CO MOŻESZ - MIESZKAJĄC W MIEŚCIE - ZROBIĆ DLA FAUNY I FLORY
Jeśli mieszkasz w bloku i masz balkon, to balkon ów może być
najbardziej zielonym i ukwieconym balkonem. Mogą znajdować się na
nim przynajmniej dwie, trzy budki dla ptaków (w bibliotece
publicznej znajdziesz książki ornitologiczne, dowiesz się jakie
wymiary musi mieć budka dla szpaka, to bardzo ważne). W Twoim
mieszkaniu, oczywiście, może być dużo zieleni (warto wiedzieć, iż
kilka paproci w mieszkaniu łagodzi szkodliwe promieniowanie
telewizora oraz jonizuje korzystnie powietrze). Możesz też zadbać
o zieleń na klatce schodowej, a gdybyś wszystkich mieszkańców
bloku nakłonił do dbania o zieleń - o, to już jest coś!
Oczywiście możesz wybrać się do ogrodu botanicznego, a potem
do ogrodnika i dookoła bloku posadzić bluszcz, przekonawszy do
niego wszystkich lokatorów. Bluszcz stanowi dodatkową ochronę
przed hałasem i zimnem, a przesąd, że jest przyczyną wilgoci jest
bezsensowny - co potwierdzi każdy, kto choć raz w życiu był w
zabytkowym budynku, od dziesiątków i setek lat zabluszczonym. Więc
jeśli ci się uda zabluszczyć cały blok, a na ślepych ścianach
zawiesić wiele budek dla ptaków - to jesteś ekologiem - praktykiem
(a nie teoretykiem, nader wymownym i gadatliwym).
Czy znasz upodobania kulinarne ptaków mieszkających w
mieście? Czy na Twoim balkonie można spotkać wróble z całego
osiedla na śniadaniu z prosa (1 kg kosztuje 4 tys., starcza na
niecały tydzień) i z pszenicy (1 kg kosztuje 3 tys., starcza na
ok. 4-5 dni). /.../
Czy na twojej wyciągniętej ręce siadają sikorki? Czy - kiedy
idziesz przez park - rozpoznają cię gawrony, które z krakaniem
zlatują na niższe gałęzie? Czy potrafisz je odróżniać, czy masz
wśród nich swoich osobistych przyjaciół?
W całej Warszawie żył tylko jeden (!!!) człowiek, który przez
cały rok na okrągło, codziennie odwiedzał Łazienki i znał tam
każdą wiewiórkę, każdego ptaka, osobiście, po imieniu.
Podczas karmienia, żyjąc w przyjaźni z Fauną i Florą, którą
można spotkać w mieście - zbierzesz wiele ciekawych obserwacji.
Jak np. dwie kawki, siedzące w bezpiecznej odległości na gałęzi,
"wymyślały" bezdomnemu kotu, który zgłodniały przyszedł pożywić
się sadłem wyrzuconym na dach garażu.
Czy z takich, zabawnych czasem scenek potrafiłbyś złożyć
książeczkę o zwierzętach? Jeśli tak, to jesteś ekologiem -
praktykiem.
O bezdomnych kotach nie będę pisał - bo temat znany z gazet.
W moim bloku bezdomne koty dostają codzienie ciepłe mleko, mają
otwarte okna do piwnic, i kilku lokatorów cały rok kupuje dla nich
ochłapy u rzeźnika. A wierszyki o kotach są powszechnie znane.
Ściskam na razie łapę.
Paweł Zawadzki
Do spisu