Strona główna 

ZB nr 7(49)/93, Lipiec 1993

KIELBASA WYBORCZA?

- TYLKO ZIELONA!

19.9. odbędą się wybory parlamentarne. Poprzedzi je cyrk kampanii wyborczej - a brać w niej udział będą najwięksi nieudacznicy, najgorsze palanty, kilku kryminalistów i paru uczciwych ludzi - czyli tak jak zawsze. W telewizji pojawiła się już sensacyjna informacja o sojuszu Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, Partii łysych i bliżej nieokreślonych Ekologów. Powtórka ze sztucera, bioenergoterapii oraz białej i czarnej magii? Politycy naobiecują, ludzie albo im uwierzą albo ich oleją, piwosze i ekolodzy zapewne się znów zbłaźnią - patrz wybory '91 - nie zmieni się nic. Czyżby?

Kampania wyborcza jest wielką szansą dla ekologii. Trzeba ją tylko umiejętnie wykorzystać, zwłaszcza że ludzie mają najwyraźniej dość dotychczasowych układów i stylu rządzenia. Trzeba sobie zdać jednak sprawę, że ekolodzy są za słabi, by brać udział w wyborach parlamentarnych. Z drugiej strony, jesteśmy wystarczająco silni, by przygotować zalecenia dla partii politycznych i skutecznie domagać się na spotkaniach wyborczych zwrócenia uwagi na ochronę środowiska. Co więcej - jesteśmy politycznie niekomercyjni i możemy mówić ludziom to, na co nigdy nie pozwolą sobie tak zwani zawodowcy. Na przykład, że źle jest jeździć samochodem, i to także na trzeźwo.

Grupy ekologów - najlepiej w różnym wieku i sporej liczbie - winny zajmować oddalone od siebie miejsca na spotkaniach wyborczych, a następnie zadawać pytania. Najpierw: co pan/pani sądzi o ochronie środowiska, potem: co panu/pani mówi pojęcie zrównoważonego rozwoju, podatku węglowego, konwencji o freonach(!!!), co powoduje efekt cieplarniany, jakie są jego objawy i koszta, jak mu skutecznie i najtaniej przeciwdziałać, jak ograniczać zużycie energii, jak organizować zamknięte obiegi zasobów, ograniczać komunikację samochodową i rozwijać kolejową. Równocześnie należy przygotować łopatologiczne ulotki z wyjaśnieniami kilku zasadniczych pojęć ekologicznych - np. tych wspomnianych wyżej.

Absolutnie niezbędne są wyliczenia kosztów i zysków wynikłych z inwestycji ekologicznych - biorące pod uwagę internalizację kosztów, bilans energetyczny przedsięwzięć i uniezależnienie od nieodnawialnych zasobów.

Jeśli delikwent-kandydat na posła będzie bredził i zmieniał temat, to wszyscy ekolodzy mogą chórem ryknąć "politycy na zieloną trawkę!" czy inne hasło i zerwać zebranie. Uwaga - niektóre subtelne partie składają się z sił porządkowych i można zarobić guza. Zasada jest następująca - im więcej dziennikarzy, zwłaszcza fotoreporterów, telewizji i radia - tym głośniej trzeba krzyczeć i energiczniej pokazywać własne transparenty i ulotki. Aby być wiarygodnym, wszystkie partie należy traktować jednakowo. I najważniejsze - akcja nie ma służyć obrzydzaniu życia komukolwiek, chyba że jest to obywatel Kern Andrzej, b. marszałek b. Sejmu. Celem jest oswojenie ludzi i polityków z pewnymi problemami, wprowadzenie do języka polityki i środków przekazu takich pojęć jak zrównoważony rozwój, niskoenergetyczne, bezodpadowe, "miękkie" technologie i stworzenie wrażenia, że ekologia jest niespodziewanie tematem numer jeden (ha, ha, ha!) kampanii wyborczej.

Tematem numer dwa powinna być wszechwładza polskiego parlamentu. W Polsce nie ma trójpodziału władzy - Sejm i Prezydent mogą odrzucić wyrok Trybunału Konstytucyjnego, a władza sądownicza jest słabiutka. Cały ustrój państwa, a nawet koncepcje jego reformy opierają się na przekonaniu, że wszystko najlepiej zrobi urzędnik, kontrolowany przez urzędnika, kontrolowanego przez urzędnika i tak dalej aż do ministra. W tym systemie nie ma miejsca dla władzy ustawodawczej i sądowniczej na szczeblach lokalnych i pośrednich - czyli, że obywatel znajduje się na łasce biurokracji.

Sejm RP potrafi zajmować się nazwą Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Siedlcach i legalnością aborcji - jakby pierwszej sprawy nie mógł rozstrzygnąć senat, a drugiej wszystkie zainteresowane i wszyscy zainteresowani w powszechnym referendum. W obu wypadkach niezadowoleni mogliby pobiec do sądu - i byłoby chyba jakoś milej. Przed następnym parlamentem staje wyzwanie dokonania trójpodziału władzy i zasadniczego ograniczenia własnych kompetencji. Pięciuset sześćdziesięciu posłów i senatorów może w skończonym czasie zająć się bardzo ograniczoną liczbą spraw, np. wspomnianą WSP w Siedlcach. Ekolodzy nie są od parlamentarno-rządowych awantur.

Ekolodzy mają do zrobienia coś innego - i robią to na szczeblu lokalnym. Krakowska Grupa Federacji Zielonych zajmuje się segregacją odpadów i komunikacją w Krakowie - nagle okazuje się, że kawałek ścieżki rowerowej, która ma biec fragmentem tzw. drogi wojewódzkiej, podlega wojewodzie, ministrowi czy innemu prezydentowi wąsatemu. Dlatego na plakacie krakowskiej FZ wypisaliśmy hasło autonomii dla Krakowa i wszystkich miast, wsi i miasteczek w Polsce - i pod tym sztandarem przejdziemy obok wyborów parlamentarnych, robiąc zamieszanie i zadziwiając polityków mnogością naszych welocypedów. Co będzie dalej - zobaczymy. Wybory samorządowe są jakby stworzone dla Zielonych. Pod warunkiem wszakże, że będą się do nich przygotowywać przez kilka lat i stworzą zgrany, profesjonalny zespół - najlepiej całorocznych rowerzystów. Rower Power - zielona polityka, miłość i rowery!

Kraków, 8.6.93

Cinek Hyła

Autor jest koordynatorem akcji KG FZ "Kraków miastem rowerów", współorganizował krakowskie akcje Rower Power: 16.11.92; 15.5.93 (Juvenalia - tłuczenie samochodu); 5.6.93 (Dzień bez Samochodu). W latach 1991/92 był wiceprzewodniczącym stowarzyszenia Młodzi Europejscy Federaliści - JEF Poland.




ZB nr 7(49)/93, Lipiec 1993

Poczštek strony