Strona główna |
Chciałabym podzielić się z Wami moją radością. Otóż w czasie pobytu mojej siostry w sanatorium w mieście Rymanów Zdrój miała ona okazję obejrzeć cyrk. Samo słowo "cyrk" wzbudza we mnie dreszcze na plecach, jednak okazało się, że ten cyrk był bez zwierząt. Przyjechał on z Rosji, niby z takiego zacofanego państwa, które jednak jest teraz godne pochwały. Żałuję, że na własne oczy nie mogłam tego widzieć - chociaż raz nie myśleć o cierpieniu tresowanych zwierząt.
Kiedy pikietowałam pod jednym cyrkiem w Szczecinie wraz z organizacją, do której należę, ludzie patrzyli na nas z pogardą i ironią, jakbyśmy to my byli sadystami, mordercami i sprawcami cierpień zwierząt. Nie mogłam patrzeć na głupotę i zaślepienie tych ludzi, nienajedzonych widokiem, który powinien doprowadzić ich do łez, a nie do śmiechu.
Agnieszka N. ze Szczecina
W dniach 11-19.9.93 do Radomia zawitał cyrk "Salto". Szybko i nielegalnie rozreklamował się dużą ilością plakatów. "Wolę być" popsuło ten interes, gdyż znaczna część plakatów trafiła do koszy. Podczas pikiety przed przedstawieniami panowie cyrkowcy wezwali policję, ale mogli nam tylko "nagwizdać". Początkowo chcieli nas udobruchać i zaprosili jednego z nas na teren cyrku, by mógł pogłaskać sobie lwa "na wolności". Lew był "wolny" na krótkiej smyczy i miał blizny na nosie. Na pytanie: "Od czego te blizny?" padła odpowiedź "To nie od bicia".
Rozdaliśmy ok. 800 antycyrkowych ulotek. Cyrkowiec z tubą próbował zakrzyczeć nasze "tubalne" odczyty. Ludzie idący do cyrku mogli przyjrzeć się naszemu transparentowi, który głosił: "Przychodząc do cyrku, popierasz sadyzm". Może więc jakiś rodzic jednak nie kupił biletów do cyrku lub następnym razem wybierze się z dzieciakami do parku?
Na zakończenie akcji reporterka radomskiej gazety chciała nam zrobić zdjęcie na tle cyrkowej przyczepy. Wtedy rozległy się głośne protesty zza cyrkowego ogrodzenia, że przecież nie mamy na to pozwolenia. Wzburzeni panowie "podlecieli" do nas, by za moment zobaczyć legitymację prasową tej pani.
Wszystkie próby ze strony cyrku by nas uciszyć zostały odparte. Nasza pikieta na pewno popsuła humory pracowników "Salta", ale nie powstrzymała ok. 50 samochodów wiozących chętnych cyrkowego (zwierzęcego) widowiska.
Ziębu, Julita, Klaudia
"Wolę być" - Radom
Po długich poszukiwaniach przeczytałam w poznańskiej gazetce
"Feminka" o rewelacyjnej sprawie. Obok listy produktów "wolnych od
okrucieństwa" opublikowanej przez organizację Beauty Without Cruelity's znalazłam
przepis na zdrowiutki kremik "do wszystkiego". Otóż wyrabiamy ową maź z
następujących składników:
Pierwsze 3 składniki stapia się na łaźni wodnej (czyli pojemnik z porcelany, w którym są te substancje, wstawia się do wrzącej wody), aż powstanie jednolita ciecz. Teraz trzeba dodać olejku migdałowego i ogrzać wszystko do temp. 60 stopni C. W międzyczasie wodę destylowaną ogrzewa się w żaroodpornym naczyniu porcelanowym, także do 60 stopni C i zestawiamy z ognia. Następnie cały czas miksując (na najwolniejszych obrotach) albo mieszając wkręca się wodę destylowaną do stopionych tłuszczy i olejku. Miesza się aż do ostygnięcia i cyk, do pojemnika. Kremik na dzień, na noc, na ręce, na nogi, twarz... Rewelacyjna sprawa! Polecam.
Beata Durtan
Łanowa 11/8
61-489 Poznań