Strona główna |
W ZB 37 ukazała się reklama książki Eryka Mistewicza i Julliette de Gautier pt. "Encyklopedia życia". Ponoć "autorzy starali się przedstawić ekologię praktyczną", "Jakich artykułów spożywczych nie kupować? Na co zwracać uwagę na etykietach...?" itp. Jak w praktyce może wyglądać taka "praktyczna ekologia"?
Miliony Polek i Polaków codziennie idzie do sklepu z "Encyklopedią życia" i ogląda wnikliwie etykiety. A na etykietach producenci wypisali wszystkie szkodliwe składniki swoich produktów. Czy możecie to sobie wyobrazić? Ja nie mogę...
Kto ma czas, aby codziennie czytać etykietki? Jaki producent dobrowolnie zmniejszy szanse zbycia swojego towaru?
Czy jest więc wyjście z tej okropnej sytuacji? Oczywiście, że tak.
Istnieje coś takiego, co nazywa się Polska Norma. A problem polega jedynie na tym, aby był to dokument bardzo dokładny oraz na tym, by był postrzegany.
Jest to problem do załatwienia, jeśli znajdą się pieniądze. Właściwie to nawet nie trzeba ich szukać. Wystarczy skończyć z marnotrawstwem naszych podatków - jak np. pod Czorsztynem.
Tak naprawdę, to nie to jest ważne, że zamiast odpowiedniej Normy pojawiła się "Encyklopedia życia". Gdy ktoś kupi "Encyklopedię" i zacznie się stosować do jej zaleceń, to wtedy pojawi się wielki problem dla Matki Ziemi. Co się stanie z towarami, które nie znajdą nabywcy? Najprawdopodobniej trafią na wysypisko śmieci. A co to jest za miejsce to już wszyscy wiemy (mam nadzieję).
Dlatego bardzo proszę, aby Rzecznik Prasowy Ministerstwa Ochrony Środowiska P.T. Eryk Mistewicz przedstawił w następnym wydaniu ZB informację o krokach podjętych przez resort, które sprawią, że takie wydawnictwa jak quot;Encyklopedia życia" stracą rację bytu.
Piotr Szkudlarek
W chwili obecnej Eryk nie jest już rzecznikiem MOŚZNiL, ale odpowiedzieć chyba może...
(aż)