Strona główna |
RELIGIA I POLITYKA "EARTH FIRST!"
Wielu obserwatorów uważa "Earth First!"ż za grupę różniącą się od innych grup ekologicznych zasadniczo tym, że jest zwolenniczką bojowniczej taktyki. W zasadzie różnice są o wiele głębsze, mianowicie biocentryczne przekonania oparte na religijnych sentymentach podbudowują etykę i działanie grupy. Niedawny rozłam w ruchu dotyczy raczej opinii o strategii i taktyce, niż niezgodności w obrębie przekonaź. Jednak należy się spodziewać, że pomimo wewnętrznych napięć EF! i wiele podobnych, radykalnych ugrupowaź odegra ważną rolę w przyszłych zmaganiach ekologicznych.
Wysadzenie samochodu dwóch działaczy EF!, aresztowanie pięciu innych i działania wywiadowcze FBI postawiło grupę na forum publicznym. Ci radykalni ekolodzy chcą łamać prawo, ażeby uratować obszary nie dotknięte jeszcze ingerencją człowieka. Propagują nieposłuszeźstwo obywatelskie, wbijają gwoYdzie w drzewa, usuwają wieże obserwacyjne, niszczą buldożery, a praktyki te nazywają sabotażem ekologicznym - ekotażem albo monkeywrench-emżż. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy EF! zdają sobie sprawę, jak ważna jest religia w konfliktach ekologicznych. Kraźcowy przykład tego można znaleYć w liście osoby, która prawdopodobnie zdetonowała bombę w samochodzie kalifornijskiej działaczki EF! Judi Bari. Autor listu, cytując Księgę Rodzaju 1-26 (fragment o stworzeniu człowieka panującego), pisze że: "ten opętany pogaźski demon, Judi Bari, powiedziała tłumom, że drzewa nie były dane od Boga dla ludzi, ale że same były bogami i było grzechem ściąć je. Tak więc ja poczułem siłę Pana w swym sercu i zrozumiałem, że zostałem wybrany, aby unicestwić tego demona." List koźczy się ostrzeżeniem, skierowanym do innych osób oddających cześć drzewom, że i ich dosięgnąć może taki los, bo "JA JESTEM MśCICIELEM PANA".
Nie wiadomo, czy list ten jest prawdziwy, czy nie, chociaż wykazuje dość silne wewnętrzne świadectwo autentyczności (dokładny opis bomby i trudny do podrobienia styl, który wydaje się łączyć w sobie podstawy wiary chrześcijaźskiej z chorobą psychiczną), ale i tak obojętnie, czy jest on autentyczny, czy spreparowany - aby odsunąć podejrzenia od rzeczywistego zamachowca - dramatycznie ilustruje, jak współzawodnictwo wartości duchowych może leżeć u podstaw ekologicznych kontrowersji. Ochroniarz Alston Chase wyraża podobne poglądy, ale bez zbytniej gwałtowności. Krytykuje on "bezmyślny panteizm" i "skryte herezje" radykalnych ekologów narzekając, że bojowniczy ekolodzy bezkrytycznie przyjęli oskarżenie Lynny White'a, że judaizm i chrześcijaźstwo wytwarzały zachodnie tendencje skierowane przeciwko naturze. Chase sądzi, że artykuł White'a był dla ruchu ekologicznego swoistą "epistołą o reformie duchowej" wrogiej dla religii zachodniej. Chociaż bojowniczy członkowie EF! rzeczywiście dążą do odrzucenia zorganizowanej religii, a wielu z nich czuje się niezręcznie wobec jawnie religijnych rytuałów i pieśni popularnych obecnie w ruchu, to większość z nich głosi duchową łączność z przyrodą. Działacze EF! często mówią o potrzebie "ponownego uświęcenia przyrody". I tak też serce i dusza EF! pozostaje w obrębie radykalnej "świadomości ekologicznej", która intuicyjnie, z oddaniem i głęboko przeżywa sens świętości i wzajemnej łączności całego życia. Przeżycie to daje początek stwierdzeniu, że całe życie i nawet ekosystemy mają wartość same w sobie.
MITY "EARTH FIRST!"
W skład wszystkich tradycji religijnych wchodzą: mit, symbol i rytuał. Mity zazwyczaj określają, jak powstał świat (kosmogonia), jaki jest (kosmologia), jacy są ludzie, co są zdolni osiągnąć, a czego nie (antropologia moralna) i co niesie ze sobą przyszłość (eschatologia). Teoria ewolucji dostarcza nam pierwotnej kosmogonii popierającej "etykę biocentryczną" lub "głęboką ekologię", której zwolennikami są działacze EF! Jeżeli wszystkie gatunki ewoluowały poprzez ten sam proces i żadne nie były stworzone w żadnym specjalnym celu, to - jak uważa Christopher Manes - metafizyczne podstawy antropocentryzmu zostają usunięte razem z ideą, że istoty ludzkie są na szczycie "wielkiego łaźcucha istnienia", panując na całej Ziemi. ściślej biorąc - wnioskuje Manes - ewolucja mówi, że nie ma podstaw, aby patrzeć na istoty ludzkie jako na bardziej rozwinięte niż inne gatunki. Homo sapiens nie jest ostatecznym celem ewolucji, ponieważ - w maksymalnym przybliżeniu - ewolucja nie wytwarza stadiów koźcowych, lecz po prostu rozwija jedną formę życia po drugiej. Etyczne znaczenie tej kosmogonii jest takie, że skoro ewolucja daje życie w całej jego złożoności, to proces ewolucyjny ma sam w sobie najwyższą wartość. Centralny priorytet moralny EF! to ochrona i odbudowa obszarów, do których nie dotarła ingerencja człowieka, ponieważ to one, pozostając niezakłócone, stanowią potrzebne zasoby genetyczne dla samego procesu kontynuacji ewolucji.
To jednak nadal nie odpowiada na pytania, dlaczego powinniśmy troszczyć się w pierwszej kolejności o ewolucję lub o jeszcze dzikie obszary. Argument Manesa wypierający człowieka z centrum moralnego zainteresowania niedostatecznie wyjaśnia, gdzie rzeczywiście owa wartość się znajduje. To dlatego tyle duchowości wprowadza się do ruchu EF! - pewna forma duchowości jest potrzebna w celu stworzenia podstawy dla nadania procesowi rewolucji i formom życia w nim powstałym odpowiedniej wartości. Manes osobiście dokopuje się korzeni głębokiej ekologii i EF! w "głębokiej więzi duchowej, jaką ludzie posiadają z naturą".
Nawet ci przekonani etyką biocentryczną, szeroko opartą na kosmogonii ewolucyjnej, czasami czerpią z metafor o świętości, aby wytłumaczyć swe odczucia. Niektórzy z wielu zwolenników ruchu EF! są wyraYnie religijni, doszukując się swych biocentrycznych sentymentów w taoizmie, buddyzmie, hinduizmie, czarach albo pogaźskim kulcie Ziemi. Jest pomiędzy nimi również kilku chrześcijaźskich mistyków przyrody. Najważniejszym duchowym Yródłem dla aktywistów EF! jest system wierzeź Indian Amerykaźskich, jak nazywa to historyk religii Amanda Porterfield. Istnieje on jako ruch kontrkultury i religijny, którego zwolennicy określają się jako przeciwnicy systemu kulturalnego społeczeźstwa amerykaźskiego. Centralne zasady owego systemu to potępianie amerykaźskiej eksploatacji przyrody i złego traktowania Indian, stosunek do przedkolonialnej Ameryki jako do miejsca świętego, gdzie przyroda i ludzie żyli w całkowitej harmonii; pewność, że postawy Indian są w opozycji do postaw amerykaźskiej kultury i że moralnie stoją one wyżej oraz podkreślanie wiary, że postawy Indian Amerykaźskich w stosunku do przyrody są sposobem na ponowne ożywienie kultury amerykaźskiej.
Lepszą wizytówką wierzeź EF! byłaby pierwotna duchowość, jako że działacze EF! twierdzą, że powinniśmy naśladować sposoby życia charakterystyczne dla najbardziej pierwotnych ludów, nie tylko tych w Ameryce Północnej. Co więcej, nie tylko przedkolonialny krajobraz Ameryki jest święty, ale ogólnie każdy obszar dziki - gdziekolwiek mógłby być znaleziony lub odtworzony.
Działacze EF! ogólnie nazywają siebie "plemioniowcami", a wielu głębokich ekologów sądzi, że plemiona pierwotne mogą dostarczyć podstaw dla religii, filozofii i ochrony przyrody dających zastosować się w naszym społeczeźstwie. Dalej, ludzie EF! coraz szerzej dyskutują na temat ważności rytuału dla każdej "społeczności wojowników". Na spotkaniach odbywających się w miejscach dzikich lub w bezpośredniej ich bliskości oddają się czasem rytualnym taźcom, a czasami wyją nawet jak wilki. To właśnie wilki, niedYwiedzie grizzly i inne zwierzęta funkcjonują jako totemy symbolizujące mistyczne pokrewieźstwo pomiędzy plemieniem a innymi stworzeniami. Rodzimi Amerykanie często wyobrażają sobie nieludzkie gatunki jako pokrewne "ludy" i poprzez "rytuał włączania" rozszerzają zasięg troski moralnej daleko poza istoty ludzkie.
Niektórzy działacze EF! wytworzyli własne "rytuały włączania", nazywając je warsztatami "Zgromadzenia Wszystkich Istot", które dostarczają rytualnych środków do połączenia ludzi duchowo z innymi istotami i z całą planetą. Podczas tych warsztatów odprawia się rytuały, gdzie ludzie pozwalają się z fantazją owładnąć duchowi jakiegoś nieludzkiego stworzenia albo nawet skał i rzek, i przełożyć na język słów ich boleści i złe traktowanie przez ludzi. Jako uosobienia (personifikacje) tych nieludzkich form uczestnicy zgromadzenia wołają o należyte traktowanie i harmonijne stosunki pomiędzy wszystkimi mieszkaźcami ekosystemów. Ekstatyczny taniec rytualny, mający uświęcić międzygatunkową, a nawet międzyplanetarną jedność, trwa czasem całą noc. Takie rytuały wzmacniają poczucie, że wszystko jest wzajemnie połączone i święte.
MYŚLĄC JAK GÓRA
Jeden z centralnych mitów pojawiającej się tradycji EF! został zapożyczony z eseju Aldo Leopolda zatytułowanego "Myśląc jak góra" (1949). Autor zaczyna go sugerując, że być może góry mają wiedzę, która przewyższa naszą. Potem opisuje swoje przeżycie, gdy zbliżał się do wilczycy, którą zastrzelił. "Właśnie wtedy widziałem, jak w jej oczach zamierał dziki zielony ogieź. Zdałem sobie wtedy sprawę i odtąd wiem, że było dla mnie coś nowego w tych oczach - coś, co znała tylko ona i góra. Byłem wówczas młody... myślałem, że mniej wilków znaczy więcej jeleni, a gdy w ogóle nie będzie wilków, wtedy myśliwi będą się czuć jak w raju. Ale gdy widziałem, jak umierał ten zielony płomieź czułem, że ani wilczyca, ani góra nie zgadzały się z takim poglądem."
Pośród działaczy EF! historia ta urosła do rangi mitycznej i moralnej bajki, w której wilk porozumiewa się z istotą ludzką, akcentując międzygatunkowe pokrewieźstwo. (Porozumiewanie się pomiędzy zwierzętami a człowiekiem jest powszechnym tematem w pierwotnych mitach religijnych, a zmiana wyglądu ze zwierzęcego na ludzki lub z ludzkiego na zwierzęcy oraz łączność duchowa są częścią praktyk szamaźskich - wielu działaczy EF! wykazuje doświadczenia szamanistyczne.)
"Zielony ogieź" w oczach wilczycy stał się symbolem życia w dzikości i został wcielony do tradycyjnego rytuału. Wkrótce po tym, jak utworzono grupę, kilku działaczy EF! wzięło udział w ulicznych przedstawieniach "Zielony ogieź" - w zasadzie były to spotkania mające na celu odrodzenie biocentryzmu. śpiewający tam "Dakota" Sid Clifford traktował te spotkania jako ekologiczny ewangelizm. Opowiadał też, że potem, po spotkaniach, ludzie z widowni ze łzami spływającymi po twarzach przychodzili ofiarując swą pomoc. Następnie chcieli się dowiedzieć, co mogą zrobić, aby żałować za grzechy popełnione przeciwko naturze. Na tych przedstawieniach uosobiony wilk przywoływał ludzi do żałowania za grzechy przeciwko przyrodzie, do poszanowania Ziemi i stworzeź na niej żyjących. Niektóre przedstawienia koźczyły się nawet wyciem nawróconych, które miało symbolizować identyfikowanie się z dzikością i wilkami. W skład jednego z takich taźców "ekologicznych wojowników" (opisanych w magazynie EF!) wchodziły: "łomotające bębny, nadzy neandertalczycy i dzikie stworzenia. Maszyna industrializacji była (symbolicznie) zatrzymywana przez dzieci wymachujące kluczami francuskimi. Niemal każdy dołączał do tej pierwotnej celebracji dzikiej przyrody."
Autor sprawozdania, komentując rozproszenie wojowników po spotkaniu, wykrzyknął: "Zielony ogieź jest nadal dziki i wolny, tak jak my znów rozproszeni po naszym kraju". W ten sposób pierwotna duchowość została połączona z ideą, że autentyczne życie ludzkie przebiega dziko i spontanicznie w obronie Matki Ziemi.
POLOWANIE NA BULDOŻER
Ekotaż nie jest wyrażany oczywiście tylko symbolicznie w taźcu rytualnym - jest on tak, jak nieposłuszeźstwo obywatelskie, rzeczywistym działaniem. Niektórzy z EF! przyznają się do tego. Chociaż wiodący członek EF! Dave Foreman czasem twierdzi, że jest ateistą, to mówi o ekotażu jako o rytualnym obrzędzie: monkeywrench jest formą "uwielbienia Ziemi" - aby pójść i dokonać tego, trzeba być bardzo uduchowionym.
Rytuały religijne służą do przetwarzania dnia powszedniego w święto, a nawet po to, by zmienić samą świadomość. Rytuały EF! wcale nie są inne. Jeden z działaczy EF! ekstatycznie wyjaśnia: "Gdy wykonujesz pewne działanie, jest w tym rodzaj jakiejś magii. Możesz pracować całą noc, a potem być czujny cały dzieź. Masz poczucie magii, spokoju, jasności i że to przeżycie to właśnie to, czego chcesz."
John Davis, wydawca magazynu EF! sugeruje, że rytuały przechodzenia powinny być rozwijane, co wymaga bezpośredniego działania. "Rytuały przechodzenia były niezbędne dla zdrowia prymitywnych kultur ... dlaczego więc nie należałoby odnowić rytuałów wtajemniczenia i innych rytuałów w formie bezpośrednich działaź w obronie przyrody? Niedojrzali i niewtajemniczeni mogliby uzyskać swą dojrzałość poprzez uczestnictwo w rytualnych wyprawach tak samo jak dawniej, ale tym razem po innego rodzaju łupy - po buldożery.
Ekofeminizm jest następnym prądem zasilającym poczucie szacunku dla przyrody, jakim cechują się działacze EF! Idee powyższe zostały nawet wprowadzone do liturgii EF!, wiele pieśni czy hymnów, które słyszy się na zebraniach EF! jest satyrą na macho-hubris (nadmierną dumę), męską dominację w przyrodzie i nad kobietami; potępiają one również masakry czarownic dokonywane przez mężczyzn oraz oddają cześć różnym Boginiom Ziemi.
Ekofeminizm i religijność na wzór wspólnot pierwotnych mają wiele wspólnego z jeszcze jednym prądem - mianowicie z bioregionalizmem. Jest to kontrkulturowy ruch ciągle umacniający związek z EF! Bioregionalizm tworzy wizję społeczności stworzeź żyjących w harmonii i prostocie w obrębie wyznaczonych ekosystemów. Krytykuje natomiast modele społeczeźstwa opartego na nieustannym rozroście, preferując gospodarki lokalnie samowystarczalne, ekonomię zrównoważoną ekologicznie oraz zdecentralizowany samorząd polityczny. Bioregionaliści podzielają też zdanie na temat ekologicznej wrażliwości EF!, uważajac, że życie samo w sobie posiada wartość i że istnieje wzajemne święte powiązanie całego życia. Oddawanie czci Ziemi przez bioregionalistów jest analogiczne do duchowości wzorowanej na ludach pierwotnych, a charakterystycznej dla działaczy EF!
EF!-owcy czują pewnego rodzaju naturalne związki z bioregionalizmem. Dave Foreman zasugerował nawet, że bioregionalizm był właśnie terminem, którego szukała EF! Dodaje również, że EF! mogłaby być swojego rodzaju milicją bioregionalną, jako że skoro bioregionaliści zamieszkują dane miejsce i stają się tym miejscem, to powinni bronić owego miejsca bojowniczą taktyką EF!
BOMBY, OSKARŻENIA, INFORMATORZY
W maju 1990r. eksplodowała bomba podłożona pod siedzeniem w samochodzie aktywnej działaczki EF!, Judi Bari. Eksplozja nastąpiła podczas jazdy przez Oakland (California) wspólnie z Darylem Cherney'em - partnerem z EF! - Bari doznała rozległych uszkodzeź tkankowych i złamania miednicy, a Cherney uszkodzenia lewego oka odłamkami powstałymi na skutek wybuchu. Policja i Federalne Biuro śledcze prawie natychmiast oskarżyły ww. działaczy EF! o spowodowanie wybuchu twierdząc, że bomba eksplodowała przypadkowo podczas transportu do jakiegoś nieznanego miejsca. Przez długie tygodnie po wybuchu FBI wraz z policją nadawały informacje, sugerujące rzekomy udział Bari i Cherney'a w zamachu. Ale gdy akt oskarżenia trafił do sądu, natychmiast został oddalony, a Bari i Cherney'a uwolniono. Parę dni potem Greenpeace wynajął prywatnych detektywów, aby zajęli się sprawą szukania rzeczywistych winnych - podejrzewanych przez wielu działaczy ruchów ekologicznych o związki z przemysłem drzewnym. W rok przed eksplozją bomby w samochodzie zostało ujawnione zainteresowanie FBI ruchem EF! Stało się to, gdy 50 agentów FBI osaczyło grupę aktywistów, usiłujących podciąć słup wysokiego napięcia stojący na pustyni Arizona. Współzałożyciel EF!, Dave Foreman został aresztowany następnego ranka w swym domu - po przebudzeniu zobaczył przed sobą agenta FBI z rewolwerem w ręku. Następnie, w 1988r. grupa została skutecznie rozpracowana przez umieszczenie w niej informatora FBI, Mika Faina, który wcielił się w cieślę.
"Piątka z Arizony" zgodziła się ostatnio na udzielenie wyjaśnieź, przyznając się do niektórych oskarżeź związanych z niszczeniem mienia, podczas gdy zarzuty dotyczące sabotażu linii wysokiego napięcia z elektrowni jądrowej zostały oddalone. Mark Davis otrzymał wyrok skazujący na 6 lat więzienia i grzywnę w wysokości 20 tys. dolarów za złośliwe niszczenie mienia, natomiast następnym oskarżonym: Peg Millet, Markowi Bakerowi oraz Ilsie Asplund udowodniono mniejsze przestępstwa przeciw mieniu. Foreman został skazany za udział w tajnym związku z zamiarem niszczenia mienia. W niezwykle niejasnych okolicznościach - prawdopodobnie w celu uciszenia Foremana - jego wyrok został zawieszony na pięcioletni okres próby, po którym będzie mógł być zmniejszony do wysokości jak za wykroczenie.
PRZEWIDYWANA ZAPAŚĆ EKOLOGICZNA
Zanim jednak rozkwitnie bioregionalizm, jak sądzi wielu działaczy EF!, społeczeźstwa przemysłowe muszą najpierw załamać się pod swym własnym ciężarem, ponieważ nie daje się on zrównoważyć ekologicznie. Teoria, że owocem społeczeźstwa ma być ekologiczna katastrofa, zawierająca nasiona własnego zniszczenia, wprowadza następną kluczową część mitycznej struktury EF! Jest to apokaliptyczna wizja przyszłości. Po wielkim cierpieniu, jeżeli przeżyje wystarczająco dużo materiału genetycznego planety, ewolucja odzyska swój naturalny bieg. Jeżeli przeżyją też istoty ludzkie, będą miały możliwość ponownego ustanowienia plemiennego sposobu życia, odbudowy bioregionalizmu, co pozostaje w zgodzie z ewolucyjną przyszłością. Edward Abbey, którego powieść "The Monkeywrench Gang" (dosł. "Gang francuskich kluczy") pomogła sformować ruch, dostarcza typowego przykładu na estachologię EF!:
"Różnica pomiędzy tym, czy społeczeźstwo przemysłowe określone jest mianem kapitalizmu czy komunizmu, jest bardzo mała, ponieważ oba niszczą przyrodę i siebie. Przewiduję, że paźstwo militarno-przemysłowe zniknie z powierzchni ziemi w ciągu 50 lat. To przekonanie jest podstawą mojego wrodzonego optymizmu, Yródłem nadziei na przyszłą odnowę wyższej cywilizacji - porozrzucanych populacji ludzi żyjących w skromnych liczebnie grupach i utrzymujących się z rybactwa, polowania, zbieractwa, hodowli na małą skalę. Mają to być ludzie zbierający się raz do roku w ruinach porzuconych miast z okazji wielkich festiwali moralnej, duchowej, artystycznej i intelektualnej odnowy - ludzie, dla których obszary dzikie nie będą placem zabaw, ale ich naturalnym i rodzinnym domem."
Skoro bioregionalizm skupia się na rozwijaniu planów na przyszłość, jak sądzi wielu działaczy EF!, to nie rozwinie się on bez katalizatora, jakim ma być uprzednia zapaść ekologiczna. Z tego powodu, przyjmując zapowiedY ekozapaści, Foreman skrytykował działanie większości bioregionalistów, stwierdzając, że zaczynają "grzęznąć w swym nawozie z toalet, organicznych ogrodach, pracach ręcznych i utylizacji odpadów", i chociaż zgadził się, że "... są potrzebne ... to bioregionalizm jest czymś więcej niż techniką, jest ponownym stworzeniem (z Ziemi) obiektu kultu oraz samoobroną".
WSZYSCY NA POKŁAD WOO WOO CHOO CHOO
Gdybyśmy się zatrzymali tutaj, portret, który uprzednio nakreśliliśmy, byłby bardzo mylący. Oczywiście, że biocentryczne i ewolucyjne przesłanki, duchowość na wzór plemion pierwotnych, religie wschodu i siła innych prądów duchowych wnoszą wiele do światopoglądu EF! Należy też dodać, że działacze EF! często nie ufają rozumowi, wyprowadzając swe fundamentalne przesłanki z intuicji i uczuć, np. swe umiłowanie dla dzikich świętych miejsc, a zarazem wściekłość z faktu, że są one niszczone. Z pewnością tradycja rozwijała się przez przyjmowanie i tworzenie fascynujących mitów, symboli i rytuałów. Ale jednak rozumu nie porzucono, a wiedza ekologiczna i analiza polityczna są podstawą praktyki EF! Wielu należących do ruchu zaniepokojonych jest nadmiernym pochłonięciem przez spirytualizm i tym, co nazywają Woo Woo. John Davis, sam odpowiedzialny za wiele dyskusji o duchowości i rytuałach, ostrzega: "Wzrasta zainteresowanie duchowym podejściem do naszej planety. Ostatni numer magazynu ukazuje ten trend. Wydajemy wiele artykułów o świętych miejscach, rytuałach itp., ale bardzo mało odnoszących się tematycznie do określonych dzikich miejsc. O mało co nie zastąpiliśmy na transparencie hasła 'Nie ma kompromisu w obronie Matki Ziemi' hasłem 'Wszyscy na pokład Woo Woo Choo Choo'. ... święte miejsca, rytuały i sprawy doskonalenia się osobistego są ważne... ale EF! może utracić swą efektywność, gdy będzie promowała takie sprawy, zaniedbując prezentowanie na forum publicznym projektów obszarów dzikich i inną opozycyjnie ukierunkowaną działalność."
Nauki ekologiczne wytworzyły pierwszą falę opozycyjnej działalności EF! "Jesteśmy w stanie wojny" - mówi bez ogródek Foreman - "wojny cywilizacji przemysłowej ze światem przyrody. Jeżeli spojrzeć na to, co mówią wiodący naukowcy, to okazuje się, że możemy stracić około 1/3 wszystkich gatunków w ciągu następnych czterdziestu lat. Jesteśmy w największym z epizodów wymierania w ciągu trwającej 3,5 miliarda lat ewolucji."
Takie analizy wraz z duchowym poczuciem wewnętrznej wartości nietkniętych jeszcze ekosystemów zbiegają się w radykalną krytykę zarówno społeczeźstwa przemysłowego, jak i zachowania się ludzi. Potrzeba nam nie tylko bioregionalnych szczepów jako nowej zasady organizacji społeczeźstwa, ale zaangażowania w sprawę ujemnego przyrostu populacji, które jest moralnym "papierkiem lakmusowym", sprawdzającym stopieź włączenia do szczepu. Pismo EF! pełne jest wezwaź, aby "ograniczyć oddychanie", a czasem całkiem serio opowiada się za ludobójczymi rozwiązaniami problemu nazbyt rozwiniętej populacji. (Na jednym z zebraź pewna kobieta zapytała mnie "Jak umotywowałby pan posiadanie dwójki dzieci?" Rozmowa jest potężnym orężem dla umacniania zasad ortodoksyjnej prokreacji w ramach EF!)
Podstawowa etyka prokreacji została dobrze ujęta przez Chima Blea: "Wpływ każdego naszego dziecka z klasy średniej odpowiada wpływowi 40 dzieci z Trzeciego świata - onacza to wyraYny wzrost ilości wyciętych drzew, wzrost intensywności wypasu bydła na pastwiskach, gdzie trawa nie jest najlepszego gatunku oraz dalsze plany irygacji pustyź. Pomyślcie, zanim zdecydujecie się na to dziecko. Będzie ono jeszcze jednym, które spowoduje cierpienie, a równocześnie jeszcze jednym, które będzie cierpiało. Zatem natychmiast dajcie sobie podwiązać jajowody albo wysterylizujcie się." (Niektórzy humorystycznie zaproponowali nawet, by zebrania EF! odbywały się przy stołach do wazektomii!żżż
Analiza polityczna tworzy drugą krytyczną falę opozycyjnej działalności EF! Założyciele EF! byli zawiedzionymi ochroniarzami, którzy leczyli rany po przegraniu ustawodawczej bitwy o Przegląd Bezdroży i Zasady Oceny za r. 1980, dokonane przez Rząd Federalny. Prowadzący kampanię na rzecz tej ustawy stwierdzili, że Rząd zabezpieczył tylko "skały i lód", a nie obszary najważniejsze dla zachowania biologicznej różnorodności. Co ciekawe, okazali się oni rozumni i powściągliwi, popierając swe propozycje wiedzą ekologiczną, podczas gdy oponenci działali jak lunatycy, prowadząc spór na temat "świętych" wartości, takich jak własność prywatna i "amerykaźski sposób życia". Pomimo swego umiarkowania i powściągliwości absurdalnie oskarżono ich, że są ekologicznymi ekstremistami. W efekcie doszli do wniosku, że jeżeli uważa się, że rozumne działanie czasem zawodzi, to być może Ziemia potrzebowałaby grupy dzikich, nierozważnych fanatyków.
Ogólna strategia miała polegać na ukazaniu rzeczywistych ekstremistów, a jednocześnie umocnieniu pozycji głównych grup ekologicznych sprawiając, że byłyby odbierane jako organizacje całkiem umiarkowane. Ponadto chciano promować głęboką ekologię, wiedząc jednak, że nie ożywi to większości ekologów oraz zmienić tematykę debat ekologicznych z ochrony malowniczych miejsc na zachowanie różnorodności biologicznej. W ich ocenie wymaga to odbudowy i ochrony ogromnych obszarów w ich naturalnej formie. Większość grup rzadko proponuje odtwarzanie stanu naturalnego, a już nigdy na szeroką skalę.
Poza wysiłkami, aby uzyskać przewagę nad umiarkowanymi ekologami, EF! zaczęła eksperymentować z obywatelskim nieposłuszeźstwem i monkeywrench-em w ogólnie przyjętej strategii na rzecz ochrony różnorodności biologicznej i pobudzenia świadomości społeczeźstwa. Nieposłuszeźstwo obywateskie, a szczególnie destrukcja wyposażenia używanego do niszczenia środowiska, dramatycznie określiły moralne przesłanie ruchu: różnorodność biologiczna jest ważniejsza niż wyrafinowane zachcianki i własność chciwych ludzkich istot.
ŁAMANIE PRAWA
Gdy ludzie łamią prawo zgodnie ze swym sumieniem, szczególnie w formalnie demokratycznych społeczeźstwach, uważają swoje działania za moralnie usprawiedliwione. Główne usprawiedliwienie przedłożone przez działaczy EF! brzmi: "Jest naprawdę aż tak Yle!" - typowa demokracja jest złudzeniem, bo jako taka kontrolowana jest przez prawdziwych przestępców - wcielonych diabłów i rządowych konspiratorów, którzy bezkarnie gwałcą naturę. "Obszary dzikie są naszym prawdziwym domem", więc pozaprawne działania bezpośrednie są usprawiedliwione jako samoobrona. Na razie grupom ekologicznym nie udało się ochronić różnorodności biologicznej, głównie z powodu zgodności ich przekonaź z ogólnie przyjętym poglądem nt. antropocentryzmu i znaczenia przemysłu. Co gorsza, popularny ruch ekologiczny został spustoszony przez dobrze zarabiających biurokratów i prawników, których mniej obchodzi Ziemia niż ich własna kariera. Do ruchu zaczęto wybierać "swoich" ludzi, a obszary dzikie zostały wyprzedane.
Nieposłuszeźstwo obywatelskie zostało początkowo wytłumaczone jako wymijająca taktyka. Istnieje nadzieja, że pewnego dnia oświecone społeczeźstwo doceni pełniej potrzebę ochrony zasobów naturalnych. Na krótszą metę jest szansa, że uzyskamy niezbędny czas dla odniesienia zwycięstw na drodze ustawodawczej lub poprzez wszczynanie procesów sądowych (papierkowy monkeywrench). Ekotaż też wyobrażano sobie jako środek do zatrzymania albo zapobieżenia zniszczeniu miejsc dzikich. "Gdy ta grzęznąca bestia" - metafora społeczeźstwa przemysłowego stworzona przez Howie Wolke'a - "w koźcu łaskawie raczy udusić się we własnej kupie gnoju, to będzie przynajmniej trochę obszarów dzikich, które pozostaną jako nasienie uzdrowienia całej planety. Być może jakiś Griz..., jacyś dzicy ludzie..., jakaś nadzieja..., może nawet trochę ludzkiej mądrości..."
Fundamentalnym uzasadnieniem dla ekotażu jest fakt, że monkeywrench może rzeczywiście zapobiec działalności destrukcyjnej, nawet tej już bardzo zaawansowanej, powodując wypadnięcie z interesu największych niszczycieli Ziemi i zprzątnięcie im korzyści sprzed nosa poprzez zwalnianie tempa prac i niszczenie narzędzi. Początkowy sukces z nabijaniem drzew - niektórzy aktywiści wbijali gwoYdzie w drzewa, częściowo zapobiegając w ten sposób sprzedaży drewna - przekonał wielu ludzi z EF!, że ekotaż i monkeywrench mogą być efektywne.
Wśród uczestników ruchu byli i tacy, którzy wątpili w efektywność tych technik. Niezgodności dotyczące techniki monkeywrench-u stały się powodem nieporozumieź i jedną z przyczyn napięć, które doprowadziły do pierwszego istotnego podziału ruchu od czasu jego powstania w 1980r.
ROZŁAM EARTH FIRST!
Niektórzy obserwatorzy, tacy jak np. Michael Parfit, zauważają napięcia w organizacji pomiędzy frakcją "pragmatyczną" i "duchową". Chociaż niektórym nie podoba się poruszanie zagadnieź duchowych w ruchu, to zdecydowana większość szanuje spirytualizm EF! Wcześniej zwróciliśmy uwagę na postawę duchową Foremana, jednak Parfit umieściłby go raczej pomiędzy pragmatykami. Parfit mógł być zmylony komentarzem Foremana, że "sprawy woo woo trudno mu zrozumieć", ale nie zdaje on sobie dokładnie sprawy z faktu, że Foreman dodał potem "ale różnorodność jest potrzebna". Niemniej jednak nie wszystkie formy duchowości na Ziemi są ortodoksyjne. Duchowość "New Age" jest często wyśmiewana przez ludzi z EF! za to, że jest antropocentryczna i posiada zbyt optymistyczną wizję roli człowieka w tworzeniu, poprzez technologię, nowego Złotego Wieku.
Dave Foreman i Christopher Manes wraz ze znaczną liczbą ważnych działaczy EF! odłączyli się ostatnio od ruchu. Z lekką przesadą stwierdzili, że konkurencyjna frakcja, wywodząca się przeważnie z Kalifornii i Oregoniu, porzuciła biocentryzm. W tym samym czasie kalifornijsko-oregoźska frakcja, której przewodniczą Judi Bari, Darryl Cherney oraz Mike Roselle (współzałożyciel ruchu, ostatnio zatrudniony w Greenpeace) nie będąc dłużną oskarżyła frakcję Foremana (też trochę na wyrost) o mizantropię, rasizm, elitarność i ignorowanie kwestii sprawiedliwości społecznej, które są wzajemnie związane z problemami biocentrycznymi. Można więc scharakteryzować ten spór w stylu bardziej odpowiadającym dysputom partyjnym, niż w sposób, jaki czynią to osoby znajdujące się w centrum konfliktu. Prawdopodobnie rozłam opiera się raczej na nieporozumieniach dotyczących strategii i taktyki niż na fundamentalnych różnicach moralnych, gdyż obie frakcje pozostają nadal biocentryczne. (Dla przykładu, obraz EF! jaki dotychczas namalowałem, pasuje z grubsza do obu frakcji.)
Frakcję Foremana/Manesa nazywam "Dzikimi", ponieważ walczą oni, aby działalność EF! skupiała się szczególnie na obszarach dzikich i równocześnie, jak sądzą, na bioróżnorodności i biocentryzmie. (Magazyn, który zaczęli oni publikować w 1991r., nazwali "Wild Earth" ("Dzika Ziemia").) "Dzicy" są przekonani, że powiązanie ochrony środowiska z innymi kwestiami, np. sprawiedliwości społecznej, antyimperializmu albo praw ludzi pracy, zniechęca wielu potencjalnych zwolenników obrony miejsc jeszcze dzikich. Niejednokrotnie uważają się oni za prawdziwych patriotów, którzy próbują zachować święty krajobraz Ameryki. Czasem powiewają nawet flagą Stanów Zjednoczonych - nie z pobudek nacjonalistycznych, ale z przekonania, że flaga też symbolizuje miłość do Ziemi, a to ogólnie pasuje do ich poglądów moralnych. Co więcej, jak powiedział kiedyś Foreman, nie chcą zostawiać siły oddziaływania tego symbolu w rękach grabieżców Ziemi, takich jak Ronald Reagan i James Watt (sekretarz Reagana ds. wewnętrznych).
W opozycji do "Dzikich" jest grupa nazywana "świętymi" lub "Całościowcami" (w oryg. "Holies"). Jest to frakcja Bari i Cherney'a, którzy są przekonani, że trzeba mieć ogólną perspektywę i należy zbadać, jak zagrożenie dla bioróżnorodności ma się do innych problemów społecznych. (Nazwa "święci" - "Całościowcy" wydaje się odpowiednia, ponieważ ludzie z tej frakcji ukierunkowani są bardziej w stronę otwartego wyrażania stanu ducha.) "Całościowcy" uświadamiają, że działania oparte na odseparowaniu kwestii społecznych od środowiskowych w koźcu zawiedzie, ponieważ to właśnie społeczeźstwo przemysłowe niszczy bioróżnorodność, a nie tylko komercyjna eksploatacja biologicznie bogatych dzikich obszarów.
Według Judi Bari głęboka ekologia podkreśla wzajemne związki, tak więc nie można oddzielić środowiska od społeczeźstwa, które je otacza - strategia skupiania się tylko na rezerwach przyrody sprzeczna jest z samą teorią biocentryzmu. Bari twierdzi dalej, że wykorzystywanie niższych klas społecznych, tak jak i przyrody, powinno być zwalczane. "Nasze społeczeźstwo zostało zbudowane przy wykorzystaniu klas niższych i Ziemi." Główna dyskusja toczy się więc o priorytet, jaki powinien być udzielony przez EF! sprawom społecznym, ktore mogą na pierwszy rzut oka nie wydawać się sprawami ekologicznymi.
NIEZGODNOŚCI CO DO TAKTYKI
Podobny spór toczy się o to, czy metody monkeywrench-u są najefektywniejszą taktyką. Ta debata związana jest z inną, dotyczącą konkretnego celu działaź bezpośrednich: czy chodzi o stworzenie masowego ruchu, czy po prostu o udaremnienie zamiarów komercyjnej eksploatacji biologicznie czułych obszarów.
"Całościowcy" chcą strategii opartej na budowaniu ruchu masowego w celu zatrzymania procesu niszczenia obszarów dzikich i w koźcu do eliminacji w całości "przemysłowego" trybu życia. Wierzą, że nieposłuszeźstwo obywatelskie, które skupia się na podnoszeniu świadomości społeczeźstwa, jest najlepszą strategią dla ruchu masowego. Podczas gdy wielu "Całościowców" ma na swym koncie monkeywrench i wśród grupy nie jest on potępiany, to jednak nie sądzą oni, aby należało kłaść naź szczególny nacisk. Niektórzy myślą, że monkeywrench zwykle czyni więcej złego niż dobrego. "Całościowcy" odrzucili zupełnie nabijanie drzew gwoYdziami, bo drwal z "trzęsącymi rękami" może ulec wypadkowi i w ten sposób wysiłki w celu zaangażowania ruchu masowego pójdą bezpowrotnie na marne. Roselle skarży się, że "Foreman nie zdaje sobie sprawy, że możemy dziś więcej osiągnąć stosując nieposłuszeźstwo obywatelskie niż monkeywrench". Judi Bari dodaje: "Nie sądzę, by ludzie, którzy skradają się pomiędzy drzewami i sypią piach do baków buldożerów, zamierzali zastanowić się nad tym, jaką siłę należy uzyskać? Jedyną rzeczą, jaka może przynieść zmiany, jest strach przed utratą kontroli nad społeczeźstwem." Abyśmy byli w stanie ochronić Ziemię musimy, jak sądzi Bari, sięgnąć poza "czystą" klasę średnią i wyższą, bo to właśnie one najbardziej korzystają z wyniszczania Ziemi.
"Dzicy", przeciwnie, wolą monkeywrench od nieposłuszeźstwa obywatelskiego i mają nadzieję, że uda im się pokrzyżować plany społeczeźstwa przemysłowego i zachować tyle obszarów dzikich i taką różnorodność, jak to jest tylko możliwe - przynajmniej do czasu, gdy nastąpi zapaść ekologiczna, otwierająca drogę bardziej skromnym sposobom życia. Ogólnie rzecz biorąc są zgodni, że opór obywatelski jest przecenianą taktyką. "Dzicy" twierdzą, że nieposłuszeźstwo obywatelskie jest często niepraktyczne, a działacze EF! są zazwyczaj biedni i nie mogą pozwolić sobie na aresztowania i płacenie grzywien. Ten argument został umocniony, gdy kilku aktywistów przegrało sprawę sądową dotyczącą blokady wycinki drzew - na rzecz przedsiębiorstwa wyrębu drzew zasądzono 58 tys. dolarów odszkodowania! Udany monkeywrench nie pociąga za sobą takiego ryzyka i kosztów - przekonuje Foreman - a może być "niezwykle efektywny".
NIEZGODNOŚCI ESCHATOLOGICZNE
Sądzę, że za fundamentalne przyczyny rozłamu, który opisałem powyżej, mogą być uznane małe, lecz znaczące różnice w przekonaniach dotyczących natury człowieka i eschatologii. "Całościowcy" są bardziej optymistyczni niż "Dzicy" jeśli chodzi o możliwość nawrócenia ludzi na biocentryzm i zmianę stylu życia. Okazuje się, że są bardziej pod wpływem wiary w "ludzki potencjał" i równocześnie nie są tak wrogo nastawieni do "New Age" jak "Dzicy". Jednym słowem - nie tracą zupełnie wiary w zdolność rodzaju ludzkiego do niewymuszonej naprawy. "Dzicy" okazują się mniej optymistyczni jeśli chodzi o gatunek ludzki niż "Całościowcy", wyśmiewając to, co "Całościowcy" nazywają humanizmem. Jest to fakt głęboko oburzający "Całościowców" takich jak Judi Bari, która twierdzi, że ona sama i wielu innych ryzykowali swe własne życie i nierzadko ulegali wypadkom ratując lasy. Niektórzy "Dzicy" są niewytłumaczalnie mizantropijni, a Bari nazywa Foremana i jemu podobnych macho-indywidualistami i "elitystami". Co więcej, pojawiają się nawet sugestie o ich faszystowskich inklinacjach. Zatem "Dzicy" albo utracili nadzieję na reformę, albo wierzą, że jakakolwiek reforma będzie niewystarczająca. Są skłonni pokładać swe nadzieje w samej Matce Ziemi. W ich apokaliptycznej wizji zapaść ekologiczna jest prawdopodobnie nieunikniona, ale jeżeli wykonają swe zadania, aby udaremnić niszczenie przyrody przemysłem, może okazać się, że sprawa nie będzie wyglądała aż tak Yle. Zapaść ekologiczna może być środkiem, jakiego Matka Ziemia użyje dla swej samoobrony. Będzie sposobem, który usunie raka przemysłu i stworzy warunki, jakich potrzebują ludzie, aby ukształtować odpowiednie warunki życia.
Rozłam związany jest wreszcie z brakiem porozumienia w sprawie niestosowania przemocy i granic tej zasady. Gdy działaczy EF! zapytano na zebraniu: "Jaka jest etyka monkeywrench-u?" padły odpowiedzi w dwóch wersjach. Pierwsza: "Nie raź nikogo. Nie daj się złapać. Jeśli dasz się złapać - nie syp!". Druga wersja odwróciła tylko nieznacznie kolejność zdaź: "Nie daj się złapać. Nie raź nikogo. Jeśli dasz się złapać - nie syp!". Te dwa wezwania odzwierciedlają niektóre napięcia obecne w ruchu, przy czym obie frakcje uważają się za dalekie od stosowania przemocy, ale wydaje się, że "Całościowcy" kładą na to większy nacisk. "Dzicy" boją się, że zasada non-violence opiera się na pacyfistycznym humanizmie, który jest niezgodny z samą naturą i biocentryzmem. Istoty ludzkie są zwierzętami i mogą nadejść czasy, kiedy chęć przeżycia będzie wymagała reakcji emocjonalnych albo wręcz "napędzanych adrenaliną". Być może, jak to sugeruje zbiorowo napisany artykuł w "Earth First!", w pewnych warunkach przemoc może okazać się - na dłuższą metę - w głębi działaniem bez przemocy. Przemoc może być niezbędna, aby odciąć "gangrenę, która teraz szerzy się na Ziemi".
Pomimo napięć i niedawnego rozłamu można znaleYć o wiele więcej spraw, które łączą niż dzielą tych radykalnych ekologów. Wszyscy wspólnie zainteresowani są głęboko duchowym biocentryzmem, podzielają lub respektują liczne mity, symbole i rytuały powstającego głęboko-ekologicznego światopoglądu. Podzielają również cynizm co do chęci i możliwości reakcji systemu na katastrofę ekologiczną, która spada na nas oraz są zaangażowani w bezpośrednie działania pozaprawne dla ochrony, w możliwie jak największej ilości, zasobów genetycznych naszej planety. Zarówno "Całościowcy" jak i "Dzicy" zdają się przypisywać sukces swym taktykom i wierzą, że po rozważeniu wszystkich za i przeciw, ich metody są najbardziej obiecujące.
PERSPEKTYWY RADYKALIZMU EKOLOGICZNEGO
Niektórzy działacze EF! mają nadzieję na zmianę paradygmatu moralnego z antropocentryzmu na biocentryzm i z etyki rządcy na etykę poszanowania Ziemi. Inni spodziewają się nawet, że owe przewartościowanie zmieni lata dziewięćdziesiąte według sloganu "zróbcie z lat sześćdziesiątych pięćdziesiąte".
Ocena aktualnej siły i perspektyw takiego ruchu jest zadaniem trudnym do wykonania w praktyce. Trzeba przyznać, że działalność EF! staje się coraz bardziej odczuwalna. Przykładem tego może być zainteresowanie ruchem wykazywane przez FBI i jego infiltracja przez agentów. Innym dowodem rosnącego oddziaływania ruchu może być wzmocnienie ochrony przez przedsiębiorców pod wpływem doniesieź o szkodach wyrządzanych przez ekoterrorystów, a w niektórych przypadkach nawet wynajmowanie informatorów, którzy mieliby bacznie obserwować radykalnych ekologów. Jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o sukcesie tych grup, a ocena tego będzie oczywiście zależna od kryteriów, jakie się zastosuje. Dave Foreman mówi, że ochrona jednego drzewa i jednego akru obszaru, na którym występują niedYwiedzie grizzly albo wilki, jest już swego rodzaju osiągnięciem. Ci, którzy mają nadzieję na stworzenie ruchu masowego, wyznaczyli wyższe kryteria na ocenę sukcesu, ale mogą oni też wskazać małe zwycięstwa, osiągnięte - jak się wydaje - drogą działaź bezpośrednich. Zauważa się ogólną zgodność, że EF! wywołało publiczne zainteresowanie i dyskusję na temat poprzednio ignorowanych kwestii środowiskowych. Co więcej, wiele typowych grup ekologicznych potwierdza, że zostały wsparte obecnością "nierozsądnej" EF! "Rozsądni" ekolodzy coraz częściej, ale po cichu, zawiadamiają działaczy EF! o możliwościach dla ich unikalnej formy działania. Wódz jednego z plemion Indian amerykaźskich powiedział mi kiedyś (chociaż mógłby tego nie powtórzyć publicznie), że był bardzo zadowolony z kampanii EF! na rzecz przerwania działalności gospodarczej, zagrażającej jego rezerwatowi.
Z drugiej strony, jak już wiemy, pojawiają się twierdzenia, że metody monkeywrench-u czynią więcej złego niż dobrego. Odpowiada na to T. O. Hellenbach:
"Oskarżenie, że monkeywrench zraża opinię publiczną pochodzi stąd, że ludzie niezupełnie rozumieją reguł propagandy i historii. Badania naukowe nad propagandą i prasą wykazują, że ogromna większość ludzi pamięta wiadomości zaledwie w mglistych zarysach. Podstawowe tezy, takie jak "przeciwstawianie się wyrębowi drzew" są wszystkim, co zostaje zapamiętane. Historia uczy nas, że bezpośrednie działania wywołują tyle samo poparcia, co sprzeciwu. Większość 'publiczności' porusza się bez zaangażowania pomiędzy przeciwstawnymi siłami."
W mojej ocenie ekologiczny radykalizm pozwala propagować cele działania poprzez rozszerzanie zasięgu dyskusji, przemieszczając równocześnie centrum zainteresowania opinii publicznej bliżej pozycjom zajmowanym przez ekologów. Jeżeli mam rację, to wpływy EF! (i ich kontynuatorów) będą wzrastały, jako że wzrasta liczebność takich grup i nasila się ich opór. Pojawiają się oczywiście również reakcje negatywne, ale ogólnie rzecz biorąc zdecydowana opozycja do grup radykalnych pochodzi z kręgu osób już wcześniej wrogich działaniom ekologicznym. Taka sytuacja nie spowoduje zmiany nastawienia opinii publicznej przeciw kwestiom ekologicznym.
Ogólnie rozwój etyki biocentrycznej, a szczególnie tego ruchu, nasuwa myśl, że i etyka i ruch będą stale umacniać swą siłę w Ameryce Północnej. W ciągu 10 lat magazyn Earth First! zyskał sobie około 15 tys. stałych czytelników. Pojawiły się również liczne biuletyny. W dodatku wzrost liczebności w ruchu EF! został niewątpliwie zahamowany poprzez inne, trochę mniej bojownicze ugrupowania, włączając "Greenpeace" i ruchy wyzwolenia zwierząt. Radykalne grupy ekologiczne powstają również poza granicami Stanów. Tak np. najzuchwalsze akty monkeywrench-u miały miejsce poza terytorium Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.\
Jako, że koszty ponoszone przez środowisko w wyniku rozwóju przemysłu wzrastają, nasilać się będzie też "zielony gniew". Tak, ten gniew dopiero się rodzi! Zależnie od indywidualnych odczuć, bojowniczość EF! przyniesie nam albo nadzieję, albo będzie złowieszczym znakiem tego, co nas czeka.
John Taylor
z czasopisma "The Ecologist" Vol. 21, No. 6 November/December 1991
tłum. Sebastian Ostapczyk i (pr)
ż) "Earth First!" (EF!) - po ang.: Ziemia ponad wszystko!
żż) klucz nastawny - (ang.: monkey wrench) chodzi tu o klucz francuski, jeden z symboli EF!, który wykorzystano w nazwie ekotażu stosowanego przez EF! - monkey-wrenching (też: książka pod tym tytułem, będąca podręcznikiem ekotażu). Czy ktoś ma pomysł na spolszczenie tej nazwy?
żżż) wazektomia - (ang.: vasectomy) sterylizacja drogą prostego zabiegu chirurgicznego polegającego na podwiązaniu względnie podcięciu nasieniowodów.
Tak, jak umierają wilki, tak umiera wolność. Słuchajcie ostrzeżenia.
(Dla działaczy "Earth First!" wilk jest symbolem tych miejsc, gdzie nie ma znaków ludzkiej obecności oraz symbolem wzajemnego powiązania wszystkich form życia.)