Strona główna 

ZB nr 6(36)/92, Czerwiec '92

CO GREENPEACE ROBI W POLSCE?

Jedna z kampanii Greenpeace'u ma na celu zapobieganie wszelkim szkodliwym dla środowiska eksportom i importom, pochodzącym głównie z Północy i skierowanym na Południe oraz z Zachodu na Wschód ("Hazardous Export/Import Prevention Project"). W ramach tej kampanii w Europie Środkowo- Wschodniej Greenpeace zajmuje się przeciwdziałaniem ryzykownemu eksportowi z krajów zachodnich do tego regionu. Eksporty niebezpieczne to:

Ostatecznym celem tej kampanii jest wdrożenie metod "czystej produkcji".

Działacze Greenpeace'u mają za zadanie zbieranie informacji. Naszym najważniejszym zadaniem jest nawiązanie kontaktów z polskimi organizacjami pozarządowymi, osobami indywidualnymi oraz agencjami rządowymi, aby ukazać im zagrożenia wynikające z napływu zagranicznego kapitału.

Zachodzące obecnie zmiany w Środkowo-Wschodniej Europie pozwalają na przejście tego regionu na gospodarkę rynkową i otwierają ogromne możliwości inwestowania dla prywatnych przedsiębiorstw z Zachodu. Zarazem tworzą się nie istniejące w przeszłości warunki dla udziału społeczeństw w decyzjach dotyczących inwestycji oraz zmian metod i sposobów produkcji na czyste technologie. Z drugiej strony, pojawia się niebezpieczeństwo, że szkodliwe gałęzie przemysłu będą nadal rozwijane, a ich rzeczywisty negatywny wpływ na środowisko będzie ukrywany. Technologie, które były stosowane w okresie rządów komunistycznych, obecnie wciąż mogą być wykorzystywane, głównie dla szybkiego zysku.

Katastrofalny stan środowiska w znacznej części Europy Środkowo- Wschodniej oraz zagrożenie skażeniami dla krajów sąsiednich sprawiło, że rządy zachodnie przeznaczyły znaczne fundusze na pomoc dla krajów tego regionu. Przyczyna tej decyzji wypływa ze świadomości własnych interesów Europy Zachodniej. Rozpoczęcie w Europie Środkowo- Wschodniej jakiejkolwiek inwestycji opartej o te fundusze musi zostać poprzedzona oceną jej oddziaływania na środowisko. Jest to podstawowy warunek stawiany dzisiaj przyszłym inwestorom. Jak dotychczas proponowane inwestycje, zarówno rządowe jak i prywatne z reguły są przedstawiane przez inwestorów jako "przyjazne dla środowiska" (np. przetwarzanie czy odzyskiwanie odpadów), najczęściej po to tylko, by otrzymać fundusze i zyskać wiarygodność w dziedzinie ochrony środowiska.

Zapewnienia licznych spółek joint ventures są bardzo powierzchowne, a nawet niektóre z wysuwanych przez nie projektów są wręcz ekologicznymi "bombami zegarowymi". Takie zagrażające środowisku inwestycje zostały już zarejestrowane w Polsce: 85 projektów, odkrytych przez Greenpeace, którymi są np. zachodnie transporty niebezpiecznych lub toksycznych odpadów, których utylizacja na Zachodzie jest niezwykle kosztowna ("Polska: Inwazja Śmieci" - A Greenpeace Dossier, 11.10.90). Firmy organizujące ten handel w skali całego świata, trafiły do Centralnej i Wschodniej Europy szybciej niż rządy zachodnie z programami pomocy. Pomoc ta jednak jest niewystarczająca, przejawia się bowiem jedynie w udostępnianiu technologii kontrolowania zanieczyszczeń i metod produkcji, które są tylko względnie mniej szkodliwe od dotychczas stosowanych w tym regionie.

Greenpeace jako obrońca i strażnik środowiska, jest zaniepokojony tą sytuacją, uważa bowiem, że w tej chwili państwa Europy Środkowo- Wschodniej mają wielką i wyjątkową sposobność wyprzedzenia krajów Zachodu w dziedzinie ochrony środowiska poprzez wprowadzenie najnowszych zachodnich strategii ekologicznych i uniknięcie błędów popełnionych na Zachodzie. Fundamentem budowy nowoczesnej gospodarki w państwach postkomunistycznych powinny być ekologiczne mechanizmy, które kraje zachodnie poniewczasie, dopiero dzisiaj, starają się uruchomić. W miejsce likwidowanych przestarzałych fabryk, należałoby natychmiast otwierać przedsiębiorstwa wykorzystujące w produkcji czyste technologie. Ponadto trzeba wykorzystać sprzyjającą sytuację, gdy międzynarodowa pomoc finansowa przeznaczana jest szczególnie na ochronę środowiska.

Na Zachodzie aktywność na rzecz ochrony środowiska zbyt często sprowadza się do przeciwdziałania wyłącznie bezpośrednim rezultatom zanieczyszczeń. To podejście jednak nie zapobiega niszczeniu środowowiska naturalnego. Przeciwnie, doprowadza ono do niekończącego się przekazywania zanieczyszczeń pomiędzy powietrzem, wodą a glebą. Uniemożliwia to skuteczne wykrywanie źródeł zanieczyszczeń i nie pozwala na zapobieganie im. Rezultatem tego jest także rosnące skażenie środowiska i organizmów żywych, w tym ludzkich. Najnowsze podejście oparte o zasady "czystej technologii" wymaga przede wszystkim "czystej produkcji", w procesie której nie są używane ani wytwarzane substancje szkodliwe. Ostatnio niektóre gałęzie przemysłu odkryły takie metody zapobiegania zanieczyszczeniom, które rzeczywiście się sprawdzają. Można tu podać przykłady ze sfery rolnictwa, elektroniki, energetyki, transportu, przemysłu papierniczego. Zasady "czystej produkcji" i znaczący udział społeczeństw w decyzjach dotyczących tych spraw, mogą autentyczne wesprzeć rozwój ekonomiczny i społeczny, oraz spowodować ożywienie gospodarcze w krajach Środkowej i Wschodniej Europy. Z tych względów międzynarodowa pomoc finansowa powinna być kierowana na programy edukacyjne w następujących dziedzinach: procedurach oddziaływania na środowisko, w sposobach regulacji prawnej dotyczących ochrony środowiska, w metodach "czystej produkcji". Realizacja takich programów umożliwi właściwą analizę i ocenę zachodnich propozycji inwestycyjnych w Europie Środkowo-Wschodniej.

Dążenie do "czystej produkcji" jest naszym celem światowym. Jednakże Greenpeace ma swoje korzenie i doświadczenie na Zachodzie, toteż jego najbardziej efektywna rola leży w przeciwdziałaniu dalszej degradacji środowiska przez zachodnie inwestycje, oraz zapobieganie stosowaniu systemów, które nie sprawdziły się na Zachodzie. Bardzo ważne jest, aby postęp w ochronie środowiska na Zachodzie, np. prawo nakładające kary na powodującego skażenia, nie doprowadził do ekologicznej degradacji Wschodu. Wprowadzenie surowszych praw w dziedzinie utylizacji i składowania odpadów na Zachodzie powinno objawiać się w dążeniu do unikania produkcji odpadów poprzez zastosowanie "czystych technologii", nie zaś sprowadzać się do przesyłania odpadów na Wschód.

Ten niepokój nie jest bezpodstawny. Możliwość przemienienia Środkowej i Wschodniej Europy w śmietnik "brudnych technologii", przestarzałych produktów i odpadów z Zachodu już istnieje. Dokument pt. "Polska: Inwazja śmieci" stanowi przykład tego typu ekozaśmiecania, podobnie jak skierowana do Polski "pomoc", która przejawiała się w podarowaniu pewnej ilości pestycydów. Miały one rozwiązać problem, który nigdy się nie pojawił. Najistotniejsze jest zatem, aby cały ekorozwój w Środkowej i Wschodniej Europie został oparty na strategii zapobiegawczej. Należy więc przyjąć metody "czystej produkcji", a nie dopuszczać do pewnego stopnia zanieczyszczeń w oparciu o założenie, że środowisko naturalne samo się z tym upora.

Greenpeace wytypował Polskę jako główny teren do obserwacji i działalności. Główne powody tego wyboru są następujące:

Greenpeace przedstawi przykłady składowania zanieczyszczeń i zagrażających środowisku inwestycji:

Nie może być denmokracji bez rzetelnej informacji i Greenpeace ma nadzieję, że będzie mieć w tym swój udział. Jeżeli chcielibyście nam pomóc w poszukiwaniach prosimy o wszelkie informacje o działalności najbardziej interesujących nas form zagranicznych, które inwestują w Polsce: Rhone Pulenc (Środa Śl. i inne miejsca), ABB, Henkel (Pollena Racibórz), Unilever (Pollena Bydgoszcz), Phillips (Polam Piła) i wszelkie inne, które mogą się Wam wydać podejrzane. Informacje proszę przesyłać na adres:

Iza Kruszewska
(Greenpeace International)
P.O. Box 93
Ashford Kent TN23 1XS
Wielka Brytania


WOKÓŁ ŚMIETNIKA

Na zlecenie władz Suwałk łódzka firma "BIPRO-BUMAR" opracowuje projekt kompostowni odpadów komunalnych. Projekt będzie wykonany wg technologii austriackiej firmy "MUT-DANO", która m.in. zaprojektowała pierwszą w Polsce kompostownię w Katowicach. Suwalska kompostownia ma kosztować 52 mld zł (część kosztów sfinansuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska) i powinna zostać oddana do użytku za trzy lata.


Trzecia w Polsce kompostownia odpadów komunalnych powstaje w Zielonej Górze. Pierwszy ciąg powinien ruszyć jeszcze w tym roku. Władze tego miasta deklarują wdrożenie kompleksowego systemu zagospodarowania śmieci (segregacja, recycling, kompostowanie). Dotychczas w rejonach handlowych ustawiono kontenery na makulaturę i baterie. W następnej kolejności pojawią się pojemniki na tekstylia i szkło. Także odpady wielkogabarytowe (pralki, telewizory, meble) nie będą już wywożone na wysypisko.


Kolejnym miastem, które dołączy do ekskluzywnego grona segregujących odpady będą Polkowice (model "katowicki", pięciokolorowy).


Od 2.4. działa oficjalnie (po podpisaniu protokołu przekazania do ekspoloatacji) kompostownia w Radiowie k. Warszawy. Uruchomione pierwsze dwa ciągi technologiczne przerabiają 240 ton odpadów na dobę, kolejne dwa mają przerabiać 300 ton na dobę (od 1994r.). Kompostownia ma docelowo utylizować 35% stołecznych śmieci z terenu Żoliborza, Woli i Śródmieścia.


Longin Frankowski, właściciel warszawskiej firmy LONG FRANK zajmującej się m.in. skupem makulatury, chce stworzyć w Polsce Centrum Ekologiczne Świata. Zanim do tego dojdzie planuje rozszerzenie działania swojej firmy na odzysk ze śmieci plastiku, baterii, metali, szkła i gałęzi. Te ostatnie chce rozdrabniać i przewozić do spalenia do elektrociepłowni. Osoby i przedsiębiorstwa chcące oddać makulaturę mogą zgłaszać się pod numerem tel. 339936 - LONG FRANK sam ją odbierze.


Także Narodowa Fundacja Ochrony Środowiska odbiera w Warszawie makulaturę, ale w ilości powyżej 1 tony. Za 1 kg płaci 200- 250 zł. Telefon 251405, 254481, 253271 w. 210, 314.


A z osiedla Piaski makulaturę wywozi firma ASMA.


Bydgoska firma EKOBUD uruchomiła pierwszą w Polsce instalację wykorzystującą gazy z nieczynnego wysypiska śmieci. Powstająca w wyniku beztlenowej fermentacji odpadków mieszanina metanu i dwutlenku węgla jest spalana, a ciepło używane m.in. do produkcji prądu elektrycznego.


Na Opolszczyźnie, w Kamieńsku, powstał zakład , który produkuje biogaz z odpadów hodowlanych.


Trwają prace projektowe przy spalarni odpadów w Bydgoszczy. Ma kosztować bagatelka 100 mln USD. Gotowość finansowego wsparcia realizacji zgłosiła EWG, ale pod warunkiem, że... spalarnia będzie dostatecznie duża, co najmniej o regionalnym zasięgu! Także ministerstwo ochrony środowiska (?) zarezerwowało już pieniądze na projekt, mimo że nie wykonano jeszcze nawet oceny oddziaływania spalarni na środowisko.


Brytyjska firma FHP International złożyła władzom Olsztyna propozycję budowy brykieciarni odpadów (które byłyby następnie spalane np. w miejskiej kotłowni). Rada Miejska nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji.


Także do Rzeszowa dotarła analogiczna oferta. "Brykieciarnia" miałaby też obsługiwać "okoliczne" miasta: Jarosław, Przemyśl, Krosno, Jasło, Mielec, Tarnobrzeg, Stalową Wolę i Sandomierz. Natomiat niemiecki "Simens" proponuje miastu spalarnię.


Rząd włoski przyznał Warszawie 18 mld lirów (ok. 15 mln USD) preferencyjnego kredytu na zakup urządzeń do spalarni odpadów komunalnych. Spalarnię mają oczywiście budować firmy włoskie, z którymi jeszcze w październiku'90 miasto utworzyło spółkę. Obecnie trwa wykupywanie 5 ha gruntu pod budowę przy ul. Zabranieckiej na Pradze Północ. Przeciwko tym planom protestuje elektrociepłownia Kawęczyn, która też ma ochotę na budowę spalarni. Wspólnie z angielską firmą ABT miałaby zbudować spalarnię na... 600 tys. ton rocznie (wszystkie warszawskie śmieci).


Spalarnię odpadów chcą też mieć władze Pruszcza Gdańskiego.


KRAKOWSKIE ŚMIECI DO RECYKLU... CZY DO TUNELU?

20.3. Rada Królewskiego Stołecznego Miasta Krakowa zaakceptowała projekt zgodnie z którym w ciągu pięciu lat będzie sukcesywnie wprowadzany system segregacji odpadów (model "katowicki", pięciokolorowy). Pewne ździwienie budzi propozycja wydzielania odpadów organicznych, jako że o budowie kompostowni nic się dotychczas nie mówi. Autorzy systemu segregacji proponują, aby za wynajęcie kontenerów płacili mieszkańcy lub właściciele placówek handlowych. W zamian za to "kolorowe" śmieci będą wywożone bezpłatnie. Będą więc na tym korzystały obydwie strony. Myślę, że gdyby zasadę bezpłatnego wywozu papieru, szkła i metali udało się wprowadzić w każdym mieście, to bylibyśmy znacznie bliźsi rozwiązania problemu odpadów. Każdy sklep, blok czy osiedle domków mógłoby sobie kupić "trókolorowe" kontenery nawet we własnym zakresie - 3-4 mln zł to przecież nie taki straszny wydatek. Była huta im. Lenina ma "lepszy" pomysł. Wystąpiła z koncepcją spalania krakowskich śmieci w nieczynnym piecu tunelowym (160 m długości) co ma definitywnie rozwiązać problem wysypiska w Baryczy. "Echo Krakowa" (2.4.) twierdzi, że "pomysł spalania śmieci w Hucie popierają Wydziały Ochrony Środowiska UMK i UW, Sanepid, Inspekcja Ochrony Środowiska, policja ekologiczna". Szokujące... Natomiast angielska firma proponuje Krakowowi utylizację śmieci w tzw. złożu fluidalnym.


Dotychczas żadna z planowanych w Polsce spalarni odpadów nie została poddana procesowi oceny oddziaływania na środowisko. Ocena taka jest warunkiem uzyskania wskazania lokalizacyjnego przez inwestycje szczególnie szkodliwe dla środowiska i zdrowia ludzi.


Na granicy z Polską w niemieckiej miejscowości Rothenburg (20 km na północ od Zgorzelca, w sąsiedztwie Borów Dolnośląskich), planowana jest budowa przetwórni (czyt. spalarni) odpadów przemysłowych. Nasze władze oficjalnie nic o tym nie wiedzą.


JADĄ TRUCIZNY

Teresa M. ze Stawna koło Goleniowa podpisała z niemiecką firmą kontrakt na sprowadzenie do Polski tysiąca ton "różnych substancji chemicznych". Dotychczas sprowadziła 50 ton. Dalszy import wstrzymała PIOŚ.


W marcu br. celnicy udaremnili próbę nielegalnego importu do Polski 16 ton zakazanych pestycydów z terenu b. NRD (zawierały m.in. rtęć). Niestety inne, równie szkodliwe, wjeżdżają całkiem legalnie.


Natomiast Zygmunt W. odebrał od różnych dostawców ponad 10 tys. ton różnych odpadów (m.in. pyły dymnicowe z katowickiej elektrociepłowni zaliczane do II klasy odpadów niebezpiecznych), a następnie rozrzucił je "gdzie popadnie", głównie na terenie Milowic. Prokuratura prowadzi śledztwo i szuka "dzikich" wysypisk przedsiębiorczego Zygmunta.


Jeden z rolników spod Aleksandrowa postanowił przekwalifikować się na... chemika. Pojechał w tym celu do Fabryki Farb i Lakierów "Nobiles" we Włocławku i odebrał kilkanaście ton poprodukcyjnych odpadów, dostając jeszcze 450 zł od litra na drogę. Wkrótce jednak przekonał się, że odpady nie na wiele mu się przydadzą, a jedynie zawadzają w warsztacie. Zabrał więc pierwszych 10 beczek w pole... rozlał i... podpalił. Obecnie pomysłowy "chemik" płaci karę 70 tys. zł dziennie za nielegalne składowanie odpadów. "Nobiles" oczywiście odmawia ich powtórnego przyjęcia. Nikt też nie chce podjąć się ich utylizacji - takiej technologii jeszcze w Polsce nie ma.


EKOLOGICZNY BANDYTYZM

Warszawska firma ALMED jest podejrzana o rozwiezienie po całej Polsce 330 ton odpadów pogalwanicznych. Dotychczas część z nich "ujawniono" m.in. w Golędzinowie i Zajączkowie k. Obornik Śl. (130 ton), nad Wisłoką w gminie Pilzno w woj. tarnowskim (20 ton), w innym miejscu też nad Wisłoką (50 ton). Odpady te zawierają m.in. metale ciężkie (ołów, chrom i kadm), należą do I klasy toksyczności i powinny być izolowane od środowiska. Jest to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej ponieważ firma zawarła ok. 40 umów na wywóz odpadów. Na miejsce "zrzutu" odpadów upodobała sobie szczególnie wyrobiska nadrzeczne, stare żwirownie i piaskownie.


Podobno ze Ślóbowa (woj. ostrołęckie) zniknęły beczki. (Zostały tam przywiezione bo wojsko chciało je spalić, ale mieszkańcy zniszczyli instalację.) Podobno puste beczki widziano u okolicznych rolników. (Przydały się?) Beczki były też w Łodzi, Podolszu k. Zatora (woj. bielskie) i w Bukówce (woj. skierniewickie). Czy są tam jeszcze?
(pr)

MOŚ A ODPADY

Eryk Mistewicz
Rzecznik Prasowy MOŚZNiL
(via ZB)

W nawiązaniu do Waszego pisma z 92.2.28 znak GMbp20/92 (ZB 3/92) pragnę wyrazić moje pełne poparcie dla podjętych działań w zakresie stosowania przez urzędników Ministerstwa opakowań zwrotnych.

Mam jednak poważne wątpliwości, czy ten wspaniały przykład spotka się z powszechnym uznaniem. Zamiast zabawy w wymianę pism pomiędzy komórkami resortu ochrony środowiska proponuję podjęcie działań mających na celu wprowadzenie przepisów zabraniających sprowadzania oraz produkowania napojów w opakowaniach jednorazowych. Oczywiście przepisy to nie wszystko. Konieczny jest jeszcze odpowiednio sprawny system egzekwowania prawa. Ale w ten sposób nie będzie problemu z Dyr. E. Derdą z Biura Administracyjno- Budżetowego. Po prostu człowiek nie będzie miał gdzie dokonać zakupu napojów w opakowaniach jednorazowych.

Jeśli w Polsce nie będzie kartonów to i nie będzie problemu z marnotrawstwem surowców, odpadami i ekologiczną propagandą. Podjęcie mojej propozycji będzie zresztą zgodne z wytycznymi zawartymi w Uchwale Sejmu RP z 10.5.91 w sprawie polityki ekologicznej (Monitor Polski z 1991r., nr 18).

Proszę o poinformowanie mnie (oraz pozostałych czytelników ZB) o podjętych działaniach.

Z poważaniem,

Piotr Szkudlarek




ZB nr 6(36)/92, Czerwiec '92

Początek strony