BIULETYN "RATUJMY PIENINY" - PONOWNIE W pierwszej połowie br., w związku z pracami wokół tzw. Raportu Czorsztyńskiego zaczął się ukazywać biuletyn "Ratujmy Pieniny" - częściowo na zasadzie wolnego rozdawnictwa, częściowo jako wkładki do ZB. Prace nad raportem szczęśliwie dobiegły końca (raport jest wydany i dostępny w wersji polsko- i angielskojęzycznej), niemniej jednak istnieje nadal - zdaniem niektórych - potrzeba wydawania biuletynu. Ponieważ jednak nie można w nieskończoność nadużywać gościnności redakcji (rodzi to również ze strony nieżyczliwych sprawie pomówienia o stronniczość ZB), kolejne numery biuletynu "Ratujmy Pieniny" będą się ukazywać niezależnie i będą dostępne na życzenie (oczywiście do momentu wyczerpania nakładu). Umieszczamy w ZB próbki, krótkie notki o treści nowego biuletynu, aby nie dominować treści pisma i dać szansę innym, którzy zajmując się odmienną tematyką, często nie mają możliwości wydawać własnym sumptem. Poniżej zaprezentowane tematy (i wiele innych) znajdziecie w nowym biuletynie "Ratujmy Pieniny" - dostępnym pod adresami redakcji: Stanisław Biega Elbląska 12/55 01-737 Warszawa Stanisław Górka Energetyków 8/9 41-706 Ruda Śląska Rafał Górski Gontyna 1/2 30-203 Kraków Pod powyższymi adresami również dostępny Raport Czorsztyński po polsku (koperta A4 + znaczek) i po, angielsku (ale dodatkowo koszty ksero). JAK PACYFIKOWANO SQUAT? O przebiegu tegorocznej akcji "Tama-Tamie" pisało się niewiele. Właściwie wszyscy wiedzą, że latem były jakieś blokady, rozjechano ludzi, wyrzucono ich z Czorsztyna, ale jest to wiedza pobieżna, nie za bardzo precyzyjna, tak że więcej informacji na ten temat na pewno nikomu nie zaszkodzi. Od 1990r. opuszczone budynki zajmowane na potrzeby akcji (squating) stanowiły jedną z najbardziej charakterystycznych jej cech. Mimo wielokrotnych gróźb nigdy nie zdarzyło się, aby ktoś został z nich siłą usunięty. Nigdy... aż do lata 1992r. kiedy to w mig poradzono sobie z tamersami. O przebiegu tegorocznej pacyfikacji squatu, krótkiej, ale heroicznej obronie i konsekwencjach prawnych opowiada Rafał Górski vel "Młody Moczulski", jeden z najbardziej aktywnych tamersów (m.in. kilkanaście kolegiów). TECHNOKRATYCZNE IMPERIUM KONTRATAKUJE Od dawna trwa na świecie regulacja rzek, budowa kanałów, zapór i zbiorników wodnych. W atmosferze nie kwestionowania celowości, histerycznego strachu przed brakiem wody z jednej, a katastrofalnymi powodziami z drugiej strony, przebiegała budowa kolejnych inwestycji w gospodarce wodnej (czytaj zapór). Z pewnym uproszczeniem można by powiedzieć, że w tej materii dopiero skrajnie absurdalne decyzje przyczyniły się do przełomu w opinii publicznej. I tak na świecie była to budowa i skutki gigantycznych zbiorników (np. Zbiornika Nasera na Nilu), a w Polsce najbardziej chyba ze wszystkich niedorzeczna lokalizacja zbiornika w Corsztynie. Stąd nawet największym pesymistom wydawało się, że mimo iż może nie udać się zatrzymanie budowy w Czorsztynie i innych już rozpoczętych, to jednak presja uświadomionej ekologicznie opinii publicznej nie dopuści do rozpoczęcia nowych budów. Okazało się jednak, że nic bardziej zwodniczego - powstaje (a w zasadzie jest odgrzewany) plan kaskadyzacji dolnej Wisły. Tym razem w niczym nie przeszkadza pusty budżet, bowiem to sami wojewodowie i samorządy terytorialne (gminy) pragną realizwać i finansować te, ich zdaniem wielce pożyteczne, inwestycje - tak więc zamiast walki z budową jednej zapory, już wkrótce może nas czekać konieczność sprzeciwienia się budowie kilku na raz. KOLEJNY MINISTER - KOLEJNE SPOTKANIE O tym, że tegoroczna akcja letnia w Czorsztynie mimo dramatycznego przebiegu, przeszła bez większego echa nie trzeba chyba większości czytelników przekonywać. Nie szkodzi, że pozostaną zatwardziali optymiści, którzy bez względu na fakty zakrzykną, że akcja była poprowadzona świetnie, doskonale nagłośniona (bo to w gruncie rzeczy, mimo iż sobie tego nie uświadamiamy, to właśnie tegoroczna akcja "Tama-tamie" była w tych dniach na naszych, społeczeństwa, ustach, nie schodziła z pierwszych stron gazet i czołówek dzienników telewizyjnych, a nie na przykład jakieś tam marsze Samoobrony czy koalicja i wybór rządu), dynamicznie się rozwija, a tama już trzeszczy. W związku z tym bez echa przeszło też spotkanie zorganizowane przez nowego (wtedy) ministra, na którym znaleźli się zwolennicy (ludzie ministerstwa, "wodniacy", parlamentarzyści) oraz przeciwnicy budowy tamy (głównie osoby zaangażowane w pisanie Raportu). Stąd też, być może w wyniku zmęczenia środowiska, bez odzewu przeszły również nadużycia Ministerstwa w informacjach o ww. spotkaniu. Stanisław Górka