ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92
POSŁUCHAJMY JUNGKA
Miasto Salzburg leży w sercu Europy. Tutaj działa, prowadzi badania naukowe i
publikuje Robert Jungk, który wywarł znaczny wpływ na tych wszystkich, którzy
występują przeciwko przemocy i zniszczeniom środowiska naturalnego. W 1986r. Jungk
założył Międzynarodową Bibliotekę Problematyki Przyszłoś- ci.
Jungk: "Czynnik demograficzny ma w świecie coraz większe znaczenie, tzn. za 10-15
lat co najmniej 80% ogólnej liczby ludności będzie żyć w tzw. Trzecim Świecie. A
więc ogromne znaczenie będą miały zachodzące tam procesy. Mówimy o Saddamie
Hussainie, o przeróżnych juntach wojskowych, które działają przecież na wzorzec
zachodni, a nie dostrzegamy ruchów społecznych. Właśnie w tych ruchach społecznych
upatruję ratunek, albo przynajmniej częściowy ratunek."
Od Roberta Jungka pochodzi stwierdzenie, że uświadamianie oznacza przedstawianie w
czarnych barwach i dodawanie odwagi.
Jungk: "Do świadomości wielu ludzi można dotrzeć tylko wtedy, gdy się im
wyraźnie powie, dokąd to wszystko może doprowadzić. Trzeba więc wystawiać na wskroś
pesymistyczne prognozy, bo ludziom brakuje po prostu fantazji. Wydaje mi się, że za
mało się boimy. Mówi się stale, że nie można wzbudzać strachu. Ale strach trzeba
wzbudzać, bo w przeciwnym razie ludzie są obojętni na wszystko i zrezygnowani. Tylko
strach może nakłonić do działania. Ta niezdolność ludzkości do rozpoznania i oceny
zagrożenia leży w tym, że jedynie nieliczni nauczyli się logicznie przewidywać bieg
wypadków. W szkole uczymy się historii, czasem mówią nam to i owo z teraźniejszości,
ale nic z tego, dokąd to wszystko doprowadzi, jeżeli w odpowiednim momencie nie
wkroczymy. I na tym właśnie polega część mojej pracy. Staram się uświadomić
ludziom, dokąd to wszystko doprowadzi, jeśli pójdzie tak dalej. To nie znaczy wcale,
że najchętniej zostawiłbym wszystko swojemu biegowi i czekał, aż będzie tak źle,
że człowiek poczuje bezpośrednie zagrożenie i wtedy będzie już miał motywację,
żeby wkroczyć, zareagować, bronić się. Nie ma co nawet oczekiwać ratunku od jakichś
tam rządów, rozmaitych guru, czy partii politycznych, przeciwnie, trzeba działać z
własnej wiedzy, własnego doświadczenia i we własnym otoczeniu. To niesamowicie ważne,
żeby ludzie uwierzyli we własne możliwości. Wielu ludziom wydaje się, że są jeszcze
bardziej bezsilni i słabsi, niż jest to w rzeczywistości. I właśnie dlatego, że
każdy myśli, że nic nie może zrobić, nie robi nic i nic się nie dzieje. Dlatego ci
nieliczni, którzy nie są zrezygnowani, którzy wierzą we własne siły, są
doinformowani i starają się wyobrazić sobie nowe możliwości, to każdy taki mówi za
co najmniej 10 tysięcy innych, chociaż nie został przez nich wybrany ani mianowany. To
są ci, którzy wierzą, uświadomieni, aktywni. Na nich właśnie liczę. To tak jak z
Sodomą i Gomorą. Ciągle jest ta garstka, która się zastanawia, wątpi. Tym chciałbym
dodać odwagi. Mam nadzieję, że coraz więcej będzie takich, którzy przy tej
katastrofie nie stracą głowy ani odwagi, którzy nie zrezygnują."
Albert Lewicki
ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92
Początek strony