Strona główna |
HURTOWNIA PALIW PŁYNNYCH
W ALEKSANDROWIE KUJAWSKIM
Wszystko rozpoczęło się w marcu ubiegłego roku, kiedy to do urzędu Miasta w Aleksandrowie Kuj. wpłynął wniosek o lokalizację w naszym mieście hurtowni paliw płynnych.
Miejsce przeznaczone pod budowę to jeden z pracowniczych ogródków działkowych. I tak oto w małym miasteczku położonym nad pradoliną Wisły mają znaleźć się nagle 2 mln litrów paliwa. Następna bomba ekologiczna.
W kilku artykułach pisano już o ogromnym zagrożeniu i niebezpieczeństwie, jakie może stanowić taka inwestycja.
Teren, na którym usytuowano hurtownię znajduje się 50-200 m od gospodarstw rolnych i ogródków działkowych, 300 m od ujęcia wody pitnej dla miasta (która jak na razie ma wysoki stopień czystości), 300 m od granicy pól Zespołu Szkół Ogrodniczych, w bliskim sąsiedztwie lasów (ciągnącego się ok. 1.8 km starodrzewu świerkowego) i poligonu artyleryjskiego. Część mieszkańców protestowała. Najpierw odwołano się do burmistrza, później do wojewody. Zdaniem Szanownych Panów to wspaniała inwestycja taka hurtownia. Nie widzi się żadnych zagrożeń. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sejmiku Samorządowego, gdzie Kolegium Orzekające uznało mieszkańców za stronę w sporze. Nastepnie odbyło się posiedzenie tegoż Kolegium i poprzednie decyzje burmistrza o nieszkodliwości instytucji powstającej zostały podtrzymane w mocy. W takim przypadku odwołano się do naczelnego Sądu Administracyjnego o zmianę lokalizacji (do ministra budownictwa) i o przywrócenie terminu odwołania się od decyzji o budowie hurtowni (chodzi o zaskarżenie o pozwolenie na budowę, które zostało wydane po rozpoczęciu budowy).
Wszelkie protesty (podpisywane przez mieszkańców miasta i uczniów ZSO) były szybko zbywane przez władze. Jedynie "Ekoland" podpisał się pod protestem. Władze, jak widać, nie są nastawione zbyt przyjaźnie.
Budowa trwa nadal. Stare, porosyjskie zbiorniki po trochu napełniane są paliwem. Przedsiębiorca zdaje się zapomniał, że zbiorniki te są zardzewiałe. Mimo że zakopywał je w nocy (tak głosi plotka), to i tak ludzie wywęszyli, co się stało. Okres ich użytkowania nie powinien przekraczać 20 lat. Dotychczas nie zostały przeprowadzone wymagane badania gruntu i cieków wodnych.
Zbliża się wiosna. Niedługo zazielenią się działki i pola, na które spadnie deszcz oparów. Ogródki wzdłuż ulicy, którą transportuje się paliwo, stają się powoli magazynem ołowiu, kadmu i innych metali ciężkich. Wschodzące rośliny zastaną na powierzchni wysokie stężenie benzopirenu, który zacznie je zabijać. Zabijać będzie ludzi i zwierzęta. Przecież dopuszczalna odległość tak ruchliwych tras od upraw owoców i warzyw wynosi 150 m.
Przy wspomnianej ulicy stoi sanatorium kolejowe, gdzie schorowani ludzie przyjeżdżają wypocząć, poprawić stan zdrowia. Niech tego zaprzestaną. Ogrodzenie sanatorium graniczy bezpośrednio z bocznicą kolejową, gdzie przelewa się paliwo z wagonów-cystern do tirów-cystern.
Tuż koło hurtowni stoją również 2 bloki mieszkalne, gdzie aż huczy od małych i większych dzieci. Jakie będzie ich nowe hobby? Czyżby liczenie umierających drzew?
To okropne, że w kraju, gdzie mówi się tyle o ekologii i miłości do "Matki Ziemi", gdzie wywalczono jako taką demokrację i samorządność, liczy się tylko to, czy kasa jest pełna.
Znów pieniądze, pieniądze, pieniądze! Po co nam te wszystkie kosztowności? Czy nie najważniejsza jest nasza Ziemia?
Aleksandrów Kuj. leży w woj. włocławskim. To już III strefa zagrożenia ekologicznego.
POMOCY! Kontakt:
"Nie daj się"
Hoża 6/5