NIE OLEWAĆ WŁADZY!
"My sami będziemy zbierać makulaturę, bo rząd sobie nia daje z tym rady" - takie słowa usłyszałem od pewnego ekologa. Rząd nie daje sobie rady z wieloma sprawami, ale czy jest to powód aby go wyręczać w pracy? Płacimy podatki Państwu. Podatki płacą przedsiębiorstwa, w których pracujemy (dlatego też często zarabiamy tak, jak zarabiamy). Podatki są po to, aby Rzeczpospolita dobrze funkcjonowała. Dobrze, to znaczy aby np. PIOŚ zamykała fabryki, które niszczą środowisko naturalne, a SANEPID wstrzymywał produkty, które mogą niszczyć nasze zdrowie. Z naszych podatków płacone są pensje urzędników administracji państwowej. Dlaczego mam płacić i wykonywać jeszcze ich obowiązki służbowe?!
Oczywiście można zapomnieć o istnieniu rządu (wprowadzić podział na "oni - władza" i "my - społeczeństwo") i osobiście chronić środowisko. Ale rząd o swoim istnieniu raczej nie zapomni. Pewnego dnia jakiś facet z Rady Ministrów może wpaść na pomysł zbudowania np. jakiejś tamy albo rafinerii. I zrobią to - za nasze pieniądze (podatki). Oczywiście zawsze można zorganizować jakąś manifestację albo podpisać list protestacyjny. Wszystko można, ale władza ma środki aby "zaprowadzić ład i porządek". Przykład? Bardzo proszę: w Czorsztynie jest budowana tama za państwowe (nasze) pieniądze. Zieloni protestują. Policja (opłacana przez państwowe czyli nasze pieniądze) doprowadza ich na kolegium. Dostają kary. Minister od ochrony środowiska (opłacany państwowymi czyli naszymi pieniędzmi) pisze do sądu aby ich nie karać. Zapomniał, że budowa jest prowadzona przez rząd (którego jest członkiem), a sądy w Rzeczypospolitej Polskiej są niezawisłe. Paranoja? Myślę, że tak. Zwłaszcza że Minister Edukacji Narodowej postanowił wprowadzić obowiązek nauki religii. I wprowadził - olewając dokładnie paręnaście ustaw.
I zastanawiam się po co te wszystkie protesty, akcje i manifestacje? Może byłoby prościej nie pozwalać, aby kolesie z poronionymi pomysłami zostawali członkami Rady Ministrów. Albo mieć gwarancje, że można ich zawsze odwołać.
A może z tą całą władzą przesadzam? Ale jak to się dzieje, że chłopi z "Samoobrony" zajęli budynek Ministerstwa Rolnictwa i nikt ich nie ruszył. Ba, spotkał się z nimi Prezydent i podpisał jakieś papiery. A w Czorsztynie jak WiPy zorganizowali blokadę drogi to spotkali się z plutonem szturmowym Policji Państwowej... Stawiam pytanie: co jest powodem tak różnych reakcji?
Dla ułatwienia przypomnę, że w Parlamencie lwią część mandatów mają przedstawiciele partii chłopskich. Brak natomiast ludzi, którzy wybór zawdzięczaliby poparciu ekologów.
Piotr Szkudlarek