PIERWSZE SKUTKI TAMY... W związku z wyrażeniem zgody przez Ministerstwo Ochrony Środowiska na dokończenie budowy zapory w Czorsztynie, rozpoczęły się prace przy budowie linii przesyłowej. Najważniejszym elementem tej linii jest stacja transformatorowa, która została zaprojektowana w Tylce (koło Krościenka). Za sprawą wójta gminy Krościenko plan budowy i jej lokalizacja zostały zatwierdzone we wrześniu'91, o czym mieszkańcy dowiedzieli się nie z ust wójta, lecz poprzez działania robotników na placu budowy. Wówczas jeszcze nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji tej decyzji. Jednak przyszedł czas "opamiętania" i protest mieszkańców przyniósł efekt w postaci zmiany lokalizacji tej inwestycji. Kiedy to piszę, nie jest jeszcze dokładnie sprecyzowane to nowe miejsce. Teraz może o lokalizacji. Stacja trafo została zaprojektowana w pobliżu Szkoły Podstawowej w Tylce, chyba po to, aby prowadzić własne badania nad wpływem promieniowania elektromagnetycznego na organizm człowieka. Wcześniejsze rozmowy na temat lokalizacji (jeszcze przed 1985r.) były prowadzone między innymi z Dyrekcją Pienińskiego Parku Narodowego, która nie wyraziła zgody na budowę na polanie Majerz, ponieważ "zwierzęta zaczną padać" i lokalizację przeniesiono w pobliże szkoły w Tylce. Widać więc, że ludzie są mniej warci niż zwierzęta, jest ich znacznie więcej niż czworonogów. Przypomina się twierdzenie wypowiedziane przez osobę, której imienia i nazwiska nie mogę sobie przypomnieć: "najlepiej zlikwidować głód zjadając dzieci". Decyzję podjęli ludzie nie zdający sobie sprawy z konsekwencji tego kroku, ponieważ wójt stwierdził na sesji, że tę decyzję podpisałby jeszcze raz, a kto nie chce się na to zgodzić to odciąłby mu dopływ energii elektrycznej. Przedstawiam tę sprawę, aby wykazać jak niska jest świadomość ekologiczna i dlaczego nie przynoszą odzewu akcje i protesty na tym terenie. Przykładem najlepszym jest akcja "Tama tamie", zupełnie nie rozumiana przez miejscowych. Całkowicie nie zdają sobie oni sprawy ze skutków tego przedsięwzięcia; ich jedynym argumentem jest to, "że tyle pieniędzy wydano", "gdzie byli protestujący, gdy myśmy stawiali sprzeciw". O protestujących mówią: "są opłacani przez kogoś, dwieście tysięcy na dzień dostają", "specjalne samochody przywożą ich". Dyrekcja budowy zapory zorganizowała "wycieczkę", aby przekonać jej uczestników o zbawiennym wpływie tamy. Przedstawiono same zalety: środowisko zmieni się, ale to nic, bo będzie alpinarium, więc rośliny nie wyginą. Naukowcy zadbają, żeby nie było dużych strat, prowadzą badania i prowadzić je będą, chyba tylko po to, aby uspokoić własne sumienie. Nie zapobieganie przyczynom, ale obserwacja co też się wydarzy i śledzenie zniszczeń. Można to nazwać małym poligonem doświadczalnym, na którym odbywają się ćwiczenia i próby, których skutków na 100% nie można przewidzieć. Przewidywanie i weryfikacja, czyli dokończenie budowy i śledzenie skutków pod płaszczykiem "czystej energii". Nie ochrona terenu, ale badania są najważniejsze. Nigdy nie spotkałem się z protestami Pienińskiego Parku Narodowego, co trudno wytłumaczyć ludziom, którzy stwierdzają, że oni powinni przewodzić temu protestowi. Zastanawiało mnie to długo, ale dzięki ZB dowiedziałem się, dlaczego. Park przedstawiał się jako umiejętnie gospodarujący terenami leśnymi - dla miejscowych, ale to wszystko dzięki naszym pieniądzom płynącym z podatków. Korzyści finansowe zabiły w nim (PPN) to, co prof. Władysław Szafer propagował przy staraniach, aby na tym terenie powstał Park Narodowy. Mieszkania dla pracowników, którzy będą śledzić zmiany w przyrodzie, stacja naukowa, alpinarium. Da to zatrudnienie kilku osobom, co w tym rejonie jest nie bez znaczenia. Niestety, jest to zbyt krótkie widzenie problemu. Najpierw musimy być syci, a potem dopiero będziemy chronić przyrodę. W przyszłości może powstanie Ośrodek Edukacyjny Odnowy Przyrody, którego głównym zadaniem będzie podniesienie świadomości ekologicznej wśród ludności, wtedy można się będzie poszczycić osiągnięciami w dziedzinie ochrony przyrody (zorganizowanie stacji, alpinarium...). W taki sposób odbieram ochronę przyrody w wydaniu PPN. Najpierw dopuścić do dewastacji, zniszczenia, a potem ratować przyrodę. Tak stało się w większości krajów zachodnich i w tej chwili ostrzegają nas, abyśmy nie popełnili ich błędu. Zresztą widać, że niektóre sprawy stoją do góry nogami. Ministerstwo Ochrony Środowiska finansuje tamę, która niszczy środowisko naturalne. Choć niektórzy stwierdzają, że jest także dobra strona - budowa oczyszczalni ścieków we wszystkich miejscowościach, które leżą przy cieku Dunajca. Dlatego też między innymi z tego powodu chcą dokończenia tej budowy. Pomimo tego, że częściej "pokazywało się" protest "Tama tamie", to - jak pisał Stanisław Górka - nie miało to już takiego oddźwięku jak w poprzednich latach. Bogusław Waksmundzki