SPALARNIA NA NASZEJ GŁOWIE
motto:
"Spalarnia jest najbardziej radykalną, a jednocześnie
całkowicie bezpieczną metodą unieszkodliwiania odpadów."
(broszura reklamowa spółki "SYSTEM_EKO", inwestora spalarni w
Warszawie)
17.12. w warszawskim Urzędzie Wojewódzkim odbyło się
spotkanie na temat planowanej budowy spalarni śmieci w
Warszawie przy ul. Zabranieckiej, zorganizowane przez Wydział
Ochrony Środowiska. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele
włoskiego inwestora (spółki Tecnimont i Emit), władz miasta i
naprędce skrzyknięci przedstawiciele ruchów ekologicznych.
Zabrakło mieszkańców Pragi Północ, nie licząc burmistrza
dzielnicy.
Planowany zakład ma rocznie przerabiać 128 tys. ton
śmieci z obu dzielnic na Pradze i pobliskich gmin. Wstępnie
koszty inwestycji planuje się na poziomie 510 mld zł. Część
nakładów ma być pokryta z nisko oprocentowanego kredytu
włoskiego (ok. 17 mln $), reszta z kasy miasta. Do tej pory
przeprowadzono wszelkie negocjacje z Włochami, powołano
spółkę odpowiedzialną za budowę, o inwestycji informowała
prasa warszawska na podstawie okolicznościowych konferencji
prasowych organizowanych przez inwestora.
Jak się okazało nie przeprowadzono jednak obowiązującej
według prawa wstępnej Oceny Oddziaływania na Środowisko
(OOŚ), złamano po drodze też kilka przepisów z Ustawy o
Ochronie Środowiska.
Zorganizowane spotkanie miało na celu przedstawienie OOŚ
w celu szerszego jej zaopiniowania. Miało ono związek z
wcześniejszym spotkaniem burmistrza Warszawy, p. Sapińskiego
z ekologami, w czasie którego pomysł budowy spalarni poddany
został krytyce. Zarzucono też brak alternatywnych dla
spalarni rozwiązań takich jak np. wprowadzenie, na choćby
ograniczoną skalę, recyklingu.
Niestety OOŚ została udostępniona przed spotkaniem tylko
do wglądu, bez możliwości jej skserowania. Dzień przed debatą
dostarczono zainteresowanym materiały dot. spalarni, ale w
języku angielskim.
W pierwszej części przedstawiono zalety proponowanego
rozwiązania: unieszkodliwienie śmierdzącego problemu,
nowoczesność technologii, zyski: otrzymywany prąd w trakcie
spalania i oszczędność miejsca na wysypisku. Inwestorzy
zapewnili zgodność technologii z wymogami EWG dotyczącymi
emisji gazów i zatrucia środowiska. Podkreślono wzrastającą z
roku na rok produkcję śmieci komunalnych w Warszawie (obecnie
nawet do 400 tys. ton rocznie) i konieczność zaradzenia
sytuacji w związku z brakiem miejsca na wysypiskach.
Były slajdy, wiele liczb i przykładów, słowem wszystko
co tygrysy lubią najbardziej.
Znacznie ciekawsza była dyskusja. Z braku miejsca
przedstawię tylko najważniejsze informacje i dane dotyczące
spalarni. Projekt zakłada istnienie kompostowni połączonej ze
spalarnią. Kompostownia ma przerabiać pow. 60% śmieci, ogółem
ma dawać rocznie 46 tys. ton kompostu (z ok. 78 tys. ton
odpadków), 2 tys. ton złomu. Spora część pozostała po
wstępnej segregacji śmieci (maszyny przepuszczają wszystkie
odpadki o średnicy mniejszej niż 5 cm) czyli ok. 194 tony
dziennie ma ulegać spaleniu. Daje to rocznie ok. 49,5 tys.
ton spalanych śmieci o różnym stopniu toksyczności.
Pytania głównie dotyczyły niezgodności inwestycji z
prawem. Spalarnia będzie produkować, oprócz 27 tys. ton nie
zabezpieczonych wg planów inwestycyjnych żwirów, 2 tys. ton
wysoko toksycznych pyłów pozostałych z filtrów i co najmniej
25 tys. ton gazów zawierających m.in. dioksyny, kadm, ołów,
furany wydzielające się w trakcie spalania różnych
substancji. Lokalizacja takiej inwestycji winna być
uzgadniana z MOŚ, poza tym winna być poza granicami miasta
(jest w środku Pragi).
Zwracano też uwagę (zarówno ekolodzy, społecznicy, radni
Żoliborza jak i w swoim stanowisku pracownicy Wydziału
Ochrony Środowiska i PIOŚ) na brak koncepcji zagospodarowania
pyłów i żwirów pozostałych po spaleniu, możliwość skażenia
Kanału Bródnowskiego przez ścieki ze spalarni, pewne
sprzeczności zawarte w opracowaniach inwestora.
Pytania często pozostawały bez odpowiedzi, mówiono
natomiast o nieskuteczności recyklingu (dyr. Jabłoński dyr.
techniczny w Warszawie), o korzystaniu ze sprawdzonych
wzorców, o tym, że kompostownie stanowią pośredni stopień
rozwoju i w przypadku Warszawy nie rozwiązują problemu
śmieci. Przy okazji p. Jabłoński wygadał się z pomysłu budowy
w przyszłości spalarni na Radiowie, jest to tym dziwniejsze,
że nie wiedzą o tym nic mieszkańcy i radni Żoliborza, na
burmistrzu skończywszy. Kompostownia na Radiowie docelowo ma
przerabiać 120 tys. ton śmieci rocznie, na razie ma kłopoty z
upłynnieniem kompostu. Odpowiedzialność za to ponoszą
odpowiednie władze, które z jednej strony utrzymują monopol
MPO na wywóz śmieci (vide kłopoty Long Franka), z drugiej nie
posiadają koncepcji rozwiązania problemu śmieci u źródła.
Spalarnia przy takim podejściu jest rzeczywiście najlepszym
rozwiązaniem, tylko że nie dla wszystkich.
Najważniejszym ustaleniem zakończonego wycieczką na
Zabraniecką spotkania jest prośba o zaopiniowanie OOŚ i
lokalizacji spalarni na Zabranieckiej przez organizacje,
ruchy społeczne do 15 I 93, zgłoszona przez p. Kazimierza
Maniosa (dyr. Wydziału Ochrony Środowiska, Warszawa, Pl.
Bankowy 2). Od tych opinii, o ile będą negatywne, zależeć
będzie to czy dojdzie w ogóle do rozpoczęcia tej
inwestycji.
Z konieczności informacja ma tak skrótowy charakter, nie
oddaje ona atmosfery na sali, pozostających bez odpowiedzi
pytań. Nie mówi ona nic o bardzo niskiej świadomości
ekologicznej władz i zaproszonych dziennikarzy. Przykładem
może być notka w Gazecie Stołecznej, w której sympatyczny w
gruncie rzeczy dziennikarz "GW" przepisując dane dot. zakładu
pisze m.in., że spalarnia zmniejsza objętość śmieci
6-krotnie. A sama spalarnia zmniejsza, wg danych inwestora,
masę śmieci o niecałe 50% (a nie 5 razy), objętość w jeszcze
mniejszym stopniu.
Przy bliższym spojrzeniu na tę inwestycję rodzi się
wiele pytań bez odpowiedzi. Skandaliczny jest pomysł
przewożenia ciężarówkami przez całe miasto pyłów ze spalarni,
w myśl zasady "Idzie Grześ przez wieś...". Skandaliczne jest
to, że władze miasta, na których polecenie latem skasowano po
15 minutach "nielegalną" pikietę pod Sejmem w sprawie
Gałuszki, same łamią prawo, na które się powołują.
Skandaliczne jest uznawanie dioksyn, niejednokrotnie 70 razy
bardziej toksycznych od cyjanku, za nieszkodliwy odpad,
niewart wspomnienia. Skandaliczna jest mała przebojowość
ekologów, którzy mają teraz wielką szansę na prezentację
własnego programu. Spalarnia na Zabranieckiej jest dla nas
wielkim wyzwaniem.
Na podstawie art. art. 99 i 100 Ustawy o Ochronie
Środowiska każdy z nas ma prawo wystąpić do p. prokurator
Krystyny Puchalskiej-Daniluk (PROKURATURA REJONOWA dla Pragi
Północ, Jagiellońska 5, 03-721 Warszawa) w charakterze
poszkodowanego z uwagi na planowaną w niezgodzie z prawem
inwestycją na Zabranieckiej, szkodliwą dla zdrowia ludzi i
środowiska naturalnego. Możesz to uczynić indywidualnie bądź
na piśmie sygnowanym przez organizację, ruch, samorząd
mieszkańców itp. Możesz prosić w nim o informacje o toczącym
się postępowaniu wyjaśniającym w sprawie spalarni. Dzięki
temu prokuratura będzie miała obowiązek informować cię o
postępach w toczącym się śledztwie.
Piszcie! To nasza szansa. Spalarnia na Zabranieckiej
może ruszyć bądź zatrzymać górę lodową. Tak duża inwestycja
wyznaczy priorytet w śmieciowym biznesie na następne lata. Od
jej powodzenia lub niepowodzenia zależy, czy będziemy
segregowali śmiecie w domu i nie płacili za ich wywóz, czy
też każdy kubeł ze śmieciami będzie pełen pieniędzy
wyrzuconych w błoto.
Stanisław Biega
Do spisu