Strona główna |
Cykliści nastąpili. Władze ustąpiły. I dwie walczące strony będą mogły odfajkować sukces. I napisać bardzo piękne sprawozdania. W Królewskim Mieście Krakowie powstaje (powstała?) nowa ścieżka rowerowa. Wzdłuż części ulicy Reymonta pomalowano już linie - raz ciągłe, raz przerywane. Wymalowano też symboliczny rowerek. Nic, tylko jechać. No to pojechałem. Zresztą, raczej nie miałem wyboru. Dopóki na jezdni nie było wytyczonej ścieżki rowerowej, to jechałem sobie trochę dalej od krawężnika. Dlaczego? To się za chwilę wyjaśni. A teraz - linia ciągła i symbol rowerka do czegoś zobowiązują. Po lewej stronie linii jest miejsce dla samochodu, a po prawej, na wąskim pasku asfaltu, między linią a krawężnikiem masz się zmieścić ty, rowerzysto.
No więc jadę. A tu dziura. Jadę dalej. Znowu dziura. Nierówności. Cała kolekcja nierówności. A w nierównościach kałuże. Ominąć cokolwiek na ścieżce rowerowej niełatwo. ścieżka jest przecież niewiele szersza od kierownicy roweru. Pozostaje tylko jechać wolniej. Tym bardziej, że na ścieżce mamy nawet dziurę typu maxi. Gdy jadąc szybko wjedziesz w taką maxidziurę, to upadek murowany. A taki upadek plus przejeżdżający obok samochód równa się dziewięćdziesiąt dziewięć procent szans na niezły wypadek. Ale co tam... Na świecie jeżdżących na rowerach są miliony. Jeden rowerzysta mniej? Co za różnica?
A teraz poważnie. Wydaje mi się, że przed wymalowaniem linii oznaczających ścieżkę rowerową należałoby najpierw połatać dziury i wyrównać asfalt na jezdni. Ale ja pewnie się nie znam. Przecież ścieżkę projektowali eksperci, a wykonywali fachowcy. Ja zaś tylko na rowerze jeżdżę. Może tak właśnie ma być! Słyszałem kiedyś, że choć można nieraz zaprojektować drogę prosto, to jednak specjalnie projektuje się zakręty, aby kierowca z nudów nie usnął za kierownicą. Może właśnie tym pryncypium projektowym kierowali się budowniczowie ścieżki rowerowej przy ulicy Reymonta w Krakowie i specjalnie nie załatali tych dziur w asfalcie? Ulica Reymonta jest bowiem prosta jak drut. Wprowadzić zakręty specjalnie dla potrzeb ścieżki rowerowej? Nie, to byłby zbyt kosztowne. Więc niech choć zostaną nierówności jezdni. Przecież, ściśle rzecz biorąc, to też zakręty. Tyle, że pionowe. Rowerzysta nie uśnie!
Stanisław Zubek
Kraków, 11.10.93.
PS. Ktoś chyba czyta w moich myślach. Dwa dni po napisaniu tego
tekstu na ścieżce pojawił się sprzęt ciężki. Paruosobowa brygada cięła i zrywała
stary asfalt wraz z namalowanymi już liniami. Oryginalny system pracy. Czy na całej
ścieżce będzie nowy asfalt? Tego jeszcze nie wiem. Wiem natomiast jedno. Będę
patrzył tej ścieżce na nawierzchnię.