ZDANIEM MIĘSOŻERCY
Nie jestem wegetarianinem.
Jem mięso często i ze smakiem. Do
niedawna nie występowałem wszakże
przeciwko wegetarianom - jaroszy
na ogół traktuję z sympatią, jako
ludzi o woli silniejszej niż moja.
Ostatnio jednak musiałem
zmienić to swoje umiarkowanie pozytywne nastawienie przerażony
rosnącą agresywnością i nietolerancją wegetarian. Ja nie zaglądam nikomu do talerza i dlatego
nie chcę, by ktoś rządził się moimi rondlami. Nie lubię być traktowany jak zbrodniarz tylko dlatego, że odżywiam się tak, jak
czterysta tysięcy pokoleń moich
przodków.
Odrzućmy więc granat do ogródeczka naszych adwersarzy:
Wegetarianizm jest postawa
gleboko antyekologiczną. W imię
wartości etycznych (a więc wyprowadzonych z kułtury) odrzuca naturalny dla naszego gatunku już
od czasów australopiteka sposób
odżywiania się. Cóż to ma wspólnego z ekologią polegającą bądź
co bądź na życiu zgodnym z Naturą? A czy pieski i kotki też uda
Wam się namówić na jarską dietę?
Wegetarianizm, jak każda
sztucznie wykoncypowana ideologia, prowadzi w slepa uliczke.
"Faktycznie, czasem wegetarianie
traktują wegan tak jak sami bywają traktowani przez mięsożerców
(...). Przypuszczalnie podobnie
weganie traktują fruktarian, a
fruktarianie - bresarian" - napisał (aż) w ZB 20. No właśnie! Ostateczną konsekwencją utopizmu
zawsze jest absurd.
Nie porywam się na to, by
przedstawić własnymi, nieporadnymi słowy prawdziwie ekologiczną
alternatywę wegetarianizmu. Odwołam się do powieści SF "Powrót do
Edenu". Harry Harrison kreśli w
niej wizję biotechnologicznej
(żadnych maszyn!) cywilizacji rozumnych jaszczurów, w której istotną rolę odgrywa pacyfistyczna
sekta Cór Życia. Oto fragment
"Ośmiu Zasad Ugenenapsy", będących ewangelią tej sekty: "(...)
jak możemy utrzymać czczony przez nas pokój i harmonie , skoro żyjemy dzięki zadawaniu śmierci?
Czy mamy przestać jeść aby przez to zapobiec zabijaniu tych, którymi się karmimy? (...)
Odpowiedź (...) głosi , że nie jedząc umrzrmy. Tkwimy na wierzchołku ogromnej
łodygi życia, zaczynającej się od nic nie czujących roślin, wiodącej poprzez bardziej
zielone rodzaje roślin do zwierząt roślinożernych i mięsożernych i kończącej się na nas. Okazuje się, że
ma obowiązek karmienia komórek leżących nad nią , czego zwieńczeniem są Yilane (rozmne jaszczury
- J.T.) , jedyna część łodygi rozumiejącą w całości. Dlatego też nie ma zabijania czy śmierci
, lecz jedynie karmienie. Zabieranie życia zwierzęciua lub rośliny nie jest zaprzeczeniem życia
lecz formą jego czczenia. Tamto życie służy podtrzymaniu innego życia, a przez
to je wzmacnia. Jest tak i było od jaja Czasu z wszystkimi formami życia w morzu, na lądzie
i w powietrzu. Jednakże niepotrzebne zabieranie życia, jak też zabijanie z innych powodów
niż potrzeba jedzenia, stanowi zaprzeczenie życia, pogwałcenie Drogi Życia i występek przeciw
Duchowi Życia. Aby uniknąć takiego pogwałcenia i zaprzeczenia, Córy Miasta Życia muszą
postępować jego Drogą oraz nauczać inne przestrzegania Drogi harmonii i pokoju, czci dla
życia - bo Pokój jest Drogą Życia panującą w królestwie Ducha Życia".
Co więcej, slepa milosc do
"mlodszych braci" nieraz okazuje
sie byc oxeniona z mizantropia.
"Ideologia wegetarianizmu to bardzo stara, występująca już w starożytnej Grecji utopia, według
której, jeśli ludzie przestaną przelewać krew zwierząt, to nastąpi powrót do Złotego Wieku i
między ludźmi zapanuje braterstwo , harmonia i pokój, W rzeczywistości, jak to ujmuje Ernest Junger, po wegetarianach przychodzą
kanibale.
Ale dlaczego tak się dzieje? Szlachetni wegetarianie głoszą, że nie wolno zabijać zwierząt
, bo są one równe człowiekowi . Inni ludzie, którzy ni mają dobrych serc jak wegetarianie (...),
odczytują to równanie , całkiem zresztą poprawnie , w drugą stronę i wychodzi im, że człowiek to tyle co zwierze i tak należy go
traktować . W ten sposób szlachtni idealiści , którzy nie chcą zabijać nawet zwierząt dają sygnał
do mordowania ludzi" - tę myśl
Dextimusa wydrukował "Stańczyk"
nr 192.
Za mocno powiedziane? W "Raporcie" nr 1 Pracowni na rzecz
Wszystkich Istot można było przeczytać:
"Niektórzy najbardziej radykalni obroncy Matki-Ziemi w obliczu dominacji jedego gatunku
proponują wyższa od wegetarianizmu formę odżywiania: humanitaryzm".
Jarska dieta nie czyni nikogo szlachetniejszym. Hitler też
był wegetarianinem.
Jaroslaw Tomasiewicz
Początek strony