"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 1 (55), Styczeń '94
Kącik optymistyczny
Drogi Czytelniku ZB. Czy czytając nasz ukochany miesięcznik i podobne mu
odnosisz i Ty wrażenie, że ścieka na Ciebie coś szarego, ponurego i do ziemi
przytłacza? Bo więcej, niewątpliwie, znajdziesz tu informacji pesymistycznych
niż optymistycznych. A może by tak przeznaczyć trochę miejsca w piśmie na kącik
optymistyczny? Taki, gdzie każdy będzie mógł się pochwalić, co zrobił dla Ziemi
albo co innym udało się zrobić, o czym gdzieś przeczytał itd. I co wy na to? Nie
bać się, trzeba łamać zasadę u nas obowiązującą, tj. równaj w dół czy
wszechobecne narzekanie i wyśmiewanie ludzi chwalących się swoimi małymi
osiągnięciami.
Mój udział w KO: chwalę się tym, że wiosną tego roku założyłem szkółkę
leśną na własne potrzeby i że nawet coś tam rośnie. Część drzewek posłuży mi za
materiał pod zalesienia wiosenne. Szkółkę i zalesianie mam zamiar kontynuować
przez lata następne; jeśli kącik się przyjmie, nie omieszkam się pochwalić.
Chwalę się też tym, że moje marzenie kiedyś, jest realne teraz. Mieszkam na
odludziu, przez okna zagląda mi stary ogród, a dalej murem stoi las. Trzeba
tylko dużo szczęścia, trochę zacisnąć pasa, no i zęby, i już. Czego i Wam
życzę.
Propozycja druga - mój sposób na satysfakcję w zbożnym celu. Jako człek
prosty, lubię rzeczy proste i namacalne. Czasem nie wystarcza mi być wegetem i
mieć tę satysfakcję, że nie odbieram gdzieś tam w świecie biedakowi jego miski
soi na paszę dla swoich świnek, że coś tam dla innych przetłumaczę albo z kimś
podyskutuję i może lekko zarysuję jego pancerz jedynie słusznych przekonań
powszechnie obowiązujących. Jasne, pomarzyć dobra rzecz i wyobrażać sobie, co by
to było, gdybym to JA był ministrem od środowiska, a jeszcze lepiej prezydentem
USA albo samym Bogiem. Jestem maluczki i zrobić mogę maluczko, ale zawsze coś.
Ziarenka piasku tworzą przecież Saharę. Ludzie, sadźcie las! Radocha ze spaceru
jesienną porą i zbioru nasion i z pracy wiosenną porą na świeżym powietrzu przy
siewie, słońce mając za plecami, wiatr we włosach, a śpiew skowronków w uszach i
z podlewania, odchwaszczania, cieniowania i wreszcie przesadzania na docelowe
miejsce. A potem już tylko głęboka satysfakcja, ilekroć się o tym "moim" kawałku
pomyśli albo się go zobaczy. Zmiana na lepsze, która ma szansę nas przeżyć.
Jasne, niejeden powie, że trzeba mieć gdzie sadzić. A ja odpowiem, że jeśli
tylko chcesz, wszystkie przeszkody to nic. Rozejrzyj się, w każdym mieście jest
mnóstwo miejsc nieużytkowych, dzięki rozrzutnemu naszemu socjalistycznemu
planowaniu, tylko brać i sadzić. A jeżeli chcesz mieć pewność, że drzewa nikt ci
nie zniszczy, to kup pół hektara albo hektar ziemi. I do dzieła. Jasne, łatwo
powiedzieć kup, a skąd kasa? Są miejsca, gdzie ziemia droga, a są takie, jak np.
Ściana Wschodnia, gdzie taniej. Nie ma tam takich małych kawałków na sprzedaż?
Od czego ZB! Rzuć ogłoszenie, zbierz kilku chętnych i kupcie razem. Podzielcie
się... i do dzieła! Nie masz tej niebagatelnej dla Ciebie kwoty, to wiesz już,
że warto oszczędzać! A może brakuje Ci już tylko trochę - rzuć prośbę o wsparcie
na łamy ZB! Napisz od serca, a może poderwiesz ludzi, w końcu jest nas,
Czytelników, dobre parę tysięcy. Jest owsiakowa Orkiestra, może i my zrzucimy
się na jakiś "zielony" cel? Niech no tylko co dziesiąty z nas czuje bluesa do
babrania się w ziemi, a da to kilkaset hektarów lasu. Warto?
Jacek Chroboczek
Gliśno 3
77-136 Borzyszew
"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 1 (55), Styczeń '94