Strona główna |
Coraz więcej ludzi pyta wróżbitów o przyszłość. Już nie wierzymy oficjalnym zapewnieniom i programom.
Zobaczmy, co o naszej przyszłości mówi analiza faktów i matematyka.
Na wykresie zebrano dane dotyczące związku dochodu narodowego brutto na mieszkańca (oś pozioma) ze zużyciem energii na mieszkańca (oś pionowa). Dane opisują lata osiemdziesiąte i dotyczą trzech grup państw: rozwiniętych (OMCD), tzw. rozwijających się i komunistycznych (zwijających się).
Dla przejrzystości dane zostały unormowane do 100 dla USA.
Proste przeprowadziłem dla wygody Czytelnika.
Dwie pierwsze grupy krajów leżą blisko prostej, którą nazwałem "prostą rozsądku". Dochód narodowy jest z grubsza proporcjonalny do zużywanej energii.
Kraje centralnie sterowane leżą około górnej prostej. Zużycie energii jest więc dla nich od trzech do czterech razy większe, niż dla krajów o zbliżonym dochodzie narodowym, lecz z dolnej grupy.
Ekstrapolacja górnej prostej do zera dochodu narodowego wskazuje, że nawet bez dochodu nasza godpodarka i biurokracja zużywałyby tyle energii na mieszkańca, co obecnie Włochy czy Japonia.
Uważam, że te właśnie cechy "rozwiniętego socjalizmu" spowodowały tak pozornie łatwe przejęcie władzy od komunistów.
W chwili obecnej decydujące są następujące właściwości tego wykresu. Załóżmy (jakże optymistycznie!) wzrost dochodu narodowego o 5% rocznie. Gdybyśmy chcieli dogonić kraje normalne przy stałym zużyciu energii (strzałka pozioma w prawo), to musiałoby to trwać 46 lat. Droga najkrótsza (strzałka przerywana) doprowadziłaby nas do obecnego stanu Grecji czy Argentyny za 18 lat.
Rezultaty przeszło dwuletniego stosowania planu Sachsa- Balcerowicza pokazuje na wykresie strzałka SB.
Dochód narodowy maleje szybciej niż zużycie energii.
Rośnie więc energochłonność gospodarki. Ten kierunek prowadzi w języku matematyki do oscylacji, w języku socjologii do sytuacji niestabilnych - rozruchów, chaosu.
W świecie cywilizowanym szybko rozwijają się technologie, szczególnie energooszczędne. Przy otwartych granicach celnych prawie niemożliwa jest już dla nas konkurencja między obiema grupami państw. Jej wpływ na sytuację można zobrazować jako barierę opuszczającą się w dół (kreskowana). Zjawisko to wyklucza powodzenie prób przejścia do rodziny krajów rozwiniętych przy stałym zużyciu energii. Jesteśmy więc skazani na świadomy wysiłek znacznego zmniejszenia energochłonności.
Dwie poprzednie ekipy rządzące zachowały się tak, jakby nie zdawały sobie z tych faktów sprawy. Czy obecna będzie miała na tyle instynktu samozachowawczego, by przerwać pęd do zagłady?
W tytule umieściłem słowo "wyrok". Od nas zależy, czy będzie to wyrok na przyszłość społeczeństwa, czy tylko na krótkowzroczną, egoistyczną politykę klik interesów i amatorszczyznę władz. Spójna polityka energetyczna, ekologiczna i ekonomiczna jest możliwa. Jest konieczna.
Mirosław Dakowski