dla wspólnego dobra. Zbieranie informacji będzie stałym elementem naszej pracy.

    O prowadzonej przez nasze Biuro Reprezentacji Ruchów Ekologicznych (BRRE) działalności chcemy informować Was na bieżąco i w związku z tym prosimy Was o jak najszybsze wybranie Rady Patronackiej naszego Biura (BRRE), w skład której chcielibyśmy aby weszli przedstawiciele z Ruchów. Zapewniamy, że funkcjonowanie Rady nie bę\Ą dzie zbyt dużym obciążeniem dla Ruchów, nie będzie się to wiązało z koniecznością odbywania zbyt częstych zjazdów i narad, pisać zbyt często też nie zamierzamy. Wystarczy nam Wasze wsparcie moralne, resztę bierzemy na siebie.

    Z otrzymanych przez nas środków rozliczymy się przed Radą, czyli Wami co do grosza i jeśli coś zostanie, to wspomożemy Wasze działania, choć wolelibyśmy tego uniknąć, bo jak Was znamy, to gotowi bylibyście się o to pokłócić, co rozbiłoby naszą jedność, która jest przecież tak ważna w obliczu globalnych zagrożeń.

    Jednocześnie z pewnym zażenowaniem wyjaśniamy, że skład Biura i regulamin będziemy zmuszeni ustalić sami, gdyż ze względu na dużą ruchliwość Ruchów nie moglibyśmy się z nikim skontaktować, chociaż próbowaliśmy, dając ogłoszenie na naszej tablicy.

    Tymczasem czas nagli, w najbliższym czasie ma się odbyć ważna konferencja na temat sposobów ratowania naszej Matki Ziemi.

    Uważamy, że w tak ważnej sprawie nie może zabraknąć Waszego głosu dlatego zdecydowaliśmy się Was tam reprezentować, służąc Wam w ten sposób swoimi kompetencjami.

    Ponieważ uważamy się za ludzi inteligentnych i oczytanych, sądzimy, że nie przyniesiemy Wam wstydu.

    Pozdrawiamy Was serdecznie
    Czlonkowie Biura Reprezentacji
    Ruchow Ekologicznych (BRRE)

    Ponieważ nie jesteśmy pewni, czy ten list traktować poważnie, bo być może jest to czyjś niecny (może nas) żart, zdecydowaliśmy się nie ujawniać adresu i personaliów nadawcy, nie chcąc nikogo wprowadzać w błąd. A może kogoś podpisano bez wiedzy i zgody.? Jeśli ktoś otrzymał podobny list, prosimy o informacje.

    Ryszard Mlynarczyk
    WiP - Kraków

    CYTATY MIESIĄCA

    "Lecz któż może wiedzieć, czy z plemienia ludzi, gdzie wszystko jest zmienne i niewiadome, nie wyjdą znowu drwale z siekierami, ażeby ściąć do korzenia macierz jodłową na podstawie nowego prawa, w interesie jakiegoś handlu lub czyjegoś niezbędnego zysku. Jakie bądź byłoby prawo, czyjekowiek by było, do tych przyszłych barbarzyń- ców poprzez wszystkie czasy wołam z krzykiem: nie pozwalam! Puszcza królewska, książęca, biskupa, Świętokrzyska, chłopska ma zostać na wieki wieków jako las nietykalny, siedlisko bożyszcz starych, po którym święty jeleń chodzi - jako ucieczka anachoretów, wielki oddech ziemi i żywa pieśń wieczności.

    Puszcza jest niczyja; nie moja ani twoja, ani nasza, jeno Boża, święta!"

    Stefan Żeromski
    "Puszcza jodłowa"

    "...Wczoraj czytałam o problemie zmniejszania się ilości ptaków śpiewających w Niemczech. Nasza kultura krok za krokiem niszczy lasy, ogrody, zarośla. Było to dla mnie bardzo bolesne. Nie o śpiew dla ludzi mi idzie, lecz obraz powolnego i cichego zamierania tych bezwartościowych, małych tworów natury zabolał mnie tak bardzo, że płakałam. Przypomniała mi się rosyjska książka prof. Siebera o przejściu Czerwonoskórych do Ameryki Północnej, przeczytałam to jeszcze w Zurichu. Oni również zostali wypędzeni ze swojej ziemi przez kulturalnych ludzi, wyparci krok za krokiem. I zapłacili okrutną cenę.

    Jestem naturalnie chora, że mnie to wszystko tak głęboko wstrząsnęło. Albo czy wiesz? Mam czasem uczucie, że nie jestem właś- ciwie człowiekiem lecz jakimś ptakiem lub innym zwierzęciem w ludzkiej skórze. Wewnętrznie czuję się częścią ogrodu dużo bardziej niż członkiem mojego narodu czy partii..."

    z listu Róży Luksemburg (1871-1919) z 2.5.1917

    w wolnym tłumaczeniu Marcina Stocz- kiewicza z jęz. niemieckiego "Gaja" Herbst/1990

    DONOSY I DONIESIENIA

    Pozdrowienia od Klubu Wegetariańskiego ze Szczecina!

    12.2.92 Leszek Podzierski (lekarz homeopata, irydolog) prowadził u nas prelekcję na temat: "Homeopatia - niekonwencjonalna medycyna". Wszystkim zebranym zwrócił uwagę na żywność i niewłaściwy sposób odżywiania się oraz tego późniejsze konsekwencje. Nawiązując w swojej prelekcji do wegetarianizmu - przedstawił go w świetle pozytywnym, jako wzór do naśladowania i akceptacji.

    NASZYM CELEM WEGETARIANIZM DLA KAŻDEGO
    Spotykamy się w każdą środę o godz. 18.30 w O.K. "SANIGA" (Chopina 22, 71-450 Szczecin).
    Zapraszamy!

    Informuję, że z uwagi na zupelny brak zainteresowania "Informatorem", wydawanym przez Klub "Gaja" po wrześniowym spotkaniu ruchu na rzecz praw zwierząt w Wilkowicach, wydawnictwo to przestaje się ukazywać.

    Prosimy nie przysyłać na adres klubu informacji oraz pieniędzy na tę publikację.

    Wojtek Owczarz

    21.2. Międzyklasówka Wegetariańska i grupa kaliska Federacji Zielonych zorganizowały w Kaliszu przemarsz antyfutrzarski. Chodziliśmy przez 40 minut ulicami Śródmieścia z transparentami oraz odczytywaliśmy apel do kobiet przez megafon. Były także ulotki. Liczba maszerujących osób przekraczała chwilami 40.

    Reakcje ludzi różne. Od poparcia (rzadko) do chowania się po bramach pań ubranych w futra i okrzykach: "W głowach się poprzewracało". Ogólnie było nieźle. Zero agresji z naszej strony. Wcześniej w witrynach sklepowych pojawiły się plakaty "Czy twoja mama nosi futro?..."

    Jarek Jamroszczyk

    Ekologiczną książkę kucharską dla dzieci napisaną w formie obrazków przygotowuje Maartje Wils (Pr Mariannclaan, 246, 2275 BN Voorburg, Holandia).

    ALTERNATYWNE OBCHODY ROCZNICY PRZYBYCIA KOLUMBA DO AMERYKI
    W 500. rocznicę przybycia Kolumba do Ameryki około 60 dzieci z Holandii i innych krajów Europy połączy się ze swymi rówieśnikami w Ameryce w trzech tygodniach "tańca, gotowania, teatru, muzyki, filmu, malowania i zabaw".

    Kontakt jak wyżej.

    Informacje o międzynarodowej akcji "Drzew Pokoju" (ZB 30 s. 22) w Europie można uzyskać od Martiny Kaiser (Wangi, CH-8914 Aeugst am Albis, Szwajcaria).

    Akcję Medytacji Pokoju prowadzi PROJECT MEDITATION, Friedensplatz 1a, 4950 Minden, Niemcy. Organizacja jest szczególnie zaangażowana w działania mogące przynieść pokój w Jugosławii.

    Najnowsza książka znanej działaczki ekologicznej, Joanny Macy, nosi tytuł "WORLD AS LOVER, WORLD AS SELF" i została wydana przez Paralax Press. Punktem wyjścia rozważań autorki na temat stanu współczesnego świata i zachodniej kultury jest buddyjska koncepcja pattica samuppada, współzależnego powstawania wszystkich zjawisk. Książka zawiera liczne wątki autobiograficzne i stanowi niejako podsumowanie działalności Joanny Macy jako naukowca i ekologa.
    "Yoga Journal" Jan-Feb 1992

    Buddyjscy mnisi w Tajlandii przyjmują drzewa do buddyjskiej sangi, aby ochronić tropikalne lasy zagrożone na równi z lasami tropikalnymi Brazylii. Ubrane w pomaraczowe szaty drzewa są traktowane jak święte osoby, a ścięcie takiego drzewa uważa się za czyn równie występny jak zabicie mnicha.
    "Global Family Update" Oct-Nov 91
    6 x Marek Has

    Ostatnio nasila się walka o zachowanie lasów tropikalnych. Jeśli chcesz wziąć w niej udział, to zapoznaj się ze wszelkimi informacjami dotyczącymi lasów tropikalnych i poznaj siły, które je niszczą.
    Mów o tym wszystkim wokół.
    Ludność Penan z Borneo może zamienić swe lasy na zwalone pnie w przeciągu jednego roku jeśli nie przeszkodzimy temu.
    Musimy szybko działać na rzecz tych ludzi aby mieli szansę przeżycia.
    Dodatkowych informacji w tej sprawie udzieli:
    Rainforest Action Network
    301 Broadway, Swite A
    San Francisco, CA 94133
    USA

    Kontaktowe organizacje udzielające informacji dotyczących zagrożeń indiańskiej ludności wynikających z niszczenia lasów tropikalnych, to:
    Cultural Survival
    11 Divinity Ave
    Cambridge, MA 02138
    USA
    Survival International - USA
    2121 Decatur Place, NW
    Washington, DC 20008
    USA
    2 x Szaman

    Piszpunt z grupy "Okres Ochronny" z Wągrowca poprosi o podanie informacji, że zbierają pieniądze na pomoc dla chorej na raka kręgosłupa Aśki. Chętni mogą wpłacać na konto: BS WAGROWIEC 1355-2711-4 z dopiskiem "dla Asi".

    Z dziennika TV w dn. 27.2. można było się dowiedzieć, że nasze pismo zmieniło nazwę na "Zielona Przygoda". (Tak w każdym razie głosiła wizytówka pod Pawłem Głuszyńskim mówiącym o Czorsztynie.) Redaktorowi wydania gratuluję poczucia humoru.

    PEPSI PIJĄ LEPSI
    Prasa doniosła, że w łódzkich Zakładach Piwowarskich ruszyła właśnie pierwsza w Europie Srodkowo-Wschodniej linia do rozlewu pepsi-coli do puszek. Piwowarzy planują wyprodukowanie do 40 mln puszek jeszcze w tym roku. Na razie trwa kampania propagandowa, m.in. w "Gazecie Wyborczej" ukazały się ogłoszenia z puchą pepsi na całą stronę.
    Przedstawiciele konkurencyjnej coca-coli oświadczyli tymczasem, że ich napój będzie rozlewany do typowych polskich butelek. Coca-cola zielenieje?
    2 x (pr)

    Niejaki pan Ziemowit Janowski postawił sobie 40-metrową wieżę radiowo-telewizyjną w samym środku Bolimowskiego Parku Krajobrazowego (co prawda miejscowość, w której stoi antena - Bartniki - nie leży formalnie na terenie Parku, jednak w rzeczywistości, biorąc pod uwagę jej położenie względem Parku, znajduje się w jego centrum). Niby nic, ale tenże sam pan zamierza wybudować kolejną, tym razem 140-metrową antenę. Dokładnie mówiąc - antena jest już przygotowana, wystarczy ją tylko postawić. A najciekawsze jest to, że wszystko robi bez zezwolenia stosownych władz i - zapewne drobiazg - bez prawnego zezwolenia organów władz ochrony środowiska, a nawet wbrew ich opinii, sam zaś twierdzi, że 140-metrowy kikut anteny nie przyniesie najmniejszej szkody temu, bądź co bądź, krajobrazowemu, Parkowi.
    Piotr Rylik

    W chwili, gdy minister Kozłowski pragnie usprawnić politykę informacyjną swego resortu powołując do tego celu specjalne biuro prasowe, a także monituje dziennikarzy aby pisali jak najwięcej o sprawach ochrony środowiska, okazuje się, że rząd w imieniu nas wszystkich podpisał umowę (30.10.90) z Urzędem Statystycznym EWG (EUROSTAT), w myśl której nie wolno udostępniać szczegółowych danych o zanieczyszczeniach powodowanych przez poszczególne zakłady przemysłowe. GUS, który publikował dotychczas takie informacje w swoich rocznikach, otrzymał zakaz ich udostępniania począwszy od 1990r. - informacje są publikowane z rocznym opóźnieniem. Decyzję o utajnieniu danych umotywowano tym, iż nie należy zniechcać businessmenów zachodnich do inwestowania w zatrutym środowisku! Stąd, kiedy znajdzie się jakiś chętny i wybuduje np. piekarnię obok "ładniutko" wyglądającej fabryczki, okaże się, że chlebek zgrzyta w ząbkach lub pleśnieje w pięć minut, bo fabryczka emituje super tajne ilości dodatków "spożywczych". Oczywiście nie zniechęci to tego i innych nadzianych facetów do dalszego inwestowania. Na pewno nie zrażą się tym, że ktoś ich wpuścił w kanał pełen ścieków.
    (pi)

    Na nowej scenie teatru lalek w Rabce odbył się pierwszy Collin Walcott Meeting, z nowego cyklu imprez, których gospodarzem jest grupa Atman. Nasi przyjaciele sprawili nam miłą niespodziankę i obok Tosi Krzysztoń i Marka Walawandera wystąpił Słoma! Był film i muzyka Codony oraz plakaty, czasopisma i ulotki.
    Prosimy zainteresowanych udziałem w następnych edycjach CWM, aby dzwonili lub pisali na adres organizatora: Piotr Kolecki, Miejski Ośrodek Kultury, Nowy Świat 8, Rabka, tel. 77834.
    Marek Styczynski

    Jeśli sprzykrzyło ci się miasto, to wyrwij w Gorce do Chatki Akademii Rolniczej "U Metysa". Twój pobyt uświetni brak prądu i wegetariańskie jedzonko.
    Położenie: 20 minut czerwonym szlakiem od Schroniska na Turbaczu w kierunku Kiczory.
    ZAPRASZAMY!
    Metys

    Kanada chce dać Rumunii kredyt w wysokości 380 mln dolarów kanadyjskich na rozwój programu energii jądrowej.
    "Będziemy w ten sposób popierać badania nad energetyką jądrową", powiedział w Bukareszcie kanadyjski minister ds. energetyki Jake Epp. Rumunia buduje w Cernavoda we współpracy z Kanadą swoją pierwszą elektrownię atomową. Dostarczać ona będzie 3000 megawatów mocy. Kredyt dany przez Kanadę jest przewidziany na uruchomienie pierwszych z pięciu bloków.
    Axel Horn
    tłum. Szymon Spisak

    ZABIĆ DROZDA

    w holdzie wszystkim umyslnie zabitym ptakom

    Któryś od rana budzisz mnie swym śpiewem
    Bogu kląskając - chwaląc Go w jego potędze
    i mnie małemu umilając
    życie
    Na sinej nieba zniszczonej powłoce
    na tratowanej w bezmyślności ziemi
    w wodzie na krzyż co chwilę przelewanej
    w lesie zmęczonym i w górach zdeptanych
    maleńki ptaszku - męczennikiem zwę cię.
    Bóg ci na pewno nałoży czerwone korony
    lecz zanim będziesz królem - upieczony w sosie
    z gardłem rozdartym, z wywleczonym wolem
    zabity będziesz za to, żeś jak On pokochał
    boś inny nie mógł żyć na świecie
    I co powiedzą ci, co z głosu twego okradli Boga
    wtedy, kiedy sami przed Nim staną.

    Jozefa Drozdowska
    Augustów, 17.04.91r.

    EKOVEGA

    to sklepik z żywnością dla zdrowia, który:
    - prowadzi sprzedaż wysyłkową art. spożywczych i literatury dla wegetarian bądź ludzi, którzy chcą odżywiać się w sposób zdrowy, naturalny;
    - udziela bezpłatnych porad w zakresie żywienia się na sposób wegetariański,

    Zaintresowanym naszymi towarami wyślemy naszą ofertę handlową i cennik (przy jednorazowym zakupie towarów przekraczających sumę 500 tys. zł udzielamy 5% rabatu). Towar wysyłamy na koszt klienta!

    Piszcie do nas (zaadresowana koperta zwrotna + znaczek) na adres:

    "EKO-VEGA"
    Ranowska 2
    71-746 Szczecin

    GLOBAL FAMILY

    Powstała w 1986r. w Kalifornii międzynarodowa sieć działaczy i grup ekologicznych GLOBAL FAMILY w chwili obecnej współpracuje z podan 500 organizacjami w 40 krajach, w tym także z mass mediami tak znanymi jak CNN. Wydaje dwumiesięczny biuletyn "Global Family Update" , w którym zachęca do organizowania alternatywnych grup pacyficystyczno-ekologicznych. Poniższy tekst pochodzi z jej ulotki pt. CO MOŻESZ ZROBIĆ DLA POKOJU?

    1. Aktywnie otwórz swoje serce dla innych i szanuj ich odrębność. Ze współczuciem odnoś się do ich wewnętrznej boskości i jej ekspresji w zewnętrznym świecie.

    2. Odsuń od siebie przekonania, lęki i osobiste nawyki, które stwarzają barierę między tobą i innymi. Poczuj swój związek z całym życiem jako członek jednej uniwersalnej rodziny.

    3. Słuchaj wewnętrznego przewodnika, który prowadzi cię do działań i rezultatów służących wszystkim ludziom.

    4. Bądź żywym wzorem odpowiedzialności, integralności, spełnienia i prawdy w stosunku do środowiska i wszelkich form życia na Ziemi.

    5. Traktuj osobiste i globalne problemy jako możliwości osiągnicia głębszego partnerstwa z całą ludzkością, Ziemią i źródłem.

    6. Wizualizuj, módl się, medytuj, aby przynieść pokój szczególnie dla tych narodów i obszarów, które uwikłane są w konflikty.

    7. Dziel się swoim czasem, talentem i środkami, aby służyć penej pokoju przyszłości. Stań się aktywnym partnerem GLOBAL FAMILY przyczyniając się do jedności, miłości i współpracy na tej planecie.

    Adres:
    GLOBAL FAMILY
    112 Jordan Ave, San Anselmo
    CA 94960
    415/453-7600, USA
    Marek Has

    NIE TYLKO O FUTRACH

    ...z kierownikiem lisiej fermy w Zalesiu, Bernardem Faszcza, rozmawiaja Michal Olszewski i Szymon Buza.

    - Może najpierw trochę danych o fermie?

    - Na naszej fermie znajduje się dość dużo lisów. Rocznie uzyskujemy ok. 20 tys. skór, z których ok. 90% trafia za granicę. Eksportem zajmuje się spółka SKIN-POLEX, cena jednej lisiej skóry wynosi 50 USD. Jak łatwo policzyć uzyskujemy w ten sposób ok. 1 mln USD rocznie. Nie cała ta suma trafia do nas, ponieważ koszt pośrednictwa spółki jest bardzo wysoki.

    - W jaki sposób zabijane są lisy?

    - Lisy zabijane są prądem. Trwa to ułamki sekundy tak, że praktycznie lis nic nie czuje.

    - Co sądzi pan o ogólnopolskiej akcji antyfutrzarskiej?

    - Wydaje mi się, że niektórzy Polacy chcą się na siłę poczuć Europejczykami, a że na Zachodzie miała miejsce taka akcja, podchwycono temat i zaczęto również u nas tzw. "akcje antyfutrzarskie".

    - A czy nie uważa pan, że noszenie futer jest nieetyczne?

    - Moim zdaniem należy się zastanowić najpierw co dzisiaj jest etyczne. Czy etyczne jest pozbawianie ludzi pracy? Czy etyczne jest wysunięcie na kandydata do ekonomicznej Nagrody Nobla człowieka, który wyrzucił "na bruk" 2 miliony ludzi?

    - Rówmież myśliwi oskarżani są o brak moralności w związku z uprawianym przez nich zajęciem.

    - Mogę odpowiedzieć na ten zarzut słowami jednego z najsławniejszych polskich przyrodników i zarazem jej wielkiego miłośnika, Włodzimierza Puchalskiego. Otóż zapytany o to, jak, będąc miłośnikiem przyrody, może być jednocześnie myśliwym, odpowiedział: "staram się strzelać prosto w serce". Sam jestem myśliwym i mogę powiedzieć, że często atakują nas ludzie, którzy o myś- listwie nie mają zielonego pojęcia. Tacy "papierkowi ekolodzy". Oczywiście łatwo jest ludziom siedzącym w swoich ciepłych mieszkaniach oskarżać nas o brak sumienia, ale to my dokarmiamy zimą zwierzynę, to my budujemy paśniki, uprawiamy poletka karmowe itp. Oprócz tego kandydat na myśliwego musi przejść egzaminy z hodowli i biologii zwierzyny łownej, etyki, języka łowieckiego, kynologii oraz strzelania. Muszę jednak przyznać, że wśród myśliwych zdarzają się tacy, którzy nie powinni być z nami.

    - Czy chciałby pan dodać coś na zakończenie?

    - Uważam, że nie wyczerpaliśmy tematu. Można jeszcze wspomnieć o dość surowych sądach łowieckich, na których sądzeni są myśliwi łamiący prawo łowieckie. Oprócz tego jako myśliwy i pracownik firmy futrzarskiej życzyłbym sobie mądrych wrogów, dysponujących rzeczowymi argumentami, fachowców, którzy nie naciągają faktów pod swoje fikcyjne teorie, ludzi znających się na rzeczy. A co do lisów i ich skór, to mogę powiedzieć, że nie można odmienić ich przeznaczenia.

    - I tym sakramentalnym stwierdzeniem skończymy naszą rozmowę. Dzikujemy.
    c/o "EKO-AGONIA"
    Wileńska 27/20
    19-303 Ełk

    SMUTNA HISTORIA MISIA Z 'CRICOLANDU'

    Latem, niedaleko Dworca Głównego w Gdańsku, "rozłożył się" "Cricoland" - mówiono na to "wesołe miasteczko". Na środku placu ustawionio klatkę z misiem. Klatkę? Co to jest klatka? Jest to mikroskopijnej wielkości pomieszczenie, wykonane z połączonych prętów żelaznych, uniemożliwiające jakikolwiek ruch zwierzęciu, które znajduje się w środku.

    Ta "klatka" z misiem stała długo. Obserwowali ją i dorośli i dzieci. Przede wszystkim - dzieci. (Niech się uczą o rasie panów?). Przykre.

    Co było potem? Ktoś coś próbował zrobić, później wszystko umilkło, później jakaś notka w gazetach, kilka zdań w "Animals-ach". I co? Długo nic.

    Właściel "Cricolandu", Ulrich Schubert, postanowił uśpić misia (w związku z rzekomymi paszkwilami w prasie i TV), z czym wystąpił do MOŚ. Na szczęście nie doszło do tego i niedźwiadka przekazano za darmo - podrzucono do schroniska dla zwierząt w Gdyni - Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami. Stamtąd miś pojechał dalej, trafiając w końcu do oliwskiego ZOO, gdzie zresztą nie został przyjęty, do czasu zebrania funduszy na wybudowanie specjalnego wybiegu. Na razie miś znów jest w "Cricolandzie". Tyle mówi notka z "Dziennika Bałtyckiego" ze stycznia.

    Mamy teraz marzec 1992r. Streszczenie w/w notki zawiozłam na wolębyćkowy obóz zimowy w Elblągu - nie wiem czy to coś dało. Czy cokolwiek nas jeszcze rusza? Wszystko jedno teraz czy jesteśmy przeciwko umieszczaniu zwierząt w ZOO czy nie. Teraz chodzi o uratowanie życia kolejnemu misiowi, może nie bdzie tak jak z niedźwiedzicą Magdą.

    Po co napisałam ten list? Chodzi głównie o zamieszczenie numeru konta, na które można wpłacać pieniądze na pomoc dla misia: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, 19510-37976-132 PKÓ ó/Gdąnśk.

    Może jeszcze na coś nas stać.
    Beata Adamczuk

    CZY MUSIMY UTONĄĆ W ŚMIECIU

    Na kilka miesięcy przed ostatnimi wyborami nieoficjalne sondaże wskazywały, że ok. 20% potencjalnych wyborców chciałoby głosować na wymyśloną przez ankieterów Polską Partię Ekologiczną. Tę informację o nastrojach w Polsce szybko wykorzystała Polska Partia Zielonych, ktra zarejestrowała partię-atrapę o tej właśnie nazwie, by następnie, z nią w koalicji, wystartować do wyborów. Wbrew jednak początkowym intencjom elektoratu, nikt z tego ugrupowania nie przedostał się do Parlamentu. Na tę klęskę miała wpływ ewidentna kontrpropaganda, jaką sprawie ekologii urządził lider Polskiej Partii Zielonych, pan Janusz Bryczkowski w ramach swego telewizyjnego "okienka" wyborczego. Na widok owego sławnego "zamawiacza" - niemowy, który przez kilka minut w telewizorze wachlował rękami, mnie się po prostu chciało śmiać. Ten łysawy, na czarno ubrany "szaman" informował po prostu publiczność, że naszym "zielonym" w głowach pluszcze ekologicznie najczystsza woda.

    Niestety, głowy "zielonych" - i nie tylko "zielonych" - polityków to już chyba ostatnie w Polsce miejsce, gdzie ta woda jest czysta: przyglądając się bowiem, choćby tylko bardzo pobieżnie, przejściu od "późnego komunizmu" lat 80. do "wczesnego kapitalizmu" ostatnich dwóch lat, nie sposób nie zauważyć, że zatrucie środowiska - zwłaszcza na terenie wielkich skupisk ludzkich - wyraźnie wzrosło. Cóż z tego, że przerwano budowę elektrowni jądrowej w Żarnowcu, że spiętrzenie Dunajca pod Nidzicą wciąż się odwleka, i że wskutek recesji przestały dymić kominy sporej liczby fabryk w naszym kraju.

    Centra naszych miast zostały w ciągu zaledwie dwóch lat tak zatłoczone masowo importowanymi samochodami, że poruszanie się w nich zamieniło się w udrękę: przejazd na rowerze Alei Trzech Wieszczów w Krakowie wymaga obecnie nie tylko odwagi ale i maski gazowej, aby nie paść od wytwarzanych na tej głównej arterii Krakowa spalin. (Skądinąd ciekawe jest, dlaczego ci Wieszczowie nie przewidzieli takiego właś- nie rozwoju umiłowanego przez nich kraju?) Na nie kończących się bazarach trudno się przecisnąć zarówno wśród zwykłych śmieci jak i wśród podobnych do tychże śmieci "bogactw", którymi nasz lud się entuzjazmuje; na dawniej pokrytych zielenią przedmieściach trawa została już całkiem stratowana (lub wyasfaltowana), by zrobić parkingi dla nie kończących się rzędów wystawionych na sprzedaż samochodów.

    Niewątpliwie dalszy rozwój bdzie oznaczał jeszcze większe nasycenie naszego kraju masowo wyrabianymi przedmiotami. Co za tym idzie, zrobi się u nas jeszcze bardziej ciasno, jeszcze smrodliwiej i - pomimo pięknych sklepów - jeszcze obrzydliwiej. Tutaj chciałbym się zająć samą ideologią planetarnego "zaśmiecania na wyścigi", która to działalność industrialna ekologom kojarzy się ze zbrodnią, zaś liberałom ze wzrostem bogactwa i szczęśliwości narodów.

    Otóż ustroje, które swą wyższość cywilizacyjną opierały na umiejętności handlu i pracy, były dobrze znane już w starożytności i wtedy to filozof Platon zauważył, że prosty lud zwykł przypisywać MARTWYM wyrobom rąk ludzkich cechy metafizyczne. Ta starożytna obserwacja zachowała w pełni swą trafność i w dzisiejszych czasach: o tym, jak lud kocha się w szmatkach, świecidełkach i mechanicznych zabawkach można się przekonać na każdym jarmarku, zaś jego zdolności do kolekcjonowania pieniędzy oraz pożądania godnych przedmiotów są doprawdy niewiarygodne: moja własna babka, góralka z Zakopanego, co tydzień kupowała nową, ozdobną chustę na głowę zwaną "tybetką" - tak że po jej śmierci w jej domu znaleziono blisko dwa tysiące tych chust!

    Znany amerykański psycholog, Erich Fromm nazwał ten ludowoburżuazyjny kult martwych wyrobów rąk ludzkich nekrofilią (od nekrosśmierć, filia-miłość). W książce "Wojna w człowieku" pisze on, iż "przejawy orientacji nekrofilnej istnieją we wszystkich społeczeństwach przemysłowych, bez względu na ich polityczne struktury (...) Ludzie kochają bardziej urządzenia mechaniczne niż żywe istoty (...) Uznają dreszcze podniecenia za radości życia i żyją w iluzji, że żyją w pełni tylko wtedy, gdy mają wiele rzeczy do posiadania i użytkowania".

    Według Fromma, przeciwieństwem osób o tendencjach nekrofilnych są bio-file, czyli ludzie, którzy kierują się miłością do istot żywych. Ponieważ do tych istot zalicza się nie tylko człowiek, więc biofile w swych poczynaniach częstokroć stawiają zwierzęta - a nawet rośliny - jako wzór, który człowiek winien naśladować: Platon na przykład, by zilustrować tezę, że do rządzenia kobiety nadają się równie dobrze jak mężczyźni, powołuje się na fakt, że suki są równie sprawne w pilnowaniu stada jak psy; podobnie Chrystus, by wskazać jak mają żyć ludzie, powołuje się na "ptaki niebieskie, które nie sieją ani orzą" oraz na "lilie polne, które nie pracują ani przędą, a przecież król Salomon w całej chwale swojej nie był odziany jako jedna z nich".

    Podział na zachowania bio- i nekrofilne jest kluczem do zrozumienia przyczyn zaburzeń o charakterze ekologicznym na naszej planecie. Jest on też kluczem do zrozumienia samej istoty podziału na polityczną lewicę i prawicę: na klasyczną lewicę socjalistyczną składają się bowiem osoby biofilne - takie jak Robert Owen i Karol Marks w XIX-wiecznej Anglii - u których odrazę wzbudzało upodobnienie się ludzi do bezmyślnych maszyn-robotów skazanych na wykonywanie przez całe życie zrutynizowanej, wyalienowanej i dewastującej środowisko pracy. Prawica natomiast - i to wszystkich jej odcieni, włączając w to ostatnią, PZPR-owską nomenklaturę w stylu pozytywisty Mieczysława Rakowskiego - chciałaby widzieć świat mechanicznie uporządkowany, pełen rozmaitych fabryk, fabryczek i majątków ziemskich, gdzie każdy przymuszony byłby do debilnej (ale za to wydajnej) pracy. W tym idealnym świecie totalnej industrializacji, ludzie pragnący żyć jak ewangeliczne ptaki niebieskie winni, jak i te ptaki, zdychać z głodu na szczelnie zabetonowanych ulicach naszych miast - i to znane, "humanistyczne" marzenie naszego konserwatywnego liberała, Janusza Korwina-Mikke jest najzupełniej podręcznikowym przykładem sposobu myślenia ludzi opanowanych przez miłość do trupów.

    Tutaj właśnie jest przysłowiowy "pies pogrzebany": na naszej planecie nic nie zmieni sie na lepsze, dopoki sie nie poxegnamy z populistyczna, pozytywistyczna iluzja, że szczescie ludzkie można osiagnac poprzez masowe wytwarzanie urzadzen tego "szczescia" przysparzajacych. Czegóż zatem winna się domagać ta wskazana przez sondaże, 20% mniejszość, której ambicje i wymagania życiowe przekraczają granice dzisiejszego "targowiska próż- ności"? Przypatrzmy się najpierw, co w tym względzie robią inni, zwłaszcza w Europie Zachodniej, do której chcąco-niechcący musimy się jakoś dopasować.

    We Francji, na przykład, obecny minister do spraw środowiska, pan Brice Lalond, założył ruch "Pokolenie Ekologii", który "ma serce po lewej stronie i kładzie akcent nie tylko na ochronę przyrody, ale i na społeczeństwo, naukę i kulturę". Ruch ten ma ambicje "połączyć wysiłki współczesnych francuskich socjalistów oraz zielonych, zająć aktywną pozycję wobec wciąż pogarszających się stosunków Północ Południe" (L'Express, 6.4.90).

    Spróbujmy zatem naszkicować program, którego realizacją winna się zająć analogiczna do "Pokolenia ekologii" POLSKA PARTIA PRZYJACIOL XYCIA.

    I. W sprawach kultury i oswiaty, skazanych na witkiewiczowska "mechanizacje" oraz debilizacje należy:

    a) ochraniać przed infantylizującym, amerykańskim, modelem "szkół na wzór przedszkoli", państwowe, programowo ambitne szkolnictwo ogólnokształcące, charakterystyczne zarówno dla kontynentalnej Europy jak i dla konfucjańskiej Azji - dobre przygotowanie w zakresie nauk ścisłych eliminuje populistyczne wierzenia w metafizyczną potęgę maszyn; znajomość zaś historii oraz światowej kultury sprzyja powstawaniu osobowości autonomicznych, odpornych na powaby prymitywnego konsumpcjonizmu;

    b) wbrew aktualnej "liberalnej" tendencji, należy upowszechniać i sponsorować - choćby i przez Państwo - nie tylko tradycyjną działalność kulturalną oraz sportową, ale i bardziej aktywne, "spartańskie" formy wypoczynku oraz życia towarzyskiego;

    c) w zakresie wychowania młodzieży przed-szkolnej, należałoby popularyzować osiągnięcia Szkoły Jeana Piageta z Genewy, która wskazuje, że natłok zabawek, którymi mamusie z zapałem obdarowują swe dzidziusie, nie tylko nie sprzyja, ale wyraźnie hamuje rozwój osobowości dziecka. Popularyzacja tej niewygodnej, zarówno dla rzemieślników jak i sklepikarzy, informacji w sposób samorzutny przyczyniłaby się do oczyszczenia zarówno naszych sklepów jak i mieszkań z tandetnych zabawek-śmieci.

    II. W ekonomii, już teraz trzeba myśleć o tworzeniu czegoś w rodzaju "grup obywatelskiej samoobrony":

    a) w obecnym okresie intensywnej automatyzacji oraz strukturalnego bezrobocia należy dążyć do tego, by zmniejszającą się ilością pracy robotnicy się dzielili, a nie konkurowali między sobą o tę alienującą pracę (tak proponuje Brice Lalonde i tego można by próbować nawet i w Polsce; zasadę dzielenia się pracą oraz wynagrodzeniem za nią, stosowali niemieccy "Zieloni" w okresie, kiedy otrzymywali wysokie diety jako członkowie Bundestagu);

    b) ograniczyc lichwiarskie zapedy miedzynarodowych karteli bankowych. Banki te bowiem, poprzez pożyczanie na z góry nie znany dokładnie procent, wymuszają proporcjonalny do oprocentowań przyrost mającej wartość pieniężną masy towarowej . Przy obecnych technikach wytwarzania oraz procentach bankowych, już za kilkadziesiąt lat cała nasza planeta będzie musiała się zamienić w rozmaite towary, a następnie w śmiecie. Banki sa zatem bardziej niebezpieczne dla xycia na Ziemi niż elektrownie atomowe, które są tylko pochodną "rozwojowej" działalności instytucji finansowych. By ratować świat przed "pokojową zagładą" jaką przygotowywują nam te instytucje, należy dążyć do międzynarodowego potępienia - na wzór potępienia rasizmu - modnej obecnie w krajach anglosaskich starojudajskiej etyki, według której "narody wybrane" mają, poprzez pożyczanie pieniędzy zamieniać w swych niewolników inne narody (V, Moj. 15,6). Tę wyraźnie nekrofilną etykę Starego Testamentu należy starać się zastąpić biofilną etyką Testamentu Nowego, według której pożyczanie na procent jest GRZECHEM GŁÓWNYM;

    c) w przypadku rolnictwa, którym w Polsce zajmuje się jedna trzecia mieszkańców, należałoby propagować idee małych i większych kooperatyw, które jak sprawdzono są ekonomicznie wydajne, a jednocześnie zezwalają ich członkom na sporo wolnego czasu (by wskazać tu tylko na przykłady nie tylko z Danii i Francji, ale także i z Czecho- Słowacji). Natomiast jeżeli ktoś po katolicku chce "robić na swoim", to należy mu koniecznie zapewnić warunki do tego: szybko się on przekona, iż jest swojej ziemi nie panem, ale niewolnikiem...

    d) biorąc za wzór Francję, należałoby wprowadzić (i to dość znaczny) podatek od luksusu, zwłaszcza za nabywanie i posiadanie przedmiotów, które zatruwają środowisko oraz ograniczają swobodę po-\A ruszania się współmieszkańców kraju (samochody, posiadłości ziemskie),

    e) należałoby też, wzorem krajów Zachodniej Europy, przywrócić maksymalne ceny sprzedaży najbardziej podstawowych artykułów spożywczych, tak aby przynajmniej w zakresie dóbr absolutnie niezbędnych do życia, kupcy nie byli zachęcani do wykorzystywania swej hegemonii na rynku do klasycznego, "liberalnego" okradania swych klientów.

    III. W zakresie planowania przestrzennego i ochrony krajobrazu należy:

    a) w dzielnicach willowych określić minimalny procent zieleni przypadającej na pojedynczy domek - by uniknąć, tak jak to się często dzieje Ameryce, że właściciele betonują całe swoje obejście, by lepiej "panować nad ziemią";

    b) wzorem Szwajcarii, gdzie od każdego afisza płaci się podatek, wprowadzić podatek od reklamy, przy czym tę reklamę tak ograniczyć, aby nie zaśmieciła zupełnie miast i dróg w naszym kraju.

    IV. Nalexy takxe zatrzymac samobojcza fale "liberalizmu" w dziedzinie transportu. Masowy obecnie w Europie transport drogowy należy, przynajmniej w części, przerzucić na szyny, użycie bowiem kolei przy takiej samej wielkości przewozów jest wielokrotnie mniej uciążliwe dla otoczenia, zużywa mniej energii, jest bezpieczniejsze i zdrowsze dla użytkowników. (Ten trend jest już w Europie widoczny: Austriacy i Szwajcarzy wprowadzili na przykład "umwelttiket" zezwalający na ulgowe przejazdy koleją. W Polsce za "komuny" transport publiczny był bardzo rozwinięty i mieszkańcy Ursynowa chyba już dzisiaj dojeż- dżaliby metrem do centrum Warszawy, gdyby nie zachciało się im zmieniać ustroju. Skutki zaś obecnych zabiegów "racjonalizacji ekonomii transportu" dobrze widać: ulice i szosy do obrzydzenia przepełnione samochodami, śmiertelność na drogach przekraczająca 20 zabitych dziennie, czyli i większa niż na wojnie w Jugosławii.

    Naszkicowany tutaj program znalazłby te swoje 20% popleczników w Polsce (zwłaszcza wśród zagrożonych bezrobociem nauczycieli). Z takim programem możemy też śmiało "iść do Europy" będąc pewnym, że znajdziemy w niej ludzi patrzących podobnie na "rozwój" zżerającego naszą Ziemię, liberalnego nowotworu...

    Marek Glogoczowski

    1) Niektóre kraje - jak na przykład Brazylia - już dawno zwrciły równowartość pożyczonych w latach 70. pieniędzy. Niemniej jednak tytułem odsetek muszą one oddawać wierzycielom w coraz większych ilościach produkowane u siebie towary, podczas gdy ich długi bez przerwy rosną.

    2) Starojudajskie przepisy religijne dotyczące zniewalania "obcych" za pomocą pożyczania im pieniędzy, brzmią następująco: V Moj. 15,6: Gdyż Pan Bóg twój błogosławić ci będzie, jak ci obiecał, abyś wielu ludom pożyczał w zastaw, ale ty sam nie będziesz się zapożyczał i dawał zastawu. Będziesz panował nad wielu ludami, ale one nie będą nad tobą panować. V Moj. 23, 20-21: Nie będziesz pożyczał na lichwiarski procent twemu bratu, nie będziesz brał odsetek za wierzytelność pieniężną ani za wierzytelność żywnościową, ani za cokolwiek, za co się bierze odsetki. Obcemu możesz pożyczac na lichwiarskie odsetki, ale twemu bratu nie będziesz pożyczał na lichwiarski procent.

    CZY NEO-WIP

    Chciałbym sprostować niektóre błędy zawarte w tekście St. Górki pt. "Czy BORE jest złe" (czy neowip jest dobry?) z ZB 32.

    1. Ruch "Wolność i Pokój" nawet gdyby chciał, nie mógł wystąpić przeciwko KOR-owi, bo powstał cztery lata po rozwiązaniu KOR. Nie atakowaliśmy również marszałka Pisudskiego (zmarł 50 lat przed powstaniem WiP-u).

    2. A propos stwierdzenia "neoWiP-owcy z Krakowa zaczynają kąsać rękę, która ich karmi" - wiem o fakcie karmienia St. Górki w Czorsztynie na koszt Ruchu "Wolność i Pokój", natomiast nie słyszałem o sytuacji odwrotnej.

    3. Janusz Korwin-Mikke nie mógłby powtórzyć "za Musolinim, parafrazując jego wypowiedź z czasu marszu na Rzym: szliśmy na ekologów czterema kolumnami, a piąta kolumna była wewnątrz...". Janusz KorwinMikke po prostu wie, że zdanie o pięciu kolumnach padło w trakcie marszu nie na Rzym, a na Madryt, i nie z ust Mussoliniego (nb. przez dwa "s"), ale generała Emilio Mory.

    CDN
    z uściskami
    Adam Boryslawski
    WiP-Kraków

    RECYCLING UBER ALLES

    Od niedawna na puszkowanych napojach importowanych z RFN można zobaczyć charakterystyczny symbol i napis "DER GRTNE PUNKT". Jest to jeden z przejawów prawdziwej rewolucji jaka ma miejsce w systemie zagospodarowania opróżnionych puszek i butelek u naszego zachodniego sąsiada. Bowiem od kwietnia ub.r. obowiązuje tam rozporządzenie rządu w sprawie... zużytych opakowań. Oto jego zasadnicze postanowienia:

    1. Za generalną zasadę uznano, że producent opakowania ma obowiązek jego odbioru i ponownego wykorzystania (samego opakowania lub materiału, z którego zostało zrobione). Na sprzedawcy i dystrybutorze (importerze) spoczywa obowiązek dostarczenia opakownia do producenta.

    2. Od 1.12.91 sprzedawcy i producenci mają obowiązek odbioru wszelkich opakowań zabezpieczających przedmioty przy transporcie, np. palet. Sprzedawcy mogą zorganizować ich utylizację jeśli chcą uniknąć kosztów transportu z powrotem do zakładu produkcyjnego. (Utylizacja nie może oczywiście oznaczać wyrzucenia na wysypisko lub spalenia.)

    3. Od 1.4.92 (nie, to nie primaaprilis) klient może wyrzucić opakowanie w sklepie w którym kupił dany przedmiot. Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie, ale po kupieniu przykładowo pasty do zębów w pudeku, można będzie zostawić wspomniane pudełko na ladzie, a sprzedawcy nie będzie wolno tegoż pudełka wyrzucić na śmietnik.

    4. Od 1.1.93 powyższa zasada obejmie wszystkie opakowania nie nadające się do ponownego napełnienia. Będą to np. puszki po konserwach i napojach, opakowania po szprejach czy plastikowe butelki. W dodatku każde z opakowań zostanie obłożone kaucją w wysokości 0,5 DM (a przy objętości ponad 1,5 l 1,5 DM).

    Producentom opakowań stworzono jednak możliwość "obejścia" ostatniej z powyższych zasad. Postawiono jednak warunek - muszą stworzyć alternatywny system zbiórki opakowań, a jego efektywność nie może być niższa od 50% (a od 1.7.95 od 80%). Oznacza to, że co najmniej co drugie wyprodukowane opakowanie musi podlegać recyklingowi.

    Przemysł niemiecki skorzystał z tej możliwości i w ten sposób powstał Duales System Deutschland (DSD). Producenci opakowań uczesniczący w tym systemie mają prawo umieszczać na swoich opakowaniach wspomniane na początku tekstu zielone logo. Jest to sygnał dla kupującego, że opakowanie należy wyrzucić do osobnego kubła, a następnie do osobnego kontenera. Kontenery te są opróżniane bezpłatnie, tzn. na koszt producentów, a ich zawartość jest kierowana do zakładów zajmujących się przerobem opakowań. Związana z segregacją redukcja ilości "normanych" śmieci oznacza obniżkę opłat za ich wywóz (nawet o 30%). W RFN jest to całkiem pokaźna kwota.

    Można się spodziewać powszechnego udziału producentów w DSD, wymuszonego nie przez ekologów, ale przez... handlowców (co będzie znacznie bardziej skuteczne). Jest niemal pewne, że sprzedawcy nie bdą chcieli przyjmować opakowań bez "zielonej kropki", gdyż na nich spadłaby wtedy konieczność pobierania kaucji i odpowiedzialność za utylizację opakowań (nie mówiąc o konieczności ustawienia kontenerów na śmieci w sklepie).

    Wszystko to powoduje duży ruch w RFN-owskim przemyśle opakowań. Następuje ich gwałtowne odchudzanie, przeprojektowywanie aby ułatwić późniejszy recykling, rezygnacja z materiałów sztucznych na rzecz naturalnych (np. dmuchana kukurydza zamiast styropianu). Ale o tym przy innej okazji.

    (pr)
    Ps. Byłoby dobrze, gdyby świadomość tego co dzieje się u naszego największego partnera handlowego dotarła do naszych producentów i decydentów od ochrony środowiska (m.in. przed zużytymi opakowaniami)

    CYTAT PÓŁWIECZA

    "Upadek komunizmu oznacza koniec modernizmu. Tej ery, która rozpoczęła się w renesansie i rozwijała się przez oświecenie do socjalizmu, od pozytywizmu do scjentyzmu, od rewolucji przemysłowej do rewolucji informatycznej. Oznacza koniec ery, w której człowiek uważał, że może wszystko objaśnić i kontrolować, jest końcem ery ideologii, doktryn, poszukiwań uniwersalnej teorii świata i klucza do dobrobytu"

    Vaclav Havel
    na Światowym Forum Ekonomistów
    w Davos

    JAK PISAĆ O EKOLOGII

    Jak pisac, aby przekonac do koniecznosci podejmowania dzialan na rzecz ochrony srodowiska?

    Jak z ekologia dotrzec do jak najwiekszej ilosci osob? Jak uatrakcyjnic te problematyke, uczynic przystepna i zrozumiala dla każdego - rownież dla decydentow naszego życia?

    Jakich argumentow użyc wobec palacych papierosy lekarzy, ktorzy już przecież wszystkie argumenty o szkodliwosci palenia tytoniu znaja?

    Jak zwrocilbys uwage najbliższej osobie na koniecznosc ochrony srodowiska, w ktorym wszyscy żyjemy? Jakich argumentow użyjesz?

    - to pytania, na które warto odpowiedzieć, a odpowiedź podpowiedzieć wszystkim tym, którzy zajmują się informacją i propagandą proekologiczną: zarówno dziennikarzom jak i uczestnikom ruchów ekologicznych chcących działać skutecznie. Poniższe uwagi zostały opracowane w Instytucie Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW z wykorzystaniem uwag z praktyki reporterskiej.

    1. UCZCIWIE
    Wielokrotnie spotykałem się z opinią, że cel uświęca środki. Dziennikarze stołecznej prasy chccy "dokopać" jednej z warszawskich elektrociepłowni, przez lata operowali argumentem, że "wyłącza w nocy filtry". Nie mieli na to dowodów, a całe ich pisanie okazało się śmieszne wówczas, gdy okazało się, że w tej właśnie elektrociepłowni obieg spalin uniemożliwia ominięcie filtrów ani ich "wyłączenie"; awaria filtrów zaś blokuje spaliny, które po prostu muszą przechodzić przez włączone, działające układy filtracyjne (inna sprawa, że z natury swej mało sprawne). Dziennikarska rzetelność postawiona została pod znakiem zapytania.

    Cel nie uświęca środków. Zawsze powinniśmy dotrzeć do drugiej strony w konflikcie, poznać jej racje. Operowanie przez kilkanaście lat stereotypem: "góral ma we krwi niszczenie przyrody" doprowadziło do zaognienia konfliktu między przyrodnikami a góralami (sprawa TPN), któremu kres - po jedenastu latach - położyła dopiero interwencja min. Kozłowskiego.

    Często emocje biorą górę nad rzetelnym osądem sytuacji. Dotyczy to szczególnie sytuacji konfliktu, stresu, walki. Pamiętajmy o tym, że nie tylko ważne jest nasze zwycięstwo (to, aby nie było elektrowni, tamy, składowiska odpadów), lecz również to, jakich argumentów użyjemy. Ważne, aby były to argumenty sprawdzone, a nasza wiarygodność nie do podważenia. Wiarygodność nasza i naszego działania.

    2. ZE ŚWIADOMOŚCIĄ CELU
    Ileż znamy wszyscy tekstów o ekologii, z których dokładnie nic nie wynika. Ileż mieliśmy w ręku zadrukowanych kartek papieru, które trafiły zaraz do kosza, a nie pamiętamy już czego dotyczyły. Ileż ulotek, folderów, informatorów? I jakie było przy tym marnotrawstwo papieru?

    Pisząc odezwę, ulotkę, list, tekst na plakacie czy w gazecie - pamiętajmy do kogo on trafia. Piszmy do konkretnego człowieka - pani Joli, Heńka, pana docenta. Operujmy takim słownictwem, które dla naszego odbiorcy będzie zrozumiałe. Piszmy tak jak mówimy, myślimy, czujemy. Nie szukajmy trudnych słów, które nie będą miały innego zadania poza wykazaniem naszej erudycji. Nie oznacza to oczywiście prymitywizmu językowego, wprowadzania barbaryzmów i słownictwa z ulicy Ząbkowskiej. Z drugiej strony jednak w pamięci zarył mi się slogan ukuty przez ZB (tytuł jednego z tekstów o antyekologicznych jednorazowych opakowaniach produkowanych przez firmę "Tetra Pack"): "FUCK TETRA PACK". Do zwrócenia uwagi i zapamiętania!

    Pamiętajmy jednak o tym, do kogo piszemy. Przypominajmy sobie to co chwilę. I pamiętajmy o tym, co chcemy osiągnąć.

    W jednej z ulotek kierowanych do ówczesnych mocno partyjnych decydentów młodzi ekologowie żądali wstrzymania pewnej antyekologicznej inwestycji. List ich wzięty byłby na serio, potraktowany poważnie, z powagą ich argumenty byłyby rozpatrzone, gdyby nie zapomnieli do kogo piszą i co chcą osiągnąć. Ich celem było przecież wstrzymanie antyekologicznej inwestycji, list swój zaś zakończyli zdaniem: "Precz z Komuną!"

    Jak postąpiłby autor tego listu, gdyby był "Komuną"? Być może tak jak wówczas "Komuna". Sprawie nie nadano biegu.

    Pisząc pamiętajmy więc do kogo adresujemy naszą informację i co chcemy przez jej nadanie osiągnąć.

    3. PRZYSTĘPNIE
    Można napisać jasno, jasno wyrazić swe myśli. W krótkich, nie szczególnie rozbudowanych zdaniach, wartko. Odbiorca naszego komunikatu (informacji) nie powinien zwrócić uwagi na formę, nie może zastanawiać się o co w danym zdaniu chodzi i gdzie jest jego początek, a gdzie koniec. Nie chodzi tu tylko o błędy składniowe, ale o zbędne tworzenie zdań, z których nic nie wynika (zdolność tę opanowali bezbłędnie pracownicy ministerialni, niestety). Pamiętajmy, że nie piszemy w próżnię, piszemy do konkretnego człowieka.

    Młodzi reporterzy, gdy oddają swój pierwszy poważny duży tekst, dopracowany i wycyzelowany, są często proszeni o opowiedzenie o czym on jest. Opowiadają z zapałem, z przejęciem, roznamiętnieni, ale i zwracając uwagę słuchającego na najważniejsze ich zdaniem racje, wątki, zdarzenia. Na papierze zaś ich tekst jest miałki, zagmatwany i niepotrzebnie udziwniony. Wówczas słyszą od swego szefa: nagrałem pańską opowieść. Tekst jest do luftu, ale spisz pan pańską opowieść z taśmy. To tak powinno wyglądać.

    Pamiętajmy, że piszemy do ludzi. Takich jak my. Chcących dowiedzieć się tego, co mamy im do powiedzenia. Chcących to zrozumieć, ale pod warunkiem, że w naszej z nimi rozmowie posługiwać się bdziemy tym samym językiem. Językiem polskim. Językiem żywym, zwykłym, normalnym. Językiem, jakim posługują się na co dzień. Językiem docenta - jeśli do niego kierujemy nasz tekst. Językiem kowala, prządki, stoczniowca (stoczniowca w szczególnym przypadku). Jeśli chcemy użyć słówka "ekokonwersja" w tekście, który nie jest przeznaczony do "Aury" czy ZB, wytłumaczmy wpierw, co oznacza ten termin. Dajmy czas na jego przyswojenie (trzy, cztery linijki tekstu) i znów ponownie go użyjmy jeszcze raz w skrócie go tłumacząc. Pozwólmy na jego przyswojenie. W przeciwnym wypadku cała nasza praca idzie na marne, czytelnik przechodzi do następnego tekstu.

    Oczywiście, czasami w skomplikowanych sprawach konieczne jest przytoczenie bardziej skomplikowanych wywodów. Pamiętajmy wówczas, aby używać tak krótkich zdań jak to możliwe, a między zdaniami dłuższymi, szczególnie po ważnych kwestiach "do zapamiętania" wprowadzać chwile oddechu (polecam tu "Retorykę dziennikarską" Walerego Pisarka, nie tylko dla dziennikarzy!). Oddzielając dwie myśli, dwa wątki, warto stosować akapit.

    Piszmy do konkretnego człowieka, który już nam dużo dał: zawierzył nam, że chcemy mu coś powiedzieć. Ułatwmy mu odbiór naszej informacji, to bowiem my jesteśmy dla niego, a nie on dla nas.

    4. CIEKAWIE
    Czy uwierzysz, że i o lasach tropikalnych można napisać tak, by do końca tekstu wytrwała osoba o nie najwyższym wykształceniu i niespecjalnie rozwiniętych zainteresowaniach, a po skończonym tekście jeszcze go poleciła swym znajomym? Czy uwierzysz, że można zrealizować film ekologiczny (słyszysz już to ziewanie, prawda?), o którym będzie głośno, a podczas emisji jeszcze oglądalność telewizji wzrośnie o kilka procent? Czy uwierzysz, że z ekologią można wejść do prasy wielkonakładowej i to właściwie bez "żerowania na sensacji"...?

    Uwierz, że jest to możliwe. Znajomi dziennikarze "Ekopuka" ewidentne skandale ekologiczne opisywali w jednym z "pism dla kucharek" bagatelizowanych przez tych, którzy zapominają, że pisma te mają dziś milionowe nakłady ("Kobieta i Męczyzna" właśnie przekracza milion nakładu, do granicy tej zbliża się "Poradnik domowy"). Po tym opisaniu nadeszło kilkadziesiąt listów w poruszanej sprawie (handel wykradanymi z gniazd rzadkich ptaków jajkami), a o sprawie mówiły nawet dwie panie jadące autobusem ze Śródmieś- cia na Pragę.

    Można zrobić ciekawy, pazerny wywiad z ministrem ochrony środowiska, ciekawie napisać o szwedzkopolskiej współpracy w ochronie środowiska, o zainstalowaniu linii do odsiarczania węgla, o wegetarianizmie, zdrowej żywności, a nawet decyzji Trybunału Konstytucyjnego.

    Wśród dziennikarzy rozpowszechnione jest pojęcie "leadu". Po "leadzie" rozpoznaje się, czy tekst wart jest uwagi. Po "leadzie" kwalifikujący tekst do druku wie, czy wart jest on umieszczenia na pierwszej czy na ostatniej stronie pisma. "Lead" to kilka pierwszych zdań, które można wybić grubszą czcionką. "Lead" przykuwa uwagę lub zniechęca".

    PRZYKŁAD I (początek tekstu) "Od wielu lat trwa zakrojona na szeroką skalę międzynarodowa bilateralna współpraca mająca na celu bliższe kontakty dwustronne między Polską a F. w rozwijaniu ważnych i istotnych zarówno z polskiego jak i z f-skiego punktu widzenia zagadnień w dziedzinie ochrony środowiska naturalnego..."

    PRZYKŁAD II (początek tekstu): "Niestety, jak twierdzi konsul Kowalski, nie dostaniemy ani złotówki. Ani złotówki nie dostaniemy na to, aby poprawić stan środowiska, w którym żyjemy. Czy skończy się na obietnicach składanych od lat na wyrost, a teraz - jak się okazuje - bez pokrycia?"

    W gazecie tekstów jest wiele, twój czas jest ograniczony, twoja percepcja również. Który z tych dwóch tekstów chcesz czytać dalej, a który odrzucisz?

    5. DOGŁĘBNIE
    Ważne jest to, aby temat, w którym zabieramy głos był nam znany "od podszewki". Nie chodzi o to, aby napisać koniecznie wszystko, co wiemy, ale o to, aby każde zdanie niosło ze sobą głębszą treść, którą przy innej okazji możemy rozwinąć. Chodzi o to, abyśmy wiedzieli o czym piszemy. Abyśmy punktowali (znów slang dziennikarski) sprawy ważne, kwestie istotne. Abyśmy wiedzieli co jest ważne. Abyśmy sięgneli do korzeni sprawy, przewertowali wszystkie dostępne materiały, przeprowadzili rozmowy ze wszystkimi zainteresowanymi.

    Tekst "z klasą" to tekst bez potknięć, powierzchownych utartych sądów, niezweryfikowanych opinii. To tekst, po którym widać, co autor chciał nam powiedzieć i dlaczego. Tekst głęboki wcale nie jest tekstem ze zdaniami na pół strony. Odpowiada on po prostu na wszystkie pytania, jakie czytelnikowi mogą nasunąć się podczas czytania (jakie pytania się nasuną możemy w przybliżeniu przewidzieć znając nasz tekst i stereotypy istniejące już w umyśle odbiorcy!!!).

    6. KONKRETNIE
    To znaczy bez dętych mów, taniego moralizatorstwa, wciąż pamiętając co chcemy przekazać. Filozofia ochrony przyrody w tekście przygotowanym dla masowego odbiorcy powinna z tekstu tego wynikać w ostatecznej tekstu tego wymowie (bardzo ważne jest też to, aby - o ile to możliwe - do ostatecznego wniosku doszedł czytelnik sam, my możemy mu tylko w tym pomóc). Znów przykłady, które to zilustrują:

    PRZYKŁAD I: "Filozofia ochrony przyrody przyjęta przez Ministerstwo Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa po zmianach na stanowisku szefa resortu, przewiduje zakrojoną na szeroką skalę reformę podejścia do spraw ochrony zasobów przyrodniczych. Zgodne jest to z wytycznymi nr 15/46/B-45 z 28 marca 1990 r. Zasadne stają się też postulaty społeczne. Wychodząc im naprzeciw podjęto szereg decyzji zmierzających do polepszenia funkcjonowania kontroli przestrzegania zasad ochrony przyrody".

    PRZYKŁAD II: "Schwytany ostatnio w Bieszczadzkim Parku Narodowym kłusownik Jan Sz., lat 49, stanie 17 kwietnia przed Kolegium ds. Wykroczeń. Jeszcze niedawno zostałby uniewinniony. Legitymacja Polskiego Związku Łowieckiego nie ochroni go: jego wina została dowiedziona, nie ma też możliwości odwołania się do dotychczas wszechmocnych protektorów. Dyrektor BPN czuje się mocniejszy po ostatnich zmianach w Warszawie".

    Który z powyższych tekstów jest ciekawszy, który lepiej zapamiętamy, który zaważy na naszym postrzeganiu "filozofii ochrony przyrody"?

    Konkret liczy się nie tylko w wymiarze liczb, danych, dat, nazwisk. To wszystko ulega w pamięci naszej zatarciu. Z pierwszego przykładu nie pamiętamy już numeru wytycznych ani o co tak właściwie chodziło, poza tym, że znów coś ktoś o tej ekologii. Z tekstu drugiego nie pamiętamy jak nazywał się sprawca, ile ma lat i kiedy odbdzie się rozprawa, tylko że wreszcie każą za strzelanie do jeleni w parku narodowym (zauważmy, że w tekście nie było mowy o jeleniach), że już czerwoni sobie nie robią polowań w parku (to wniosek zagorzałego antykomunisty lub mieszkańca woj. krośnieńskiego), że koniec pobłażania ze strony Ministerstwa (to wniosek bardziej uważnego czytacza w dodatku wyrobionego w tej tematyce). Bądźmy konkretni!

    7. AKTUALNIE Tekst o tym, że na Śląsku stan środowiska jest niezadowalający może dziś zainteresować już tylko czytelnika we Francji czy w Hiszpanii. My to już wiemy. My wiemy, że jest źle. Dla nas ważne są informacje nowe. A więc np. o tym, że już udowodniono wpływ na zdrowie dzieci i to kto udowodnił i dokładnie do jakich wniosków doszedł. Dla nas ważna jest informacja, która wnosi coś nowego. Oczywiście, można to wykorzystać do przedstawienia szerszej "filozofii ochrony środowiska" i sytuacji na Górnym Śląsku, ale powtarzanie w kółko tych samych rzeczy prowadzi do znieczulicy. Szczególnie, jeśli nie widzimy tu naszej roli, naszego miejsca, możliwości naszego działania.

    O katastrofie czarnobylskiej można dziś napisać tomy powtarzając wciąż te same informacje, lecz taki tekst nie znajdzie niestety uznania ani kolegium redakcyjnego kwalifikującego teksty do druku, ani czytelnika przerzucającego strony w poszukiwaniu "czegoś ciekawego". Interesujące mogą natomiast wydać się dla niego konkretne informacje o stowarzyszeniu pomocy dzieciom z Czarnobyla. O samej katastrofie on wie bowiem już tyle, ile mu potrzeba (ile jest w stanie przyswoić), teraz nie trzeba go już namawiać aby zajął się tą sprawą, tą informacją, tą gazetową stroną, lecz wskazać nowe informacje: co dzieje się dziś w Czarnobylu, jak wygląda dziś sprawa w okolicznych szpitalach, co dziś się robi w tej sprawie?

    Nie piszmy wciąż o 27 regionach ekologicznego zagrożenia, jeśli naszej pracy nie kierujemy w stronę odbiorcy francuskiego czy amerykańskiego.

    Nie piszmy o tym, co wydarzyło się kilka lat temu i zaryło się w powszechnej pamięci. Powtarzanie tych samych informacji bez nowych wątków jest niestety dla odbiorcy nudne. On to już wie.

    8. KONKLUZYJNIE
    Nasze wywody muszą do czegoś doprowadzić. Najlepiej, jeśli do wniosku końcowego dojdzie sam czytelnik, wówczas będzie to JEGO wniosek i wniosku tego będzie on bronił jak swego, przekazywał w rozmowach dalej, a taka "szeptana propaganda" jest najskuteczniejsza.

    Czytelnik może dojść do wniosku, że znów przeczytał kolejny tekst o ekologii, kolejny tekst o tym, jak to jest źle. Może też dojść do wniosku, że w tym kraju jest niezły bałagan, a nikt nad niczym nie panuje. Może dojść do wniosku, że coś się robi albo nic. Pamiętajmy, po cóż pisaliśmy nasz tekst, o czymś chcieliśmy przecież naszego odbiorcę przekonać. Czy doszliśmy wspólnie z naszym czytelnikiem do jakiegoś wniosku? A może tylko pisaliśmy sobie a muzom?

    Nie chodzi o wykładanie kawy na ławę, kończenia tekstu zdaniem: "Jeśli się nic nie zmieni, będzie źle". Do tego wniosku musi dojść czytelnik sam, jeśli wniosek ten zgodny jest z naszym założeniem, z założeniem tekstu.

    9. PRZEDSTAWIAJĄC ROZWIĄZANIA PROSTE, MOŻLIWE DO ZASTOSOWANIA PRZEZ CZYTELNIKA
    Co czytelnik może zrobić po przeczytaniu tekstu o ekologii? Od jego reakcji po zakończeniu czytania zależy, czy jeszcze sięgnie po ekologiczny tekst, ekologiczną informację. Pamiętajmy, że zarzucony informacjami o tym jak jest źle, poczuje się zredukowany do roli malutkiego trybika ogromnej maszyny. On przecież nic nie może, to po cóż będzie czytał o tej ekologii. Od tego jest ministerstwo i ci wszyscy zieloni.

    A przecież pisząc o związkach ekologii z ekonomią można mu zasugerować, by swe oszczędności już wkrótce złożył w banku, który jemu da przyzwoite odsetki, a inwestujcym w ekologię preferencyjne kredyty.

    A przecież pisząc o zatrutej żywności można zasugerować mu możliwe do podjęcia przez niego działania. Podobnie jak w przypadku hałasu, spalin samochodowych (rower, komunikacja miejska), leków (medycyna niekonwencjonalna)...

    Cytelnik powinien czuć, że i on coś może. Może się podpisać na liście protestu, może wysłać swą opinię, może nie kupować barwionych soków, może kupić lodówkę zwracając uwagę na zużycie przez nią energii, może zainteresować się sprawą poruszoną przez dziennikarza i śledzić jej dalsze losy. Może nawet zainteresuje się szerzej ochroną środowiska, sięgnie po książki i zrewolucjonizuje pracę swego zakładu przemysłowego żądając od speca od środowiska jakichś danych...

    Nie można czytelnika zostawiać z rozłożonymi rękami.

    10. ROZBUDZAJĄC ZAINTERESOWNIA ODBIORCY
    Warto nie tylko, aby czytelnik nie rozłożył rąk, ale by zaczął działać, szperać, szukać następnych informacji. Aby zainteresowaniem tym zarażał innych. Aby po jednym tekście zwrócił uwagę na kolejny, kupił "Aurę", zaprenumerował ZB, włączył telewizor na program o ochronie środowiska, który go zaciekawi, wreszcie zaczął działać.

    Znam pewną sympatyczną wegetariankę, radykalną działaczkę ruchu ekologicznego, która zielone ekologiczne okulary włożyła po jednym jedynym tekście, który przeczytała w młodzieżowym tygodniku. Dla dziennikarza - zapomniałem dodać, że ja byłem tego tekstu autorem - nie ma większej satysfakcji. Hej, Zuzo!

    Reguły, które powyżej przedstawiłem zawarłem właśnie w pracy dyplomowej o narzędziach skutecznego komunikowania w ochronie środowiska, propagandzie proekologicznej, od lat też te mechanizmy "sprawdzam w praniu" w reportażach, publicystyce, w "Encyklopedii życia", której jestem współautorem. Czekam też na wszelkie pytania, uwagi i spostrzeżenia, które nasuną się po lekturze powyższego tekstu.

    Eryk Mistewicz

    NIE TYLKO CZORSZYN

    Czorsztyn przez wiele lat był symbolem. Symbolem ingerencji człowieka w potężne prawa natury, bagatelizowania tych praw. Symbolem technokratycznego podejścia do środowiska. Symbolem lekceważenia opinii publicznej, ruchów obrońców przyrody, wreszcie nie liczenia się ze zdaniem lokalnej społeczności.

    Mieli rację profesorowie występujący w obronie Pienin, mieli rację ludzie nauki w latach 60-tych piszący w tej sprawie petycje, listy protestu. Mieli też rację mieszkańcy Czorsztyna, Łapszy, Sromowców występujący wówczas, w latach, gdy rozpoczynano prace przygotowawcze do tej budowy, protest swój - na tyle, na ile wówczas było to możliwe - nagłośniając.

    Mieli też rację uczestnicy akcji "Tama - tamie", gdy nazwali czorsztyńską budowę Pomnikiem Głupoty Komuny. Porównywali ideę budowy zbiornika na Dunajcu do pomysłów odwracania biegu syberyjskich rzek. Gigantomania projektantów, zupełne pominięcie praw środowiska, wreszcie totalitarne ograniczanie dyskusji na temat Zapory przez wiele dziesiątków lat, doprowadziło do nazwania tej budowy Pomnikiem Głupoty Komuny. I zupełnie słusznie.

    Nikt patrzący przez zielone, ekologiczne okulary na otaczający świat nie powinien był przyzwolić na to, co stało się w dolinie Dunajca. Czorsztyn jeszcze raz potwierdza tezę o słabości instytucji ochrony środowiska w naszym kraju, ale też i o słabości ruchu ekologicznego, o wewnętrznych podziałach, niemożności koncentracji rozdrobnionych sił. Czorsztyn potwierdza naszą słabość, rozbicie i małą skuteczność.

    O ileż skuteczniejsza byłaby akcja "Tama - tamie", gdyby odbyła się jeszcze przed kilkoma laty? Czy po takiej akcji doszłoby do przegrodzenia Dunajca? Czy dziś prace na tej budowie trwałyby nadal? Oczywiście, trudno winą za taki stan rzeczy obarczać dopiero rodzący się od kilku lat masowy ruch ekologiczny, ale jest chyba jasne, że protest ten w swym ogólnopolskim wymiarze jest o dziesięciolecia spóźniony. Trochę jest dziś próbą sił, trochę licytacją dobrych chęci, trochę polityczną kartą, którą się zagrywa nie zawsze wiedząc, pamiętając o co tak właściwie toczy się gra i o co w Sprawie Czorsztyńskiej tak naprawdę chodziło i chodzi.

    Dziwnie się czuję słuchając tego, że najbardziej radykalni organizatorzy czorsztyńskich protestów stracili dziś kontakt z rzeczywistością. Dziwnie się czuję słuchając i czytając, że dla ludzi, którzy zaangażowali w obronę Pienin swój czas, swoje siły, swe serca, nie jest już tak bardzo ważna sprawa zagospodarowania całego terenu Parku, zabezpieczenia przed zgubnym wpływem tego, co już tam nasi dzielni budowniczowie - wodniacy potworzyli, stworzenia systemu gwarancji dla ekologii tego regionu. Zastanawiam się czy emocje - narosłe wokół tej sprawy od wielu dziesięcioleci, od wielu dziesięcioleci tłumione - nie ograniczają dziś zdolności racjonalnego myślenia, a subiektywny osąd nie utrudnia obiektywnego przyjrzenia się Sprawie (piszę "Sprawie" dużą literą, bo nie polityczne spory czy retoryczne figury w sporze czorsztyńskim są tak naprawdę ważne, lecz sama Sprawa Zapory i przyległych terenów).

    Racjonalny protest - którego dziś jak na lekarstwo - ma tę wyższość nad nie uporządkowanym emocjonalnym krzykiem, że dziś jest cichszy, lecz skuteczniejszy. Racjonalny protest to operowanie argumentami, odpieranie ataków i obrona własnego stanowiska, ale też szacunek dla przeciwnika i stwarzanie mu pola manewru, aż do stwarzania możliwości honorowego złożenia broni.

    Racjonalny protest ma tę wyższość nad romantycznymi zrywami, które my, Polacy, tak uwielbiamy, że prowadzony jest wytyczoną drogą, precyzyjnie, racjonalnie właśnie. Ogromnym niebezpieczeństwem jest dziś to, że sama Sprawa Czorsztyńska schodzi na plan dalszy, a na czoło wysuwają się nie zaspokojone ambicje jednostkowe czy wybuchy politycznych aspiracji.

    Czorsztyn dziś, po przegrodzeniu koryta Dunajca, przestał być kwestią "kto-kogo", "w tę - we wtę". Jest klęską polskiego ruchu ekologicznego. Jest klęską naukowców interweniujących w tej spraww latach 60-tych. Jest klęską spo-\A łeczności lokalnej zaangażowanej niegdyś przeciw, a dziś - jakby zagubionej - opowiadającej się za Zaporą. Jest klęską i wyrzutem sumienia zarówno statecznych organizacji ochrony przyrody, radykalnych proekologicznych grup młodzieżowych, jak i wywodzącego się z ruchu ekologicznego nowego ministra ochrony środowiska. Rzucając się na sprawę czorsztyńską właśnie dziś, angażując w tę sprawę naszą energię, nasz zapał, wyrazimy nasze zdanie, uspokoimy sumienie, ale czyż jesteśmy w stanie zrobić cokolwiek więcej? Nawet jeśli ciężarówki ruszą na pikietujących drogę, a minister Kozłowski przestanie pełnić swą funkcję po kolejnym jego poparciu dla "anarchistów i wywrotowców" i próbie znalezienia modus vivendi...?

    Czorsztyn nie może stać się dziś polityczną przepychanką, wentylem bezpieczeństwa dla ujęcia energii ruchów ekologicznych. Wmanipulowanie ekologów w rozgrywki grup interesów, wykorzystanie naszej energii, zapału, pogłębienie podziałów, które już dzisiaj paraliżują wiele posunięć i wprowadzenie podziałów nowych - jest realnym niebezpieczeństwem. Jeszcze kilka lat temu, przed przegrodzeniem Dunajca mogliśmy zadziałać tak, jak zadziałaliśmy w sprawie Żarnowca. I pewnie byśmy wygrali. Dziś, gdy zapora ta "stała się", a realna jest groźba przerwania tamy, runięcia masy ziemi i wody i nagłe zatopienie całego terenu poniżej zapory, sprawa nie jest już tak jasna jak byłaby jeszcze kilka lat temu. Konieczne jest rozważenie wszystkich argumentów, a przede wszystkim szerokie otwarcie oczu. Może się bowiem okazać, że nie dość, że ekologia w całej tej kwestii ustępuje miejsca polityce i politycznym sporom, to jeszcze straciliśmy z oczu inne sprawy wokół.

    Nie nadrobimy straconych dziesięcioleci. Nie przeniesiemy się na początek wieku, gdy tworzono projekty, ani później - gdy zdecydowano o rozpoczęciu budowy. Nie znaczy to, że trzeba tę budowę bezwzględnie, w tym zakresie jak dziś, kontynuować. Jest ta budowa hańbą dla polskiej przyrody podobnie jak hańbą dla polskich planistów, hydrotechników, inżynierów. Również - choć w innym wymiarze - polskich ekologów. Oby nigdy więcej podobna rzecz nie miała na naszej ziemi miejsca. Obyśmy mieli uszy i oczy szeroko otwarte.

    Arkadiusz Jordan

    PRZEZ KIESZEŃ DO SERCA

    Uprawnienia samorządów lokalnych dają spore możliwości w dziedzinie ochrony środowiska, nie dając, niestety, żadnych gwarancji wykorzystania tego potencjału. Autorem kilku projektów możliwych do realizacji właśnie na szczeblu samorządu jest geolog z chrzanowskiego muzeum, pan Piotr Grzegorzek.

    Pierwszy z nich dotyczy problemu składowania śmieci i przewiduje założenie sieci osiedlowych, "przenośnych" punktów skupu surowców wtórnych. W ten sposób ich pozyskanie i odpowiednie posortowanie nie byłoby zdane jedynie na dobrą wolę i świadomość ekologiczną mieszkańców, ale także na przyziemną, lecz ileż skuteczniejszą chęć uzyskania drobnego dochodu. Te odpady, na które nie ma aktualnie popytu (np. stłuczka szklana), a z pewnością będą kiedyś potrzebne, można składować w nieużytkowanych pomieszczeniach gospodarczych. Przy tychże punktach mogłyby funkcjonować mini-kompostownie. Spełniać tę rolę winny hermetycznie zamykane kontenery o podwójnych ściankach, formatem nie odbiegające jednak od tych stosowanych obecnie do wywozu śmieci. Sam proces kompostowania odbywałby się bowiem na miejscu, lecz potem surowiec musiałby być odwieziony do miejskiej sortowni kompostu. Oczywiście ewentualna obsługa takiego punktu wymaga zatrudnienia kilku osób, pracujących np. po kilka godzin na każdym osiedlu.

    Pomysł ten wydaje się być lepszy od wpychanej nam z podejrzanym entuzjazmem technologii spalania śmieci (por. ZB 12/91 - "Spalarnia odpadów po francusku"). Szkic projektu wywołuje złudę olbrzymich kosztów jego realizacji, nie zapominajmy jednak o stale ponoszonych opłatach za tradycyjny wywóz i składowanie śmieci na wysypiskach (zwłaszcza jeśli te ostatnie znajdują się na terenie innej niż zainteresowana, jednostki administracyjnej), szkodach ekologicznych z tego tytułu oraz o niewątpliwie estetycznym krajobrazie naszych osiedli z przeładowanymi i cuchncymi pojemnikami.

    Interesujący jest też pomysł na oczyszczanie ścieków w małych osiedlach i wsiach, szczególnie tam, gdzie doprowadzając wodociągi zapomniano w zapale o drobnej sprawie kanalizacji. Zamiast ciągnącej się latami budowy mało efektywnych, kosztownych oczyszczalni, można by wykorzystać naturalną zdolność do oczyszczania miejscowych potoków, które i tak są zwykle zanieczyszczone w całym biegu ściekami wpuszczanymi "na dziko". Należałoby wtedy doprowadzić ścieki do potoku, a w jego górnym lub środkowym biegu utworzyć serię stawów osadowych, które spowolniwszy nurt cieku umożliwią samooczyszczenie na wysokości 3. - 4. z 10 progów. Wspomniane stawy można skojarzyć z oczyszczalnią trzcinową lub użyć biologicznych środków przyspieszających tempo rozkładu.

    Warto też wymienić projekt p. Grzegorzka zakładający, aby nie wywłaszczać - jak dotychczas - właścicieli z terenów, na których powstają rezerwaty, lecz opłacać ich za utrzymanie pożądanego na tych obszarach stanu (bez prawa zmiany rodzaju użytkowania terenu).

    Przykrą regułą stało się, że niekonwencjonalne propozycje ochroniarskie nie doczekują się nawet próby opracowania techniczno-finan- sowego i wędrują na półkę z napisem "science-fiction". Może jednak przynajmniej wpuszczenie ich na giełdę informacji stanie się impul- sem do bardziej twórczego podejścia lub próby zastosowania - może z mo- dyfikacjami - w jakiejkolwiek for- mie.

    Michal Pierzchala

    Notatkę sporządziłem na podstawie dwóch wywiadów przeprowadzonych przeze mnie z p. Grzegorzkiem.



    Niestety pomysły ekologówamatorów nie zawsze nadają się do realizacji. Przykładem mini-kompostownie czyli "hermetycznie zamykane kontenery o podwójnych ściankach". Otóż w hermetycznie zamkniętym kontenerze nastąpiłaby beztlenowa fermentacja śmieci, czemu towarzyszy wydzielanie m.in. metanu i dwutlenku węgla (o odpowiednim zapachu nie wspominając). Sądzę, że nawet podwójne ścianki mogłyby nie wytrzymać wewnętrznego ciśnienia gazów, a nawet nie chcę myśleć co by się działo po otwarciu kontenera z taką "zgnilizną". Dlatego też większość kompostowni wykorzystuje proces fermentacji tlenowej. Taki sam proces zachodzi też w ogrodowych pryzmach kompostowych. Prowadzenie procesu fermentacji beztlenowej wymaga natomiast skomplikowanych instalacji umożliwiających np. odzysk powstającego biogazu.

    (pr)

    KORZENIE KRYZYSU EKOLOGICZNEGO

    Nie zgadzam się z diagnozą przyczyn kryzysu w ruchu ekologicznym prezentowaną w ZB 32 przez Janusza Korbela, wspartą autorytetem Wojtka Eichelberga (ekologia strachu). Za przyczynę kryzysu uważają oni "niedoskonałą" postawę samych uczestników ruchu, tj. "lansowanie siebie przeciw innym", pokazywanie "ego grupowego" itp. mniej lub bardziej subiektywne rzeczy.

    Porównałbym to do sytuacji much w smole, które za główną przyczynę niemożności wzlotu uważałyby... inne muchy, a nie - smołę. (Ja też jestem taką muchą w smole...)

    Otóż - choćby nie wiem jak się zjednoczył obecny ruch Zielonych, to i tak niewiele by zrobił, bo jest nas za mało. Te frustracje w ruchu biorą się często stąd, że nasze marzenia rozmijają się z rzeczywistością: tak naprawdę to nie więcej niż kilka procent społeczeństwa w ogóle interesuje się ideami Zielonych, nie mamy pieniędzy na działalność ani na propagandę, nie ma nawet dostatecznej liczby zaangażowanych ludzi. To jest ta SMOŁA, w której grzęźniemy, i na którą nie ma się co obrażać. Ona istnieje obiektywnie. O Zielone idee trzeba jeszcze długo powalczyć.

    I jeszcze jedno - pochwalam pozytywną różnorodność, konkurencję propozycji: ten świat nie został jeszcze do końca stworzony, trzeba dać szansę wszystkim pozytywnym ideom. I dlatego niezbędne jest nawet pokazywanie tzw. "grupowego ego", które tak naprawdę jest tylko naiwnym marzeniem o lepszym świecie, wyrażanym stosownie do roli jaką pełnimy w przygodzie zwanej ŻYCIEM.

    Vegetujący na marginesie
    Zielonej Łączki
    Krzysztof Żółkiewski
    *) naiwność - wiara w to, że DOBRO
    może zwyciężyć ZŁO - bądźmy naiwni.

    SZANUJ ZIELĘŃ

    Po raz kolejny jesteśmy świadkami anomalii klimatycznych - kolejna zima - o charakterze jesiennym i w perspektywie - wczesna wiosna. Wiosna, która eksploduje zielenią i nowym życiem. Wiosna, którą my - ludzie - skutecznie i bez krzty współczucia obrabujemy z jej piękna i powabu. Jakże często widzimy całe rodziny, które przy okazji wiosennych spacerów łamią bazie, brzozowe gałęzie i zrywają pierwsze kwiaty. Katastrofa zaczyna się na Wielkanoc - wtedy to ranione i zabijane są tysiące krzewów i drzew wierzbowych, niszczone dla ich piękna, które potrwa tydzień, dwa i zniknie. Drzewa i krzewy pozostaną okaleczone, a nikt z nas, istot wyższych nie pomyśli nawet o roli, jaką te rośliny odgrywają w ekosystemie, o ich znaczeniu dla zwierząt i owadów, o ich życiu. Dla zaspokojenia chwilowej ciekawości czytających te słowa podam kilka faktów, dla których powinniśmy dbać o to, by wszystko co zielone istniało nadal - na przykładzie bazi - czyli wierzb.

    1. Wierzba jako taka żyje i odczuwa na swoim poziomie wibracyjnym i nie mamy żadnego prawa robić jej krzywdy li tylko dlatego, że o czymś nie wiemy lub czegoś nie widzimy.

    2. Wierzba jest rośliną, która daje pierwszy liczący się pożytek pszczołom i innym owadom, który powoduje wzmocnienie się pszczelich rodzin, co rzutuje na ich dalszą siłę, a w efekcie na miód, pyłek, propolis etc. oraz na wysokość plonów sadowników i plantatorów.

    3. Zarośla wierzbowe jak wszystko, co zielone daje nam tlen - ale my ludzie sukcesu tlenu nie widzimy - a więc problem niedotlenienia naszych miast - po prostu nie ma!

    4. Ziemia przerośnięta korzeniami wierzby znacznie dłużej utrzymuje wodę (której brak możemy już niedługo zacząć odczuwać), a także znacznie szybciej rozkłada zanieczyszczenia - co już na Zachodzie jest wykorzystywane do budowy oczyszczalni ścieków na bazie zarośli wierzbowych, trzcinowych etc.

    5. Zarośla wierzbowe są dobrymi remizami dla ptactwa, a także zapobiegają erozji gleb.

    Dużo by jeszcze mówić i pisać na ten temat, ale tu nie miejsce na takie rozważanie. A co nam pozostaje: pokazać samym sobie, że zostało w nas trochę współczucia dla świata roślin, a przez niego dla nas samych. I jeszcze jedno - skoro już wybierzemy się na bazie, idźmy z sekatorem i pokażmy naszym dzieciom jak to robić bez łamania i niszczenia, a gdy chcemy wprowadzić je w świat roślin i pobawić się w nauczyciela biologii, nacięte bazie wstawmy do słoika z wodą, a gdy puszczą korzonki, posadźmy je na brzegu lasu lub nieużytkach - niech dadzą świadectwo naszej zielonej świadomości!

    Dariusz Lermer

    SPRYWATYZOWAĆ MINISTERSTWO OCHRONY ŚRODOWISKA

    Pomysł ten, choć wydaje się zgoła niepoważny, nie jest odkrywczy. Już wcześniej sprywatyzowanie Departamentu Ekonomicznego MOŚZNiL przeprowadził jeden z byłych ministrów, tworząc Ministerstwo-Mario- netkę, pozbawione finansów. Stworzony przy Ministerstwie fundusz całkowicie zawładnął ekonomią MOŚZNiL, funduszem zaś zawładnął jego szef, prezes rady zarządu, po wyeliminowaniu go z grona ministrów. Dziś coraz głośniej mówi się o tym, że fundusz - wciąż w niepodzielnym władaniu byłego szefa resortu - wejść ma w spółkę. Niewykluczone zresztą, że z nim samym. Co z tego wyniknie - zobaczymy.

    Nikt jeszcze chyba nie myślał, aby sprywatyzować całe Ministerstwo. Nie chodzi mi przy tym o naśladowanie postępowania jednego z byłych ministrów traktujących ministerstwo jak swój prywatny folwark, czy też licytowaniwe poszczególnych departamentów lub części potężnego gmachu, oddawanie go w ręce łakomych spółek. Chodzi o wprowadzenie stylu pracy pochodzącego w linii prostej z dobrze funkcjonującego, sprawnie zarządzanego kapitalistycznego przedsiębiorstwa. Słówko "kapitalistyczne" oznacza przedsiębiorstwa rentowne, działające w warunkach konkurencji, narażone na ataki i odpierające je, promujące własne produkty i idee, zjednujące wobec nich przychylność odbiorców i decydentów. Dysponujące środkami i w sposób przemyślany środki te wydatkujące; liczące każdy grosz i analizujące korzyści.

    Ministerstwo sprywatyzowane wiedzialoby wreszcie jakie sa jego zadania i jaka jest rola każdego z zatrudnionych tam pracownikow. Osoby zatrudnione w ministerstwie wiedzialyby jaka praca przed nimi zostala postawiona i że za te prace sa personalnie odpowiedzialne, a jesli nie sprostaja - ich miejsce w wyniku konkursu może zajac ktos inny, lepszy, dokladniejszy, wykazujacy wieksza inicjatywe wlasna, bardziej przydatny. Nie wyobrażam sobie, by bez wysiłku Japończyków (których poziom życia tak Polacy podziwiają, a na wieści o stylu pracy kręcą znaczące kółka przy skroni) można było nadgonić opóźnienia, ustawić wszystko na swym miejscu, stworzyć sprawnie funkcjonujący mechanizm. Tego typu styl pracy, polegający na osobistej odpowiedzialności na każdym stanowisku, osobiście podejmowanych decyzjach i odpowiedzialności za poszczególne zadania, znany jest nie tylko z rentownych kapitalistycznych przedsiębiorstw, lecz również zachodnich instytucji życia państwowego. Francuski, belgijski czy angielski podatnik chce wiedzieć na co idą jego pieniądze, a każdą rozrzutność administracji zaraz wytyka. Wytyka też każdą niesprawność systemu, który ma służyć przecież obywatelom, czyli i jemu.

    Zachodnia instytucja państwowa działa niczym doskonała funkcjonalna machina, przy czym im wyższy szczebel tym praca urzędników wykonywana jest dokładniej, ich poziom merytorycznego przygotowania i osobistej odpowiedzialności większy, podobnie zresztą jak zarobki. To właśnie styl pracy urzędów centralnych kopiują urzędy lokalne; to właśnie z góry idzie przykład. Nie ma się czemu dziwić, gdy wojewódzkie wydziały ochrony środowiska zbywają natrętów-ekologów, jeśli taką praktykę stosowało przez lata samo ministerstwo, a urzędnicy ministerialni na każdą decyzję (w najdrobniejszej nawet sprawie) przeznaczali 30 dni zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego; trudno się dziwić, że brak jest wówczas aktywnego, szybkiego działania władz lokalnych, wychodzącego naprzeciw społecznym inicjatywom.

    Styl działania urzędów centralnych w innych krajach można przyrównać pod względem funkcjonalności do działania prężnych firm. W szefie widać człowieka mającego jasną, zwartą koncepcję, a przy tym menadżerską głowę. W departamencie współpracy z zagranicą - odpowiednik centrali handlu zagranicznego; w biurze prasowym - komórkę marketingową; w biurze prawnym - zespół doskonałych konsultantów prawnych. Poszczególne departamenty odpowiedzialne są za poszczególne, jasno określone sfery działalności. Departamenty realizują ogólną politykę resortu przedstawioną przez szefa, angażując w to swe wysiłki i "twórczy pomyślunek" - własną inicjatywę - w wyodrębnionym "temacie" (woda, powietrze, odpady...).

    Sukces lub niepowodzenie resortu zależy od przyjętego stylu pracy. Istnieje wreszcie dziś, przy tym ministrze ochrony środowiska, szansa, że resort ten będzie bronił praw ekorozwoju (współdziałając z komisją sejmową, organizacjami i ruchami ekologicznymi, inicjatywami lokalnymi), przestanie zaś chronić trucicieli i wydawać sprzeczne i niezbyt przemyślane decyzje. Wszystko jednak zależy od prężności resortu i zdecydowania jego szefa. Ochrona środowiska dotychczas zwykle była bowiem dziedziną bagatelizowaną lub wręcz pomijaną w życiu społecznym, politycznym, gospodarczym (choćby w debacie budżetowej) także dlatego, że urzędnicy resortu chowali głowę w piasek, ulegali słabym nawet naciskom różnorodnych lobby, wycofywali się rakiem i starali się zachowywać w miarę jak najciszej.

    Gdy minister Kozłowski wkrótce po objęciu funkcji szefa resortu zaangażował się w obronę młodych ekologów zagrożonych wysokimi karami (a często i niedopuszczeniem do matury przez dyrekcje szkół) i Unia Polityki Realnej zażądała jego dymisji, słyszało się na korytarzach ministerstwa: na co mu to było, na co, mógł przecież spokojnie sobie pourzędować, a tak to...

    Zmiana stylu pracy Ministerstwa Ochrony Srodowiska Zasobow Naturalnych i Lesnictwa - ktora to zmiane zapowiada nowy minister - zadecyduje o tym, czy Ministerstwo przestanie kojarzyc sie z tonami makulatury - niepotrzebnych ekspertyz - i mrocznymi korytarzami z wiecznie opędzajacymi sie od petentow urzednikami, ktorzy niezbyt wiedza za jaka prace sa odpowiedzialni, czemu ona sluży w ostatecznym efekcie i dlaczego to wlas- nie oni ja wykonuja.

    E.M.

    ZIELONY FILOZOF

    Norweski uczony Arne N4ss, powszechnie kojarzony z nurtem ekologicznym w filozofii, 28.1.92 ukończył 80 lat. Ta okrągła rocznica przyczyniła się do przedstawienia w skandynawskich mass mediach sylwetki jubilata od prywatnej strony.

    Filozofią Arne N4ss rozpoczął interesować się jako piętnastolatek, a jego pierwszym autorytetbył Spinoza. O filozofie tym profesor powiedział: "używał słowa Bóg cały czas, ale jest to Bóg, który nie istnieje ponad nami. To my jesteśmy w Bogu, a On jest w nas. Nasza siła jest częścią boskiej siły, a bez nas Bóg nie istnieje".

    Arne N4ss stał się najmłodszym profesorem w Norwegii mając zaledwie 27 lat, lecz dzisiaj nie uważa tego faktu za szczególnie istotny.

    Dla statystycznej ścisłości trzeba dodać, że półtora roku temu wstąpił w trzeci związek małżeński.

    "Spinoza mówił, że najwyższym stopniem w rozwoju człowieka jest amor intellectualis i akceptacja miłości. Te dwa aspekty są nierozłączne. Dla mnie sens życia stanowią: rozmyślanie, pisanie, alpinizm i narciarstwo, a także posiadanie bliskiego kręgu przyjaciół. To wszystko znajduję w Tvergastein" - mówi profesor. Miejsce, które wspomina znajduje się wysoko w górach, gdzie zbudował kamienny dom bez udogodnień (brak tam wodociągu i elektryczności).

    17.5.64 szwedzki dziennik doniósł, że 52-letni profesor Arne N4ss trenuje na fasadzie budynku Instytutu Historyczno-Filozoficznego Uniwersytetu w Oslo. Nie lada sensacją była informacja, że profesor ze swoimi studentami opuścił salę wykładową po zajęciach, wychodząc przez okno na 9 piętrze. Nie dziwi ten fakt tych, którzy znają wspinaczkowe dokonania N4ssa w górach Azji (np. zdobycie Trich Mira - 7692 m n.p.m.).

    N4ss znany jest ze specyficznego poczucia humoru. Paul Hofseth, jego dawny student przypomniał zdarzenie, gdy pewnego razu N4ss jechał ze swym kolegą w tramwaju. Jeden z nich rozpoczął grać chorego i zapytał, czy jest wśród pasażerów osoba, która ma szklankę wody. Wtedy drugi od razu wyciągnął naczynie z kieszeni i podał je mówiąc - proszę bardzo (typowy skandynawski humor).

    W 1984 po wielu podróżach dookoła świata Arne N4ss przyjechał na międzynarodową konferencję zorganizowaną przez Uniwersytet w Minnesota. Zaprezentował tam "Zieloną utopię 2084" jako przykład "ulepszania świata" na bazie tradycyjnej norweskiej społeczności. Uczony opisał grupę amerykańskich turystów, którzy nagle znajdują się na jednej z wysp opodal Bergen. Tam też spotykają samowystarczalną społeczność, która porusza się po okolicy na rowerach, ludzi żyjących ze zwierzętami i roślinami w świętej zgodzie. Technologia utrzymywana jest tam w granicach zdrowego rozsądku. (Ludność ta korzysta z takich udogodnień jak centralne ogrzewanie, telefony, pociągi). Obserwują to osobnicy żyjący jakby na innej planecie, nie mogący zrozumieć, że homo norvegicus futurus nie potrzebuje alkoholu czy też innych używek. Stanowi to dla nich rzeczywistość szokującą, gdyż są oni przekonani, że życie takie koniecznie doprowadzić musi do nudy. W tym momencie dochodzimy do centralnego punktu myśli N4ssa, którą autor przedstawia w formie równania matematycznego:
    N = R : (W + P)^3
    gdzie N - nuda jest wprost proporcjonalna do R - konsumpcyjne kopiowanie, reprodukowanie, i odwrotnie proporcjonalna do W - intensywność wrażliwości wewnętrznej, P - wewnętrzne zrozumienie, poznanie. Jeli nie mamy równań dosyć, to wczytajmy się w kolejne
    K = P : (Q + C)
    gdzie K - stopień rozwoju kultury, P - stan przyrody, Q - kultura, C - cywilizacja.

    "Lubię młodych ludzi - mówi profesor, będący wysokim szczupłym mężczyzną o siwych włosach i o jasnoniebieskich oczach, chętnie odżywiający się ciemnym, biodynamicznie uprawianym chlebem - z nimi przeżywam więcej nieba i piekła, a mniej spokoju. Młodzi ludzie są intensywni w sposobie życia, mają wewnętrzną energię, dynamikę i radość, ktra mnie fascynuje. To jest to samo, co czuję, gdy się wspinam."

    Na pytanie, co sądzi o trendach dominujących we współczesnym świecie, 80-letni filozof odpowiedział: "Materialne bogactwo zawiera lekkie, przyziemne wartości. Wspaniale jest być bogatym, ludzie wszak stale zadają sobie pytanie, co daje im rzeczywistą radość. Aby na to odpowiedzieć, trzeba nieustannie dowiadywać się, poznawać. Z drugiej strony - kopiowanie wiedzy ludzi otępia, doprowadza do znieczulicy. Zwiększanie się ilości wolnego czasu, zabawy doprowadza do nudy. Stajemy się niepełnymi ludźmi bez wewnętrznych doświadczeń. Pozwala to bronić nam rzeczy materialnych, a pozostałe aspekty odsunięte zostają na bok. To nie są tylko moje słowa. Do tego dochodzili liczni filozofowie od zarania dziejów aż po czas obecny. W dzisiejszym świecie brakuje mi czarodziejskich, rytualnych, magicznych, szamańskich idei, czyli herezji i spontaniczności. Myślę, że nadchodzące stulecie będzie przeciążone stresem, ale istnieje jakaś szansa dla dzieci naszych wnuków. Kiedy herezja osiągnie moc, wtedy możemy mieć nadzieję..."

    Na pytanie o biedę w świecie, odpowiedział: "Musimy ofiarować realną pomoc, a nie jedynie przejmować się tymi problemami. To tak, jakby lekarz martwił się tylko o swoich pacjentów. To za mało."

    Czym jest Ekozofia? (Arne N4ss jest twórcą tego filozoficznego nurtu)

    - "Jest to mądrość bazująca na poś- więcaniu naszej uwagi właściwościom Ziemi. Oznacza to przejęcie inicjatywy w czasie kryzysów ekologicznych, a to powinno doprowadzać do praktycznych rozwiązań."

    Beata Kubicova
    Miroslaw Klimkiewicz
    opr. na podst. artykułów
    z prasy norweskiej

    ORKISZ - ZBOŻE PRZYSZŁOŚCI

    Ta roślina z rodziny traw zwana również dynkiel lub szpelta pochodzi z dorzecza Eufratu i Tygrysa. Uprawiana następnie przez Celtów, w niewielkiej ilości występuje w Europie również dzisiaj (Asturia w Hiszpanii, obszar Ardenów, zachodni Tyrol). Wzbudza ona obecnie coraz większe emocje w kręgach naukowców i rolników. A to z dwóch powodów.

    Po pierwsze - ziarniak jest ukryty w grubych, sztywnych plewach, które gromadzą pozostałości metali ciężkich i inne zanieczyszczenia oraz chronią przed promieniowaniem radioaktywnym ukryte wewnątrz nasienie.

    Po drugie - w przeciwieństwie do innych gatunków zbóż, w których najcenniejsze składniki gromadzą się w cienkiej, zewnętrznej warstwie ziarna i są odrzucane wraz z otrębami, w orkiszu składniki mineralne, białka, cukry itp. są rozłożone równomiernie w całym ziarnie. Pozwala to na uzyskanie pełnowartościowej bialej mąki, a co za tym idzie jasnego pieczywa, puszystych bułek itd.

    Sebastian Krajewski

    CZY TYLKO W STARGARDZIE?

    Nie chciałabym być siewcą zwątpienia, ale właśnie przestałam (a może nigdy nie zaczęłam) rozumieć, o co w tym całym ruchu (czasem ruszku) ekologicznym "się rozchodzi". Do smętnych rozważań przywiodło mnie pewne wydarzenie z życia stargardzkiego, prężnego oczywiście, ruchu ekologicznego. Nie chcę wnikać w szczegóły, gdyż to co się tu dzieje to tylko nasza wewntrzna sprawa i nie nadaje się do wywieszania jak szmata na płocie. Myślę jednak, że z takimi sprawami można się spotkać w wielu grupach. Tak jak udało nam się zgromadzić sporo osób do pikietowania radzieckiego cyrku (ok. 40), tak na sprzą- tanie parku przyszło tylko (a może aż) 7 osób. Czy to znaczy, że jedynymi akcjami mającymi dużą frekwencję są pikiety, demonstracje i zadymy? Czy większej chwały dostarczają kolegia i możliwość pochwalenia się, że wlasnie mnie czepiał się mundurowy? Czy najważniejsze jest to, że przy odrobinie szczęcia mnie "spałują", ja rzucę kubkiem jogurtu, a znajomi wreszcie dostrzegą mą artystycznobuntowniczą duszyczkę?

    Wielu ludzi, którzy odmówili pomocy w sprzątaniu parku argumentowało to tym, że są odpowiednie służby, których obowiązkiem jest dbanie o czystość (MPO). Jasne, zgadzam się z tym. Ale istnieją służby, organizacje i instytucje, do których należy dbanie o zwierzęta, o niebudowanie jednych, a budowanie innych obiektów itp. Więc co, do cholery, robimy pod Czorsztynem?

    To tylko na przykład.

    Ale może problem leży całkiem gdzie indziej?

    Ktoś bardziej szczery powiedział mi inaczej: "Coś ty, kobieto, ja w parku? A pomarańczowe kamizelki też dajecie?" Łatwiej jest przyjść na spotkanie, dużo się nagadać, bywa że doniosłym i podniosłym tonem i w poczuciu dobrze spełnionego ekologicznego obowiązku iść na piwko.

    Dużo dla mnie znaczy fakt, że na spotkanie w parku nie przyszedł nikt z - nazwijmy ich - wielkich mówców (no, może oprócz mnie, ale "gadane" mam od urodzenia).

    Czy wstydzimy się, że ludzie zobaczą nas nie w kominiarce i z czerwoną(?), różową(?), zieloną(?), czarną(?) flagą, a tylko z workiem na śmieci w ręku?

    Dla kogo robimy to, co robimy? Dla ludzi? Dla sąsiadów? A może potrafimy troszeczkę zrezygnować ze swojego strachu na rzecz Matki-Zie- mi? Dlaczego strach nas przerasta?

    Nie rozumiem. Ale następnym razem zaproszę Cię na sprzątanie parku w nocy. Wtedy nikt nas nie zobaczy.

    A teraz z innej beczki. Mam nadzieję, że bardziej konstruktywnej. Ponieważ jestem zwolenniczką tzw. pozytywnych działań w ekologii, chcę (i zrobię, niezależnie czy ktoś mi pomoże czy nie) zorganizować w Stargardzie biblioteczkę ekologiczną. Myślę, że uda mi się przekonać ks. Ryszarda (tak, można się spotykać na terenie kościoła bez deklarowania celów religijnych) do przeznaczenia "naszego" pomieszczenia na taką biblioteczkę. Jeśli się to nie uda, to zabarykaduję się u znajomych w garażu. Jedyny szkopuł w nikłości materiałów. Do tej pory kupowałam różne książki i wydawnictwa sama, ale po wylaniu mnie z pracy zasoby mam zerowe (tu prośba do Was). Ponieważ biblioteczka nie będzie na siebie zarabiać (korzystanie z niej będzie gratisowe) może ktoś ma niepotrzebne materiały, które mogą przydać się innym! Jeśli to możliwe, bardzo proszę o przekazanie ich na mój adres. Jeśli biblioteczka uległaby z jakichś przyczyn likwidacji - wszystkie materiały przekażę Bibliotece Miejskiej lub komuś, kogo wskaże ofiarodawca.

    Nic nie poradzę na moje lewackie ciągotki i dlatego: może jednak, pomożecie?

    Pacyska

    MOŚ OD ŚRODKA

    Gabinet Ministra - Rzecznik Prasowy Warszawa, 28.2.92

    GMbp 20/92
    Dyr. Eugeniusz Derda
    Biuro
    Administracyjno-Budżetowe
    w Gmachu

    Stosownie do sugestii Ministra proszę o wyeliminowanie w przyszłości zakupów przez nasz resort napojów w jednorazowych opakowaniach (dotyczy to np. mleka do kawy w jednorazowych kartonowych opakowaniach, podawanego podczas konferencji i narad, jak również innych napojów w puszkach aluminiowych i jednorazowych butelkach plastikowych). Opakowania jednorazowe to marnotrawstwo surowców (kartonowe jednorazowe opakowanie jest dodatkowo wzmacniane warstwą aluminium i powlekane, a wartości odżywcze tak konserwowanego mleka - nikłe). Opakowania jednorazowe to również zbędny wzrost ilości odpadów. Alternatywą dla opakowań jednorazowych jest stosowanie opakowań zwrotnych.

    Jednocześnie w miarę wyczerpywania się zapasów papieru proszę o podjęcie działań na rzecz zakupu papieru z odzysku. Papier taki jest już produkowany w naszym kraju w wielu asortymentach (papier do maszyn do pisania, jak również do kserokopiarek i drukarek komputerowych).

    Papier z odzysku swą jakością nie odbiega od dotychczas stosowanego, zaś jego użycie w miejsce dotychczas stosowanego przyczyni się do zaoszczędzenia (w skali roku) hektarów lasu. Papier taki jest z powodzeniem stosowany w ministerstwach ochrony środowiska i innych urzędach krajów Europy Zachodniej dbających o stan środowiska.

    Proszę o poinformowanie mnie o podjętych działaniach.
    z poważaniem
    Eryk Mistewicz
    Rzecznik Prasowy MOŚZNiL

    ZATRUTY OWOC

    Jakiś czas temu zadzwonił do mnie przyjaciel z Greenpeace'u:
    - Zróbcie coś, bo wasze Ministerstwo Rolnictwa postawiło na chemię!
    Co z rolnictwem ekologicznym w Polsce?

    Ministerstwo Rolnictwa twierdzi, że kredydyty na pestycydy pozwolą obniżyć koszty produkcji żywności. Chciałoby, aby jeszcze tej wiosny rolnicy otrzymali nisko oprocentowane kredyty na chemiczne zakupy. Z naszej kieszeni resort rolnictwa wpłaci bankom 2 biliony złotych pokrywając w ten sposób różnicę w oprocentowaniu tych kredytów. Jako podatnik nie mogę na to przystać. Nie godzę się również na manipulowaniem moim żołądkiem. Nie godzę się także, aby chemiczne wysokonakładowe rolnictwo zajmowało w polityce (ekonomicznej) państwa pozycję faworyta, a rolnictwo ekologiczne było spychane do roli Kopciuszka. Choć oczytane i studiujące bajki społeczeństwa i rządy dawno postawiły na Kopciuszka. Do właściwego wyboru przyczyniła się inna bajka - Królewna Śnieżka, otruta przez złą macochę jabłkiem z "pędzonego" chemicznego sadu.

    Natomiast dyr. Józef Kowalski z naszego ministerstwa uważa, że kredyty preferencyjne dla rolników konwencjonalnych pozwolą utrzymać ceny żywności na dotychczasowym poziomie. Tylko, że ja wolę jeść płody rolne z upraw Piotra Hillara - rolnika z ciechanowskiego, którego produkty mają międzynarodowy atest przyznawany przez EKOLAND - a jemu ten kredyt nie przysługuje. Dlaczego więc mam dopłacać do trucizny skoro jej sobie nie życzę? Prawdziwa demokracja - panowie decydenci - to m.in. sposób podejmowania decyzji. Nie wycierajcie więc sobie ust "demokracją", jeśli decydujecie za wszystkich w imię... "wyższych celów". Pomyślcie również o tym, że ani wiedza, ani zdobyte umiejętności nie będą decydować o rozwoju rolnictwa ekologicznego w cywilizowanym świecie. Zdecyduje o tym hierarchia celów, a w rzeczywistości przetarg oparty na prostym rachunku ekonomicznym (bilanse strat i zysków) oraz przetarg interesów. Niestety dziś przegrywamy w tym przetargu, bo na zwariowanej karuzeli personalnej z wielkim neonem "WŁADZA" wszyscy trzymają się kurczowo wirujących nad ziemią krzesełek. Taka przejażdżka przyprawia o zawrót głowy, a na dodatek z wirującej karuzeli nie widać tych co stoją na ziemi.

    Ministerstwo Rolnictwa, to instytucja, która ma służyć całemu społeczeństwu i brać pod uwagę interesy także przeciętnych zjadaczy chleba. Chciałabym wiedzieć, jaki bank udzieli kredytu tym "przeciętnym". Kto dopłaci do kosztów leczenia ludzi i NATURY zatruwanych chemicznymi rarytasami.

    Od dawien dawna wiadomo, że stosowanie przez rolników substancji chemicznych podraża koszty produkcji. Wiadomo również, że zużycie środków ochrony roślin w Polsce należy do najniżych w Europie, i że wszelkie koncerny chemiczne ostrzą sobie zęby, żeby wejść ze swoimi specjałami na nasz rynek. Wydaje się, że przyznanie kredytów preferencyjnych rolnikom stosującym nawozy syntetyczne i pestycydy jest wynikiem nacisku producentów tych środków.

    Na razie nie grozi nam głód z powodu drastycznego spadku plonów, za to spadają obroty firm chemicznych na Zachodzie, który odstępuje od chemizacji rolnictwa. Koncerny produkujące środki ochrony roślin nakłaniają więc rządy biednych państw do przyjęcia ich chemicznej "pomocy" na rzecz krótkotrwałego dobrobytu i obfitości żywności.

    Tych, którzy czytali notatkę Piotra Kosibowicza "Uwaga na parszywą dwunastkę" we wkładce do ZB 31 informuję, że:

    * ALDIKARB (TEMIK), którego stosowanie zakazane jest w 4 państwach, w innych 4 objęte jest ostrymi restrykcjami, a w 5 nie został zarejestrowany - w Polsce należy do substancji aktywnych wchodzących w skład wielu preparatów dopuszczonych do stosowania zgodnie z zaleceniami ochrony roślin 1990/91;

    * TOKSAFEN, zakazany jest w 28 państwach, objęty ostrymi restrykcjami w 12 - także w Polsce, nie zarejestrowany zaś w 6;

    * CHLORDAN, nie może być stosowany w 26 państwach, w Polsce także, objęty ostrymi restrykcjami w 14 pastwach i niezarejestrowany w 4;

    * HEPTACHLOR, ma zakaz stosowania w 31 państwach, objęty restrykcjami w 9, a niezarejestrowany w 3 państwach - w Polsce dopuszczony do stosowania;

    * CHLORDIMEFORM - zakazany w 24 krajach, w Polsce również, objęty ostrymi restrykcjami w 3 i nierejestrowany w 9;

    * DBCP, zakazany w 25 państwach, w innych jego użycie jest ściśle kontrolowane, zaś w 12 nie jest w ogóle zarejestrowany - w Polsce dopuszczony do stosowania;

    * DDT, ALDRIN i DIELDRIN, można stosować tylko w Chinach, Hondurasie, Pakistanie, Surinamie i Urugwaju (uwaga na produkty żywnościowe pochodzące z tych państw!), dwa pierwsze można stosować także w Indii, Argentynie i Malezji - szczególnie w uprawach plantacyjnych ich zużycie jest ogromne (patrz herbata);

    * ENDRIN, zakazany w 37 państwach, objęty restrykcjami w 10, a niezarejestrowany w 8 - Polska do nich nie należy;

    * EDB - zakazany w 20 państwach, objęty restrykcjami w 5, niezarejestrowany w 7, w Polsce dopuszczony do stosowania;

    * LINDAN - zakazany w 15 państwach, objęty restrykcjami w 10, w 1991 roku został skreślony z listy pestycydów dopuszczonych do stosowania w polskim rolnictwie z kuriozalną klauzulką "po wyczerpaniu się remanentów"!!!;

    * PARAKWAT, nie może być stosowany w 5 krajach, w 2 objęty jest ostrymi restrykcjami, a w 3 nie jest zarejestrowany - w Polsce dopuszczony do stosowania;

    * PARATION - zakazany w 16, a nierejestrowany w 3 państwach - w Polsce widnieje w rejestrze pestycydów 1990/91 zalecanych do stosowania;

    * PARATION METYLOWY - zakaz 7 państw, ostre restrykcje 1, nierejestrowany w 5 - w Polsce może być stosowany;

    * 2,4,4 - T - zakazany w 30 krajach, objęty restrykcjami w 16, nierejestrowany w 8, w Polsce dopuszczony do użycia;

    Wszystkie wyżej podane nazwy to nazwy substancji chemicznych wchodzących w skład wielu preparatów - pestycydów. Nazwy tych preparatów nie są odpowiednikami nazw chemicznych, ale na każdej etykiecie środka ochrony roślin podawany jest jego skład chemiczny z wymienionymi substancjami czynnymi.

    Przedstawiony wykaz opiera się na danych publikowanych przez Pesticide Action Network, North America Regional Center, 965 Mission St. 514, San Francisco, CA 94103, USA.

    Jolanta Pawlak

    PRZEGLĄD PRASY



    "Przegląd Tygodniowy" nr 8 z 23.2.92 przynosi nadzwyczaj sporo interesujących nas artykułów: "Gra w zielone" - rozmowa Iwony Jacyny z ministrem OŚZNiL; "Sumienie ekologiczne" - tekst Agnieszki Olędzkiej o rolnictwie ekologicznym; "Tama na sercu" - art. Heleny Kowalik o Czorsztynie; "Futra precz" - Agnieszka Dobrowolska pisze o kampanii WWI; "'QQRYG i 'Żaden'" - przegląd zine'ów Piotra Kwiatkowskiego (wśród nich... ZB).

    Natomiast "Świat Nauki" z lutego br. publikuje bardzo ważny art. Eddie Koch "Kogo chronić. Polityka apartheidu a rezerwaty przyrody". Okazuje się, że segregacja rasowa także w dziedzinie ochrony przyrody powodowała wypaczenia. Powstawanie rezerwatu łączyło się prawie zawsze z niszczeniem podstaw życia i wysiedleniami miejscowej ludności murzyńskiej. Zmilitaryzowana służba parkowa ma prawo strzelać do tubylczych myśliwych i zbieraczy chrustu. Najwyraźniej zapomniano, że człowiek jest równoprawną częścią przyrody, a tubylcy zwykle wypracowali własne sposoby nienaruszania równowagi w ekosystemie. "Miłość" do przyrody w wykonaniu RPA nie przeszkadzała w używaniu rezerwatów jako poligonów.

    Taka polityka spowodowała, że ochrona środowiska stała się dla Murzynów synonimem niesprawiedliwości rasowej. Namibijczycy uczcili więc uzyskanie niepodległości rzezią zwierząt (z użyciem karabinów, ciężarówek) w rezerwacie Etosha. Na szczęście np. Nelson Mandela rozumie potrzebę ochrony przyrody.

    Oprócz tego "Świat Nauki" pub-\A likuje też "Nie chciane bagna" i "Paliwa chemiczne ze słońca".

    Jak już wzmiankowałem, pismo "Arcanum. Wtajemniczenie w duchowość Wschodu i Zachodu" prowadzi regularną rubrykę "Wegetariański świat" redagowaną przez Krzysztofa Żółkiewskiego. W n-rze 1-2 z tego roku znajduje się też art. Anny Hartman-Krawczyk, doktora nauk medycznych, "Jak odżywiać się prawidłowo?" - oczywiście popierający wegetarianizm. Jest też informacja o Klubie Wegetarian (informowanie członków o wydawnictwach książkowych i czasopismach, organizowanie wczasów wegetariańskich, wzajemna wymiana informacji, pomoc w nawizaniu kontaktów). Obecnie Klub ma ok. 400 adresów wegetarian w całym kraju (można otrzymać taką listę po wysłaniu zaadresowanej zwrotnie koperty ze znaczkiem i 4 tys. zł).

    Oprócz tego w numerze znajduje się piękny tekst Dhyani Iwahoo "Biorezonans. Nasze serca i serce Ziemi są jednym" w tłum. Marka Hasa oraz wiele ciekawych materiałów na tematu duchowe.

    Najbardziej poruszyła mnie jednak obecność tekstu Jacka Pikuły "W kontakcie z rzeczywistością" nt. ludzi z katowickiego dworca PKP, ilustrowany wstrząsającymi zdjęciami. Zaskoczenie stąd, że dotychczas zwykle zauważałem narcystyczny brak kontaktu z rzeczywistością i wstydliwe ignorowanie nędzy i niesprawiedliwości wśród osób pogrążonych w "sprawy duchowe". Nie pamiętam np. podobnego tekstu w "I", "Smoku wadżry", "Gnosis" czy innych, podobnych pismach.
    Kontakt z redakcją i Klubem Wegetarian:
    Gliwicka 1/7
    40-079 Katowice
    tel. 588-310 (12-16)

    Jednakże i drugi numer "Gnosis" zawiera ciekawe teksty. Warto przeczytać w dziale "Paradygmat wy- obraźni" - "Głęboką ekologię" B. Devalla i G. Sessionsa.
    Adres redakcji:
    Ogrodowa 51
    00-873 Warszawa
    tel. 243991, 249171

    W lutym ukazało się nowe pismo pt. "Zdrowsze życie". Wiele w nim informacji nt. alternatywnej, niekonwencjonalnej medycyny co pewnie warto propagować - po oddzieleniu ziarna od plew.

    Joanna Ptaszyńska w tekście "Próby zamachu na polskie zdrowie w Ekwadorze i Peru" pisze o niszczeniu Amazonii w związku z planami wydobycie ropy. A że przyroda jest jedna i skutki niszczenia dżungli odczujemy (odczuwamy) i nad Wisłą, tytuł wydaje się usprawiedliwiony. Redakcja wystosowała list do MSZ z propozycją utworzenia Funduszu Obrony Świata. Bogate kraje i organizacje wspierałyby w ten sposób te biedne, które zmuszone są sytuacją ekonomiczną do niszczenia swej przyrody. Tylko czy aby Fundusz nie przerodziłby się w kolejny Bank Światowy? Przecież to bogaci zmuszają określoną polityką kraje biedne do wyprzedawanie im za bezcen surowców. Czy nie należałoby zacząć od przyczyn? Może świadomość katastrofy (patrz podpisanie przez Kongres USA Konwencji Montrealskiej o ochronie ozonu dopiero, gdy wykryto możliwość pojawienia się dziury ozonowej nad Stanami) spowoduje odstąpienie od zgubnej polityki?

    Tekst "Czy rzeczywiście odżywiać się po wegetariańsku?" z argumentami "pro" i "kontra" przekonał mnie dobitnie, że próby usprawiedliwienia mięsożerstwa są skazane na klęskę. Bo cóż np. powiedzieć na opinię, że USA i EWG raczej dla dobra Trzeciego Świata kupują od niego paszę?

    Co oprócz tego? Tadeusz Jahn krytykuje zmaskulinizowaną cywilizację i zastanawia się "Czy czeka nas matriarchat?" a Fritz Baham w tekście "W odmętach mitu piękności" spekuluje nt.: "Czy kobiety przestaną grać rolę obiektów seksualnych" podając przy tym zatrwarzajce dane nt. ilości operacji plastycznych.
    Kontakt z redakcją:
    skr. 89
    85-810 Bydgoszcz 10
    tel. 412181
    tlx: 563207
    fax: 619530
    oraz:
    Nowy Świat 53/106
    Warszawa
    tel. 264102

    czyli "Franciszakńskie czasopismo młodych" w n-rze 1/92 apeluje: "Jeżeli jesteście przeciw wojnie, powiedzcie to otwarcie, chrześcijanie!" - o wojnie na Bakanach i nie tylko. Są też teksty: "Według świętego Franciszka" i "Medelin" nt. przemocy w Peru.
    Zestaw cytatów opracowany przez Ruch Ekologoczny im. św. Franciszka z Asyżu "Jak dinozaury?...": od Engelsa, przez Tagorego i Różewicza po proroka Izajasza mó- wi o jedności człowieka z przyrodą! A proroctwo Izajasza (1,8) podaje co następuje:
    "Kraj ich jest pełen bożyszczy... (Oni) wielbią rąk swoich dzieło, które wykonały ich palce".
    a więc tu też znajdujemy potępienie "nekrofilii" (patrz tekst Marka Głogoczowskiego: "Czy musimy utonąć w śmieciu?"). W podobne sprawy uderza br. Mirosław Konkel OFMConv w "Nie brooklińskim moście" ("7 grzechów społecznych wg Gandhiego").
    Kontakt:
    kl. oo. Franciszkanów
    pl. Wszystkich Świętych 5
    31-004 Kraków
    tel. 225376 w. 265
    tel./fax: 227161

    DER SCHWAN to pismo osobiste Jacka B. (dzięki za przysłanie). W podtytule: mistyka, erotyka, sztuka, życie, obłęd, walka, święty spokój. Wewnątrz sporo o kapeli SWANS, poezje Pawła Jandy (tak, tak!!!), kilka fajnych ilustracji i wreszcie świetnie dobrane cytaty z: "Fragmentów nieznanego nauczania" Piotra Demianowicza Uspieńskiego (Pusty Obłok, Warszawa '91). Znów o nekrofilii:

    "Ja nie nazywam sztuką tego wszystkiego, co wy nazywacie sztuką, co jest tylko mechanicznym odtwarzaniem, imitacją natury", z "Przerzucić most nad przepaścią"

    Jiddu Krishnamurti: "Ponieważ serce nasze wyschło i zapomnieliśmy, jak można być dobrym i życzliwym, jak patrzeć na gwiazdy, na drzewa i wodę, potrzebujemy podniety obrazów i klejnotów, książek i niezliczonych rozrywek", z "Wolności od znanego" Jiddu Krishnamurti (Pusty Obłok, Warszawa '89):

    "Straciwszy kontakt z przyrodą, staramy się rozwijać intelektualne zdolności. Czytamy książki, chodzimy do kina i na koncerty, używamy rozrywek. Cytujemy bez końca innych ludzi..." (to o tym co teraz robię. I ty, który to czytasz też!!! Pamiętasz - ZB 28 s. 22 "Drzewo w lesie może dostarczyć większych wrażeń estetycznych niż stojąca na półce książka" - Darek Szwed).

    A więc, aby nie przeczyć zbytnio powyższym słowom kończę adresem:
    Jacek Budziński
    Podwisłocze 2/92
    35-310 Rzeszów
    i życzę miłego spaceru po lesie.
    (ax)

    POLSKA EUROPEJSKA POTĘGA W ROLNICTWIE EKOLOGICZNYM - DLACZEGO "TAK"?

    1. Poziom skażenia środowiska, w tym gleby na zachodzie Europy jest większy niż w Polsce, stale borykającej się z brakiem pieniędzy na rozwój "nowoczesnego", schemizowanego rolnictwa. Mimo to istnieje tam kilka tysięcy gospodarstw ekologicznych.

    2. Polska posiada bardzo korzystną infrastrukturę rolną tj. ok. 2,7 mln. małych gospodarstw rolnych (najwłaściwszych z punktu widzenia ekologii), które przy odpowiedniej polityce państwa mogą przejść na różne formy rolnictwa ekologicznego i ekologizującego. Powinno się to wiązać z rozwojem małych spółdzielni, zakładów rolno-spożywczych, zespołów wzajemnych usług maszynowych itp. Dlatego też należy ostatecznie porzucić koncepcję farmeryzacji, w wyniku której powstać by miało jedynie ok. 500-700 tys. dużych gospodarstw.

    3. Na Zachodzie, jak również u nas, wzrasta popyt na żywność biologicznie aktywną, warzywa i owoce bez resztek pestycydów, mleko bez śladów hormonów i antybiotyków.

    4. W tej chwili EWG skutecznie broni się przed importem żywności z Polski i innych państw Europy Wschodniej. Po włączeniu naszego kraju do EWG sytuacja jeszcze się pogorszy. Polskie zacofane, konwencjonalne rolnictwo nie będzie miało żadnych szans w konkurencji ze zmechanizowanym czy wręcz niekiedy skomputeryzowanym rolnictwem Zachodniej Europy. Jedynie żywność najwyższej jakości uzyskiwana w gospodarstwach ekologicznych ma szansę zaistnieć na Wspólnym Rynku. 5. Wzrastające w Polsce bezrobocie pozwala na wykorzystanie rąk do pracy w rolnictwie ekologicznym, które przy braku odpowiednich maszyn wymaga większych nakładów na pracę ręczną.

    6. Za 10 lat niepodległa Ukraina zaleje Europę tanią żywnością produkowaną na bezkresnych stepach. W tym potopie nie zginą jedynie atestowane produkty najwyższej jakości.

    7. Produkcja żywności w małych gospodarstwach, w zgodzie z prawami przyrody i zdrowym rozsądkiem nie prowadzi do skażenia wód gruntowych i gleby, ogranicza nakłady i straty energii.

    8. Małe i średnie gospodarstwa ekologiczne wzbogacają krajobraz, poprawiają żyzność gleby, oszczędzają męki zwierzętom hodowlanym, pozwalają na rehabilitację zawodu rolnika, który ponadto jako producent przestaje być anonimowy dla konsumenta.

    Sebastian Krajewski

    PODSTAWOWY KURS ROLNICTWA EKOLOGICZNEGO 3-4.2 , PRZYSIEK


    "Pośród wszystkich zajęć
    żadnie nie jest od uprawy roli
    lepsze
    żadne przyjemniejsze
    żadne godniejsze człowieka
    wolnego."

    Tą myślą Cycerona rozpoczął się cykl dwudniowych wykładów prowadzonych przez instruktorów EKOLANDU dla rolników i sympatyków niekonwencjonalnych metod uprawy roli. Chciałbym podzielić się z Wami garścią wrażeń i spostrzeżeń wyniesionych z tego spotkania.

    Organizacja kursu bez zastrzeżeń, do czego zobowiązywała niewątpliwie wysokość opłaty (75 tys. + 35 tys. nocleg + posiłki), chociaż brak było alternatywy obiadowej dla wegetarian. Również poziom merytoryczny wykładów opartych na doświadczeniach instruktorów z gospodarstw własnych i zagranicznych praktyk oraz fachowej literatury nie budził zastrzeżeń. Do refleksji natomiast zmuszają niektóre przedstawione dane, a także zachowanie części kursantów nie bardzo pasujce do "ekologicznego kursu" (kłęby papierosowego dymu na korytarzach czy głos z sali przy omawianiu optymalnych warunków, jakie należy zapewnić zwierzętom w gospodarstwie: "zwierzęta żyją dla nas"). Odniosłem również wrażenie, że duża część osób przyjechała do Przysieka, by szukać sposobu na szybkie wzbogacenie, korzystając z mody na "zdrowe odżywianie". Ci z pewnością poczuli się rozczarowani.

    A teraz trochę informacji na temat rolnictwa polskiego i nie tylko, z którymi zapoznaliśmy się podczas kursu:

    a) 10% terenów rolniczych w Polsce należałoby wyłączyć z uprawy ze względu na skażenie terenu;

    b) ilość gospodarstw ekologicznych w wybranych krajach Europy:
    Francja - 2660
    Niemcy - 1930
    Włochy - 886
    Wielka Brytania - 618
    Holandia - 478
    Polska - 49
    gospodarstw atestowanych;

    c) w samym Paryżu istnieje ponad 700 sklepów rozprowadzających żywność z gospodarstw ekologicznych;

    d) zawartość NOż w mg/kg
    - w warzywach wybranych losowo na
    straganie w Toruniu:
    marchew - 669,5
    seler - 601,7
    por - 161,0

    - w warzywach z gospodarstw ekolo
    gicznych:
    marchew - 6,8
    seler - 52,6
    por - 27,8.

    Dla przypomnienia: wg zaleceń Sanepidu zawartość NOż w warzywach nie powinna przekraczać 250 mg/kg.

    Wszystkich zainteresowanych kursami w Przysieku i ekologiczną produkcją żywności, zachęcam do kontaktu:

    "EKOLAND"
    Przysiek k/Torunia; 97-131 Rozgarty
    Sebastian Krajewski
    os. Czecha 13/9
    61-286 Poznań

    PAMPERS PROJECT CZYLI CO ZAMIAST TAMY

    "Akcja "Tama tamie" jest typowym przykładem działania opartego na jałowej negacji. Ekolodzy potrafią tylko mówić "nie". Protestują przeciwko budowie zapory na Dunajcu nie proponując niczego w zamian."

    Takie, między innymi, opinie wyrażają zwolennicy tej inwestycji. Także w środowiskach "czułej kontemplacji działań proekologicznych" wobec uczestników akcji "Tama tamie" często pada pytanie: "co zamiast zapory?". W odpowiedzi na wyżej cytowane opinie powstał projekt, którego główna idea wyraża się w sloganie: "inwestycja za inwestycję". Proponowane rozwiązanie można określić jako "konstruktywne", czyli kompatybilne ze sposobem myślenia "konstruktorów" - inwestorów zapory. Zamiast tamy na Dunajcu proponuję umieścić w tym miejscu gigantycznego pampersa firmy "Procter and Gamble". Jak powszechnie wiadomo pampersy zatrzymują wodę i nie ciekną, albowiem są produktami najwyższej jakości.

    Powyższy projekt można rozwinąć w wersję odpowiadającą zwolennikom myślenia strategicznego. Polegałoby to na utworzeniu "Centralnego Magazynu Pampersów", które w razie potrzeby możnaby transportować w wybrane miejsca. Łatwo zauważyć,że realizacja tego projektu postawiłaby pod znakiem zapytania budowę zbiorników wodnych (nie mylić ze zbiornikami na wodę) w całej Polsce i na świecie. Do wykorzystania w powyższym projekcie nadają się także pampersy w standartowych rozmiarach, niezależnie od tego, czy są to pampersy: "Pampers boy" czy "Pampers girl". "Pampers Tama" może pełnić funkcje zbiornika przeciwpowodziowego lub rezerwuaru wody pitnej. Istnieje ponadto możliwość demontażu takiego zbiornika i przemieszczenia w rejony cierpiące na niedostatek wilgoci. Nie jest wykluczone, że realizacja powyższych projektów przysporzyłaby naszemu krajowi dodatkowych turystycznych atrakcji.

    Ryszard Mlynarczyk

    NOWE SPALARNIE?

    Propozycje budowy spalarni, jako jedynie słusznego rozwiązania problemu rosnącej góry śmieci, już od dłuższego czasu krążą jak widmo po Polsce - pisaliśmy o tym parokrotnie. Na szczęście dla przeciwników takiego sposobu utylizacji odpadów w sukurs przychodzą puste budżety lokalne i wciąż małe zainteresowanie potencjalnych sponsorów kredytowaniem tego typu inwestycji. Jako przykład może tu posłużyć projekt budowy spalarni w Bydgoszczy. Początkowo miał to być zakład spalający odpady toksyczne pochodzące z bydgoskiego "Zachemu", jednakże w miarę upływu czasu apetyty wzrosły, by w końcu przerodzić się w pomysł budowy hiper-spalarni obsługującej trzy województwa: bydgoskie, włocławskie i toruńskie. Według przedstawionej propozycji zakład ma powstać w centrum miasta! Natomiast popioły (wszak coś zostaje...) miałyby być składowane w żelbetonowych bunkrach w miejscowości o ładnie brzmiącej nazwie - w Wypaleniskach. Znależli się już chętni do opracowania planów budowy tego kompleksu: niemiecka firma "Fichtner" i duńska "Chemcontrol". Zainteresowanie wykazali również eksperci EWG z programu PHARE. Kiedy prasa roztrąbiła, że góra śmieci wkrótce zniknie (3,5 tys. ton odpadów toksycznych w samej Bydgoszczy), nagle okazało się, że ta "piguła" jest nie do przełknięcia! Tylko projekt zakładu ma kosztować ponad... 1 mln $ (tyle daje EWG), a spalarnia... 130 mln $!!! ...No to powodzenia!

    Niestety, chyba nie ma potrzeby składać "życzeń" pomysłodawcom budowy spalarni w Kawęczynie k.Warszawy. (Ma przerabiać 600 tys. ton śmieci rocznie.) Wszystko wskazuje na to, że władzom lokalnym, które otrzymały znacznie intratniejsze propozycje niż te w Bydgoszczy, uda się usytuować zakład w pobliżu rembertowskich lasów, Rezerwatu "Olszynka Grochowska" i ogródków działkowych. W pobliżu jest również zakład karny, a więc także będzie można utylizować recydywistów...

    (pi)

    WOKÓŁ ZAPORY

    Opublikowana w ZB 29 rezolucja FoE w sprawie czorsztyńskiej zapory została przesłana do Biura Kontroli, Skarg i Listów URM. Biuro zaś poinformowało Premiera o wystąpieniu w codziennym meldunku, oraz przesłało je , wg właściwości , do Gabinetu Ministra OSZNiL. Oto odpowiedź z 10.1.92 jaką otrzymał Krzysztof Kamieniecki od ... Dyrektora Departamentu Gospodarki Wodnej, mgra inż. Leszka Bagińskiego:

    (...) Rezolucja jest wyrazem troski międzynarodowej organizacji ekologicznej o stan środowiska naturalnego Polski, a szczególnie rejonu Pienin. Jest bardzo szlachetnym aktem, który jednakże w sposób bardzo jednostronny traktuje złożony problem związany z budową zapory czorsztyńskiej. Być może spowodowane to jest ogólnikową wiedzą autorów protestu na ten temat.

    Nie mogę się zgodzić z zapisem w rezolucji, że "projekt nie odpowiada potrzebom ludzi". Zbiornik czorsztyński służyć będzie bowiem dwóm podstawowym celom: poprawie warunków zaopatrzenia ludności w wodę, w tym w perspektywie - Krakowa, oraz ochronie, położonej poniżej zbiornika, gęsto zaludnionej doliny Dunajca, przed powodzią.

    Przeciwko budowie zbiornika wypowiada się nieznaczna część społeczeństwa, które prawdopodobnie nigdy nie było dotknięte klęską powodzi czy brakiem wody w kranach.

    Decyzja o potrzebie dokończenia budowy zapory nie była z pewnością najłatwiejsza. Lecz ta właśnie decyzja, uznając fundamentalne potrzeby ochrony człowieka, nie umniejsza rangi potrzeb i wymogów ochrony środowiska, o których obszernie w piśmie z dn. 10.10.91 skierowanym do Polskiego Klubu Ekologicznego, które pozwalam sobie przesłać w załączeniu.

    W ostatnim zdaniu chodzi najprawdopodobniej o odpowiedź na list PKE do Krzysztofa Bieleckigo, który publikowaliśmy - z mylną datą w ZB 31.

    Łódź, 7.2.92
    Minister
    Ochrony Srodowiska, Zasobow
    Naturalnych i Lesnictwa

    Wojewódzki Inspektorat Straży Ochrony Przyrody w Łodzi pragnie przesłać w imieniu strażników z naszego województwa wyrazy poparcia w związku z Pana decyzją zwrócenia się do odpowiednich organów o uniewinnienie uczestników protestu "Tama tamie". Gwałtowny atak na Pana Ministra ze strony lidera UPR - p. Janusza Korwin-Mikke spotkał się z oburzeniem w naszym środowisku - środowisku ludzi od lat związanych z ochroną przyrody. Działania dla polepszenia stanu środowiska w naszym kraju zawsze napotykały na opór czynników politycznych i w tym zakresie UPR niewiele różni się od b. PZPR. Zła wola i ignorancja, a w najlepszym przypadku obojętność, zawsze towarzyszyły i towarzyszą działaniom ekologów. Do tego dochodził fakt, że ministrami ochrony środowiska byli dotychczas najczęściej ludzie z "klucza" partyjne(ZSL), a nie fachowcy w tej dzie-\A dzinie, rozumiejący zagadnienie tak jak Pan Profesor. W pełni zgadzamy się z telewizyjną wypowiedzią Pana Ministra z dnia 6 lutego, w której stwierdził Pan, że do obowiązków Pana Urzędu należy także propagowanie ochrony środowiska, zwłaszcza wśród młodzieży. I dlatego jest bardzo ważnym, aby młodzi ludzie zaangażowani w ochronę przyrody wiedzieli, że Minister Ochrony Środowiska jest po ich stronie i mogą liczyć na jego pomoc w tej sprawie.
    Z poważaniem,
    Wojewódzki Inspektor
    Straży Ochrony Przyrody
    mgr inż. Wojciech Zajaczkowski

    Czorsztyn, 8.2.92 OŚWIADCZENIE UCZESTNIKÓW POLSKIEGO RUCHU EKOLOGICZNEGO
    Przedstawiciele polskich organizacji ekologicznych z rosnącym zdumieniem obserwują kolejne ataki Unii Polityki Realnej i jej lidera Pana Janusza Korwina-Mikke na działania społecznego ruchu obrońców przyrody. W imię zachowania podstawowych zasad kultury politycznej, nie chcemy podejmować dyskusji z enuncjacjami Pana J. Korwina-Mikke, który publicznie przyrównuje nasz ruch do faszyzmu i nawołuje do fizycznej rozprawy z ludźmi o odmiennych poglądach.

    Nie możemy jednak milczeć wobec ostatniego wystąpienia UPR domagającego się zwolnienia ze stanowiska Ministra Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych, Pana Profesora Stefana Kozłowskiego w związku z jego publiczną prośbą skierowaną do Sądu Wojewódzkiego w Nowym Sączu o rozważenie możliwości odstąpienia od ukarania osób biorących udział w akcji przeciw budowie tamy w Czorsztynie. W prośbie tej Pan Janusz Korwin-Mikke dopatrzył się zamachu na niezależność władzy sądowniczej.

    Trzeba naprawdę dużo złej woli i lekceważenia faktów, aby nie dostrzec rzeczywistych intencji Pana Ministra ochrony Środowiska, który jako pierwszy w Polsce człowiek piastujący tę funkcję zdecydował się na otwarte zajęcie stanowiska w kwestiach konfliktów ekologicznych. Minęły już na szczęście czasy, gdy tego rodzaju wystąpienia ministrów można było odbierać jako nacisk na dyspozycyjne instytucje sądownictwa. Sądy w Polsce są obecnie niezawisłe, a Minister Ochrony Środowis- ka ma prawo, a nawet obowiązek wypowiadania się publicznie na temat podstawowych kwestii społecznych związanych z dziedziną, którą kieruje. Ma również obowiązek - podobnie jak i Pan Poseł J. Korwin-Mikke - dbać o kształtowanie świadomości ekologicznej społeczeństwa i rozwój moralny młodzieży.

    Uważamy, że swą prośbą do sądu w sprawie uczestników protestu czorsztyńskiego, Pan Minister Stefan Kozłowski spełnił tę obywatelską powinność. Protestujemy jednocześnie przeciwko bezpodstawnym oskarżeniom Unii Polityki Realnej i w pełni popieramy stanowisko Ministra Ochrony Środowiska w sprawie odstąpienia od ukarania osób biorących udział w proteście przeciwko budowie tamy w Czorsztynie.

    Warszawa, 11.2.92
    Minister Sprawiedliwosci
    Rzeczypospolitej Polskiej

    Uprzejmie proszę o zwrócenie szczególnej uwagi na problem stosowania zaostrzonych represji w związku z działalnością ekologiczną obywateli.

    Od kilkudziesięciu lat ekolodzy protestują przeciwko budowie zapory w Czorsztynie. Rzeczowe argumenty nie były dotychczas brane pod uwagę. Przez wiele lat ignorowano opinie wybitnych naukowców (Prof. Prof. W. Goetel, W. Szafer, St. Myczkowski), petycje i manifestacje. Podczas wakacji 1991r. w Czorsztynie miała miejsce pokojowa akcja protestacyjna "Tama tamie". Jej uczestnicy zostali skazani na wysokie, często wielomilionowe grzywny. Wobec braku możliwości zapłacenia grzywien uczestnikom protestu grozi więzienie. Może powstać problem więźniów ekologicznych. Procesy przed Kolegiami ds. Wykroczeń ze względu na tryb przyspieszony nie dawały możliwości przygotowania obrony. Obwinionym uniemoliwiano składanie oświadczeń zawierających wnioski dowodowe.

    Od 15.7.91 usiłuję zwrócić uwagę Ministerstwa Sprawiedliwości na powyższy problem. Niestety, trudno mi nawet uzyskać odpowiedzi na pytania zawarte w moich pismach.

    1. Czy Ministerstwo Sprawiedliwości może wystąpić z własnej inicjatywy z Rewizją Nadzwyczajną w tej sprawie?

    2. Dlaczego Minister Sprawiedliwości zezwolił Wojewodzie Nowosdeckiemu na wprowadzenie trybu przyspieszonego, który ewidentnie narusza Prawa Człowieka do sprawiedliwego procesu i przygotowania obrony?

    Proszę o zbadanie możliwości rozwiązania tego trudnego problemu tak, aby uwzględnić z jednej strony zasady praworządności z drugiej zaś Prawa Człowieka. Ruch ekologiczny konsekwentnie działa na rzecz ratowania środowiska przyrodniczego naszego kraju. Wystąpienia te jak na razie mają charakter pokojowy i nie przybierają form zaostrzonych, znanych z praktyki działań podejmowanych przez organizacje ekologiczne w innych krajach.

    Działalność Ministra Ochrony Środowiska wychodzi naprzeciw dążeniom ruchów i organizacji ekologicznych, do lepszego współdziałania w ochronie środowiska naturalnego i wygaszania nabrzmiałych konfliktów ekologicznych.

    Z wyrazami szacunku,
    Jan Bochenski

    (DEZ)INFORMACJE

    W zerowym numerze biuletynu "Ocalić Pieniny" (wkładka do ZB 32), w rubryce "informacje" pojawiła się wiadomość, jakoby Sąd Rejonowy w Nowym Targu wszystkim osobom ukaranym w związku z akcją "Tama tamie" przez Kolegium ds. Wykroczeń obniżył kary (pojedyncze) poniżej 500 tys. zł, i że tylko jednej osobie zasądzono zastępczą karę aresztu.

    Niestety, tak się składa, że nie wszystkim ukaranym sąd zmniejszył wyroki. Doszło nawet do jednego przypadku, gdy osobie uniewinnionej przez kolegium sąd orzekł karę grzywny. Ponadto jeden z uczestników akcji został ukarany pojedynczą grzywną w wysokości 900 tys. zł (+ koszta postępowania).

    Poza tym WiP wie o co najmniej kilkunastu przypadkach, gdzie sąd orzekł zastępczą karę aresztu (wyroki prawomocne).

    Tak, że tych kilkanaście osób może zostać odwiedzonych nie przez komornika, lecz przez funkcjonariusza policji, który "zaprosi" do odbycia kary w areszcie.

    NIE W TYM KOŚCIELE DZWONILI
    Minister Kozłowski wystąpił do Sądu Wojewódzkiego w Nowym Sączu o anulowanie kar uczestników "Tamy".

    I chwała ministrowi za to. Jest to gest jak najbardziej potrzebny, tylko, że.... co nieco chybiony. Przede wszystkim minister powinien zwrócić się nie do Sądu Wojewódzkiego, lecz do Sądu Rejonowego w Nowym Targu, który jest jedyną instancją mogącą odstąpić od egzekucji kar (nie anulować!).

    Natomiast jedynym sposobem anulowania PRAWOMOCNYCH (!) wyroków jest rewizja nadzwyczajna, o której wniesienie minister Kozłowski może zaapelować np. do ministra sprawiedliwości.

    PO DRUGIEJ STRONIE TAMY
    W krakowskim klubie "Rotunda" Maciek Antecki siłami Sekcji Ekologicznej NZS i przy współdziałaniu WiP-u zorganizował wystawę fotograficzną "Po drugiej stronie tamy".

    Zaprezentowano kilkanaście ciekawych fotografii i rysunków autorstwa m.in. Kaja Hurko-Romeyko i Piotra Wojnarowskiego, ukazujących przebrażenia jakim ulega dolina Dunajca w związku z budową zapory w Czorsztynie.

    Na wernisażu zorganizowanym 17 lutego, według krakowskiej prasy, zjawiło się "doborowe grono ekologów".

    Wernisaż uświetnili swoją obecnością: prof. Andrzej Delorme z małżonką i dr Feliks StalonyDobrzański.

    Przybyło kilkunastu członków SE NZS i uczestników WiP-u oraz kilkoro zaprzyjaźnionych dziennikarzy.

    Uczestnikom wernisażu Staszek Zubek zaprezentował zebrane do tej pory przez wielu ludzi z całej Polski - 42.680 podpisów pod petycją w sprawie zaprzestania budowy zapory. Obyło się na szczęście bez zwyczajowych przy takich okazjach przemówień itp. rzeczy.

    Niestety, ze względów finansowych musiało się również obyć bez lampki szampana.
    3 x Piotr Ulatowski
    WiP - Kraków

    Sekcja Ekologiczna KKK NZS dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do dojścia do skutku wystawy "Po drugiej stronie tamy", a szczególnie Aśce Zaczek, Piotrowi Wojnarowskiemu i Kajowi RomeyceHurce za zdjęcia, Staszkowi Zubkowi za plakaty i klej.
    Maciej Antecki

    22.2.92 odbyło się zapowiedziane spotkanie mediacyjne pomidzy osobami z WiP-u i FA. Prowadził Jacek Bożek. Ustalono, że następne spotkanie odbędzie się.
    (ax)

    CZY MOŻLIWE JEST POROZUMIENIE Z UPR

    W środę 12.2. przebywał w Katowicach prezes Unii Polityki Realnej, Janusz Korwin-Mikke. Dzięki uprzejmości znajomych UPR-owców udało mi się z nim spotkać i porozmawiać m.in. na temat akcji czorsztyńskiej i niedawnego bulwersującego oświadczenia zarządu UPR atakującego min. Kozłowskiego i anarchistów. Czasu nie było dużo, tak że udało się jedynie skonfrontować poglądy w najważniejszych sprawach. Pierwsze, o co spytałem p. KorwinaMikke, to dlaczego uważa on prośbę ministra o darowanie kar (wymierzonych zresztą przez kolegium ds. wykroczeń) za ingerencję administracji w sądownictwo - na tej samej zasadzie, na jakiej komunistyczny reżim uznawał np. każdą wypowiedź Reagana nt. naszego kraju za "ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski"? Wg lidera UPR jednak nawet taka "sugerująca" decyzję prośba ministra jako ministra (a nie jako osoby prywatnej) jest ingerowaniem w niezawisłość sądu, gdyż "prezes sądu może się obawiać, że jeśli rozstrzygnięcie będzie nie po myśli ministra, wybudują mu pod oknem np. oczyszczalnię ścieków". Co do kolegiów ds. wykroczeń, nie są one z punktu widzenia p. Korwina-Mikke organami sądowniczymi lecz administracyjnymi i "dopóki sprawa jest na szczeblu kolegium, rząd może w to ingerować" - nie uzyskałem jednak jasnej odpowiedzi, czy akceptuje on bądź potępia samą instytucję tych kolegiów.

    Jak się okazuje, najpoważniejszą różnicą pomiędzy UPR a FA i innymi organizacjami związanymi z kampanią "Tama tamie" jest to, że p. Korwin-Mikke i jego partia są przeciwko metodom protestu polegającym na blokadach, "kładzeniu się pod kołami" itp. - tego typu akcje są z ich punktu widzenia nielegalne i karalne. Wynika to jak sądzę, z faktu, że UPR to przede wszystkim legaliści uważający, że nawet jeśli obowiązujące prawo jest złe i represyjne - należy go przestrzegać, co najwyżej dążąc do jego zmiany środkami legalnymi. (Choć nie wiadomo tak do końca jak jest z tym legalizmem Korwina - gdy wspomniałem mu o akcji odmowy płacenia przymusowych składek na ZUS, prowadzonej przez niektóre osoby z FA, odniósł się do tego z sympatią i przyznał, że w pewnych sytuacjach obywatele mają prawo do tego rodzaju nieposłuszeństwa...) Tego też i tylko tego dotyczył ponoć fragment oświadczenia zarządu UPR ostrzegający premiera przed "dalszymi ustępstwami wobec anarchistów".

    Co do samych postulatów kampanii "Tama tamie" UPR nie zajęła jak dotąd oficjalnego stanowiska (nie jest więc ani, za ani przeciw). Co do anarchistów p. Korwin oświadczył (co pewnie będzie dużym zaskoczeniem dla wielu osób z FA), że w dużej mierze anarchistów popiera (wyjąwszy - jak podkreślił - socjalistów, którzy określają się tym terminem; ale nie ma np. nic przeciwko ludziom, którzy dobrowolnie chcą żyć w komunach - pod warunkiem, że nie zmuszają do tego innych). Potępił zdecydowanie np. przymusową służbę wojskową ("jak tylko zdobdziemy wystarczające poparcie, zostanie ona natychmiast zlikwidowana") czy przymusowe ubezpieczenia społeczne - a więc to, przeciwko czemu oficjalnie występuje FA. O "Gazecie An Archw", której 3 numer mu dałem powiedział, że "jest to całkiem poważne pismo"...

    Jakie można wyciągnąć z tego wnioski? Wydaje mi się, że jeśli chodzi o Czorsztyn - nie ma póki co szans na porozumienie z UPR-em w sprawie blokad, natomiast warto byłoby zapoznać p. Korwina i jego ludzi z faktografią dotyczącą budowy zapory i naszymi argumentami - szczególnie ekonomicznymi i co do legalności budowy. W innych sprawach, które może mniej interesują czytelników ZB, ale są ważne dla mnie i myślę, że również dla innych osób mających "wolnościowe" (nie mylić z "postępowymi", "rewolucyjnymi", "radykalnymi" itd.) poglądy (jak przymusowa służba wojskowa, przymusowe ubezpieczenia, podatki, wolność słowa, sądzę, że i mimo wszystko kolegia ds. wykroczeń) uważam, że współpraca (kontakty z posłami, informacje i artykuły do pisma Korwina "Najwyższy Czas!"), a co najmniej "zawieszenie broni" z UPR jest możliwe i pożądane.

    Jacek Sierpinski
    Ruch An Arche,
    Biuro Informacyjne FA

    J. K-M jest także przeciwnikiem jeżdżenia w pasach i otwarcie przyznaje, że pasów nie zapina - bez żenady łamie prawo drogowe. Czyżby wyznawał zasadę "co wolno wojewodzie..."
    (pr)

    ALTERNATYWNA PEDAGOGIKA

    Przyglądając się dziejom państw, zastanówmy się na czym polegają podobieństwa i różnice. Rozwój państw jest bardzo nierównomierny. Jedne są bogate, a drugie - uboższe - próbują dorównać tym pierwszym. Obserwując bogatsze pastwa możemy zauważyć dokąd prowadzi ten szalony rozwój techniki.

    To, co dla innych państw jest już poważnym problemem, np. choroby spowodowane oglądaniem TV, grami komputerowymi, dla nas jest najbliższą przyszłością. Oczywiście możemy próbować tego uniknąć, ale nie jest to bynajmniej łatwe. Gdy zalewa nas mnóstwo atrakcyjnych produktów czujemy się bezsilni wobec tego wszystkiego, jesteśmy otępiali i nie potrafimy z tym walczyć. Z poczucia rozgoryczenia rodzi się tak powszechna postawa sceptycyzmu wobec wszystkich wartości duchowych. Poszukiwaniu nowych wartości towarzyszy ciągłe uczucie bezsilności. Jednak, mimo to, ta trudna sytuacja globu ziemskiego zmusza nas do ciągłego szukania nowych sposobów naprawy.

    Początkiem tych wszystkich zmian jest człowiek. A szczególnie dzieci i młodzież, którzy już za kilka lat odziedziczą nasze problemy. Jeśli my nie możemy sobie z nimi poradzić, cała nadzieja w nich. Według mnie muszą to być ludzie pełni ideałów, otwarci na innych, harmonijni, aktywni, twórczy, a zarazem pełni siły, aby walczyć o ten lepszy świat.

    Niestety, nasza pedagogika nie potrafi wychowywać takich ludzi. Zbyt dużo w niej miejsca na wiedzę i manipulowanie dziećmi, a zbyt mało na zrozumienie i pokochanie ich. Nie chcę tutaj krzywdzić nauczycieli, ponieważ przyczyna tkwi w błędnych założeniach i organizacji naszego szkolnictwa. Wiele osób dostrzega te niedomagania i dlatego mieliśmy tyle zmian programów, podręczników itp. Te zmiany nie przyniosły jednak oczekiwanych skutków. Wydaje mi się, że jedyną drogą jest zbudowanie nowej, alternatywnej pedagogiki. Podstawy takiej odnowionej pedagogiki dał Rudolf Steiner:

    "Wiedza duchowa nie oznacza samego tylko przyswojenia wiadomości, wiedza duchowa oznacza wychowanie w najwyższym wymiarze, oznacza wychowanie naszej własnej duszy".

    Dla prawdziwie nowej pedagogiki: "Potrzeba duchowego przewrotu na miarę kopernikańskiego".

    I takiego właśnie przewrotu dokonano w wolnych szkołach waldorfskich, medycynie, nauce o żywieniu, biodynamicznej uprawie ziemi.

    Większość z nas ma kontakt z dziećmi. Dla jednych jest ważne wychowywanie własnych dzieci, innych interesuje praca z dziećmi w szkole lub przedszkolu. Dlatego chciałabym w stałym cyklu przedstawić podstawowe założenia pedagogiki waldorfskiej, jej podejście do dziecka i pracy z nim.

    Pedagogika steinerowska w teorii swej opiera się na antropozoficznej wiedzy o człowieku, w praktyce natomiast stanowi "sztukę wychowania". Pedagogika jako wiedza i sztuka ma, zdaniem Steinera, pełnić rolę służebną wobec procesu wychowania. Antropozoficzna sztuka pedagogiczna jest przede wszystkim metodologią i dydaktyką, tzn. podkreśla sposób nauczania. Sama jednak nastawiona jest na realizację ideału wychowania pełnego człowieka: w aspekcie duchowym, psychicznym i fizycznym; toteż przedmioty w szkołach waldorfskich dzielą się na: rozwijające myślenie - jak matematyka, fizyka, chemia i biologia czy historia i języki ( z reguły trzy i to już od siódmego roku życia), rozwijające uczucia - przedmioty artystyczne (rzeźba, malarstwo, literatura piękna, muzyka (każda szkoła waldorfska ma orkiestrę symfoniczną) czy eurytmia, oraz rozwijające wolę (przedmioty praktyczne). Ich cele Steiner wyraził następująco: w myśleniu rozwijać jasność, w uczuciach - głębię.

    Steiner wyróżnia trzy fazy wychowania dziecka i młodego człowieka: fazę naśladownictwa (do siódmego roku życia), w której dziecko jako "jeden wielki organ zmysłowy", pozbawiony filtrów, wchłania świat całym sobą (co nakłada na rodziców szczególną odpowiedzialność), fazę podziwu (autorytetu), między siódmym a czternastym rokiem życia, w której nie chodzi o autorytet "bicia pięścią w stół", lecz o podziw ucznia dla nauczyciela jako człowieka mądrego, pięknego i dobrego, i wynikająca zeń gotowość do posłuchu; fazę wolności ("wychowania do wolności") między czternastym a dwudziestym pierwszym rokiem życia, w której zinternalizowany zewnętrzny autorytet nauczyciela - zgodnie z zasadą imprintingu - staje się stopniowo modelem dla wolności, pojęty jako autorytet wewnętrzny, czyli samookreślenie siebie ("ja" rozwijające się od "moralności praw do moralności intuicji"). W fazach tych wychowankowie odbierają świat - odpowiednio jako dobry, piękny, prawdziwy.

    Pedagogika indywidualna - dominująca w systemie steinerowskim - jest podstawą pedagogiki społecznej: przez wychowanie jednostki dąży się do przekształcenia społeczeństwa; na takiej ewolucyjnej, a nie rewolucyjnej zasadzie opiera się Steiner w swej nauce społecznej. Tak pojęta pedagogika ma trzy aspekty: wychowania estetycznego, wychowania ogólnego i zawodowego oraz wychowania religijno moralnego.

    Estetyczne wychowanie człowieka, pojęte jako harmonizacja, jest lekiem na tę chorobę. Harmonizację tę realizuje się w wychowaniu do wolności, piękna i miłości. Nawiązując do ideału Schillera, Steiner postuluje realizację w człowieku i między ludźmi stanu estetycznego jako pośredniego stanu świadomości, łagodzącego sprzeczność między koniecznością rozsądku a koniecznością natury.

    Celem pedagogiki steinerowskiej jest wychowanie pełnego człowieka. Dlatego wychowanie jest w niej nadporządkowane kształceniu, które zresztą nie ma być jednostronnym uzyskiwaniem wiedzy ani nie ma zmierzać do celów utylitarnych. Dlatego też w pedagogice steinerowskiej mamy do czynienia z dominacją zasady kształcenia ogólnego nad specjalizacją. Wykształcenie ogólne poprzedza chronologicznie wyksztacenie zawodowe. Ideałem jest tu synteza idealizmu i realizmu - humanizmu i przyrodoznawstwa wraz z techniką. Dlatego obok przedmiotów realizujących człowieka w sferze intelektualnej i w sferze emocjonalnej (o czym już mówiliśmy) szeroko rozbudowane są przedmioty kształcące wolę i praktyczne działanie człowieka, takie jak nauka ogrodnictwa (w formie biologiczno - dynamicznej), miernictwa, introligatorstwa, krawiectwa, tkactwa czy stenografii. Mamy tu więc do czynienia ze "specjalizacją wszechstronną", z "neohumanizmem", który wychodzi nie od niezmiennej natury, lecz od konkretnego człowieka.

    W wychowaniu religijno-moral- nym pedagogika steinerowska dąży do ukształcenia w wychowaniu ogólnej pobożności - czci - wobec mądrości, piękna i dobra w świecie i w ludziach, jak również do wyrobienia w nim postawy moralnej. (Jest to nawiązanie do zasad wyłożonych w Goethego "Wilhelmie Meistrze": "Czci wobec tego, co nad nami, co nam równe i co poniżej nas", tj. wobec Bóstwa, Człowieka i Natury).

    Problem wychowania jako całości jest problemem osobowości i postawy nauczyciela. Steiner występował radykalnie przeciwko biurokracji i drylowi w pedagogice. Świętą zasadą jego pedagogiki stała się zasada wolności nauczyciela (w szkołach walfdorskich nie ma dyrektorów - zarządzają nimi kolegia nauczycielskie).

    Zarazem jednak wymagał od nauczyciela zdolności "artystycznych" (wychowanie jako sztuka) i wysokiego ethosu zawodowego. Jego zadaniem jest harmonijne łączenie samowychowania i wychowania - dążenie do pełnego człowieczeństwa. W realizacji tego zadania musi zatem łączyć w sobie funkcje kapłana i artysty, ogrodnika i lekarza. Albowiem tylko w rękach takich pedagogów ludzkość będzie mogła złożyć swą przyszłość.

    Na pytanie: Jakiego człowieka wychowują szkoły steinerowskie? dała odpowiedź ankieta, jaką Ministerstwo Szkolnictwa Nadrenii-West- falii przeprowadziło wśród ponad tysiąca absolwentów tych szkół. Okazało się, że ich wychowankowie opuszczają je nie tylko obdarzeni silną motywacją do "permanentnego samokształcenia" (ponad 40% spośrod nich miało ukończone dwa fakultety), wszechstronnością zainteresowań, ale także wszechstronnymi uzdolnieniami (jeden z ankietowanych wyraził to stwierdzeniem: "wiem, że potrafię wszystko zrobić"). W podsumowaniu tej ankiety stwierdzono, że szkoły steinerowskie wychowują człowieka, którego można określić mianem "prospołecznego indywidualisty" - czyli człowieka optymalnie pełnego.

    Joanna Lewandowska
    na podstawie "Wychowanie bez lęku"
    Jerzego Prokopiuka ("Pedagogika Rudolfa Steinera")
    Osoby zainteresowane problemami pedagogiki steinerowskiej mogą pisać na adres:
    Joanna Lewandowska
    Tokarskiego 1/705
    Kraków

    WEGETARIANIZM : ZAGROŻENIE CZY SZANSA

    Powszechnie propaganda wegetarianizmu odbierana jest jako zagrożenie: a to dla przyzwyczajeń kulinarnych, a to dla producentów, a to dla schematów myślowych, a nawet dla Zielonych Idei - bo zamiast łączyć, czasem niestety dzieli.

    Jest to podobne zagrożenie jakim było np. skonstruowanie krosien mechanicznych w Anglii w w.XIX (chyba), czy wprowadzenie komputeryzacji w w.XX. ZAWSZE wprowadzenie czegoś nowego wiąże się nieuchronnie z pewnymi kosztami. ZAWSZE jednak także - wprowadzenie czegoś lepszego przynosi wkrótce zyski (wymierne i niewymierne) znacznie przewyższające poniesione koszty.

    Wszystkim oponentom wegetarianizmu sugerowałbym większe zwrócenie uwagi na NOWE WARTOŚCI jakie niesie z sobą, niż na rzekome zagrożenia.

    Mamy fin de sircle (Zbliża się koniec XXw.) - już obserwujemy wyraźne przemiany w świadomości społeczeństw (rodzenie się świadomości ekologicznej). Czy naprawdę wizja świata ekologiczno- wegetariańskiego kogokolwiek może przerażać?

    Krzysztof Żółkiewski

    PANIE MINISTRZE, ODWAGI

    Po utworzeniu obecnego nowego rządu RP, prasa przedstawiała skrócone dossier poszczególnych ministrów. Z racji moich zainteresowań zwróciłam szczególną uwagę na osobę nowego ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Ten dział gospodarki narodowej i życia społecznego nie miał poprzednio specjalnego szczęścia.

    Przez lata historii PRL ochrona środowiska traktowana była marginalnie, a ludzi zajmujących się tymi zagadnieniami uważano za hobbystów. A właśnie owi "hobbyści" długo i uparcie domagali się prawnych oraz instytucjonalnych gwarancji w gospodarowaniu światem materii, która decyduje o jakości życia człowieka. W myśl lansowanej przez ekologów tezy, iż kondycja naturalnego środowiska jest determinantem jakości życia i rozwoju społeczeństw. Oni to właśnie, polscy ekolodzy doprowadzili do przekształcenia drugoplanowego Urzędu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w samodzielny resort. Powstawał więc państwowy, instytucjonalny i odpowiedzialny gospodarz. Jego zadaniem było i jest nie tylko chronienie wartości środowiska, ale też jego kształtowanie zgodnie z wymogami współczesności.

    Również polscy ekolodzy spowodowali powstanie przed dwunastu laty pierwszej kompleksowej ustawy o ochronie środowiska. Mówiono wówczas o niej, że jest najnowocześ- niejsza w Europie. I właśnie wśród owych niespokojnych i niepokornych ekologów działał uparcie, konsekwentnie Stefan Kozłowski. Dzisiejszy nowy minister ochrony środowiska i zasobów naturalnych.

    Ruch ekologiczny nabrał w Polsce szczególnego rozpędu pod koniec lat 70-tych. Pamiętam konferencję dziennikarzy-ekologów w Warszawie w r. 1980, na której Stefan Kozłowski, pracownik Instytutu Geologicznego, uświadomił nam między innymi, jaka rabunkowa gospodarka zasobami naturalnymi prowadzona jest w Polsce. Kiedy to na jednym złożu siedzi kilku czy kilkudziesięciu eksploatatorów i każdy wydobywa to co jest mu potrzebne, niszcząc inne znajdujące się w złożu cenne minerały. Niszcząc je nieodwracalnie. Kiedy indziej znowu na spotkaniu w Lidze Ochrony Przyrody, przypominam sobie, jak profesor Stefan Kozłowski przedstawiał szczegółowo opracowany Wielkoprzestrzenny System Obszarów Chronionych: "jako że w Polsce krajobraz przyrodniczy jest wartością niedocenianą, co gorzej niszczoną, należy doprowadzić - dowodził profesor Kozłowski - by system ten objął 1/4 powierzchni kraju. Jest to niezbędne dla zachowania równowagi w środowisku przyrodniczym."

    Nieobce są Profesorowi techniczne, prawne i finansowe aspekty ochrony środowiska. Jeżdżąc wiele po kraju i świecie wie doskonale, jakie przedsięwzięcia na dziś można w Polsce podejmować, a jakie trzeba podjąć w przyszłości. Na myśl mi przychodzi zdanie wypowiedziane przez jedną z dziennikarek Przegldu Technicznego w jakiś czas po powołaniu pierwszego wówczas na to stanowisko ministra ochrony środowiska. Cytuję z pamięci, ale dosłownie: "...marzył mi się szef resortu chroniącego środowisko w bokserskich rękawicach, a widzę pana w delikatnych białych rękawiczkach". Dziś po latach mamy piątego z kolei ministra tego resortu. Życzę mu uporu, wytrwałości i chyba jednak zakładania owych rękawic bokserskich dla ochrony naturalnego środowiska.

    Alicja Wierzbicka
    Polskie Radio Wrocław

    WIP ZAPRASZA

    18.1.92 w krakowskim WiP-ie powstała inicjatywa stałych, otwartych spotkań, których celem było by wspólne wypracowywanie koncepcji działań proekologicznych i pokojowych, wymiana informacji, i oczywiście integracja środowiska.

    Ustaliliśmy, że spotkania będą się odbywać w ostatnią sobotę każdego miesiąca, w miarę możliwości w różnych miastach.

    Gospodarzem pierwszego spotkania był rzeszowski WiP/FA. Następne ma się odbyć w Krakowie (w lokalu WiP-u przy ul. Kołłątaja 10/2), wyjątkowo (ze względu na koncert w Rzeszowie) w pierwszą sobotę kwietnia tj. 4.4.92 o godz. 15.

    Będzie ono poświęcone głównie problemom "tamy", a to w związku z trzecią rocznicą rozpoczęcia akcji.

    Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy.

    Piotr Ulatowski
    WiP-Kraków

    OBDŻEKTORZY Z KRAKOWA I OKOLIC!

    Od sześciu tygodni funkcjonuje "wojskowy" punkt informacyjny Ruchu "Wolność i Pokój". Mieliśmy w nim ok. trzystu gości, którzy pytali nas nie tylko o sprawy związane ze służbą zastępczą, ale o wszystko, co jest związane z wojskiem ("Jak uzyskać B-12 będąc w armii", "Jak się załatwia status jedynego żywiciela w trakcie odbywania zastępczej" etc.).

    Zmusza to nas do stałego podnoszenia kwalifikacji. W tej chwili jesteśmy w stanie doradzać prawie wszystkim typom "odroczeniowców". Oprócz klientów, którzy chcą odrabiać armię w policji - tych wywalamy na pysk.

    Oczywiście głównie staramy się pomagać objectorom, facetom, którzy od początku wiedzą czego chcą, a raczej co ich zupełnie nie interesuje - ani później, ani wcześniej. Proponujemy im udział w naszym programie pilotażowym. Postanowiliśmy zgromadzić i usystematyzować maksymalną ilość możliwie pełnych informacji na temat praktyki przyznawania służby zastępczej, a poza tym wyrobić sobie taktykę postępowania w poszczególnych przypadkach wymagających interwencji.

    Osoby objęte pilotażem mają założoną "historię choroby", są zainteresowane dostarczaniem nam informacji o wszystkich kontaktach z administracją, a jednocześnie mają poczucie choćby niepełnego bezpieczeństwa. Dla wielu z nich ważny jest fakt, że mogą do podania o skierowanie do służby zastępczej dołączyć potwierdzenie objęcia programem pilotażowym, co stawia ich w nieco innej sytuacji psychologicznej wobec urzędników.

    W tej chwili mamy objętych tym programem ok. 20 osób.

    Na razie trudno mówić o sukcesach, choć udało nam się "wyciągnąć" dwóch objectorów, którym w WKU wcisnęli bilet, czego teoretycznie nie da się już odkręcić.

    Korzystając z uprzejmości ZB chciałbym co miesiąc wrzucać na ich łamy uwagi, które będą mi się nasuwały w trakcie dyżurów obdżektorskich, które odbywają się w lokalu RUCHU "WOLNOŚĆ I POKÓJ":

    KRAKÓW, UL. KOŁŁĄTAJA 10/2
    w poniedziałki, środy i piątki
    w godzinach 17-18
    Adam Borysławski
    WiP-Kraków

    Z ZAPOROŻA

    Kolejna wspólna akcja anarchistów i ekologów zakończyła się porażką władz. Tym razem zwrócono uwagę na olbrzymie centrum metalurgiczne w Zaporożu, zatruwające okolicę substancjami rakotwórczymi. Podobnie jak w przeszłości, akcja zaczęła się od zorganizowania pola namiotowego - "obozu protestu".

    Międzyrepublikański ekologiczny obóz protestu w Zaporożu rozpoczął działalność 1.7.91. Uczestniczyli w nim członkowie organizacji "Chranitieli Radugi" ligi partii zielonych, zjednoczenia ruchów anarchistycznych i wielu innych anarchistycznych organizacji z b. ZSRR.

    Trzy tygodnie przynoszącej małe rezultaty pokojowej działalności zmusiły uczestników akcji do podjęcia bardziej radykalnych kroków. 19.7. ośmiu ludzi rozpoczęło okupację dwóch stumetrowych kominów zaporoskiego zakładu koksochemicznego. Po zabarykadowaniu się na platformach obserwacyjnych wysunęli oni cztery żądania, dotyczące zmniejszenia emisji zanieczyszczeń. W mieście zawrzało. W zakładach pracy organizowano zebrania i wiece dla podtrzymania na duchu protestujących. Słano listy i telegramy do władz republiki. Zbierano środki na pomoc dla pikietujących. Obóz protestu nie schodził z pierwszych stron wszystkich miejskich i obwodowych gazet. Serię artykułów wydrukowano także w prasie republikańskiej i centralnej, w telewizji pokazano kilka reportaży.

    22.7. setki mieszkańców uczestniczyły w pikiecie przed budynkiem Rady Miejskiej w Zaporożu. Pod naciskiem społeczeństwa została założona komisja rozjemcza, w której skład weszło trzech przedstawicieli protestujących.

    24.7. ok. stu ludzi wtargnęło do budynku Rady Miejskiej aby przekonać władze o konieczności pójścia na kompromis. Ekspertyza ujawniła bowiem wielokrotnie wyższe od dopuszczalnych stężenia substancji szkodliwych, emitowanych przez zakład. W efekcie tych działań dyrektorowi polecono wstrzymanie pracy wydziału przetwórstwa smoły węglowej z dniem 4.8.

    1.8. kominy zostały opuszczone przez pikietujących. Zajęto się przygotowaniami do forum ekologicznego. Jednakże administracja zakładu nie wypełniła postanowienia - wydział pracował dalej. W związku z tym na wielotysięcznym wiecu znów zadźwięczało wezwanie do walki.

    6.8. o ósmej rano około 40 ludzi zdobyło centrum administracyjne zakładu i utrzymywało je przez prawie pięć godzin. Z okna wywieszono czarną anarchistyczną flagę. Pracownicy administracji próbowali oswobodzić budynek używając siły, ale uczestnicy blokady, nie bacząc na otrzymywane razy, nie poddawali się. Wtedy do akcji wmieszała się milicja - aresztowała 22 osoby. Wśrod zatrzymanych nie było jednak pracowników zakładu. Ci uczestnicy pikiety, którzy pozostali na wolności, rozpoczęli głodówkę, zorganizowawszy jeszcze jedno pole namiotowe, tym razem wokół obwodowego komitetu KPZR, w centrum miasta. Większość aresztowanych odmówiła składania zeznań i także zaczęła głodować. Późnym wieczorem tego samego dnia zostali oni zwolnieni.

    Z inicjatywy obozu protestujcych w mieście zaczął się zawiązywać społeczny komitet ekologiczny "czistyj wozduch", do którego w ciągu tygodnia wstąpiło 75 osób.

    8.8. w zakładzie koksochemicznym odbył się kontrwiec, na którym przyjęto rezolucję nawołującą do rozbicia obozu protestu. Według informacji, które otrzymali "Chranitieli Radugi" ponad połowa robotników nie poparła tej rezolucji, a 30% otwarcie sympatyzowało z protestującymi.

    Głodówka trwała. Wreszcie prokuratura obwodowa postanowiła umorzyć postępowanie kryminalne w sprawie zajęcia gmachu administracyjnego zakładu. 13.8. rozpoczęto prace przy zatrzymaniu wydziału przetwórstwa smoły węglowej. Wieczorem tego właśnie dnia odbył się wiec, na którym podsumowano rezultaty sześciotygodniowej walki obozu protestu.

    na podstawie "Trietij Put'"
    oprac. Wojciech Rejdych

    ZAPOWIEDZI IMPREZ EKOLOGICZNYCH



    KONCERT ATMANA
    20.3. godz. 18.00, Tarnów, Pałac Młodzieży - koncert i spotkanie w artystycznej kawiarni, konferencja prasowa, kasety, prezentacja filmów wideo o grupie Atman zrealizowanych w Ośrodku Kultury Ekologicznej i Festiwalu Teatru Ulicznego w Jeleniej Górze w lipcu'91. Także slajdy Renaty "Miki" Paszkowskiej-Płatek i Sławek Gołaszewski - live!
    Kontakt:
    Tarnow, tel. 211541

    VI TARGI OGRODNICZE WIOSNA '92
    20-22.3.92, Katowice. Mają być poruszone tematy ekologiczne.
    Osrodek Postepu Technicznego
    Bytkowska 1b
    40-955 Katowice
    tel. 1541-275, 596-061 w. 194
    tlx: 0312458 opt pl
    fax: 588-919

    WIOSENNE SEMINARIUM ZIRAAT-U
    Termin: w okolicach równonocy wiosennej (20-22.3.92), miejsce do ustalenia.
    Informacje:
    Rysiek Matuszewski
    Osiedlowa 31
    87-107 Torun 9
    tel. 361831 (Wloclawek)

    SPOTKANIE STUDENCKIEJ SIECI EKOLOGICZNEJ 21-22.3.92, Poznań.
    W programie: wykłady "ogólnokształcące nt. przyrodnicze, prezentacja ekologicznych gier edukacyjnych, zadyma z okazji Pierwszego Dnia Wiosny, dyskusja nt. bieżącej działalności Sieci, prezentacje. Organizatorzy (Studenckie Koła Ekologiczne z Poznania) pokrywają koszty pobytu w Poznaniu (konieczne śpiwory). Potwierdzenia (data i godzina przyjazdu i wyjazdu, liczba osób, propozycje do programu) do 15.3. przyjmuje
    Andrzej Kepel
    Michalowska 23/9
    60-645 Poznan
    tel. 220704

    ZJAZS PÓŁNOCNOPODLASKIEGO TOWARZYSTWA OCHRONY PTAKÓW
    28-29.3.92, Białowieża.
    Zgłoszenia na adres:
    Przemyslaw Bielicki
    Stoleczna 25/40
    15-879 Bialystok

    OGÓLNOPOLSKI KONKURS FOTOGRAFICZNY FOTO-EKO '92
    Termin nadsyłania prac 30.4.92.
    Przedmiotem konkursu są fotografie o tematyce ekologicznej i przyrodniczej. W konkursie mogą brać udział zarówno zdjęcia czarnobiałe jak i kolorowe. Technika wykonania zdjęć - dowolna. Minimalny format odbitek 13/18 cm. Każdy uczestnik może przysłać dowolną ilość prac. Prace prosimy zapakować w sztywne koperty. Na odwrocie każdej fotografii należy napisać: imię i nazwisko oraz dokładny adres autora, ewentualnie tytuł zdjęcia (mile widziane będą dodatkowe informacje na temat przedstawionego obiektu). Jeżeli autor jest studentem prosimy zaznaczyć nazwę uczelni i wydział. Do zdjęć należy dołączyć zaadresowaną do siebie kopertę ze znaczkiem.
    Nagrody:
    - aparaty fotograficzne różnych typów;
    - filmy kolorowe;
    - wiele atrakcyjnych albumów.
    Każde zdjęcie oceniane będzie osobno, chyba że autor zaznaczy, iż seria zdjęć stanowi jedną całość. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do nieodpłatnej ekspozycji oraz druku nadesłanych zdjęć z zaznaczeniem nazwiska autora. Nadesłane prace nie podlegają zwrotowi.
    Organizatorami są: Studencki Klub Ekologiczny przy NZS UAM oraz Sekcja Ekologiczna Koła Naukowego Przyrodników UAM. Zdjęcia należy nadsyłać na adres:
    Albin Pawlowski
    os. Tysiaclecia 28/10
    61-255 Poznan

    KONFERENCJA ZESPOŁU KOORDYNACYJNEGO POLSKIEJ SIECI ZDROWYCH MIAST
    29-30.5.92, Łódź.
    dr Hanna Wieczorek
    Wydzial Zdrowia UML
    tel. 0-42/360557

    UPON THE NOTION OF URBAN ECOLOGY
    Maj'92, Poznań.
    Dyskusja nad pojęciem "Ekologia urbanistyczna", organizuje Klub Ekologii Krajobrazu.
    Informacje:
    Prof. dr hab. T. Bartkowski
    Instytut Geografii Fizycznej
    Fredry 10
    61-701 Poznan
    tel. 520-694

    SPOTKANIE POROZUMIENIA NA RZECZ ENERGETYKI ALTERNATYWNEJ
    Ostatnia dekada maja.
    Informacje:
    Tomek Żakowicz
    Nowolipki 28a/34
    01-019 Warszawa

    I MIĘDZYNARODOWY SALON FOTOGRAFII EKOLOGICZNEJ "GREEN PHOTO '92"
    Termin nadsyłania prac: 26.5.92.
    Informacje:
    Green Photo'92
    Fundacja im. sw. Franciszka z Asyżu
    Królewska 57
    31-081 Krakow

    III OGÓLNOPOLSKI FESTIWAL PIOSENKI EKOLOGICZNEJ
    29-30.5.92, Sanok.
    Informacje:
    Zarzad Miejski LOP
    II LO
    Mickieiwcza 9
    38-500 Sanok
    tel. 307-84

    SPOTKANIE CZŁONKÓW EARTHSTEWARDS EUROPE.
    11-14.6.92, Holandia.
    Kontakt:
    Myrke Stalman, Reidkampen 13
    9801 JM Zuidhorn,
    Holandia

    "INSTRUMENTALNE UWARUNKOWANIA OCHRONY ŚRODOWISKA" III ZJAZD EUROPEJSKIEGO STOWARZYSZENIA EKONOMISTÓW OCHRONY ŚRODOWISKA I ZASOBÓW NATURALNYCH
    16-19.6.92, Kraków.
    Informacje:
    Europejskie Stowarzyszenie
    Ekonomistow Srodowiska i Zasobow
    Naturalnych
    Rakowicka 27/155
    31-510 Krakow
    tel. 210099 w. 354, 322
    tlx 0325414 aek pl
    fax 0-12/212182, 210536

    LETNIA SZKOŁA STAWANIA SIĘ
    SEE Nerwik "Pracownia na rzecz Wszystkich Istot" organizuje dwutygodniowe warsztaty poświęcone: wodzie, lasowi, ptakom i ekofilozofii.
    Zajęcia te przeznaczone są dla uczniów szkół średnich, głównie tych o profilu ekologicznym.
    Terminy turnusów: 1-14.7.92 i 16-29.7.92.
    Informacje:
    Stacja Edukacji Ekologicznej
    Artyma Maliszewska
    Nerwik, 11-022 Gilawy
    z dopiskiem "Szkoła"

    5 FRANCISZKAŃSKIE SPOTKANIA MŁODYCH
    29.7.-2.8.92, Kalwaria Pacławska k.Przemyśla.
    Informacje:
    "Bratni Zew"
    kl. oo. Franciszkanow
    pl. Wszystkich Swietych 5
    31-004 Krakow
    tel. 225376 w. 265
    tel./fax: 227161

    ENERGIA SZTUKI - ŻARNOWIEC'92
    Gniewino, 20-30.8.92
    W programie:
    * Estrada koncertowa (m.in. Stanisław Sojka; Gdańska Scena Rockowa: Golden Life, Bielizna, No Limits);
    * Muzyka źródeł (przegląd muzyczny na terenie skansenu budownictwa miejscowego w Nadolu);
    * Miasteczko Reggae; miasteczko bluesa;
    * Prezentacje teatralne (m.in. Klinika Lalek, Opera Equestre Zingaro z Francji);
    * Warsztaty ekologiczne organizowane przez Human Potention z Kalifornii;
    * Plenerowe instalacje plastyczne; aranżacje przestrzeni wokół jeziora Żarnowieckiego;
    * Rozgłośnia Harcerska (program lokalny nadawany w trakcie trwania festiwalu);
    * Specjalne połączenie kolejowe z Gdańskiem dawną linią SKM;
    * Edycja singla kompaktowego z piosenką finałową Festiwalu, galanteria reklamowa: koszulki, afisze itp.
    Wszyscy wykonawcy Festiwalu oprócz prezentacji artystycznych na estradach i w przestrzeni wokół jeziora prowadzić będą warsztaty twórcze dla młodzieży biorącej udział w imprezie.
    Baza hotelowa i campingowa służyć będzie widzom, którzy wedle gustu i zasobności wynajmować będą pokoje i miejsca na polu namiotowym.
    Centrum Edukacji Teatralnej

    Swietojanska 47/48
    80-840 Gdansk
    tel. 313552
    konto: WBK III o/Gdansk 351809-9902

    INTETNATIONAL WORKING CONFERENCE FOR GLOBAL LEADERSHIP
    8-22.8. Quebec w Kanadzie.
    Organizatorem jest L'Academie
    de l'Energie, społeczna organizacja, której filozofia wywodzi się z
    nauk Indian Amerykańskich. Jej celem jest "stworzenie pozytywnych
    zmian w świadomości, które przyniosą światu równowagę, pokój, harmonię, lecznicze energie i tolerancję".
    Informacje:
    Ushi Becker-Schollnhammer
    Stolzenback 16, D-5253 Lindler
    Niemcy
    "Earthsteward Newsletter" Jan 92

    KURS PODYPLOMOWY : ZARZĄDZANIE OCHRONY ŚRODOWISKA (EUROPEAN POSTGRADUATE COURSE IN ENVIRONMENTAL MANAGEMENT - EPCEM)
    Wrzesień'92, Holandia, zgłoszenia do 1.3.92.
    Informacje:
    Prof. dr hab. M. Nawalany
    Instytut Ochrony Srodowiska PW
    Nowowiejska 20
    06-653 Warszawa

    FOLDER "REKU"

    Wraz z numerem rozsyłamy folder Regionalnego Centrum Ekologicznego (REC) z Budapesztu. Z własnego doświadczenia musimy jednak poddać w wątpliwość deklaracje "chętnego" finansowania działań ekologicznych przez REC. ZB kilkakrotnie spotkały się z odmową, za każdym razem z innej, wydumanej przyczyny.

    (pr)

    "ZWIERZĘTA I MY" PROSZĄ O POMOC

    Szanowne Koleżanki i Koledzy!

    Pozwalamy sobie zwracać się w tej formie do Was, gdyż łączy nas praca dla wspólnej idei.

    Założyliśmy fundację mającą na celu pomoc dla zwierząt i walkę o ich prawa. Jedną z form działania jest wydawanie czasopisma.

    W Polsce już w połowie ubiegłego wieku wydawano czasopisma o tematyce ochrony zwierząt. Nasza fundacja postanowiła wypełnić lukę w tym zakresie, która trwała niestety cały okres powojenny.

    "Zwierzęta i my" na razie z powodu szczupłych środków ukazują się jako kwartalnik. Jest to jednak dużym i trudnym do udźwignięcia wydatkiem. Dalsza egzystencja tego czasopisma jest zależna od zwrócenia się choć w części kosztów wydawniczych.

    Los tego pisma zależy tylko od WSPÓLNEGO WYSIŁKU OSÓB, KTÓRYM NIE JEST OBOJĘTNY LOS ZWIERZĄT!!!

    Apelujemy do wszystkich, ktrzy popierają naszą inicjatywę o pomoc.

    Prosimy o rozpropagowanie i zdobycie osób, które reflektują na stały abonament.

    Zależy nam również na nawiązaniu kontaktu z osobami, które mogą podjąć się kolportażu (35% zarabia sprzedający).

    Będziemy wdzięczni za nadsyłanie artykułów dotyczących naszej problematyki oraz listów na temat już poruszonych problemów. Postaramy się w miarę naszych możliwości umieszczać wszelkie wypowiedzi w obronie zwierząt.

    Czekamy na bratnią pomoc i serdecznie pozdrawiamy, życząc osiągnięć w ofiarnej pracy dla dobra przyrody i zwierząt.

    Alina Kasprowicz
    Poznań, 8.2.92
    "Zwierzęta i my"
    Dąbrowskiego 25/3
    60-840 Poznań
    tel. 462-85

    POSZUKUJEMY...

    ...materiałów (zdjęcia, plakaty, ulotki, rysunki itp.) pokazują- cych cierpienie zadawane zwierzętom przez człowieka do wystawy pt. "Wegetariański świat 2004", oraz informacje, zdjęcia i plakaty zwierząt będących na wymarciu i wymarłych. Będą one wykorzystane przy tworzeniu następnej wystawy.

    Serdecznie prosimy o pomoc! Wszelkie materiały należy wysyłać pod adres:

    Marta Walewska
    Kostromska 62a/24/16
    97-300 Piotrków Trybunalski

    NIEWIDZIANE W KSIĘGARNI

    * "I ty chronisz srodowisko", Gertruda Mauer, PKE Kraków '91, 12000 zł; "Nasze srodowisko" 10000 zł oraz inne wydawnictwa PKE do nabycia w okręgach PKE:
    - Wydział Architektury Politechniki Gdańskiej, Majakowskiego 11/12, 80958 Gdańsk, tel. 472948, 471248;
    - Krzywickiego 9, Warszawa;
    - al. Korfantego 2/219, 40-960 Katowice, tel. 586071 w. 294;
    - Dom Środowisk Twórczych, Zamkowa 6, 25-009 Kielce, tel. 454-53;
    - c/o mgr inż Józef Suszyński, os. XXX-lecia PRL 3b/34, 67-100 Nowa Sól, tel. 2448;
    - Mickiewicza 35, 60-837 Poznań, tel. 665061 w. 63;
    - Instytut Górnictwa Politechniki Wrocławskiej, Świerczewskiego 74, 50-950 Wrocław;
    - Rejtana 16a, 35-310 Rzeszów, oraz w Zarządzie Głównym, Garbarska 9, 31-131 Kraków, tel. 222111, 222274.

    * "Zaufac Ziemi" Maria Grodecka, 56 s. A5. Ta i inne książki (np.: "Zmierzch świadomości łowcy" i "Siewcy dobrego jutra" M.Grodecka, "Wielka księga makrobiotycznego odżywiania i stylu życia" M.Kushi; "Leksykon medycyny niekonwencjonalnej" Cendrowski; "Ulecz sam siebie" Wojtowicz; "Dieta życia" Błaszczyszyn; "Jak zdrowo żyć" J.Roik) w cenie hurtowej (także poj. egz.) wysyła Spółdzoelcza Agencja Reklamowa "Spar", Żurawia 47, Warszawa, tel. 298920.

    * "Wiemy co jemy?", 16 s. A5, 2 tys. zł. Ryszard Kukiełka, K.Wielkiego 9/24, 20-611 Lublin.

    * "Przepisy wegetarianskie", 24 s. A5. Fundacja "Źródła życia", 1 Maja 39, 05-807 Podkowa Leśna.

    * "Environmental and economic aspects of the industrial development in Poland" selected papers edited by Kazimierz Górka. Z serii "Ekonomia i środowisko": "Instrumenty ekonomiczne i prawne ochrony środowiska naturalnego w warunkach gospodarki rynkowej. Materiały konferencyjne pod red. Kazimierza Górki"; "Economic and legal instruments of environmental policy in the market economy" selected papers edited by Kazimierz Górka; "Projekt' 88. Uruchomic sily rynkowe dla ochrony naszego srodowiska". Europejskie Stowarzyszenie Ekonomistów Środowiska i Zasobów Naturalnych - Oddział Polski, Rakowicka 27/155, 31-510 Kraków

    * "Ekologia i zdrowie", Łódź '91, 24 s. A4. Fundacja "Ekologia i Zdrowie" oddział w Łodzi, Piotrkowska 45.

    * "Unikalne wartosci awifauny Wisly srodkowej i jej dorzecza oraz warunki ich zachowania", Wiesław Nowicki, Henryk Kot, 20 s. A5; "Vistula protection", 12 s. A5. Ruch na rzecz Utworzenia Wiślańskiego Parku Narodowego, c/o Adam Tarłowski, Pawia 40/9, 01-058 Warszawa.

    * "Kilka uwag o ideikach metafizyki spolecznej od strony pernamentnej rewolucji (na rzecz swietego spokoju)", Gdańsk, zima 91/92, 16 s. A5, 1500 zł (+ zaadresowana koperta ze znaczkiem); "Homek. Pismo z drogi" nr (4)7 16 s. A4, 3000 zł (+ j.w.). Jany Waluszko, Stare Domki 6/9, Gdańsk 1.

    * "Zagroxenia swiatowego srodowiska naturalnego. Konferencja Miedzyparlamentarna, Waszyngton 29.4.2.5.90", s. 72. Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie, SGGW.

    * "O idei humanizmu ekologicznego", Włodimierz Tyburski, Towarzystwo Wiedzy Powszechnej ZG, Warszawa 1990, 44 s. A5.

    * "Jak życ na obszarach klęski ekologicznej. Mini eko-wademekum" 48 s., 12 tys. zł. Fundacja Centrum Edukacji Ekologicznej Wsi, Lewakowskiego 14, 38-400 Krosno, tel. 21945, 21942, 217-20, konto: Bank Depozytowo-Kredytowy o/Krosno 333603-79-383-132.

    * "Serwis ochrony srodowiska. Biuletyn Agencji Informacji o Dewastacji Srodowiska", Warszawa luty '92, nr 20/92, 16 s. A5. Izabela Brodacka, Poznańska 21/20a, Warszawa, tel. 296635.

    * "Zwierzeta i my" nr 2, zima 1992, 4000 zł, 12 s. A4. Dąbrowskiego 25/3, 60-840 Poznań, tel. 462-85.

    * "Totalne swiry. Prawie niezalexny magazyn uczniowski" nr 2 styczeń '92, 20 s. A5. Mariusz Chilicki, Piłsudzkiego 18a/12, 19-300 Ełk.

    * "Lokomotywa bez nog. Pismo Federacji Anarchistycznej-Kielce" nr 7, jesień '91, 24 s. A5. Tomek Bednarski, Warszawska 47/35, 25-531 Kielce.

    * "Biuletyn Eko-Czad '91", Wągrowiec 8-11.8.91, 8 s. A5.

    * "Poszfakila" nr 3, 12 s. A4 (poezje, grafiki). Tomek M.Walak, I-go maja 62, 32-540 Trzebinia.

    * "Der Schwan. Pismo osobiste Jacka B." II '92, 24 s. A5. Jacek Budziński, Podwisłocze 2/92, 35-310 Rzeszów.

    SPROSTOWANIA

    Radek Kisielewski prosi o podanie, że informacja na ulotce WWI nt. konta jest nieaktualna!!! Pieniądze będą odsyłane. Wpłaty na kampanię antyfutrzarską można dokonywać na konto Społecznego Instytutu Ekologicznego: Panstwowy Bank Kredytowy III o/Warszawa 370015978194-132 z dopiskiem "Animals".

    Chochlik drukarski czy też wirus komputerowy sprawił, źe w ZB 31 kod adresowy krakowskiego lokalu WiP-u miał błędną cyferkę. Ponieważ część nadchodzących listów przychodzi z błędnym kodem, podajemy jeszcze raz adres prawidłowy:

    Ruch "Wolność i Pokój"
    ul. Kołłątaja 10/2
    31-502 Kraków
    P.S. Odpowiadamy tylko na listy z załączoną kopertą zwrotną ze znaczkiem.

    KOLPORTERZY ZB

    * Tomek Bednarski, Warszawska 47/35, 25-531 Kielce.

    * Radek Kisielewski, Zwierzyniecka 19a/4; 15-312 Białystok.

    Prowadzi kolportaż ZB oraz innej prasy ekologicznej, książek z zakresu wiedzy duchowej i parapsychologii, kaset z muzyką folkową i klasyczną, muzyką Indii (ragi). Katalog wysyła po otrzymaniu znaczka zwrotnego.