Strona główna |
Lubelska grupa regionalna "WOLę BYć" prowadzi zaplanowaną na szeroką skalę akcję makulaturową. Makulatura zbierana jest na osiedlach, z prywatnych przedsiębiorstw, z urzędów i instytucji państwowych.
Sam pomysł, częstotliwość spotykanych plakatów, są warte przyklaśnięcia, tylko coś w tym wszystkim nie gra.
Postanowiłam rozpracować jakie śrubki przeszkadzają i utrudniają prowadzenie akcji. I oto wnioski:
zbyt małe i mało widoczne plakaty
zaangażowanie w akcję zbyt małej liczby osób
brak materiałów do zbiórki makulatury (pudełka, wózki, worki)
zła organizacja pracy
niewłaściwa treść plakatów
zbyt długi czas pracy
słaba mobilizacja do tego typu pracy
nieumiejętne pokierowanie ludźmi.
Te czynniki oraz wiele innych przyczyniło się do nieefektywności akcji, do jej nieopłacalności i zniechęcenia pracujących osób.
Analizuję naszą akcję po to, by osoby, które zamierzają prowadzić tego typu zbieraninę, uwzględniły nasze potknięcia i nie popełniły naszych błędów.
Zachęcając ludzi z organizacji do pracy przy tego typu akcjach należy:
pokazać im główny cel ich pracy
w umiejętny sposób zmobilizować do działania
zorganizować, najlepiej dwuosobowe, patrole zbierające makulaturę (model osiedle)
zapewnić sprzęt ułatwiający zbieranie makulatury
uatrakcyjnić pracę tworząc mieszany skład współpracowników
zapewnić przerwy w pracy
umiejętnie kierować akcją.
Z moich wyliczeń wynika, że na - średnio - 25-blokowe osiedle wystarczy grupa 12-osobowa, pracująca dwójkami przez 6 godzin.
Jeśli nie zapewnimy tych warunków, nie umotywujemy ludzi, to zbiórka będzie wyglądała jak karawana "makulaturowych wielbłądów", gubiąca gazety i papiery na wietrze. A ludzie po paru godzinach takiej harówki odejdą zniechęceni, zmęczeni i źli.
Warto zastanowić się nad taką możliwością zarobku, tylko należy ją dobrze przemyśleć i zorganizować, a praca dostarczy samozadowolenia i trochę pieniędzy, a przede wszystkim uratuje wiele drzew.
Makulaturowy wielbłądzik czyli Ilona Charkowska z Wb z Lublina