Strona główna |
/.../ Czy świnie i wszystkie inne zwierzęta zjadane przez człowieka ponoszą stratę? Zacznijmy od pojęcia zysku i straty. Jest coś takiego jak symbioza. Partnerzy takiego związku czerpią obopólne korzyści, obdarowując się wzajemnymi usługami. Coś za coś. Kwiaty produkują nektar zjadany przez owady. Lecz nic za darmo. Owady przy okazji zapylają kwiaty, pomagają w rozmnażaniu i najkorzystniejszej rekombinacji genetycznej. Byłoby głupotą twierdzić, że pszczoła pasożytuje na kwiatach.
Podobnych przykładów można znaleźć miliony. Niektóre z nich będą wydawały się pasożytnictwem. Lecz nawet drapieżniki: lwy, wilki, tygrysy mimo tego, że zabijają, to odgrywają bardzo pożyteczną rolę. Pomagają utrzymać w zdrowiu i dobrej kondycji populacje zjadanych roślinożerców. O tym chyba nie trzeba przekonywać ekologów i zielonych. Śmieszne jest żądanie wegetarianizmu od wszystkich ludzi, a jednocześnie dążyć do ratowania przed wyginięciem innych zwierząt drapieżnych. Gdyby chcieć zrealizować wizje nawiedzonych obrońców zwierząt, na Ziemi powinny zostać jedynie rośliny.
Teraz zastanówmy się, czy świnie mają jakąś korzyść z tego powodu, że człowiek je zjada. Ale zacznijmy od faktów. Pogłowie świń na świecie... jest olbrzymie. Świnie dotarły nawet do tych zakątków, gdzie wcześniej ich nie było. Człowiek dostarcza im pożywienia, chroni od nie sprzyjających warunków atmosferycznych, chroni przed drapieżnikami i chorobami i w końcu pomaga wygrać z ewolucyjnymi i ekologicznymi konkurentami. To dzięki pokarmowemu związkowi z człowiekiem świnie odnoszą rewelacyjny sukces ekologiczny i ewolucyjny. Biorąc pod uwagę interes populacji, zjadanie świń przez człowieka jest jak najbardziej wskazane. Jest to symbioza i obopólne korzyści. I chyba największymi przeciwnikami wegetarianizmu są... same świnie!!! No bo cóż się z nimi stanie, gdy człowiek wzgardzi wieprzowiną. Po prostu wyginą!
Poza nielicznymi świnkami pokojowymi.
Stanislaw Czachorowski