Strona główna 

ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92


KRAKOWSKI ŚMIETNIK W BARYCZY (DOŚĆ CUCHNĄCEGO BEZPRAWIA)

W 1974r. w obszarze górniczym (poeksploatacyjnym) Kopalni Soli "Wieliczka", częściowo w granicach miasta Krakowa, a częściowo na terenie miasta Wieliczka zlokalizowano wysypisko odpadów komunalnych. Przyjmuje ono odpady komunalne z Krakowa, Wieliczki i Niepołomic. Obecnie w Baryczy, na obszarze 12 ha, zalega 4 mln t śmieci emitując metan i siarkowodór, zatruwając ludzi i środowisko na obszarze dziś trudnym do ustalenia. Przeciętnie rocznie przybywa ok. 220 tys. t, a można się spodziewać, że w najbliższym czasie ilość ta wzrośnie jeszcze bardziej, m.in. na skutek coraz większej popularności opakowań jednorazowych. W interesie kopalni, władz miast i MPO leży wypełnienie śmieciami pełnego zakresu wysypiska tj. 37,4 ha, co oznacza, że ilość śmieci wzrośnie co najmniej trzykrotnie. Nigdy dotąd w Polsce nie rekultywowano pól eksploatacyjnych kopalni przy pomocy wysypiska śmieci i skutki takich poczynań są trudne do przewidzenia, zwłaszcza że na tym terenie znajduje się podziemny zbiornik wodny. Nie dość, że usytuowano wysypisko na gruntach wykazujących zmianę swego uksztatowania ("nieuspokojony górotwór") oraz zapadających się w wyniku wyeksploatowania pokładów soli, to jeszcze pozbawiono miasto jednego z nielicznych terenów o dużych walorach rekreacyjno-uprawowych. Osiadanie gruntu sięgające 30 cm na rok ma miejsce bezpośrednio w okolicach wysypiska. Jedynie z tego względu (osiadanie podłoża pod ciężarem nagromadzonych odpadów - zapadanie się pustek poeksploatacyjnych soli) wysypisko posiada dużą potencjalną pojemność, umożliwiającą przyjmowanie odpadów przez najbliższe kilkadziesiąt lat.

Jeśli chodzi o samą strefę ochronną, to obecnie - w 17 roku funkcjonowania wysypiska - mieszkają w niej ludzie, jej przebieg nie jest wyznaczony i niewiele wskazuje na to, aby ten stan uległ zmianie. W odległości 300m od wysypiska jest 28 domów (żyje w nich ok. 50 dzieci). Ponadto woda pitna dla mieszkańców strefy ochronnej (normatywnie 500m), której doprowadzenie zalecił w 1975r. Inspektor Sanitarny dla Krakowa, do dzisiaj nie została doprowadzona. Być może nastąpi to w tym roku, ale tylko do strefy szerokości 300m.

MPO jest winne m.in.:

1) niezgodności technologii składowania z projektem technicznym wysypiska;

2) niewłaściwego zwałowania odpadów;

3) opóźnienia w realizacji budowy oczyszczalni ścieków i zaplecza wysypiska;

4) nieszczelności istniejących rowów opaskowych, szczególnie od strony południowej, co powoduje przenikanie odcieków z wysypiska do koryta potoku Malinówka i w ten sposób wprost do Wisły.

Mapy wskazują na stosunkowo dużą ilość studni, niegdyś używanych przy wydobywaniu soli. Biorąc pod uwagę, że niektóre mogą mieć ponad 60 lat, jest bardzo prawdopodobne, że nigdy nie zostały odpowiednio wypełnione cementem i zabezpieczone. Studnie mogą stanowić przewód dla zanieczyszczonych przecieków z wysypiska do głębszych wód gruntowych. Wysypisko jest także zagrożeniem dla wód głębinowych w Piaskach Bogucickich. Nie należy także lekceważyć opinii o zagrożeniu kopalni soli w Wieliczce wodami "oddawanymi" przez Barycz w wyniku systematycznego wzrostu ciężaru gromadzonych tam odpadów.

Właśnie obecnie Szkoła Pożarnictwa, na polecenie MPO, pompuje wody skażonego stawu do skażonej Malinówki. Od paru miesięcy pobierane są stężone ścieki wysypiska ze zbiornika, który miał być oczyszczalnią ścieków i przetaczane do kanalizacji miejskiej w rejonie zbiorników sodowych na przedłużeniu ul. Myślenickiej.

Na terenie składowiska nie ma wystarczającej liczby pracowników. W lecie 1991r. pożar wysypiska trwał 3 dni, smród niósł się daleko od wysypiska, ale MPO straży pożarnej nie wezwało. Pożary te powtarzają się często w porze letniej.

Wysypisko jest ogrodzone jedynie we fragmencie, a i tam siatka rozpięta jest tak wysoko nad ziemią (1 m), że ogrodzenie to nie spełnia żadnej funkcji.

W efekcie nieprawidłowo prowadzonego składowania śmieci, bez zwałowania, posypywania środkami dezynfekcyjnymi, przykrycia tylko części śmieci 10 cm warstwą zasolonej ziemi lub gruzem, niemożliwa jest jakakolwiek rekultywacja terenu.

W powietrzu stwierdzono obecność wielu rodzajów i odmian bakterii i grzybów (32 rodzaje), w tym również odmian trudnych do identyfikacji. Nie prowadzono badań w celu określenia bakterii chorobotwórczych, stwierdzając jedynie fakt ich występowania (m.in. bakterie coli, gronkowce). Z badań wynika, że wysypisko emituje szczególnie szkodliwe zarodniki grzybów z rodzaju Aspergillus. Część grzybów to grzyby chorobotwórcze z grupy dermatofitów, aktywne alergeny. Badań w tym zakresie, jak również na temat przenoszenia bakterii i grzybów przez ptaki i owady, nie prowadzono. W domach położonych najbliżej wysypiska jest 9x więcej bakterii niż dopuszcza norma. Tysiące ptaków (mew, rybitw, wron i kawek), które roznoszą nieczystości po okolicy niszczy jednocześnie zasiewy i plony rolnicze w znacznych nawet odległościach od wysypiska. Dodatkowym zagrożeniem epidemiologicznym są stada szczurów i coraz większa plaga much. Jeśli dodamy do tego złej jakości wodę w studniach, stale obniżające się lustro wody, dziwić się należy, że na tym terenie nie doszło jeszcze do epidemii, która przy jednoczesnym braku kanalizacji byłaby trudna do opanowania. Szczególnie, że na teren wysypiska wywożone są też śmieci ze wszystkich krakowskich szpitali - z sal chorych i izb przyjęć - zaliczane do śmieci komunalnych. Brodzik do mycia kół pojazdów MPO został co prawda wykonany, ale po niewłaściwej stronie drogi dojazdowej (przy wjeździe na wysypisko, a nie przy wyjeździe).

Ponieważ żaden z planów zagospodarowania przestrzennego dla Krakowa wysypiska śmieci na terenie Baryczy nie przewidywał - decyzja o tej inwestycji jest z mocy prawa nieważna. Prawo zabrania rozbudowy obiektów wpływających szkodliwie na środowisko i stwarzających zagrożenie dla zdrowia ludzkiego. Dlaczego na terenie wysypiska nie dostosowano się do przepisów "wytycznych w sprawie składowania i eksploatacji wysypisk ulepszonych", mimo że projekt wysypiska zakładał wprowadzenie wysypiska ulepszonego i na tej podstawie MPO wystąpiło o zezwolenie na zastosowanie zmniejszonej strefy ochronnej. Do dzisiaj strefa nie jest wytyczona, teren nie jest zagospodarowany i zabezpieczony.

Składowanie odpadów miejskich w Baryczy jest najbardziej prymitywną i uciążliwą metodą, a straty wynikające z jej zastosowania są już bardzo znaczne, a mogą być, w przypadku niekorzystnego splotu okoliczności, nieobliczalne. Wprawdzie ostatnio władze miasta pod presją ludności, jak również ekologów z Federacji Zielonych, zmierzają raczej w kierunku segregacji śmieci i kompostowni, a składowania tylko "nie nadających się do zagospodarowania" resztek, czynią to jednak tak wolno i niekonsekwentnie (nie jest wykluczone, że zdecydują się na "bezpieczne" spalarnie), że nie ma sensu liczyć na szybkie zmiany. Są pieniądze na remont dróg i zaplecze, ale na wysiedlenie ludności, odszkodowanie i stworzenie pasa ochronnego żadnych środków nie przewiduje się.

Po przedstawieniu powyższych faktów, trudno się dziwić mieszkacom terenów objętych wpływem wysypiska w Baryczy, że są już doprowadzeni do ostateczności oraz zdecydowani na akcję protestacyjną w postaci zablokowania wysypiska. Istniejącą sytuację określić należy jako niedopuszczalną, świadczącą o wieloletnim lekceważeniu przez władze Krakowa elementarnych praw obywateli zmuszonych do bytowania w warunkach zagrożenia życia i zdrowia.

Jeśli bowiem 4 mln ton śmieci, leżących w niewielkiej odległości od domów mieszkalnych, nie stwarza zagrożenia epidemiologicznego, nie szkodzi zdrowiu, nie wpływa negatywnie na jakość powietrza i wody, to przy zablokowaniu wysypiska, niewielkie ilości śmieci jakie znajdą się w pobliżu bloków mieszkalnych miasta też nie powinno mieć specjalnie negatywnego wpływu na zdrowie ich mieszkańców.

13.3.92 (piątek) Komitet Protestacyjny Mieszkańców Baryczy i Wieliczki, Stronnictwo Demokratyczne i Sekcja Krakowska Federacji Anarchistycznej przez kilka godzin pikietowały obrady Rady Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa poświęcone m.in. sprawie wysypiska w Baryczy i budżetu miasta. Jedynym efektem był niesmak wywołany kilkugodzinnym biciem piany.

Po tygodniu, 20.3., doszło do blokady wjazdu na wysypisko organizowanej przez te same trzy organizacje. Zjawiające się śmieciarki musiały zawrócić, jednak dyrekcja MPO skierowała je na wysypisko w sąsiedniej Skawinie. Po południu blokujący, pod wpływem aroganckich wypowiedzi władz (m.in. wicewojewody Lasoty), postanowili blokować aż do skutku (pierwotnie miał to być tylko jeden dzień). Ludność miejscowa, która ponosi cały ciężar blokady, jest doskonale zorganizowana i w świetnych nastrojach - dzień i noc od kilkunastu do kilkudziesiciu osób blokuje wjazd na wysypisko. Blokujących poparli miejscowi księża, nawołując z ambon do blokowania (jak na razie nie mieli też nic przeciw anarchistom, a miejscowa ludność nastawiona jest bardzo przyjaźnie). Blokady, mimo próśb, nie poparła czynnie żadna inna działająca w Krakowie organizacja ekologiczna, z sympatią natomiast odnoszą się do niej mass media. Władze miasta i województwa stwierdziły, że nie mają pieniędzy, i że tylko minister może dać pieniądze na przesiedlenie ludności i strefę ochronną (nie precyzując jednak, który minister, czy MOŚ, Minister Finansów, Minister Zdrowia czy szef URM) - w tym samym zaś czasie miliardy złotych z budżetu miasta przeznaczane są na wiele innych celów, jak np. ozdobne ogrodzenia wokół Plant (realizuje to firma jednego z radnych) oraz zebrano ponad 50 tys. podpisów za odwołaniem aroganckiej Rady Miasta. My zaś, op- rócz blokady, planujemy całą serię działań wspierających.

W środę (25.3.) sytuacja uległa radykalnej zmianie. Blokadę zawieszono, bowiem postawa władz miasta zmieniła się. Dzięki wtorkowym (24.3.) rozmowom przedstawicieli protestujących z władzami miasta, w nocy (bowiem powołano specjalny sztab kryzysowy) doszło do pierwszych uzgodnień. W środę rano mieszkańcy Skawiny zablokowali swoje wysypisko, na które awaryjnie wywożono śmieci z Krakowa.

MPO stanęło przed bardzo trudną sytuacją, gdyż w promieniu 40 km nie było już żadnego alternatywnego wysypiska do wykorzystania. Władze miasta ugięły się i podpisały porozumienie.

Zgodziły się m.in. na natychmiastowe przebadanie dzieci, oraz po jednym dorosłym z każdego domostwa, w promieniu 500m oraz na natychmiastowe przesiedlenie najbardziej zagrożonych.

Tekst powstał dzięki ciężkiej pracy protestującej ludności, ekspertów i pana Janusza Mikuły z SD, w bezpośrednim oparciu o notatki Rafała Górskiego z FA.

Stanislaw Gorka




ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92

Początek strony