NAREW URATOWANA, BIEBRZA ZAGROŻONA! 

RATUJMY NAREW! CZĘŚĆ IV 

     Wprowadzenie: 

ZB 32 zamieściły list do min. Kozłowskiego z prośbą o pomoc dla 
ginącej przyrody Doliny Narwi - "polskiej Amazonii". 

     Ucieszyło to Z. Krzemińskiego, wicedyrektora 
departamentu ochrony przyrody, który w ZB 35 pochwalił się 
licznymi, podjętymi w sprawie Narwi, działaniami. Komitet 
Ratowania Narwi w ZB 37 wyjaśnił, że jedynym osiągnięciem 
departamentu było przesłanie listu do wojewody białostockiego, 
żeby skargi na swoją działalność, kierowane do ministra, 
załatwił sobie sam. 

     Wbrew oczekiwaniom i pokładanym w nim nadziejom, niczego 
nie załatwił adresat listu, min. Kozłowski. Zajęty był bowiem 
przygotowaniami do wyjazdu do Rio de Janeiro, gdzie zamierzano 
dyskutować o potrzebie ratowania Amazonii, tyle tylko, że 
brazylijskiej. Nawet nie zdążył w ciągu pół roku odpowiedzieć 
na list, bo po powrocie ze "Szczytu Ziemi" zmienił się rząd i 
minister. Nowego ministra udało się przewodniczącej Społecznego 
Instytutu Ekologicznego namówić na wyjazd nad Narew, aby 
przekonał się sam na własne oczy jak ochrona środowiska wygląda 
bezpośrednio w terenie. 

     Minister przyjechał i zobaczył: 

- resztki dawnej świetności Narwi pod Waniewem i Kurowem, 
- zdewastowane zabytkowe budowle majątku Kurowo, 
- martwą ciszę w gospodarstwie tamże, bo właśnie "padł" PGR i 
wraz z nim upadała szansa utworzenia w Kurowie Centrum Edukacji 
Ekologicznej z prawdziwego zdarzenia. 

     Zobaczył także zdewastowaną przez meliorantów dolinę Narwi 
od Rzędzian do Tykocina i pękające na skutek osuszenia doliny 
mury zabytkowych obiektów w tym historycznym mieście. 

     Nie mógł też nie dostrzec braku kompetencji dyrektora 
Narwiańskiego Parku Krajobrazowego w rezultatach jego 
działalności i prezentowanych zamierzeniach na przyszłość. 

     Na zakończenie pobytu nad Narwią ministrowi 
Hortmanowiczowi został wręczony list-apel o pomoc w załatwieniu 
kilku najpilniejszych spraw, które nie mogły i nie powinny 
czekać. 

     Minister nie rządzi w ministerstwie sam. W ochronie 
przyrody pomaga mu wiceminister, który jest jednocześnie 
głównym konserwatorem przyrody. Przypadek zapewne zrządził, że 
przed kilkoma miesiącami został nim Jan Komornicki. 

     W połowie września wiceminister Komornicki przyjechał do 
Białegostoku i w ciągu kilku godzin dokonał tego, czego nie 
mogło dokonać w ciągu 20 lat wielu przyrodników, organizacji 
społecznych i kilku ministrów - URATOWAŁ NAREW! Na 
ministerialnym papierze. Wynika to jasno z notatki, jaką po 
swoim powrocie do Warszawy przekazał ministrowi 
Hortmanowiczowi. 

Nawet się przy tym chyba specjalnie nie zmęczył, bo przy pomocy 
wojewody białostockiego, Stanisława Prutisa i wicewojewody, 
Aleksandra Usakiewicza odkrył jeszcze wielkie zagrożenie dla 
Doliny Biebrzy, położonej - drobiazg - w województwie... 
łomżyńskim. Zagrożeniem tym, według ministra Komornickiego, 
jest anonsowana w poprzednim wydaniu ZB... mapa przyrodnicza 
Bagien Biebrzańskich, wydana przez Północnopodlaskie 
Towarzystwo Ochrony Ptaków. Do zwalczania tego świeżo odkrytego 
zagrożenia przystąpił niezwłocznie i z wielkim zapałem 
wicedyrektor Krzemiński, rozsyłając wici po całej Polsce. 

     W efekcie tych pospiesznych starań, do walki z mapą - 
niczym z "Szatańskimi wersetami" Rushdiego w Iranie - włączone 
zostało całkiem liczne grono: wiceminister, wicedyrektor 
departamentu, wojewoda i wicewojewoda, dyrektorzy wydziałów 
ochrony środowiska z dwóch województw, kilkunastu uczonych 
ornitologów i Państwowa Rada Ochrony Przyrody. 

     Jeśli ktośm czytając powyższe, pomyśli że to jakaś 
zbiorowa paranoja, to się pomyli - jest to rzeczywisty 
wizerunek naszej urzędowej ochrony przyrody. 

     Dla podtrzymania dobrego nastroju czytelników warto 
jeszcze dodać, że wydawcy mapy, młodzi miłośnicy ptaków z 
Białegostoku, Białowieży, Hajnówki i Grajewa zostali ostatnio 
oskarżeni o spowodowanie zagrożenia dla... polskiej racji 
stanu. Przy próbach ratowania Narwi bowiem współpracowali z 
ornitologami niemieckimi. 

     Ale to już inna, równie "ciekawa" histeria. 

     Nad Narwią więc wszystko dalej kręci się w zaklętym kręgu 
niemożności decydentów i tragikomicznej działalności 
urzędników. Aktualne też pozostaje ostanie zdanie z 
poprzedniego odcinka "serialu" narwiańskiego: 

PANIE MINISTRZE, RATUJMY NAREW! 

     Najpierw jednak od konserwatorów, zwłaszcza tych głównych. 

Komitet Ratowania Narwi 
przy Społecznym Instytucie Ekologicznym 


Do spisu