Strona główna |
"Rozprawa" organizatora Trasy Klubu "Gaja" w Łodzi, Maćka Kozakiewicza wymaga kilku sprostowań i wyjaśnień, zwłaszcza że sam autor o nie prosi. Od razu chciałbym zaznaczyć, że bardzo dziwna to "rozprawa". Międzyuczelniane Lobby Ekologiczne otrzymało od nas propozycję zorganizowania spotkania u siebie oraz ulotkę informacyjną, w której były podane warunki organizacyjne i finansowe. Na te warunki organizatorzy się zgodzili. Takie są fakty.
Myślę, że był to układ rzetelny, może niezbyt fachowy, gdyż wcześniejsze podpisanie umowy wykluczyłoby tego typu rozważania z jakimi mamy do czynienia w tekście Maćka. Natomiast zgadzam się z tym, że przyjmowanie u siebie kolegów za okrągłą sumę 1,5 mln mija się z celem. Zwłaszcza że pieniądze te były tak ciężko zdobyte.
Celem trasy - naszym zdaniem - nie było odwiedzanie starych znajomych. W ulotkach informacyjnych pisaliśmy o przeprowadzeniu konferencji prasowej, zapraszaniu przedstawicieli samorządu lokalnego, nauczycieli czy ludzi biznesu. Na spotkanie z tymi ludźmi byliśmy przygotowani i gdyby te możliwości zostały wykorzystane - grupy lokalne mogłyby trasę dobrze wykorzystać. Ale to już wina organizatorów.
Naprawdę w niewielu miejscach byli dziennikarze, nie mówiąc już o przedstawicielach biznesu. Jak później możemy narzekać na brak funduszy na działalność, gdy sami nie potrafimy przekoczyć naszych ograniczeń np. w stosunku do pieniędzy? Ale to są już tematy na zupełnie inny artykuł. Wyjaśnić także trzeba to, że trasa miała sponsora, którym był REC z Budapesztu, finansujący w części nasz projekt. Otrzymane pieniądze nie pokryły jednak w całości kosztów trasy. Nikt z uczestników trasy nie otrzymał wynagrodzenia.
Chciałbym dalej "kolegować się" z Maćkiem, będzie to jednak trudne, jeżeli w tak cywilizowany sposób będzie dolewał oliwy do ognia. Maćku, przecież wystarczyło kilka minut rozmowy, aby ta cała "rozprawa" nie była potrzebna.
Wojtek Owczarz