"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 2 (56), Luty '94


"TAO PUCHATKA" I "TE PROSIACZKA"

Te dwie pozycje autorstwa Benjamina Hoffa to prezentacja taoizmu na przykładach postaci z książek A. A. Milne'a. Taka forma wydaje się najbardziej stosowna ze względu na treść, którą ma przekazać. Taoizm, o jakim pisze Hoff, nie jest bowiem filozofią czy religią, która dałaby się ująć w ramy jakiejś doktryny czy akademickiego wykładu. Przynajmniej dotąd udało mu się przed takimi zakusami szczęśliwie obronić. Z książek Hoffa wyłania się raczej coś, co można by nazwać sztuką życia, życia w miarę możności szczęśliwego. A szczęśliwe życie to: "droga życia w harmonii z Tao, Droga Wszechświata, która przejawia się w działaniu świata przyrody"1. Tak żył Puchatek i o prawo do takiego życia walczył znacznie od niego wrażliwszy Prosiaczek.
Ich Postawa życiowa okazuje się znakomitą podbudową, pozwalającą wyrwać się z trybów obłędnej ideologii tzw. wzrostu gospodarczego. W tym kontekście Hoff stawia życie według Tao w opozycji do gloryfikowanego u nas ostatnio protestanckiego etosu pracy. Wyznawcą tego ostatniego jest osobnik nazwany wynajętym Brysiem i scharakteryzowany następująco: "Najęty Bryś prowadzi rozpaczliwie aktywny tryb życia (...) pracuje kiedy pracuje, pracuje kiedy ćwiczy, a najczęściej pracuje też, kiedy się bawi. (...) Nasz najęty Bryś ma własną religię, naukę i etykę biznesu, które wszystkie prześcigają się w przekonywaniu nas, że gdzieś czeka na nas Wielka Nagroda i że musimy spędzić całe życie pracując jak wariaci, żeby na nią zasłużyć." Najęty Bryś pojawił się według Hoffa wraz z Purytanami, którzy wedle jego słów po przybyciu do Ameryki najpierw rzucili się na kolana, potem na Indian, a potem do pracy. Ta kombinacja okazała się zgubna dla środowiska. Najęty Bryś prawie nigdy nie ma wolnego czasu, bo stale pracuje żeby zarobić na kupno różnych urządzeń oszczędzających czas. Permanentnie lekceważy tu i teraz. Wierzy, że w razie potrzeby szybki samochód lub samolot zabierze go do krainy, gdzie woda czysta i trawa zielona i na tej trawie zaparkuje lub wyląduje.
Taoizm, jak pisze Hoff, "zawsze stał po stronie upośledzonych - wyrzutków i pechowców chińskiego społeczeństwa". Zarówno ten, jak i wiele innych fragmentów, a wreszcie sam sposób przekazywania Tao poprzez przypowieści nasuwa skojarzenia z Ewangelią, tą zapoznaną i przez poważnych ludzi nie braną poważnie, tą o niebieskich ptakach i szaleńcach gromadzących zapasy na długie i dostatnie życie gdzieś, kiedyś. Na pewno natomiast nie ma wiele wspólnego z pokracznym myśleniem, wedle którego z Ewangelii wywieść można zasady "wolnego" rynku i moje ulubione "święte prawo własności". "Wiara, rodzina, własność", tak głosił niedawno wyborczy plakat. Wydaje się, że w czasach, gdy z jednej strony próbuje się dokonywać takich manipulacji, a z drugiej wielu osobom wydaje się, że będą modne, gdy oplują, niejako ryczałtem, wszystko, co chrześcijańskie czy nie daj Boże katolickie, warto się zastanowić, co to znaczy: wartości chrześcijańskie i jakie są podstawy zachodniej cywilizacji, i czy aby na pewno te pierwsze są tożsame z tymi drugimi. Obie omawiane w tym miejscu pozycje są ku temu znakomitą okazją.
I jeszcze jedno: Hoff ma świetne pióro i czyta się go wspaniale. Pisze z pasją wyznawcy, co obok sarkastycznego poczucia humoru jeszcze bardziej dodaje tekstowi ostrości. Ale kiedy przeciwstawia zidiociałym i wychowanym na video Amerykanom myślących i dbających o środowisko współczesnych Azjatów, wychwalając m. in. rząd Chińskiej Republiki Ludowej za to, że przymusza dzieci szkolne do sadzenia drzewek, to daje dowód w najlepszym wypadku naiwności i ulega złudzeniom. Te ostatnie są wedle podanych przez niego reguł taoizmu przyczyną wszystkich nieszczęść. Oddając się tej naprawdę ciekawej lekturze warto o tym pamiętać.
Olaf Swolkień
1) Wszystkie cytaty pochodzą z obu omawianych pozycji: Benjamin Hoff, "Tao Kubusia Puchatka" i tegoż "Te Prosiaczka", wyd. Dom Wydawniczy "Rebis" 1993, Biblioteka Wolnej Myśli.

"JAK WSPÓŁDZIAŁAĆ Z GMINĄ W REALIZACJI EKOROZWOJU"

Instytut na rzecz Ekorozwoju wydał w grudniu'93 poradnik dla ruchów ekologicznych "Jak współdziałać z gminą w realizacji ekorozwoju", autorstwa Ewy Borkowskiej i Krzysztofa Kamienieckiego.
Poradnik ten jest pracą nowatorską. Nikt bowiem dotąd nie pokusił się o przeanalizowanie roli organizacji ekologicznych (OE) pod kątem uprawnień władz gminy. Praca ta jest zarazem krokiem w kierunku wypełniania postanowień szczytu ekologicznego w Rio de Janeiro, podczas którego postanowiono, że do 1995r. wspólnoty lokalne mają opracować program działań proekologicznych.
Autorzy pracy zakładają, że organizacje ekologiczne chcą współpracować z władzą. Poradnik jest doskonałym źródłem wiedzy dla dynamicznych organizacji, przydatnym na wstępnym etapie rozstrzygania sporów, kiedy do jawnego konfliktu jeszcze nie doszło.
Skoro władze pochodzą z demokratycznych wyborów i są reprezentantami swoich wyborców, to służą one społeczeństwu, które im zaufało. O tym ruchy społeczne muszą jak najczęściej przypominać wójtom, burmistrzom i wojewodom - piszą autorzy poradnika.
Organizacje ekologiczne powinny wykorzystać do tego celu kampanię wyborczą do samorządów. Nawiązują kontakt z kandydatem i przedstawiają mu swoje problemy do załatwienia.
Oto, co we wstępie piszą autorzy:
Szansą na utrzymanie nawiązanych w czasie kampanii wyborczej kontaktów jest indywidualna dbałość poszczególnych radnych o zachowanie swej popularności. "Przechwycenie" takiego radnego i zapewnienie jego poparcia dla działań OE jest cenną zdobyczą. Przed OE pojawia się niewątpliwie problem zdobycia spośród członków rady jak największej liczby sprzymierzeńców.
Bardzo istotne jest nawiązanie kontaktów z poszczególnymi komisjami rady, mającymi związek z ekorozwojem. Poszukując zwolenników inicjatywy społecznej nie należy w komisji lekceważyć osób spoza grona radnych. Są to osoby dokooptowane do komisji z racji swej fachowości lub lokalnych wpływów. Wywołanie w nich zainteresowania dla inicjatyw OE wzmacnia jej pozycję.
Pracami urzędu gminy kieruje wójt, burmistrz, prezydent. Sukcesem będzie niewątpliwie bezpośrednia ich przychylność dla działań OE. Ale nie tylko. Również ważna będzie przychylność pozostałych, "szarych" pracowników urzędu. Są oni najczęściej sfrustrowani nawałem spraw, które przychodzi im załatwić, niskimi zarobkami i brakiem społecznej aprobaty. Z punktu widzenia potrzeb OE urzędnik może być dobrym źródłem informacji i pozyskanie jego sympatii staje się warte zachodu.
Po demokratycznie przeprowadzonych wyborach samorządowych do rad gminnych kierują pretensje i wnioski nie tylko organizacje ekologiczne, ale także przedstawiciele grup interesu z partii politycznych, związków zawodowych i innych organizacji społecznych. Organizacja ekologiczna jest jedną z wielu grup interesu działających w gminie. Jej relacje z innymi grupami mogą się układać różnie w zależności od zbieżności lub rozbieżności celów. Jednak zawsze należy pamiętać, że ignorowanie innych grup interesu i przypisywanie sobie wobec władz roli jedynego reprezentanta opinii publicznej jest założeniem błędnym z punktu widzenia społecznego i w efekcie może okazać się niekorzystne z punktu widzenia interesu samej organizacji ekologicznej.
Autorzy podkreślają wielokrotnie, że jednym z ważniejszych zadań jest prowadzenie działalności edukacyjnej, dotyczącej problemów ochrony środowiska "w celu uwrażliwienia władz", a także przy prowadzeniu konkretnych akcji wśród mieszkańców. Można taką działalność prowadzić przy sporządzaniu przez te władze opinii wskazań lokalizacyjnych lub przy wyznaczaniu tras komunikacyjnych itp.
Przywódcy ruchów ekologicznych, którzy decydują się na sporządzenie np. ulotki "edukacyjnej" dla mieszkańców, ponoszą odpowiedzialność za jej treść i w związku z tym muszą dokładnie sprawdzać wiarygodność danych, aby nie być posądzonym o manipulowanie.
Autorzy poradnika przestrzegają także przed uleganiem emocjom. Organizatorzy akcji powinni zasięgać rady specjalistów i ekspertów, np. gdy chcą przekonać wójta o najkorzystniejszym sposobie wykorzystania energii w gminie. W poradniku wymienione są organizacje, które mogą pomóc mniej znanym i powszechnym ruchom w znalezieniu właściwego eksperta lub które mogą wskazać sposób postępowania. Są to m. in. Liga Walki z Hałasem, Państwowa Inspekcja Sanitarna, Fundacja "Ekologia i Zdrowie" itp.
Informacje w poradniku zostały ujęte w układzie następującym:
Możliwości działania organizacji ekologicznych na rzecz:
jakości środowiska;
zdrowia społeczeństwa - konserwatorskiej ochrony przyrody;
racjonalnej gospodarki zasobami;
podejmowania proekologicznych kierunków rozwojowych w świetle uprawnień gminy.
Zaletą pracy jest jej układ graficzny. Obok omówienia przepisu regulującego działalność gminy wypisano kilka sposobów działania, jakimi organizacja ekologiczna może się posłużyć dla spełnienia swego celu. Za najskuteczniejsze sposoby nacisku na władze autorzy uznali:
składanie wniosków do gminy lub organu nadzorującego kwestionowaną inwestycję;
udział w pracach rady gminy lub komisji;
szukanie źródeł finansowania;
organizowanie referendum;
samoopodatkowanie się mieszkańców;
upowszechnianie przepisów prawnych;
współudział w akcjach prowadzonych przez gminę;
zbieranie podpisów pod petycją do władz;
interwencje z udziałem prasy i radia;
przedstawianie władzom niezależnych ekspertyz;
wykupywanie ziemi, którą organizacja chce chronić.
Ponadto w pracy znajduje się spis najważniejszych aktów prawnych, które mogą być potrzebne liderom ruchów ekologicznych do przeprowadzania poważnych rozmów z władzami.
W czasie konferencji prasowej, zorganizowanej przez Instytut, zaproszona na to spotkanie działaczka niezależnego ośrodka edukacyjnego "EKO-OKO" w Warszawie powiedziała: "Teraz wiem, jak podejść burmistrza Ochoty: na początek będę się domagała udziału w pracach rady."
Należy więc mieć nadzieję, że po przeczytaniu tej publikacji pojęcie "ekorozwój" nie będzie dla czytelnika tylko martwym hasłem wymyślonym przez "gadające głowy" na wysokim szczeblu.
Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 2 (56), Luty '94