Strona główna |
Dnia 22.11.92 w wiadomościach telewizyjnych ARD pan Wickert przytoczył
wypowiedź Szekspirowskiego Halmeta: "Istnieje więcej rzeczy na niebie i ziemi, niż
może się przyśnić naszej książkowej mądrości". I rzeczywiście, na niebie
pokazują się znaki i cuda, na które od dawna czekali wszyscy przyjaciele zwierząt w
chrześcijańskich krajach Zachodu. Odpowiedź na pytanie: "Czy wasza świnia, wasz
pies lub kanarek też pójdą do nieba?" - znalazł sam papież: "Tak, dane jest
im bujać na obłokach obok aniołów". Na litość boską, może zapytacie, czy tak
jest rzeczywiście?
Komentator Peter Mezger potwierdził to słowami: "Tak, gdyż one
potrafią kochać". W jego sprawozdaniu dowiadujemy się, iż papież stwierdził, że
raj stoi otworem dla wszystkich, że również zwierzęta mają duszę i mogą pójść do
nieba. Ten, dla kogo jest to nie do przyjęcia, może skierować się do papieża. Nowy,
popularny temat podchwycili też rzymskokatoliccy księża, którzy teraz otwierają w południe
kilka bożych świątyń dla ludzi, jak i zwierząt. W przyszłości mają nawet być
rezerwowane miejsca dla zwierząt na generalnych audiencjach u papieża.
Widocznie to nie żart! Papież potraktował to, zdaje się, poważnie.
W "L'Osservatore Romano" (nr 48 z 27.11.92, s. 2) znajdujemy zdjęcie papieża głaskającego
psa podczas audiencji generalnej. Papież wyraził też zadowolenie, że po raz pierwszy
podczas audiencji generalnej ociemniałej kobiecie towarzyszył pies.
22.10.92 z okazji nadania międzynarodowej nagrody Franciszka z Asyżu
za ochronę środowiska, papież wyjaśnił, że człowiek rozpozna się jako współpracownik
Boga w dziele stworzenia, jeśli podejmie pełną braterską odpowiedzialność w stosunku
do wszystkich istot ("L'Osservatore Romano" 22.11.92, s. 10). Tak więc
niemieckie prawo, które zwierzęta zaszeregowało w randze przedmiotów, jest w tyle. Według
woli papieża Wojtyły chrześcijanie powinni obchodzić się ze stworzeniami bożymi po
bratersku, a nie jak z przedmiotami.
Papież Jan Paweł II nie jest pierwszym papieżem, który coś takiego
stwierdził. Już Paweł IV zapewniał pewnego chłopca, który zgubił swojego psa, że
odnajdzie znów swego czworonożnego przyjaciela w raju ("Stuttgarter Ztg."
11.11.92).
Bagno grzechu kościoła katolickiego i ewangelickiego wynurza się
coraz bardziej. Kto chciałby wejrzeć w głąb tego ognistego bagna, składającego się
z omylności papieża i kościoła ewangelickiego, aby zbadać, czy może on także się w
nim znajduje?
Katolicy i protestanci nazywają siebie chrześcijanami. Być chrześcijaninem
to przestrzegać nauki Jezusa z Nazaretu. Jezus mówił: "Kto spełnia Moje
przykazania, jest równy człowiekowi mądremu, który swój dom zbudował na skale".
Spójrzmy na blisko dwutysiącletnią historię kościoła
katolickiego. Czy nauki Jezusa z Nazaretu były przestrzegane? A może papieże, kardynałowie
i biskupi głosili nauki według swoich własnych, intelektualnych "dzieł
stworzenia", które równały się ich wyobrażeniom, mniemaniom, dogmatom, rytuałom
i kultom, i tak przyprawione podawali je masom do konsumpcji?
Wszystkie nauki, które głosili, noszą pieczęć nieomylności. Za to
gwarantował i gwarantuje "nieomylny" ojciec święty.
Przez prawie dwa tysiące lat, wciąż na nowo, coś z tą nieomylnością
się nie zgadzało. Jednak dowodów na to było niewiele. Pierwszy zasadniczy dowód to
sprawa Galileusza, w której przyznano się do omyłki. Teraz, po ponad 360 latach, papież
Wojtyła ogłosił: "Omyłka godna pożałowania". Trzy słowa ubolewania. A ile
lat Galileusz musiał znosić hańbę, rozgoryczenia, poniżenia, oskarżenia, ośmieszenia,
zniesławienia i przez to cierpieć? Czy te trzy słowa mogą stanowić wystarczające
zadośćuczynienie?
Za papieża Urbana VIII Galileo Galilei został odwołany ze swego
stanowiska z powodu herezji i nieposłuszeństwa wobec Rzymu, uwięziony, a następnie
skazany na bezterminowe wygnanie ("Christusstaat" nr 21.09.92).
A oto ujawnienie kolejnej omyłki: po prawie dwóch tysiącach lat
chrześcijanin kościelny, który do tej pory wierzył w zupełnie coś innego, dowiaduje
się w dzienniku TV ARD, że papież Wojtyła głosi: "Zwierzęta posiadają duszę i
mogą pójść do nieba".
Przez prawie dwa tysiące lat tzw. chrześcijanie ujarzmiali i
ujarzmiają zwierzęta żyjące w powietrzu, na ziemi i w ziemi oraz w wodzie. Czy tę
olbrzymią winę są w stanie znieść słowa: "Zwierzęta posiadają duszę i mogą
pójść do nieba"? Czy ta wielka wina może być zmazana przez to, że papież Wojtyła
udziela teraz z uśmiechem audiencji generalnych w obecności zwierząt?
Jeśli spojrzymy na tragedię świata zwierząt, to zobaczymy bagno
grzechów zarówno kościoła katolickiego, jak też i ewangelickiego. Chrześcijanie,
którzy szukają towarzystwa ludzi postępujących ze światem zwierząt tak jak papieże,
kardynałowie, biskupi i księża, nie są od nich o wiele lepsi.
Drodzy czytelnicy, czy należycie do nich?
A przecież Jezus z Nazaretu wyraźnie powiedział: "To co
czynicie najmniejszym z Moich dzieci, to Mnie uczyniliście, gdyż Ja Jestem w nich, a one
są we Mnie. Jeśli wy się radujecie, to i Ja się raduję, a jeśli cierpicie, to i Ja z
wami cierpię. Dlatego powiadam wam: miłujcie się nawzajem i wszystkie stworzenia boże".
Jednak w ciągu niemal dwóch tysięcy lat papieże, kardynałowie i
biskupi wiedzieli lepiej od Jezusa z Nazaretu i czynili dokładnie to, co jest przeciwieństwem
Jego nauki. "Nieomylni" papieże, kardynałowie, biskupi i pastorzy głosili, iż
zwierzęta nie mają nieśmiertelnej duszy. Jeszcze i dzisiaj stanowisko to podtrzymują
Jezuici: "Zwierzęta nie mają nieśmiertelnej duszy, mają jedynie niski
instynkt".
I tu zaczyna się konflikt z jezuitami. Papież ogłasza nagle, że
zwierzęta mają duszę i mogą pójść do nieba. Jezuita mówi, że zwierzęta nie mają
nieśmiertelnej duszy, nie mają woli, posiadają tylko instynkt. Wypowiedzi te są
przeciwstawne. Kto więc jest nieomylny? Kto mówi prawdę, a kto mówi nieprawdę?
W "Stuttgarten Zeitung" z 11.11.92 pod nagłówkiem
"Zwierzęce" czytamy:
"Jezuici włoscy rozgniewali przyjaciół zwierząt, ponieważ w długim
artykule swojego czasopisma łCivilta Cattolicaę o godności ludzkiej osoby piszą, że w
porównaniu z ludźmi zwierzęta są istotami o mniejszej wartości. Czytamy dalej, że
zwierzęta zachowują się egoistycznie, a tylko człowiek potrafi kochać i wejść w głęboki
kontakt z bliźnim."
Przez prawie dwa tysiące lat mówiono, że: "zwierzęta nie mają
nieśmiertelnej duszy, że pozbawione są woli, że są to stworzenia zmysłowe, o niskim
instynkcie". A więc wynika z tego, że można z nimi postępować tak samo, jak z
przedmiotami i tak też w końcu obchodzono się z całym wielkim żywym organizmem jakim
jest Ziemia.
Aby wszystkie istniejące formy lekceważyć, ujarzmiać, maltretować
i wykorzystywać ducha czasu... ludzki intelekt przekręcił słowa Pana: "Czyńcie
sobie ziemię poddaną". Zaś żądni władzy chrześcijanie uczynili sobie Ziemię w
brutalny sposób poddaną wedle - bijcie, zbeszczeszczajcie, ujarzmiajcie, poniżajcie i męczcie
wszystkie zwierzęta zarówno w wodzie, na ziemi, w ziemi i w powietrzu. Urządzajcie
nagonki i polowania, zabijajcie, obcinajcie zwierzętom głowy, ściągajcie z nich skórę,
tuczcie i upokarzajcie.
Czyńcie na nich swoje eksperymenty wg etyki i moralności kościoła
katolickiego i ewangelickiego. Przeprowadzajcie transplantac- je i wypróbowujcie na nich
zmiany w genach, i spożywajcie przyrządzaną przez nich padlinę.
Przyjrzyjmy się nieco uważniej tragedii świata zwierzęcego. Wszędzie
obchodzi się z nimi w brutalny sposób: w oborach, na targowiskach, na polach i w lasach.
Bydło i drób w tuczarniach stoi ściśnięte jedno obok drugiego, bez możliwości
poruszania się. świnie tuczy się, ryby trzyma się w basenach, a ptaki w klatkach. Pstrągi
w małych basenach wystawia się na widok smakoszy, mających możność wyboru, które
mają być przez gospodarza zabite, a otrzymane z nich mięso przyrządzone i podane gościom.
Dawniej tuczono gęsi, wpychając im pokarm za pomocą tłoka. Dzisiaj wtłacza się im
karmę sprężonym powietrzem po to, aby człowiek mógł na święta kupić dobry pasztet
z gęsich wątróbek. żywe homary i raki wrzuca się do gorącej wody, aby ich mięso stało
się odpowiednie dla podniebienia żarłoka. łakomstwo ludzkie bowiem nie zna granic.
Chomiki, ku radości dzieci, trzyma się w klatkach, gdzie każe im się
biegać w kółko, zamiast swobodnego poruszania. W ten sposób dana im jest pozorna wolność.
Koty są łapane, ściąga się z nich skórę, a potem sprzedaje
ludziom w celach zdrowotnych, np. do ogrzewania nerek.
A co się dzieje na polach i w lasach?
Zapalony myśliwy, polujący ze swej wysokiej ambony, chciwy zdobyczy,
czatuje jak sęp na nic nie podejrzewające zwierzę, aby zastrzelić je ze swojej
zasadzki. W większości przypadków głowa zostaje oddzielona od tułowia. Koźlątkom i
sarenkom nie powodzi się o wiele lepiej. Ich głowy muszą spadać, aby były trofea. Dla
wielkiego myśliwego liczy się tylko pozdrowienie myśliwskie i zwycięstwo. Reszta ciała
zwierzęcia dostarczana jest do rzeźni, gdzie rzeźnik rozbiera je na pojedyncze części.
Chciwy człowiek nabywa padlinę do spożycia, z której przyrządza dobrą pieczeń z
dziczyzny. Spożywa więc dobrze przyrządzoną padlinę. A jeśli nabył ją korzystnie,
to spożywa ją wtedy z jeszcze większym smakiem.
Również zającom i dzikom nie powodzi się dobrze. Jeśli wpadną w ręce
czyhającego łowcy, zostają nafaszerowane śrutem, co w końcu prowadzi do śmierci.
Zabito je czy zamordowano? To pozostaje nierozstrzygnięte. Bez życia
- to śmierć. Zamordowane czy zabite, śmierć jest śmiercią. Tomasz z Akwinu
Zabijanie zwierząt nie jest grzechem.
Czego naucza teraz kościół katolicki odnośnie zabijania zwierząt?
św. Tomasz z Akwinu w "Summa contra gentiles" pisze:
"Wyklucza się jako pomyłkę, że grzechem jest zabijanie nierozumnych zwierząt,
gdyż przewidziane są one przez opatrzność bożą przy wyposażeniu natury i dane dla
ludzi. Dlatego bez poczucia niesprawiedliwości człowiek zabija je na swój pożytek lub
wykorzystuje w inny sposób." Dalej czytamy: "Jeżeli w Piśmie świętym
znajdują się określone zakazy, by niczego okrutnego nie czynić przeciwko nierozumnym
zwierzętom, to tylko dlatego, by poruszyć sumienie człowieka przed okrucieństwem wobec
drugiego człowieka lub też aby wyrządzone na zwierzętach lub ludziach rany przyniosły
szkodę sprawcy".
A czego uczył Jezus z Nazaretu?
A Jezus z Nazaretu powiedział: "Jeśli się radujecie, to i Ja się
raduję, a jeśli cierpicie, to i Ja z wami cierpię. Dlatego powiadam wam: miłujcie się
nawzajem z całym stworzeniem bożym." Taka jest chrześcijańska nauka.
Kto siebie nazywa chrześcijaninem, niech przypomni sobie naukę Jezusa
Chrystusa Bożego. Ten natomiast, kto chce żyć według wzorów kościoła katolickiego i
ewangelickiego, ten nie powinien nazywać siebie chrześcijaninem, lecz jedynie katolikiem
lub ewangelikiem.
A potężny Duch Stworzyciel powiedział: "Czyńcie sobie ziemię
w miłości poddaną", gdyż Bóg jest Miłością. O brutalności Bóg nic nie mówił,
gdyż jest On Miłością, a nie brutalnością.
Spójrzmy dalej, co czyni tak zwany chrześcijanin.
Bydło, cielęta, świnie transportuje często w niewyobrażalnie
trudnych warunkach do rzeźni i zabija w okrutny sposób. Czyni tak według głoszonej
nieomylności papieży. Jezuici, podobnie jak i lud kościoła katolickiego i
ewangelickiego myśleli, że zwierzęta nie mają nieśmiertelnej duszy, że są bez uczuć
i że posiadają tylko niski instynkt.
Sina Walden i Gisela Bulla w "Czasy ostateczne zwierząt"
piszą: "I tak było już bliskie interpretacji, że łzwierzęę jest tylko martwą
egzystencją. I faktycznie, zdumiewający filozof łDescartesę sądził, że zwierzę to
automat, który nie jest zdolny ani do myślenia, ani do odczuwania bólu. Objawy bólu
zwierzęcia powinny na tyle uchodzić uwadze, co zgrzyty maszyny."
Wobec tego nie mogłyby one niczego rejestrować, gdy dostarczane są
do rzeźni, fabryk morderstw, na zabicie, przepołowienie i poćwiartowanie. Ponieważ według
dotychczasowych poglądów kościoła katolickiego zwierzęta nie posiadały nieśmiertelnej
duszy, nie mogłyby więc spostrzec, że ich zabitym braciom i siostrom są wyrywane wnętrzności,
że ich jelit używa się do wyrobu wędlin, ich kości przepiłowuje się i rąbie, a mięso
porcjuje.
Co się dzieje dalej?
Rzeźnicy biorą tę padlinę kawałkami z rzeźni, rozdrabniają i
przyprawiają swoje wyroby wędliniarskie wg wymogów podniebienia smakoszy, stwarzając
urozmaiconą i pobudzającą apetyt ofertę dla klientów. Rzeźnik myśli: "Dla mnie
bez różnicy, grunt, że mięso kupiłem korzystnie, przyprawiłem pod gust klienta łkanibalaę,
żeby dobrze sprzedać."
Drodzy czytelnicy, czy nie buntujecie się przeciwko temu, żeby zostać
kanibalem? Od niedawna możecie słusznie być nazywani kanibalami, gdyż
"nieomylny" papież musi obecnie po raz drugi przyznać omylność papieży -
pierwszy raz odnośnie Galileusza, a drugi raz odnośnie zwierząt. Papież Wojtyła ku hańbie
wszystkich poprzednich "nieomylnych" papieży naucza teraz, że zwierzęta mają
jednak duszę i mogą pójść do nieba!
Jak działają na Was te wypowiedzi? Jak patrzycie teraz na spożywanie
mięsa? Dotychczas jedliście mięso i wędliny bez namysłu czy wahania, a papieże,
kardynałowie, biskupi, księża i pastorzy swoim "dobrym" przykładem
przodowali Wam w nieomylnej wierze, że zwierzęta nie mają nieśmiertelnej duszy.
Tutaj wyłania się pytanie: jeśli zwierzęta posiadają nieśmiertelną
duszę, tak jak oznajmia pierwszy duszpasterz swoim wiernym, to czy przez cały ten okres
tysiąca dziewięciuset lat istnienia nauk kościelnych, setki miliardów zwierząt było
zabijanych i spożywanych razem z ich duszami? Czy może dusze zwierząt dostarczonych do
rzeźni szybko wycofały się i udały się do nieba?
Gdzie są dusze tych zwierząt, których embriony były spożywane dla
odmładzania ludzkiego ciała?
A co się dzieje z duszą embriona goryla, który został wszczepiony w
ciało kobiety? Albo inne pytanie: czyja dusza wciela się w narodzone małpie niemowlę,
które przez jakiś czas noszone było przez kobietę? Jaka dusza jest przypuszczalnie w
takim ciele? Co się urodzi - nagi goryl czy owłosiony człowiek?
Droga czytelniczko, drogi czytelniku, wszystko, co jest tu
przedstawione i o wiele więcej, to następstwo długich, tysiącdziewięćsetletnich, fałszywych
nauk "nieomylnych" papieży, że zwierzęta są przedmiotami, gdyż nie posiadają
nieśmiertelnej duszy. Na tym bazuje całe niemoralne życie i postępowanie tzw. świata
chrześcijańskiego przeciwko światowi zwierząt. Z poglądu "nieomylnych"
papieży ukształtowało się prawo państw chrześcijańskich, dotyczące zwierząt.
Przez to również ustawodawstwo ziemskie traktuje zwierzęta jak przedmioty, z którymi
można się obchodzić jak z własnością, dowolnie, w zależności od upodobań.
Jak teraz wygląda sprawa winy dusz tych, którzy przez ponad tysiąc
dziewięćset lat wiedzieli lepiej od Jezusa z Nazaretu?
W przeciągu wielowiekowego kanibalizmu prawo do nagonki i polowania na
zwierzęta mieli najpierw panowie feudalni. W późniejszym czasie prawo to przeszło też
na lepiej usytuowanych ludzi, zrzeszonych w bractwach myśliwskich. A jeszcze do
dzisiejszego dnia istnieją myśliwskie wyprawy dyplomatów, podczas których honorem
papieskiego nuncjusza jest oddanie pierwszego, śmiertelnego strzału. Potem następuje
nagonka, polowanie, zabijanie i żarłoczne spożycie. "Natchniony" zwierzchnik
odprawia nawet mszę ku czci św. Huberta - patrona myśliwych i prosi Boga o pomyślne łowy
i o dobry łup z Jego stworzenia z pól i lasów. Cenne futra upolowanych zwierząt noszą
później na pokaz ku czci Boga dygnitarze kościelni, np. futra gronostajowe. I dalej:
narody chrześcijańskie używają różnego rodzaju futer do produkcji okryć futrzanych
(płaszczy, kurtek, butów, rękawiczek itd.) Reszta, tzn. mięso - dobarwione, przyrządzone
i spożywane było przez feudalnych panów, myśliwych i lud. I to chrześcijaństwo
nazywa kulturą.
Od niedawna na zwierzęta poluje się nie tylko dlatego, żeby ściągnąć
z nich skórę, lecz i po to, aby z żywego jeszcze ciała wyjąć narządy potrzebne do
przeprowadzenia transplantacji w ciele ludzkim. Wymieniono np. wątrobę pełnomocnika ds.
sekt na wątrobę wieprzową przez transplantację.
Z uwagi na to, że teraz również zwierzęta mają duszę, zachodzi
pytanie: gdzie jest dusza tej świni i gdzie dusza pełnomocnika ds. sekt?
Według wiary kościoła katolickiego ciała zmartwychwstają. Jeśli
to samo dotyczy teraz i zwierząt, które - jak donosi prasa - wg papieża Wojtyły też
mają duszę, to jak pełnomocnik ds. sekt w dniu sądnym zmartwychwstanie? Z wątrobą
wieprzową? A z czym świnia zmartwychwstanie? Z wątrobą czy bez? A jeśli z wątrobą,
to z którą?
Jak jest obecnie ze zmartwychwstaniem ciał wg poglądów katolickich?
Odpowiedzi udziela "Poradnik", leksykon opatrzony katolickim imprimatur, dot.
tematyki religijnej i światopoglądowej naszych czasów. Na pytanie: Jak należy rozumieć
zmartwychwstanie ciał? "Poradnik" odpowiada: "Zmartwychwstaniemy z tym
samym ciałem, które teraz na ziemi nazywamy swoim własnym". Nie w ciałach
eterycznych lub jakichkolwiek innych, lecz w tym ciele, w którym żyjemy i poruszamy się.
Wszyscy zmartwychwstaną ze swymi ciałami, które teraz posiadają.
Spójrzmy na Przykazanie: "Nie zabijaj".
Od czasu ostatniego sfałszowania Biblii przez kościół katolicki i
ewangelicki brzmi ono: "Nie morduj".
Z tego wyłania się pytanie: czy ten, który męczy świadome
stworzenia obdarzone duszą, zabija je, masakruje, używa do transplantacji lub do doświadczeń
ich narządów albo spożywa ich mięso i we wszystkich pokoleniach przez setki lat żył
i żyje według nauki kościelnej, która naucza czegoś innego, ten, który traktował
zwierzęta jak rzeczy - czy też i on nie jest mordercą?
Co się dzisiaj zmieniło? Jak wygląda sprawa dawania przykładu przez
tzw. "ojców świętych", kardynałów, biskupów, księży i pastorów? Co
dzisiaj stoi na ich nakrytych stołach? Czy nadal mięso i ryby, tak jak u ich
poprzedników? Czy jeszcze dziś podawane są pieczenie z sarniny, zajęcy i dzików,
przyrządzane i doprawiane aromatycznymi przyprawami, by smakowały wielkim panom? Czy
dalej będą błogosławić wielkanocną szynkę, baranka, utuczoną gęś świąteczną i
spożywać wigilijnego karpia?
Czy mnisi nadal będą kontynuować wyrób mięsa i wędlin? Czy kościelni
chrześcijanie będą chcieli im dorównać?
Według wiary kościelnej człowiek przychodzi na świat z grzechem
pierworodnym. Czy zwierzęta obdarzone od niedawna duszą mają także grzech pierworodny?
Jeśli tak, to czy bez kościelnego chrztu mogą pójść do nieba? Czy teraz w rzeźniach
obecny będzie już duszpasterz zwierząt? Czy powstaną teraz cmentarze dla zwierząt,
przeznaczone do pogrzebów katolickich i ewangelickich? "Rzecz ze skazą..." "Poradnik" daje również dokładną odpowiedź na pytanie:
Na czym teraz polega istota grzechu pierworodnego? "Grzech pierworodny jest tajemnicą
wiary. Grzech pierworodny jest... brakiem. On jest skazą rzeczy, która miała istnieć i
rzeczywiście istniała przed grzechem pierworodnym u pierwszych ludzi, przed popadnięciem
w grzech i bez ich grzechu mogłaby również istnieć w naszych duszach. Wraz z grzechem
pierworodnym zostały odziedziczone przez nas również złe skutki. Grzech pierworodny
jest dogmatem, w który nie tylko trzeba wierzyć. O jego prawdziwości świadczy cały
szereg naszych doświadczeń... W rzeczywistości żaden człowiek, który umiera obciążony
grzechem pierworodnym, nie może być zbawiony. Utraconą przez Adama szlachetność duszy
ofiarował nam ponownie Chrystus i uczynił ją osiągalną dla tych, którzy biorą udział
w sakramencie chrztu ponownego narodzenia. Skutki grzechu pierworodnego wprawdzie pozostają,
ale ochrzczony otrzymuje od Boga siłę i łaskę, aby uwolnić się z więzów namiętności
poprzez bezustanną walkę obyczajową i religijną."
Jako że teraz, według papieża, zwierzęta jednak mają dusze, wyłania
się pytanie: czy proboszcz z Turyngii, który według doniesień "Der
Tagesspiegel" z dn. 15.11.92 został zwolniony z powodu chrztu kotów, powinien być
na nowo przyjęty?
Proboszcz ten, Mathias Poehland udzielił w 1990 r. chrztu dwóm kotom
i z tego powodu został zwolniony ze służby w kościele. Duchowny przy swoim zwolnieniu
zwrócił uwagę na ścisły związek między chrztem a nadaniem imienia. Nadawanie imion
czyni ze zwierząt, jak i z ludzi, jedyne w swoim rodzaju istoty. Czyż proboszcz Poehland
nie tylko wyprzedził swój czas, ale też i papieża Wojtyłę?
Dotychczas można się było powołać na to, że zwierzęta nie
posiadają nieśmiertelnej duszy i są tylko przedmiotami. Teraz jednak trochę się
zmieniło. Papież Wojtyła ogłosił, że zwierzęta mają duszę i wejdą do nieba.
Jeśli zwierzęta wg najnowszych nauk kościelnych posiadają duszę i
mogą wejść do nieba, gdzie w takim razie są poprzednicy Wojtyły, ci "nieomylni
święci ojcowie", kardynałowie, biskupi, księża i pastorzy, którzy kościelnych
chrześcijan uczyli fałszywych nauk o zwierzętach i sami według nich żyli? I gdzie są
wszyscy ci, którzy żyli wzorując się na nich przez setki lat do dnia dzisiejszego? Czy
są oni w niebie czy może w ognistym bagnie, żeby smażyć się tak, jak zabite przez
nich do spożycia zwierzęta?
Drodzy czytelnicy, czy chcielibyście wejrzeć w to ogniste bagno
grzechów instytucji katolickiej? Czy może i wy jesteście też zwolennikami tej kościelnej
nauki, może czyniliście podobnie lub nadal czynicie?
Nie mówcie, że mieliście i macie złe przykłady. Przy bliższym
przyjrzeniu się, jak postępuje instytucja kościelna, powinny otworzyć się Wasze oczy
i uszy. Kościół katolicki poszedł dalej i pomijając "bezduszne" stworzenia
równe przedmiotom, nauczał, że również Indianie, Murzyni i kobiety nie mają pełnowartościowej
duszy. Można z nimi postępować podobnie, jak z bezdusznymi zwierzętami, a mianowicie
zabijać ich. I tego dokonała też instytucja. Jedyne, czego ówcześni
"nieomylni" papieże, a także ekscelencje i eminencje nie wypróbowali, było
to, że nie zjadali trupów zabitych Indian. Zamiast tego okradali ich ze wszystkiego, co
wartościowe, co mogli sobie przywłaszczyć.
Kościół ewangelicki nie był wcale lepszy. Protestanci byli m. in.
"pionierami" w USA, którzy wyniszczali Indian i wybijali bawoły.
Pomyślmy też o inkwizycji albo o mordowaniu żydów, które w równej
mierze przeprowadzane były przez chrześcijan tak katolickich, jak i ewangelickich. Przy
czym zawsze konfiskowano majątki tak wygnańcom, jak i ofiarom inkwizycji.
Czy również i Państwo należycie do tych wiernych kościoła,
którzy od początku swego istnienia rabowali i rabują w imię Jezusa Chrystusa?
Jeżeli jeszcze do nich należycie i dalej tak postępujecie, to
prosimy, nazywajcie się tylko katolikami lub ewangelikami, ale nie chrześcijanami, gdyż
takie zachowanie i postępowanie nie odpowiada Jezusowi z Nazaretu - Synow Boga żywego -
Chrystusowi.
"Chiristusstaat", Wydanie nadzwyczajne Nr 11, grudzień'92
Chrześcijańska Agencja Prasowa (Christliche Nachrichten Agentur) w życiu Uniwersalnym,
Haugerring 7, 97070 Würzburg,
0931/3903-225,
fax: 0931/3903-233,
Rzecznik Prasowy: Alfred Schulte, Niemcy.