Strona główna |
PRZYPOMNIENIE RODZIMYCH PREKURSORÓW
NEW AGE
(I PEWNYCH WSPÓLCZESNYCH KRYTYKÓW)
Niewielka książeczka (125 s.) Stanisława Hadyny - twórcy Zespołu Pieśni i Tańca śLąSK, a zarazem publicysty i pisarza: PRZEZ OKNA CZASU (Instytut Ekologii i Zdrowia, Kraków'93), przypomina dwie postacie znane w latach 30., które można zasadnie uznać za rodzimych prekursorów zjawiska nazywanego New Age (albo Erą Wodnika), jawiącego z punktu widzenia nauk społecznych jako ruch parareligijny. Nie wnikając tu bliżej w charakterystykę tego ruchu (może raczej pewnej grupy ruchów od siebie niezależnych i dość między sobą się różniących, nawiązujących jednak do ezoterycznych oraz wschodnich źródeł inspiracji) warto zainteresować się nieco jego (ich) rodzimymi prekursorami, jako że pozostające w kręgu New Age ruchy inspirują silnie liczne ruchy i organizacje ekologiczne także u nas. Omawiając książeczkę Hadyny wyeksponuję głównie obecne tam wątki ekologiczne.
Przypomniane postaci to Agnieszka Pilchowa - jasnowidząca i bioterapeutka (jak byśmy ją dziś nazwali) z Wisły na śląsku Cieszyńskim, oraz Jan Hadyna - stryj autora, znany badacz i propagator (m.in. w charakterze redaktora i wydawcy) problematyki zjawisk paranormalnych. W latach 1934-39 wydawał w Krakowie (później w Wiśle) miesięcznik pt. LOTOS poświęcony wymienionej problematyce (jak głosiła informacja na winiecie pisma zajmowało się ono m.in. parapsychologią, okultyzmem, wiedzą tajemną, astrologią, jasnowidzeniem, medycyną hermetyczną). Nadto wydawnictwo LOTOSU publikowało też książki ze wskazanej problematyki. Jan Hadyna zmarł w 1971r., ale w warunkach komunizmu pozbawiony był możliwości oficjalnego kontynuowania swej dawnej działalności. Pozostawał na stanowisku sekretarza powstałego w Krakowie w latach 60. Towarzystwa Polsko-Indyjskiego.
Agnieszka Pilchowa zginęła pod koniec II wojny światowej w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Głównym tematem omawianej książeczki są utrwalone w różnych miejscach i okolicznościach (o niektórych pisano przed wojną w LOTOSIE i innych pismach) przejawy zdolności prekognicji z jej strony (stąd właśnie tytuł: PRZEZ OKNA CZASU). Ponieważ znaczna część tych przepowiedni prezentuje coś w rodzaju grożącej ludzkości "ekologicznej apokalipsy" - przeto tym bardziej uzasadnione wydaje mi się częściowe choćby omówienie książeczki Hadyny na łamach ZB.
Natomiast co do zawartości wydawanego przez Jana Hadynę miesięcznika i związanych z nim książek, to mnóstwo tam prekursorskich idei odnoszących się do zdrowego życia i żywienia (wegetarianizmu i ziołolecznictwa, szkodliwości nadmiernej ingerencji techniki w produkcję i przetwórstwo żywności, higieny i stylu życia). Te dzisiaj prawdziwe "białe kruki" bibliograficzne zdumiewać mogą trafnością zawartych tam spostrzeżeń i pouczeń, wyprzedzających swą epokę o całe dziesięciolecia.
Najciekawsza jest jednak owa wizja "ekologicznej apokalipsy" zawarta w tej części przepowiedni Agnieszki Pilchowej, które S. Hadyna zrekonstruował z zachowanych fragmentów spuścizny po zmarłym stryju (niektóre z jej przepowiedni były publikowane przed II wojną, dotyczyły jednak głównie wydarzeń politycznych). Spore fragmenty tych zrekonstruowanych notatek znalazły się na s. 101-107, zostały zaś poprzedzone nawiązaniem do znanych opracowań dotyczących kryzysu ekologicznego (m.in. "Raportu U Thanta" i książki B. Commonera "Zamykający się krąg"), a następnie przez autora skomentowane. Jako główny czynnik narastania zagrożeń zostaje wskazana eksplozja demograficzna, skutkująca dehumanizującą patologiczną urbanizacją i industrializacją oraz skażeniem i niszczeniem przyrody. Szczególny nacisk został położony na zjawiska patologiczne w społeczeństwie i w jego kulturze (przestępczość i gwałt oraz ich gloryfikacja, narkomania, wzrost zachorowalności i kurczenie się opieki zdrowotnej, alienacja nauki względem społeczeństwa). W swych komentarzach do tych przepowiedni nawiązał nie tylko do badaczy i analityków problemów współczesnego świata, ale także do wypowiedzi Gandhiego, niezwykle krytycznych wobec cywilizacji przemysłowej (s. 113-120). Gandhi, który zginął w 1948r., zanim uformowały się społeczeństwa konsumpcyjne, jawi się w świetle przytoczonych wypowiedzi jako krytyk urbanizacji, który był świadom, że "...pożądania są zawsze niesyte, im więcej się im ulega, tym więcej żądają i nigdy nie można ich zadowolić" (s. 114).
Mówiąc tu o rodzimych prekursorach sprzed lat ekologicznych idei New Age kusi, żeby także wspomnieć o pewnych ich, współczesnych, rodzimych, krytykach. Jan Maria Jackowski - publicysta o zdecydowanie narodowo-katolickim zabarwieniu (z tzw. "Prawdziwych Polaków"), w książce "Bitwa o Polskę" (Warszawa'92) zawarł sporo krytycznych uwag pod adresem New Age'u (poświęcił mu nawet osobny rozdz. XV "Era Wodnika"). Nie zajmując się tutaj tymi krytyczno-polemicznymi wywodami dotyczącymi samego New Age, wspomnę tylko o jego napaściach na niektóre idee głoszone przez ruchy ekologiczne z kręgu New Age. Szydzi więc z dążeń do prawnej ochrony zwierząt przed okrucieństwem (ma to być "Wypieraniem z życia Dekalogu", s. 110), a ruch na rzecz praw zwierząt nazywa "elementem strategii degradacji człowieczeństwa" (!), albowiem ma zrównywać ludzi ze zwierzętami (s. 112). Atakowanym z niebywałą wprost furią wrogiem jest osobliwa zbitka pojęciowa w postaci "soc-demoliberalizmu", mająca być charakterystyką iście demonicznych sił politycznych. Sił wrogich Religii (tej jedynie prawdziwej), Narodowi i Rodzinie, a zarażających społeczeństwo konsumpcyjnymi i kosmopolitycznymi miazmatami. Zdaje się też czynić je odpowiedzialnymi za niszczące polskie rodziny zagrożenia ekologiczne występujące na blisko połowie obszaru kraju (s. 166). A przecież jak powszechnie wiadomo jest to komunistyczne dziedzictwo, które może zlikwidować jedynie szybka i konsekwentna transformacja gospodarki, przede wszystkim restrukturyzacja przemysłu. A właśnie nad społecznymi skutkami tej transformacji autor rozdziera szaty, obarczając odpowiedzialnością za nie owe demoniczne siły soc-demoliberalne, kierujące się koncepcją Sachsa-Balcerowicza (s. 156). Prawdziwe "pomieszanie z poplątaniem" powodowane brakiem elementarnego rozeznania zjawisk ekonomiczno-społecznych, a może brakiem chęci ich rozeznania.
Niełaskawy dla ekologów jest także "Pismo młodzieży katolickiej i patriotycznej: BASTION" o orientacji bliskiej J. M. Jackowskiemu (zalecający jego książkę jako "pasjonującą"). Już na okładce nr 12 (styczeń-luty'93 - pismo jest obecnie dwumiesięcznikiem) zamieszczono napis, że "Zieloni to niedojrzali czerwoni", czego ilustrację stanowić ma znajdująca się niżej rycina drzewa o liściach - jak napisano: zielonych (green), a ukrytych pod ziemią korzeniach czerwonych (red). Wewnątrz zeszytu znależć można kąśliwe uwagi szydzące z idei współodczuwania z innymi niż ludzkie istotami żywymi (szczególnie z wegetarianizmu, akcji antyfutrzarskich, sprzeciwu wobec doświadczeń na zwierzętach), co podparto opinią znanego intelektualisty katolickiego: dominikanina, ojca Innocentego Bocheńskiego. Opinii wyrażonej w książce "Sto zabobonów", głoszącej hierarchię służebności między gatunkami, według której jedne gatunki zaspokajają potrzeby innych gatunków. Obiektem kpin jest w wymienionym dwumiesięczniku m.in. ekologia głęboka, niedawna konferencja w Rio de Janeiro oraz zreprodukowane fragmenty programu "Zielone Płuca Polski".
Andrzej Delorme