Strona główna |
O SZKODLIWOŚCI TELEWIZJI I WIDEO
W WIEKU DZIECIĘCYM
Na temat "dziecko przed ekranem" ukazało się w latach ubiegłych w Ameryce i Niemczech bardzo wiele publikacji, które rozprawiają się z tym środkiem masowego przekazu niezwykle krytycznie.
System mięśniowy człowieka ma taką cechę swoistą, że funkcjonuje bardzo jednolicie. Jeżeli na przykład z uwagą utkwi się oczy w jednym punkcie, to zauważy się, że wszystkie inne mięśnie ciała tak samo się napinają i stają się nieruchome jak mięśnie oczu, sztywno skierowane na jeden punkt. Fenomen ten jest odpowiedzialny za to, że dzieci siedzą przed ekranem tak nieruchomo i nie robią najważniejszej rzeczy, którą dzieci w wieku rozwojowym powinny robić - poruszać się w sposób fizyczny, naśladować procesy ze swojego otoczenia, by stać się sprawnym w sensownym działaniu.
Po skonsumowaniu programu telewizyjnego następuje nienaturalna ruchliwość tak samo, jak przedtem w czasie konsumpcji programu następował nienaturalny bezruch. Nie ma to związku z treścią oglądanego programu (czy był on brutalny czy nie), lecz z tą właśnie cechą wymuszonego bezruchu przed ekranem, że dzieci jakiś czas po telewizyjnej konsumpcji nie wiedzą, co mają ze sobą począć, są skłonne do agresji, są w złym nastroju i zachowują się w sposób prowokacyjny.
Treści programów, zawierające problemy lub ich nie zawierające, mają przy tym tylko działanie wzmacniające lub osłabiające. Poniżej przytoczę szereg objawów, na które zwracają uwagę dzieci regularnie oglądające telewizję.
Dzieci zwracają uwagę na następujące rzeczy:
- wychodzą naprzeciw innym ludziom bez dystansu, nie mogąc jednak nawiązać rzeczywistego osobistego kontaktu,
- stawiają powierzchowne pytania, nie interesując się zbytnio odpowiedzią - ich odpowiedzi również są powierzchowne i stereotypowe,
- przedmiotami interesują się niezbyt głęboko,
- uczucia wyrażają w sposób prosty, skłonny do bezwzględności,
- ich myślenie przebiega poprzez skojarzenia szybkie i gotowe,
- język jako możliwość osobistego wyrazu pozostaje prymitywny,
- zdolność wyłowienia sensu z przeczytanego tekstu zmniejsza się, słowa mówione też tylko z trudem mogą pobudzić u dziecka własne wyobrażenia. Ukazują się raczej treści obrazowe i skojarzenia, które ugrzęzły w pamięci,
- czytają mniej i chętniej przechodzą do przedstawień obrazkowych, przede wszystkim komiksów i non-books,
- nie ma aktywnego przetworzenia tego, co przeczytają i tego, co zobaczą. To hamuje zdolność koncentracji,
- sprzyja to skłonności do uzależnienia od alkoholu, medykamentów i narkotyków, gdyż dzieci przyzwyczają się do tego, że podniety i treści przeżyć duszy otrzymują bez własnego wysiłku,
- rozwój woli jest zakłócony w swoim punkcie centralnym, ponieważ dzieci siedzą przed ekranem nieruchomo i nie jest tak, jakby było, gdyby mogły aktywnie działać i naśladować. Stąd też po oglądaniu telewizji następuje agresywne i chaotyczne rozładowanie tamowanej, nie wykorzystanej aktywności.
Ze względu na te wszystkie fakty zadziwiające jest, gdy się widzi, jak często spotyka się takie opinie, jak:
- tak źle nie może przecież być...
- dlaczego w takim razie są w telewizji programy dla szkół czy dla dzieci - trzeba być przecież zorientowanym, a dzieci chcą móc brać udział w rozmowie.
Chciałabym tu zapytać:
- Czego wymaga bardziej rozwijanie ku samodzielności - czy żebyśmy się nie odróżniali od innych, byli "na bieżąco" czy raczej żebyśmy rozwinęli odwagę i powiedzieli - "My nie oglądamy telewizji, wolimy aby nasze dzieci się bawiły".
- Czy telewizja jest pożyteczna dlatego, że jest telewizja szkolna i są programy dla dzieci?
- Co dzieci tracą, jeżeli nie znają np. karykatury pszczoły z TV, ale za to znają ją z opowiadania czy obserwacji przyrody?
Zabawa, fizyczny ruch, a jako równoważnik - otrzymanie odpowiedniej bajki, to budzi w dziecku zdolności, które dla całego życia mają wartość nieprzemijającą.
Chciałabym tu podać kilka rad dla rodziców, którzy chcieliby zapoznać dzieci z telewizją jak najpóźniej. Ważna jest tutaj nie jakość argumentów, lecz stanowczość matki. Im bardziej rodzice są pewni swojego, tym wcześniej przejmują to od nich dzieci. Jeżeli jednak matka albo ojciec ma wrażenie, że dzieci coś tracą, wtedy dochodzi do nie kończących się dyskusji i nierzadko do niepotrzebnych kompromisów.
Idealnie byłoby, gdyby telewizja jako środek przekazu odgrywała rolę dopiero, jeżeli rozwój woli i uczuć dobiegł końca, a więc od dziesiątego roku życia.
Jeżeli mimo to pojawiają się w dzieciństwie programy telewizyjne czy dziennik, to należałoby dołożyć starań by to, co dziecko zobaczyło, przetworzyć w rozmowie, spowoduje to, że dziecko w sposób osobisty rozprawi się z tymi rzeczami jeszcze raz i nie będzie musiało ich jedynie biernie przyjmować.
Po dojrzewaniu płciowym wszystko wygląda inaczej. Wtedy należy młodym ludziom pozostawić swobodę. Jeżeli do tej pory otrzymali oni dostateczną ilość bodźców, to telewizja nie zafascynuje ich i będą telewidzami, kierującymi się wyborem i smakiem.
Joanna Lewandowska