Strona główna |
Bądź realistą - Żądaj niemożliwego
Ja nie podzielam optymistycznego poglądu Mary Ruwart (ZB 6/93), że "sprywatyzowanie środowiska daje właścicielom bodziec do jego ochrony". Facet, który nabył np. Bieszczady może oczywiście prowadzić tam gospodarkę ekologiczną. Ale może też wyciąć las, postawić hotel, sprowadzić narciarzy - (czyli kolorowy zawrót głowy - pamiętacie?). Może to zrobić? A dlaczego nie? To są już jego, a nie nasze, Bieszczady.
Obawiam się, że niewidzialna ręka wolnego rynku nie jest ręką ekologa. Dlatego też bezwzględnie konieczna jest interwencja państwa polegająca na funkcjonowaniu w jego ramach systemu blokującego działalność gospodarczą (bez względu na formę własności), która choćby potencjalnie jest gro=na dla Matki Ziemi. Zmiana świadomości to proces trwający wiele czasu i wymagający sporego wysiłku. A i tak nie ma gwarancji, że wszyscy zaczną myśleć "na zielono". Są zresztą takie sprawy, gdzie interwencja państwa jest jedynym rozwiązaniem, np. bariery celne przed odpadami.
Ale co zrobić, gdy administracja państwowa swoimi decyzjami niszczy środowisko, tak jak to ma miejsce w Polsce? Odpowied= jest prosta - im bardziej państwo jest demokratyczne, tym bardziej jest proekologiczne. Najczęściej jest tak, że szary obywatel jest bardzo zainteresowany, czy za płotem budują elektrownię atomową czy elewator zbożowy. Urzędnika interesuje to czy budują.
Podstawą prawdziwej demokracji są wolne wybory suwerennego ludu. Dlatego ekolodzy powinni brać udział w wyborach. Można organizować spotkania z ministrami, pisać petycje i zbierać podpisy. Ale skuteczność tych działań zależy od tego, czy ekolodzy są w stanie usunąć "krnąbrnego" decydenta, który nie realizuje naszych postulatów.
Od lat słyszę o konieczności tworzenia tras rowerowych, ale czy są tworzone? W deklaracjach - może... Dlaczego tak się dzieje? No cóż, ekolodzy mogą najwyżej powiedzieć "to nie jest nasz minister". Lobby motoryzacyjne posiada natomiast środki pozwalające na promowanie polityków, którzy "doceniają znaczenie rozwoju sieci autostrad". Jest takie przysłowie: ręka rękę myje...
Albo agencje.
Jest Agencja Rynku Rolnego.
Jest Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa
A gdzie jest Agencja Poszanowania Energii?!
A przecież zieloni to potęga:
Najbardziej wpływowa partia ZChN ma ok. 6 tys. członków. Najciekawsze pismo ekologiczne "Zielone Brygady" ma ok. 3 tys. nakładu!!!
Dwa lata temu zieloni "zbojkotowali" wybory i w efekcie mieliśmy ministrów od ochrony takich, jakich mieliśmy. A dalej poszło jak zawsze: Czorsztyn, Okęcie, spalanie itd.
Jeśli chcemy zmian, to dlaczego nie zmieniać też i tych, którzy są odpowiedzialni za tworzenie prawa?
Konieczne jest tworzenie klimatu, w którym kandydaci na posłów bez proekologicznych poglądów nie będą mieli szans na wygraną. Można to osiągnąć poprzez rozpowszechnianie informacji wśród wyborców o działalności kandydata. Może koncern wydawniczy "Zielone Brygady" będzie zamieszczał na swoich łamach ekologiczne programy wyborcze partii?
Konieczne jest promowanie zachowań proekologicznych wśród tych, którzy zastanawiają się czy kupić sok w butelce (szklanej) czy colę w puszce. Ale jeszcze bardziej wśród tych, którzy będą decydować czy w ogóle można sprzedawać napoje w puszkach.
Piotr Szkudlarek