CYRK PRZYJECHAŁ! 
DO PUŁAW... 
     W Puławach od 1 do 4.5. przed każdym przedstawieniem 
cyrku "Picollo" odbywała się pikieta, w czasie której 
rozdawaliśmy ulotki, rozmawialiśmy o dręczeniu zwierząt i 
zbieraliśmy podpisy pod petycją do prezydenta Puław o zakaz 
organizowania imprez rozrywkowych z wykorzystywaniem 
zwierząt. Efekt: wzrost świadomości mieszkańców Puław, 
który - miejmy nadzieję - zaowocuje, i rezygnacja kilku 
osób ze "wspaniałej zabawy". 
Tomasz Kniotek 
* * * * * 
DO KĘDZIERZYNA... 
     4-6.5. do Kędzierzyna przyjechał cyrk z tresurą 
zwierząt. Kilka dni przed przyjazdem cyrku 
przeprowadziliśmy mały sabotaż - na plakaty cyrkowe 
porozklejaliśmy ulotki "IMPREZA ODWOŁANA". Zmyliło to wiele 
osób, ponieważ na premierę przyszło niezbyt dużo ludzi. W 
dzień przyjazdu cyrku kolega zadzwonił do urzędu miasta z 
pytaniem: kto zezwolił na przyjazd cyrku? Oczywiście nie 
dowiedział się, a pytając wciąż o personalia tej osoby 
dostawał wymijające odpowiedzi. W końcu kolega kazał 
sprawdzić ten cyrk, czy jest tam wszystko w porządku. 
Jakież było nasze zdziwienie, gdy przyszliśmy pod cyrk i 
zobaczyliśmy straż miejską penetrującą cyrk. Okazało się, 
że cyrkowcy dostali kilka mandatów, m.in. za 
zanieczyszczenie terenu i za brak koszy na śmieci. My 
zabraliśmy się do pikietowania tegoż cyrku, co nie obeszło 
się bez głupich komentarzy ludzi z cyrku. Były transparenty 
z hasłami przeciwko tresurze zwierząt, rozdawane były dwa 
rodzaje ulotek. Tak było przed każdym występem. W sumie 
około pięciu osób zrezygnowało. Jest to bardzo mało, ale 
zawsze coś. Najbardziej utkwiła mi w pamięci pani z 
płaczącym dzieckiem, która tłumaczyła synkowi, że do cyrku 
nie pójdą, ponieważ tam cierpią zwierzęta, a dziecko im 
bardziej oddalało się od cyrku, tym bardziej płakało. 
     Mieliśmy poparcie ze strony straży miejskiej, jeden 
pan okazał się wielkim przeciwnikiem tresury. Służył nam 
dobrą radą, m.in. wymienił nam paragrafy, z których można 
podawać do sądu treserów w wypadku dręczenia zwierząt 
(widocznego). Jako straż miejska obiecali pomoc, gdyby 
wydarzyły się jakieś incydenty. Obeszło się bez incydentów.
 
     Drugi cyrk, także z tresurą zwierząt, odwiedził nas w 
dniach 21-22.5. Przeprowadzona była także pikieta cyrku w 
czasie ich pobytu w mieście. W rezultacie znów malutki 
sukces: kilka osób zrezygnowało z tego bezsensownego 
widowiska. 
     Na plus dla nas może być to, że część ulotek była 
odbita za pieniądze, które pochodziły ze sprzedaży 
makulatury (120 kg = 50 tys. zł). 
To tyle złego z Kędzierzyna 
Wojciech Czubek 
* * * * * 
DO CHEŁMA... 
     22.5. odbyła się w Chełmie przed ZOO-cyrkiem "Arlekin" 
akcja przeciwko tresurze zwierząt. Przy okazji zebrano 
trochę pieniędzy na schronisko dla zwierząt. Kilka dni 
przed akcją w mieście rozklejono ulotki i plakaty wzywające 
do bojkotu cyrku. 
     Nasza grupa liczyła 10 osób - część z Koła Młodych 
Ekologów, część osób indywidualnych. Rozdaliśmy około 700 
ulotek. Do chwili, kiedy ludzie nie wiedzieli, czego 
dotyczy treść ulotek, brali je z chęcią myśląc, że za darmo 
dostają program przedstawienia. Potem już nas omijali. 
     Cyrk został w Chełmie jeszcze dwa dni, ale akcja się 
nie odbyła z powodu braku ulotek. 
Aneta 
* * * * * 
DO OŚWIĘCIMIA... 
     15.6. cyrk zawitał do Oświęcimia. Kilka dni 
wcześniej przeprowadziliśmy nocną akcję plakatowania i 
usuwania ogłoszeń o występie. Nie obeszło się bez 
"potyczki" z policją po tym jak na płocie okalającym 
kościół w budowie napisaliśmy "CYRK - WIĘZIENIE DLA 
ZWIERZĄT". "A co będzie gdy ktoś zamalował słowo CYRK?!" 
- inteligentnie zapytał policjant. 
     Ponieważ agencja organizująca występy cyrku 
próbowała zorganizować zbiorowe wyjścia młodzieży 
szkolnej zwróciliśmy się do dyrekcji szkół z pismem 
mówiącym o niestosowności udziału dzieci w takich 
imprezach. 
     Wreszcie zorganizowaliśmy dwie pikiety. Na pierwszą, 
popołudniową, przyszło ok. 30 osób z FZ i miejscowych 
szkół średnich, na drugą, poranną, tylko trzy osoby (może 
dlatego bardziej się udała). Były oczywiście szmaty, 
ulotki, tuba i awantura z "obstawą". 
(pr) 
* * * * * 
DO KALISZA... 
     Do przyjazdu cyrku przygotowaliśmy się solidnie. 
Wydrukowaliśmy ponad 1000 ulotek, rozkleiliśmy po 
mieście naklejki, zalepiliśmy plakaty informacją "Cyrk 
odwołany. Przepraszamy". Gdy zjawiliśmy się przed 
pierwszym przedstawieniem, wyszła do nas jakaś miła pani i 
zaproponowała, byśmy najpierw zobaczyli przeciwko czemu 
protestujemy. Konsternacja. W drugim dniu poszliśmy przed 
występem. Pokazano nam tresurę kozy. Po długiej i 
burzliwej rozmowie dało się zauważyć, że nie wszystko jest 
totalnie czarne, tak jak i nie wszystko jest totalnie 
białe. Niewątpliwie zwierzęta w cyrku są więzione. Podobno 
często są wypuszczane z klatek. Psy, koty, koza, gęś, lis - 
miały trochę przestrzeni, natomiast niedźwiadki dusiły 
się parami w małych klatkach liżąc kraty. Poza tym nie 
można przerwać tresury nagle. Co się stanie ze zwierzętami. 
W Julinku czeka na chętnych stado niedźwiedzi (pole do 
popisu dla miłośników). Przy przydzielaniu koncesji na 
tresurę obowiązują surowe kryteria. Treser przekonał nas, 
że stosowanie przemocy w stosunku do zwierząt przy tresurze 
nie jest efektywne, bo zwierzę traci wtedy zaufanie do 
człowieka i nie chce ćwiczyć. Przekonałem się także, że tam 
pracują ludzie, którzy lubią zwierzęta.
 
     Aha, tresura jest też często sposobem na 
resocjalizację chorych zwierząt. Ponadto opiekun psów 
prosił, żeby nie mieszać cyrku z corridą oraz wyścigami 
koni. 
Jarek Jamroszczyk 
Międzyklasówka Wegetariańska