Strona główna |
Jakiś czas temu pisałem o firmie BRITISH VITA z Wielkiej Brytanii, która ma zamiar inwestować w Polsce. Niestety nie miałem zbyt wielu informacji na temat ich technologii produkcyjnej, a przypomnę - mieli produkować piankę poliuretanową. Zwróciłem się więc do brytyjskiego Greenpeace'u z prośbą o dostarczenie mi takowych informacji. Niedawno otrzymałem list z owym materiałem. Na list odpisała Iza Kruszewska, która - jak pisze - rozmawiała z przedstawicielem tejże firmy, panem Bradshawem, który zajmuje się Europą Środkowo-Wschodnią.
Po pierwsze pan Bradshaw był bardzo ciekaw, skąd Iza otrzymała informację o ich zamiarach, ponieważ jak na razie sami się jeszcze nie zdecydowali na tę inwestycję. Przyznał jednak, że są zainteresowani, chcą kupić ziemię - z tym, że mają wielkie kłopoty z biurokracją dot. zakupu gruntów. Poza tym poinformował, że nie mają na tę działalność pozwolenia. Na pytanie z jakich środków formujących/wydmuchujących piankę będą korzystać, odpowiedział, że nie będą stosować freonów, ponieważ produkować będą ciężką piankę, która nadaje się do mebli itp. Natomiast będą stosować wodę jako środek wydmuchujący. Przy okazji Iza sprawdziła to w Wydziale Atmosferycznym Greenpeace'u i rzeczywiście - jest taka technologia, w której stosuje się wodę. Na pytanie dlaczego interesują się Polską, pan Bradshaw odpowiedział, że już od jakiegoś czasu kupują surowce z Polski jak np. uretany, polyols (?).
Po drugie stwierdził, że w Polsce jak i w całym regionie jest duże zapotrzebowanie na piankę.
Po trzecie twierdził, że ich produkt jest wyższej jakości niż produkty obecnie dostępne na rynku polskim. Poza tym poinformował, że BRITISH VITA jest największym producentem pianki w Niemczech, Hiszpanii, Holandii i drugim największym producentem we Francji.
Na pytanie, jakie inne zagrożenia dla środowiska stwarza ta technologia, pan Bradshaw odpowiedział, że jedynie może być problem z emisją do atmosfery izocyjaninów. Natomiast gdyby ruszyli z produkcją w Polsce, założyliby filtry zawierające węgiel aktywny.
I to już wszystko, co udało się Izie wyciągnąć z pana Bradshawa. Nie wiem, co o tym sądzić, ale mimo wszystko będę zawsze podejrzliwy.
Tomasz Lechki