ZB nr 4(46)/93, Kwiecień 1993
CZERWONE DIABŁY RAJNEESHA
Po opublikowaniu dwóch artykułów - tłumaczeń fragmentów
tekstów Osho (znanego dawniej jako: Bhagwan Shree
Rajneesh), Redakcja ZB otrzymała list, który nakłonił mnie
do wyjaśnienia kilku faktów dotyczących życia Osho. Autorem
listu jest p. Paweł Zawadzki (cytuję tylko te fragmenty,
które dotyczą Osho Rajneesha):
"(...) moi przyjaciele, którzy przebywali wiele lat w
USA, zobaczywszy w ZB nazwisko Osho Rajneesha, krzyknęli:
To oszust! Jest poszukiwany za oszustwa podatkowe i
malwersacje, swoim wyznawcom (którzy pracowali na jego
spory majątek) proponował ascezę, samemu mając ją za nic i
bynajmniej nie gardząc luksusem, itd. (...) Proszę
redaktorów ZB, by ostrzegając mnie przed importem śmieci i
zleżałych idei z Zachodu - przyglądali się również temu, co
proponuje Wschód".
Postać Osho nie od dzisiaj wzbudza dużo emocji. jest on
uważany za najbardziej kontrowersyjnego mistrza
duchowego XXw. Kim jest ów "heretyk"? Bhagwan Shree
Rajneesh urodził się w 1931r. w Indii. W 1966r. rozpoczął
podróż po Indii, nauczając medytacji. Jego wykłady
przyciągały tysiące ludzi, popularność Bhagwana rosła,
postanowiono więc założyć w Poonie wspólnotę, która
wkrótce zyskała sławę światowego centrum nowatorskich metod
medytacji i terapii; sławę porównywalną z kalifornijskim
Esalen.
W 1981r. Rajneesh przeniósł swą wspólnotę do USA, gdzie na
zakupionym przez swoich uczniów pustynnym terenie w stanie
Oregon rozpoczął budowę utopijnego miasta. W ciągu
czterech lat pustynne piaski Oregonu zamieniły się w oazę
zieleni. Powstały nowoczesne systemy nawadniające,
kanalizacje, ekologiczne gospodarstwa. Sprowadzono
egzotyczne gatunki roślin i zwierząt, na ogromnym terenie
zasadzono las, "wybudowano" jezioro (sic!). W tym czasie,
wśród miejscowej, "pobożnej" ludności narastała wrogość
wobec "obcych", określanych jako "niebezpieczny kult", w
ramach którego odbywają się diabelskie, seksualne
orgie, przemyt broni, handel i używanie narkotyków.
Brakowało jedynie oskarżeń o ludożerstwo i rytualne
palenie niemowląt. Bhagwan padł ofiarą zbiorowej psychozy.
Wokół terenu wspólnoty pojawili się farmerzy ze strzelbami
w dłoniach i transparentami z hasłem: "dobry czerwony
to martwy czerwony" (uczniowie Osho nosili stroje w
kolorze czerwonym). Władze stanowe starały się sformułować
zarzuty, które pozwoliłyby zakwestionować legalność
wspólnoty.
Oddajmy głos autorowi listu do Redakcji ZB: "Moi
przyjaciele, zobaczywszy w ZB nazwisko OSHO RAJNEESHA,
krzyknęli: To oszust! Jest poszukiwany za oszustwa
podatkowe i malwersacje...". Osho umarł w 1990r., więc
obecnie może być poszukiwany jedynie przez wywoływaczy
duchów. Poszukiwana natomiast była Sheela - administratorka
wspólnoty Osho w amerykańskim Oregonie, która zdefraudowała
wiele milionów dolarów z kasy wspólnoty i
uciekła z USA. Poszukiwaną znaleziono w RFN i osadzono
na wiele lat w więzieniu. Sam Osho, nie był wcale
poszukiwany, po prostu aresztowano go (bez są dowego
nakazu) i pod zarzutem - cytuję prokuratora Oregonu -
"popełnienia drobnych nadużyć imigracyjnych" osadzono w
więzieniu. Pragnąc oswobodzić Osho, jego uczniowie
zaakceptowali układ zaproponowany przez rząd Stanów
Zjednoczonych, że Rajneesh zostanie uwolniony w zamian za
zapłacenie grzywny i opuszczenie USA. W trzy lata po
deportowaniu Osho, prokurator przyznał, że jedynym zamiarem
rządu była likwidacja wspólnoty i pozbycie się Rajneesha
z USA. I trzeba przyznać, że udało się to znakomicie.
Utopijne "M-3" ("Miasto Medytacji i Miłości")
przestało istnieć, pobożna Ameryka założyła ciepłe kapcie i
z ulgą zasnęła przed ołtarzami odtwarzaczy wideo. "Czerwona
zaraza" zniknęła z pierwszych stron gazet.
Po opuszczeniu USA, przez następnych 7 miesięcy Osho
odwiedził wiele krajów, wszystkie z nich anulowały jego
wizę. Ogółem deportowano go lub odmówiono udzielenia wizy
do 21 państw (argumentując, że Rajneesh stanowi "zagrożenie
dla bezpieczeństwa publicznego"). Co było powodem tak
drastycznych, wręcz histerycznych reakcji; reakcji wobec
człowieka, którego jedyną bronią były słowa?
"Gdy mówię, że Bóg jest największym wrogiem religii, to
takie twierdzenie szokuje tzw. 'religijnych ludzi',
którzy myślą, że modlitwy do Boga i oddawanie mu czci jest
religią... Bóg jest największą fikcją, jaką stworzył
człowiek."
Osho bezkompromisowo krytykował hipokryzję "uznanych
person" takich jak Gandhi, Reagan, Matka Teresa; atakował
wszystkie "-izmy" i zorganizowane religie; polityków
określał jako kryminalistów.
Już sam jego wygląd prowokował: Osho paradował ubrany w
bogato zdobiony strój, na ręku nosił (o zgrozo!)
zegarek i jeździł Rolls-Roycem. Jak bardzo kłóci się to z
naszym stereotypowym wyobrażeniem człowieka
"uduchowionego", który powinien być skrajnie wychudzonym
ascetą, odzianym w płócienny wór i przynajmniej raz w
tygodniu biczującym swoje ciało za pomocą powrozów
zakończonych metalowymi ćwiekami. Posłuchajmy wypowiedzi
Osho:
"Podziwiam Franciszka z Asyżu, który jeździł na ośle. Ale
było to przecież torturowanie żywego stworzenia.
Podróżowanie Rolls-Roycem nie krzywdzi nikogo. Ludzie
myślą, że Rolls-Royce kłóci się z uduchowieniem. To
nieprawda. W rzeczywistości, to właśnie na furmance trudno
jest medytować. Rolls-Royce jest dużo lepszy dla duchowego
rozwoju."
Wypowiedź ta jest niezwykle charakterystyczna dla Osho,
który często posługuje się ironią, dowcipem i prowokacją.
Typowym tego przykładem jest napis przed wejś ciem do sali,
gdzie odbywały się wykłady Osho: "Zostawcie tu buty i
umysły". Pranie mózgów? Tak, medytacja, której nauczał Osho
jest wielką pralnią umysłów; pralnią oczyszczającą umysły z
dogmatów, reguł, systemów, katechizmów, stereotypów i
całej reszty śmieci, przed którymi Pan Zawadzki pragnie być
przestrzegany przez Redakcję ZB. I to właś nie Osho
pierze nasze umysły ze "zleżałych idei".
Pan Zawadzki pisze: "Swoim wyznawcom proponował ascezę". To
zupełny absurd. Oto co Osho mówił o ascezie: "Asceci to po
prostu masochiści, ludzie chorzy. Asceta to osoba, która
torturuje siebie. Im bardziej się torturujesz, tym bardziej
'świętym' się stajesz. Połóż się na łóżeczku nabitym
gwoździami, a zbiorą się tłumy, aby cię czcić. Zacznij
głodować, a staniesz się sławny. I tylko zastanawiające
jest, że nikt nie pyta: 'A cóż ten człowiek wniósł do
życia, jak je wzbogacił?' Leżenie na gwoździach nie
wzbogaca życia, nie czyni go piękniejszym. Głodówka nie
jest aktem twórczym - jest czymś destruktywnym, czymś
samobójczym.
Nie chodzi tu tylko o gwoździe i głodówkę. Jestem
przeciwko wszelkim przejawom ascezy, gdyż stanowią one
chorobę, wskazują, że jest w tobie coś samobójczego.
Istnieje w człowieku instynkt śmierci, przeciwny
instynktowi życia - Freud nazwał ten instynkt 'thanatos'.
Twoja energia może być przejawem instynktu życia albo
instynktu śmierci. Wszystko zależy od ciebie. Ja
nauczam miłości, popieram całkowicie życie. Mój cały
wysiłek polega na tym, aby sprawić, żeby twoja energia
została ukierunkowana w całości na życie. Moja
wspólnota jest zaprzeczeniem tendencji ascetycznych. Stąd
przeciwko nam występują hinduiści, mahometanie,
chrześcijanie, praktycznie wszyscy.
Nie nauczam żadnej ascezy. Nauczam miłości i życia." Nie są
to puste słowa. Na terenie wspólnoty Osho w Poonie, obok
wspaniałych sal do medytacji i terapii, znajduje się m. in.
basen, korty tenisowe, siłownia, boiska do koszykówki,
pracownia malarska, salka koncertowa, tzw. "świątynia
palaczy" (miejsce dla tytoniowych nałogowców). Seks jest
traktowany jako naturalne zjawisko, nie mające nic
wspólnego z grzechem. Jedyne ograniczenia to: zakaz
używania narkotyków i jedzenia mięsa. Całkiem liberalnie
jak na guru "proponującego ascezę"?
Naturalnie dziennikarze bardziej zainteresowani są
samochodami, którymi jeździł Osho, niż treściami jego
nauk. Stąd powstał zabawny obraz "Rolls-Royce Guru", łatwo
zapominamy o tym, że ów guru całe swoje życie poświęcił
nauczaniu medytacji; że wydano 650 (!) jego książek,
które przetłumaczono na 32 języki i opublikowano w
ogólnym nakładzie ponad 12 mln egzemplarzy; że ów guru jest
twórcą swoistego fenomenu: wspólnoty w Poonie - duchowego
"kombinatu" dla osób szukających dróg wewnętrznego
rozwoju. (Przy okazji: wspólnota ta została określona
przez Instytut Rolnictwa Indii jako "ekologicznie
wzorcowa", corocznie wysyła się do Poony studentów z
całej Indii na praktyki.)
Istnieje wschodnie powiedzenie: "Gdy kieszonkowiec
spotyka Oświeconego Człowieka, widzi tylko jego
kieszenie". Być może ludziom Wschodu łatwiej jest docenić
wartość nauk Osho. Shekhar, były premier Indii, powiedział:
"Osho dał całemu światu wizję, z której ludzkość może być
dumna". W rezolucji Stowarzyszenia Pisarzy Indii czytamy:
"Osho jest najbardziej radykalnym myślicielem i najbardziej
rewolucyjnym mistykiem XXw."
Lucyna Winnicka w książce "Podróż dookoła świętej krowy"
zakończyła rozdział poświęcony Osho Rajneeshowi takimi
słowami: "weź perłę, odrzuć skorupę". Osoby zainteresowane
perłą zapraszamy do wspólnej medytacji. Z zainteresowanymi
skorupą spotykamy się przed salonem samochodowym,
Rolls-Royce'a.
Czerwoni pozdrawiają Zielo-nych.
Robert Kulesza
PS. Warsztat medytacyjny Osho
Rajnesha poprowadzi w Warszawie
(15-16.5.) Deva Dajas z Holandii.
Informacje: Fundacja Osho,
Trębacka 3 - 37, 00-074 Warszawa,
tel. 0-22/271025.
ZB nr 4(46)/93, Kwiecień 1993
Pocztek strony