Strona główna |
Co mają wspólnego dziura ozonowa i komputer? Napowietrzna sieć przesyłowa, pokłady uranu, gwiazdy i radar? Bakteriobójcza lampa UV, kuchenka mikrofalowa, telewizja...
Różne częstotliwości, różna szerokość zakresów, różna moc. Różne też - bo zależne od tego wszystkiego - skutki oddziaływania na żywe organizmy. Co takiego jest w promieniowaniu elektromagnetycznym - bo o nim tu mowa - że interesuje ekologów?
Fizycy rozróżniają je na "jonizujące" i "niejonizujące" według skutków, jakie wywiera ono oddziaływując na atomy czy cząsteczki. Granica przebiega przez ultrafiolet, przy czym wyraźnie jonizujące własności ma UV-C, ten całkowicie zatrzymywany przez naturalną (czytaj: nie uszkodzoną) warstwę ozonową atmosfery Ziemi. Słabsze oddziaływanie jonizujące ma UV-B, czyli najmodniejsza przyczyna kłopotów plażowiczów, upodobniających się przy jego pomocy do brązowych posągów. Promieniowanie elktromagnetyczne (PEM) o częstotliwości mniejszej od UV-B, czyli światło widzialne, fale radarowe, radiokomunikacja, po fale niskiej częstotliwości ok. 50 Hz, stanowią obszar zainteresowania naukowców badających mechanizmy i skutki oddziaływania PEM niejonizującego na organizmy żywe.
Skutki oddziaływania PEM jonizującego chyba wszyscy znamy. Czarnobyl, żarnowiec, wydobycie rud uranu, broń nuklearna, składowiska odpadów radioaktywnych - są hasłami budzącymi z najgłębszego snu każdego ekologa. To już znamy. Zbyt dobrze nawet pokazano nam skutki promieniowania na Hiroszimie, Nagasaki, odartych z wszelkiego życia skałach Bikini...
O tym "niejonizującym" mówi się mało, bo jak na razie nawet naukowe doniesienia są niejednoznaczne lub wręcz sprzeczne. Jak dotychczas nie mieliśmy jeszcze "niejonizującej bomby atomowej" ani "niejonizującego Czarnobyla", które ukazałyby w dosadny sposób zgubny wpływ tego promieniowania. Czy to jednak znaczy, że problem nie istnieje? Przed Oppenheimerem Roentgen cieszył się, że dzięki promieniom X można będzie pomóc człowiekowi, skuteczniej leczyć i zapobiegać kalectwu...
Obecna medycyna używa PEM jonizujących i niejonizujacych. Dzięki tysiącom ofiar napromieniowania ludzkość po stokroć przekonała się zarówno o pozytywnych jak i negatywnych skutkach. PEM jonizujące zostało ujarzmione i obwarowane normami oraz przepisami. Co prawda, nie wystarcza to jeszcze, by żyć bezpiecznie np. w sąsiedztwie elektrowni atomowej.
Promieniowanie niejonizujące nie ma jeszcze takiego "dorobku". Nie ma też dotyczących go norm i przepisów. Polska jest jednym z niewielu krajów posiadających regulację prawną dotyczącą PEM niejonizującego (ustawa o Ochronie i Kształtowaniu środowiska i rozporządzenie RM w sprawie "Ochrony ludzi i środowiska przed elektromagnetycznym promieniowaniem niejonizującym", r. 1980). We Włoszech takie normy są dopiero opracowywane (dane z r. 1989), w USA trwa spór o zasadność raportu EPA (Agencja Ochrony środowiska), dotyczącego możliwości wywoływania chorób nowotworowych przez PEM i związanych z tym ograniczeń oraz rewizji norm obowiązujących.
Sterta papieru poświęconego PEM rośnie. Raporty naukowe mówią o skutkach "możliwych" i "prawdopodobnych", są też konkrety. Pisze się o rozstroju psychicznym, syndromie chronicznego zmęczenia, zaburzeniach koncentracji i zwolnienia czasu reakcji u osób pracujących lub przebywających dłuższy czas w zasięgu działania PEM. Wymienia się bóle głowy, impotencję, zaburzenia snu, depresje i lęki, skłonności samobójcze. Ze sferą cielesną nie lepiej: raporty donoszą o martwych noworodkach lub wadach wrodzonych u dzieci matek i ojców narażonych na PEM, o białaczkach i nowotworach układu nerwowego, np. u dzieci mieszkających w zasięgu pola wokół linii wysokiego napięcia, różnych postaciach raka, białaczek oraz zaćmy u dorosłych. Szczególnie narażeni są pracownicy, narażeni zawodowo na PEM - spawacze łukowi, elekrotechnicy, monterzy i konserwatorzy urzędzeń przesyłowych, nadawczych, krótkofalowcy; a także ludzie używający w codziennym życiu grzejników, kołder elektrycznych, lamp świetlówek, piecyków mikrofalowych, suszarek do włosów itp.
PEM, jak wspomniano na wstępie, jest zróżnicowane głównie przez częstotliwość fal. urządzenia przemysłowe, a także źródła naturalne, w przeważającej większości wysyłają "pakiet" fal o różnych częstotliwościach, z przeważającą częstotliwością "typową" dla danego źródła. Tak np. monitor komputera obok pożądanego spektrum widzialnego emituje ultrafiolet, miękkie promieniowanie rentgenowskie oraz fale częstotliwości radiowych; świetlówka - podczerwień i ultrafiolet, wyładowanie atmosferyczne - fale radiowe. Często PEM jest "objawem ubocznym" działania urządzenia, skutkiem przepływu prądu elektrycznego przez silnik lub spiralę, jak np. w młynku do kawy, gdzie są emitowane m.in. fale o częstotliwości radiowej. Trzecią grupę emiterów PEM stanowią urządzenia, w których fale określonej częstotliwości pełnią "pożądaną" rolę, lecz ze względu na dużą moc dostęp człowieka podczas ich działania powinien być wykluczony lub ograniczony (piece indukcyjne, kuchenki mikrofalowe).
żródła wysyłające ściśle określoną długość fali, są najczęściej stosowane podczas doświadczeń nad skutkami oddziaływania PEM. Z jednej strony pozwala to dokładniej określić rodzaj efektów biologicznych dla danej częstotliwości, z drugiej jednak nie uwzględnia możliwości zaistnienia wzajemnego wzmacniania lub osłabiania przez fale o różnej długości. W środowisku współczesnego człowieka można mówić jedynie o przeważającym wpływie, nigdy zaś o wyłącznym. Niestety? Całe szczęście? Badania trwają..
(cdn)
Ekolog Franek