POLEMIKA:
"ŚWIĘTE PSY - CZYLI OPIEKA NAD ZWIERZĘTAMI" - KRZYSZTOF ŻÓŁKIEWSKI - ZB 35
Bardzo obraził mnie ów list skierowany przeciwko ludziom działającym w TOZie, tym bardziej że jestem jego członkiem od roku. Bezpodstawne wydaje się twierdzenie, że "wrażliwy na krzywdę zwierząt działacz ze smakiem pałaszuje kotlet". Otóż od trzech lat jestem wegetarianką i znam wielu ludzi, nie jedzących mięsa z miłości do zwierząt, którzy przecież też należą do TOZ-u. Gdyby sprawami psów i kotów zajmować mieliby się tylko wegetarianie, których w Polsce nie jest tak wielu, to czy wyobraża Pan sobie los tych psów dziś? To właśnie ci ludzie przyczynili się do polepszenia życia części tych zwierząt. Gdyby nie oni - teraz Wy walczylibyście o prawa psa, a nie świni. Jestem zdania, że dążyć do celu trzeba po kolei, nie łapiąc wszystkiego naraz, bo może z tego nic nie wyjść.
Czy wyobraża sobie Pan osiągnięcie sukcesu, gdy wszyscy będą walczyć nie o konkretną rzecz, ale o wszystko naraz? (Oczywiście członkowie TOZu walczyć o prawa zwierząt nie mogą, bo przecież nie są wegetarianami - jak to Pan określił.)
Ja sądzę, że lepiej będzie jeśli jedni będą z uporem dążyć do poprawy bytu świń, inni o wolność dzikich zwierząt, a jeszcze inni wystąpią w sprawie psów (tych bezdomnych, jak i tych przywiązanych do bud, bo przecież żaden członek TOZu nie walczy o poprawę bytu psów rodowodowych, zdobywających medale, które miłość zyskują sobie będąc często materiałem dochodowym swego opiekuna.
Czy pisząc "Święte psy" miał Pan na myśli te zwierzęta przywiązane przez całe życie łańcuchami, te, którym przeciekają budy i w zimie trzęsą się z zimna? A może chodziło Panu o psy wałęsające się po ulicach, rozjechane na drogach, topione i uśmiercane w inny brutalny sposób, będąc jeszcze ślepymi? Czy to źle, że tylu ludzi przejmuje się ich losem? I Pan sądzi, że przeciekająca buda dla psa to nie problem? Czy pies - męczennik (jak to się dzieje np. na wsi) nie ma prawa swego życia przeżyć (jeśli już jest skazany na śmierć na łańcuchu) w suchej, ciepłej budzie?
Niestety, polskie prawo nie zakazuje trzymania psów na łańcuchu, a to, czy zwierzę umiera na łańcuchu o dł. 7 m czy 3 m, według mnie nie ma znaczenia. A propos, "Świętymi psami" rodowodowymi (to już wg mnie) zajmuje się Polski Związek Kynologiczny i kluby ras, ale oni nie mają nic wspólnego ze zwierzętami.
Gdy już psy i koty będziemy traktować na równi z ludźmi zauważymy, że naprawdę nie ma tak wielkich różnic między światem zwierząt i ludzi, a wtedy ktoś taki jak Pan zacznie obwiniać innych, że zajmują się tylko sprawami świń, a nie zauważają myszy zgniecionej w łapce na gryzonie czy przeciętej dżdżownicy w ogródku, potem nabitej na haczyk.
Małgorzata Kozioł