Strona główna 

ZB nr 10(52)/93, październik '93

LIS

Chciałbym uderzyć cię w twarz

Moim spreparowanym ogonem

Tym efektownym zakończeniem szala

Dla twojej pięknej narzeczonej

Wiesz - ja też mam

Miałem

Piękną narzeczoną

Szedłem do niej w dniu

Gdy właśnie mijało lato

A purpurowe liście

Szeleściły pod łapami

Czułem już nosem jej zapach

Gdy...

Wiesz co było

Twój bóg król śmierci

i twoje psy

I wiesz - wierzę

że któregoś dnia

spotkam swoją narzeczoną

jako efektowne wykończenie

innego szala


PIES

Bracie

Promienie słońca

Pierwszego dnia jesieni

łaskoczą mnie w nos

Bracie

Twój grób na jej ramionach

Umarłeś wolny

Moja wolność

Drepce na smyczy

U jego nogi

Bracie

Twe serce bez grzechu

Umarłeś czysty

Moje sumienie

Spętane łańcuchem

Wyje nocą ku księżycowi

Moje sumienie

Przykute łańcuchem

Do zimnej budy

Ucieka

Bracie

Umarłeś wśród miłości

Moją miłość

On zastrzeli

A ona ze skowytem

Skuli się u stóp

Swego kata


DYB

Moje serce jak rak wycięte z organizmu

wszechświata

A przecież byłem zdrową komórką


NAGROBEK KRÓLIKA

Tu

Drepce ku

Wiecznej marchewce

Malutka dusza

Wyszarpnięta za uszy

Z szarego ciała

Wykrojona z szarego futerka

Na kształt kołnierza


DUCH WILKA

Zgubiłem swoje ślady

Wśród wymarłych mchów

Wśród czarnych dziur

W kosmosie zielonym lasu

Krwią moją wypalonych

Wśród zielonych planet liści

Siedem księżyców śmierci

Siedem ech głosów

Szczekania psa

Patrzę w swe szkliste oczy

Szukam w nich życia

Tak, wilka życiem jestem

życiem co nigdy

Lasu schronienia progu

Nie przekroczy

Las - moje pałace

Moją krwią skalany

Moim ostatnim cierpieniem

Wyjący

Szukam miejsca gdzie mógłbym

Spocząć

Lecz lasy nie moją już komnatą

Zielone drżenia liści

Już nie dla mojej głowy parasolem

W snach widzę

Dębów szeregi

Patrzą mi w oczy bez wyrazu

Uciekam

ciągle ścigany

umykam

unosząc się na fali

oddechu uśpionego wszechświata

ponad koroną drzew

Joanna Ryńska

* * * * *

DROGA WOJOWNIKA GAI

W łuku tęczy po burzy

Widzę swoją drogę

Przeciwną do drogi

Większości innych ludzi

Ciepły kąt przed telewizorem

Napawa mnie przerażeniem

Jak wygodna klatka z wybiegiem

Wolnego kiedyś wilka

Więc idę walczyć

Oburzony

W dłoni święty ogień

Zemsty planety nad gatunkiem

Który wyhodowała

A teraz chce ją zniszczyć

Więc idę z mieczem w dłoni

Mściciel dzikości


CO BEDZIE Z PRZYGODY

Gdy

Zatrute legną morza

Kiedy padnie

Ostatni wolny ptak

A nitki autostrad potną

Dziewicze kiedyś lasy

Kiedy kopcący traktor

Zniszczy najstarsze drzewa

Gdy padnie z rąk

Myśliwego-sportowca

Ostatni wilk

Gdy nie będzie miejsca

Dla przygód

W sklasyfikowanym świecie

Zginie Wolność

Zginie Przygoda

W skowycie ostatniego wilka

Zginę ja


PLANETA ZIEMIA

(Bałtyk'93)

Siedzę na spalonym

Martwym od dawna drzewie

Krwawy zachód Słońca

W czarnych, ciężkich falach

Zatrutego morza

Jak mam pisać

Spokojny

śnić swoje mistyczne sny

Wśród nieruchomych ryb

I martwych fal

Co się dzieje?

Co zrobić?

Odpowiedź wykuta w kamieniu

Walcz, Kochaj, Twórz

Myśl o Ziemi


DLACZEGO NIE MOŻESZ

Czemu nie możesz

Iść ze mną boso plażą

Oglądać wielkie cuda przyrody

Mikrokosmosy

Z własnym zegarem,

Milknące planety

W krzyku mew

W szumie fal

Dlaczego nie możesz

Patrzeć na Słońce

Ze mną

Obserwować jak szybko

Niknie na piachu

Mokry odcisk dłoni

Człowieka...

Marek

* * * * *

NIETOLERANCJA

Są miejsca, w których

Ludzie widzą w Człowieku

Wartość

Widzą Człowieka

Lub nie widzą Nikogo

Lecz pozwalają żyć

Są miejsca, w których

Szarość jest prawem

A sztylety spojrzeń

Dopasowują każdego do matrycy tłumu

Lub zabijają

Bo Wolny to niebezpieczny

W tym kraju

Nie było stosów

W tym kraju

Spłonęła tolerancja

W tym kraju

Siła jest argumentem

Maciek Burdyński

* * * * *

Autorzy wierszy są działaczami Federacji Zielonych (Gdynia, Kraków, Chorzów).

(aż)




ZB nr 10(52)/93, październik '93

Początek strony