ZDROWE MIASTO - BIAŁYSTOK? 

  "Gazeta Współczesna" nr 206 z 22.10.92 zamieściła pod powyższym 
tytułem relację z posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Ochrony 
Przyrody w Białymstoku. Znalazła się w niej wzmianka o postawionych 
Północnopodlaskiemu Towarzystwu Ochrony Ptaków zarzutach 
"anarchizacji i działalności sprzecznej z polską racją stanu". 
Zapewne szczupłość miejsca nie pozwoliła autorom relacji wyjaśnić, 
na podstawie jakich to niecnych czynów oskarżono "ptaszników" o 
takie przewinienia. Mam nadzieję, że opublikowanie mojego listu 
pozwoli czytelnikom ZB na nieco szersze spojrzenie na sprawę. 

  A rzecz miała się tak: 

  W czasie posiedzenia Komisji jej przewodniczący, prof. 
Aleksander Sokołowski wygłosił referat pt. "Rola organizacji 
społecznych, stowarzyszeń, ruchów ekologicznych w ochronie 
przyrody". Według Pana Profesora rola organizacji proekologicznych 
polegać ma na wspieraniu działań instytucjonalnych ukierunkowanych 
na ochronę przyrody, amatorzy nie mają prawa wypowiadać się w 
dziedzinach zarezerwowanych dla autorytetów, nie mają też prawa 
stawiać się na równi z instytucjami państwowymi, nie mogą domagać 
się odwołania dyrektorów tychże. 

"Nieszczęściem" PTOP jest to, że nie mieścimy się w przewidzianych 
przez Pana Profesora ramach - inaczej widzimy swoją rolę. Uważamy że 
np. mamy prawo zwracać uwagę właściwych instytucji na niekompetencję 
i nieudolność podległych im urzędników. Tak też zrobiliśmy w 
przypadku dyrektora Narwiańskiego Parku Krajobrazowego. I właśnie 
fakt, że my, amatorzy, ośmieliliśmy się poddać w wątpliwość 
kwalifikacje pracownika cenionego najwyraźniej przez zwierzchników, 
legł u podstaw oskarżenia PTOP przez prof. Sokołowskiego o 
"ANARCHIZACJĘ". 

  Nie ma tego złego, które by na dobre nie wyszło - wiemy teraz 
dlaczego do dziś, pomimo upływu kilku miesięcy, nikt nie zechciał 
merytorycznie odpowiedzieć na nasze pisma - któż chciałby rozmawiać 
z anarchistami? 

 Drugi wątek tj. "działalność sprzeczna z polską racją stanu" ma 
również swoje korzenie nad Narwią. O tym, co nasi specjaliści- 
melioranci zrobili z "polską Amazonią" napisano już wiele, m. in. 
w ostatnim czasie ukazało się w ZB kilka artykułów na ten temat. W 
swojej kampanii na rzecz ratowania doliny Narwi PTOP stara się 
zainteresować tym problemem zachodnioeuropejskie organizacje 
ekologiczne, m. in. niemieckie. I ta właśnie działalność sprzeczna 
jest wg prof. Sokołowskiego z polską racją stanu, bowiem Niemcy nie 
mają prawa nam doradzać, co mamy robić dla ratowania Narwi, na ten 
temat wypowiedzieli się już nasi specjaliści, opracowane zostały już 
konkretne projekty. I znów byliśmy odmiennego zdania niż Pan 
Profesor. 


Do uratowania Narwi niezbędne są znaczne środki finansowe, których w 
kraju nie mamy, nasi specjaliści są istotnie fachowcami, ale od 
osuszania (wszak melioracja Narwi to ich dzieło) natomiast w 
Szawajcarii, Anglii czy Niemczech od szeregu lat przywraca się 
rzekom ich dawną rolę i takie doświadczenia należy wykorzystać 
nad Narwią. W czasie, kiedy podejmowane są ogólnoeuropejskie akcje 
pod hasłem "Przyroda bez granic" (co jak co, ale ptaki są najlepszym 
przykładem trafności tego zwrotu), kiedy po kilkudziesięciu latach 
starań, dzięki głównie niemieckim pieniądzom organizacji WWF, ma 
szansę powstać Biebrzański Park Narodowy, głos Pana Profesora 
brzmiał jak z innej epoki. 

 Mój list chcę zakończyć osobistą refleksją: posiedzenie Komisji 
opuszczałem przygnębiony. Prof. Sokołowskiego darzyłem dotąd 
wielkim szacunkiem za jego wkład w ochronę naszej przyrody. Z 
przykrością patrzyłem jak w imię niepojętych dla mnie racji 
rozmienia on swój dorobek na drobne. 

 Przemysław Bielicki

 Przewodniczący Zarządu
 Północnopodlaskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków 

PS. Pozostaje też otwarte pytanie zawarte w tytule cytowanego 
artykułu - czy Białystok, w którym mają miejsce tego rodzaju 
oficjalne wystąpienia, jest miastem zdrowym? 

 Białystok, 29.10.92 

Do spisu