RATUJMY NAREW! 
cz. III - 
"GÓRA" RODZI MYSZ 
     Przypominamy: ZB 32 zamieściły apel organizacji 
społecznych, domagających się podjęcia przez Pana Ministra 
Ochrony Środowiska szybkich i stanowczych kroków w celu 
ratowania Doliny Górnej Narwi. Ucieszyło to dr Z. 
Krzemińskiego - wicedyrektora Departamentu Ochrony 
Przyrody MOŚ. W ZB 35 przeczytaliśmy o tym jak "szybkie i 
stanowcze" działania wyglądają w wydaniu ministerialnym. 
Spieszymy zatem donieść jak to, o czym pisze Dyrektor 
Krzemiński wygląda w praktyce w Narwiańskim Parku 
Krajobrazowym. 
1. Wprowadzono do priorytetów finansowych Departamentu 
projekt zachowania kompleksu pałacowo- ogrodowego w 
Kurowie..." W rzeczywistości rozpoczęły się licytacje 
majątku PGR Kurowo. Bezpowrotnie tracona jest szansa 
przejęcia w całości założeń dworskich. A Zarząd NPK nie 
wykazuje żadnego zainteresowania tematem. Ale nic 
dziwnego... 
2. ...Zarząd NPK ma ważniejsze sprawy na głowie. Przy 
dziewiętnastowiecznym dworze, nad brzegiem bagiennej Narwi 
zakładany jest... ogród skalny (sic!), świadectwo 
odpustowego gustu Dyrektora czy może już skutek "dwukrotnego 
instruktażu przeprowadzonego przez pracownika merytorycznego 
Departamentu"? 
3. Uzgadniany jest projekt zabudowy progowej odcinka 
Rzędziany - Żółtki...". Jak dotąd to jedynie urzędnicy z 
Wydziału Ochrony (?) Środowiska w Białymstoku uzgodnili z 
meliorantami - z tymi, którzy przed kilkunastu laty 
zniszczyli Narew - że ci ostatni dostaną kilkaset milionów 
złotych (!) na "opracowanie założeń do projektu..." To, że 
opracowywane przez nich "założenia" są sprzeczne z 
ustaleniami PIOŚ i obowiązującą decyzją MOŚ nikomu 
oczywiście nie przeszkadza. 
4. Jeśli już mowa o pieniądzach ... Dyrektor Krzemiński 
pisze: "Zwróciliśmy się do międzynarodowych 
instytucji finansowych o pomoc dla NPK..." A może 
wcześniej, zanim zaczniemy prosić o pomoc z zagranicy, 
Departament (Ministerstwo?) dokładniej przyjrzy się 
dotychczasowym wydatkom Zarzadu NPK? W ramach współpracy 
podpowiadamy: tylko w r. 1991 badania fitosocjologiczne w 
NPK kosztowały... 200 000 000 zł (słownie: dwieście milionów 
złotych!). Nb. badania wykazały rzecz sensacyjną: im mniej 
wody, tym większe zmiany roślinności! 
5. W obecności "pracownika merytorycznego departamentu" 
wypaczana jest Ustawa o Ochronie Przyrody. Zamiast rady 
naukowo-społecznej NPK powołano wspólną radę dla dwóch 
parków, których podobieństwo kończy się na tym, że oba 
nazywają się "krajobrazowe". W ww. radzie co prawda nie ma 
żadnego przedstawiciela organizacji społecznej, ale za to 
bogato reprezentowani są fachowcy od "opracowań naukowych". 
Nic więc dziwnego, że główną konkluzją pierwszego 
posiedzenia tejże Rady było "zalecenie Dyrektorom obu Parków 
jak najszybszego opracowania programu prac badawczych" 
(cytat za Rozgłośnią Białostocką PR). Domyślności 
czytelników pozostawiamy odgadnięcie, kto weźmie pieniądze 
za wykonanie tychże badań. 
     Tak więc największym "osiągnięciem" Ministerstwa i 
Departamentu w sprawie Narwi na przestrzeni ostatnich lat 
pozostaje wystosowanie pisma do wojewody białostockiego z 
wnioskiem, żeby sam zechciał łaskawie rozpatrzyć skargi na 
swoją działalność! 
     Panie Ministrze Ochrony Środowiska! Dolina Górnej 
Narwi ginie na Pana oczach! Palone są szuwary, wymierają 
ptaki, niszczeje dziedzictwo kulturowe! Decyzje podejmowane 
przez Pana Ministerstwo są ośmieszane przez wojewódzkich 
urzędników! Tylko od Pana zależy to, czy na pogrzebie 
Bagiennej Doliny Narwi MOŚZNiL będzie szło w pierwszym 
rzędzie!!! 
Panie Ministrze! RATUJMY NAREW!!! 
Komitet Ratowania Narwi 
przy Społecznym 
Instytucie Ekologicznym 
(c.d. niewątpliwie nastąpi) 
     Z ostatniej chwili: 15.6. w Kurowie odbywało się 
posiedzenie Rady Parków Krajobrazowych (tej, co to "dwie w 
jednej"). Radzono nad możliwościami zahamowania odpływu wody 
z NPK. W tym samym czasie, kilka kilometrów dalej, na jazie 
w Rzędzianach, pracownik Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i 
Urządzeń Wodnych, na polecenie Wydziału Ochrony (?) 
Środowiska obniżał o 20 cm (!) poziom tejże, "bo po 
ostatnich deszczach zrobiło się jej za dużo". A żeby było 
zabawniej - całość filmowała ekipa niemieckiej telewizji, 
realizująca film o "Zielonych Płucach Polski".