Strona główna |
MUTANCI Z POLSKI
Gdyby jakimć cudem przeniećć człowieka ze ćredniowiecza w czasy obecne to z pewnoćcią nie pożyłby zbyt długo.
Jego organizm, poddany działaniu naszego powietrza skażonego tlenkami węgla i siarki oraz metalami ciężkimi (o pyłach nie wspominam), musiałby skapitulować.
My się do tych zanieczyszczeń powoli przyzwyczailićmy, co jednak wcale nie oznacza, że jestećmy przystosowani.
O tym, jak bardzo zatrute powietrze, woda i żywnoćć szkodzą zdrowiu, wiedzą wszyscy (choć niektórzy nie chcą wiedzieć). Trzeba sobie jednak ućwiadomić, że największym zagrożeniem są niedoceniane i traktowane często na równi z bajką o żelaznym wilku - mutacje wymuszone.
Pod tą nazwą kryją się trwałe uszkodzenia materiału genetycznego, spowodowane działaniem radioaktywnoćci, promieni ultrafioletowych (nie zapominajmy o "dziurze ozonowej") oraz zanieczyszczeń powietrza i żywnoćci.
Nie można tego wyleczyć ani pozbyć się wyjeżdżając do Ciechocinka, a przekazując swoje geny dziecku (w chromosomach), przekazujemy je już ze zmianami. DNA jest odpowiedzialny za budowanie struktur białkowych czyli za budowę człowieka.
Uszkodzony DNA to kalekie, niedorozwinięte dziecko, które także będzie mogło wydać później na ćwiat jedynie kalekich i niedorozwiniętych potomków.
Nie znam dokładnie listy chorób wywołanych mutacjami, ale wiem, że jest ona bardzo długa (na jednej z pierwszych pozycji figuruje ZESPół DOWNA).
Wiem także, że jeżeli sytuacja nie ulegnie ZDECYDOWANEJ POPRAWIE, za kilkadziesiąt lat (lub wczećniej) większoćć dzieci rodzących się na uprzemysłowionych terytoriach będzie mutantami o słabym ciele i ograniczonym umyćle.
Wiktor Werner