Strona główna |
tyle jest na świecie różnych nędzy
z głodu umierają w biednych krajach dzieci
ty czujesz sie bezradny mówisz: nic nie moge zrobić
a ja ci opowiem co może jeden człowiek
jak myślisz skąd sie bierze na bogatej północy
tyle paszy by wykarmić na twój użytek trzody
to za sprawą twojego łakomstwa i pieniedzy
miesna mafia wykupuje w biednych krajach plony
tradycyjne wydajne miejscowe rolnictwo
i lasy tropikalne zamienia na pastwiska
a ja bracie nie jem miesa
ledwo sie poruszysz patrzysz reklama
a już ci ktoś wpycha gówno do gardła
nie można przecież temu dać miana pożywienia
co składa sie po cześci z chemii i cierpienia
tyle w tobie jest bólu zgrozy strachu przerażenia
które zjadasz wraz z martwym ciałem zwierzecia
a ja bracie nie jem miesa
dawno wiadomo, że mieso to trucizna
a ty wkładasz ją do ust twojego dziecka
rad posłuchaj rzetelnych i uczciwych lekarzy
jedz wiecej fasoli zbóż owoców i warzyw
i tak jak ja bracie nie jedz miesa
delikatnie prosze moje serce otwarte
mój aparat czuciowy jest pozbawiony skóry
jeśli na mnie chcesz testować nową operacje
wiedz że mnie nie da sie znieczulić
bądź dbała prosze ja też jestem kruchy
wiesz przeszedłem solidną szkołe
twarda stal nieraz kroiła kamień
a czasem szybciej odrastałem
niż lizałem sie ze zranień
powiem ci teraz żyj uważnie
odebrany łące kwiat umiera niepotrzebnie
jak małe istnienie pod zbyt siebie pewnym butem
a jednak można iść przez życie nie siejąc krzywdy
pamietaj bądź dbała ja też jestem kruchy
jestem czuły na każde poruszenie wszechświata
a twój nieuważny krok niepilnowane słowo
zamieniają tory planet drga nieruchoma dotąd skała
spokojna tafla wód zamienia sie w fale
bądź delikatna patrz jak łatwo mnie złamać
dotknij mnie poczuj z jak kruchego ja jestem tworzywa
mamy przecież tylu wspólnych wrogów
a walczymy wciąż miedzy sobą
nie rozumiem tych codziennych sporów
miedzy mną a tobą
przeciwko sobie ostrzymy jezyki
i choć nikt w tych bitwach nie pada martwy
to każdy swoją rane nosi w sobie
i tylko dlatego nie widać że krwawi
przed snem modlimy sie o miłość
a rankiem już z gotową nową bronią
łatwiej tracimy przyjaciół niż wrogów
a strach przed odrzuceniem odbiera nam rozum
są wojny po stokroć gorsze od fizycznych
w których biorą udział nie tylko nasze ciała
bo rane na ciele można opatrzyć
a niewidocznej nie można nawet zbadać
mamy przecież tylu wspólnych wrogów
a walczymy wciąż miedzy sobą
nie rozumiem tych codziennych sporów
miedzy mną a tobą
gdy zło sie dzieje, gdy diabeł sie śmieje
bogowie pakują manatki
matka nie kocha dziecka a dziecko matki
bogowie pakują manatki
z powodu kleski pragniesz sie zemścić
bogowie pakują manatki
gdy ludzie sami o siebie nie dbają
bogowie ich opuszczają
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki
gdy czytasz w gazecie o wojennej zamieci
bogowie pakują manatki
ktoś z głodu umiera a ktoś z przejedzenia
bogowie pakują manatki
politycy wybrani wyborcy oszukani
bogowie pakują manatki
kto sam nie weźmie losu w swoje rece
bogowie opuszczą go predzej
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki
gdy ludzkie plemie gwałci Matke Ziemie
bogowie pakują manatki
gdy łzy samotności wsiąkają w pościel
bogowie pakują manatki
ten boi sie życia tamten zaś śmierci
bogowie pakują manatki
a ten chce zastąpić miłość tabletką
bogowie opuszczą go predko
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki
Janusz Reichel
(piosenki z kasety wydanej przez PKE "Pracownia" z Nowego Sącza)